Cyber Sangha - Internetowy magazyn buddyjski (003) 1998-05, Buddyzm


0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic



0x01 graphic

Ku najwyższemu Oświeceniu
XVI Karmapa

To jest natura Buddy - oświecenie. Po prostu nie ma tam zwykłego świata a wszystko jest wielką Błogością.

0x01 graphic

Rób to, na co masz ochotę
Namkhai Norbu

Co się tyczy małżonki, tak zwanego owocu przeszłej karmy, jeśli ma dobrą motywację, instruuję ją w naukach na tyle, na ile potrafię. Jeśli nie - robię wszystko, aby uczynić ją szczęśliwą.

0x01 graphic

0x01 graphic

Nie potrzebujemy zbyt wiele tradycji
Szamar Rinpocze

Ludzie zostawali mnichami nie tylko po to, żeby osiągnąć oświecenie ale także dlatego, ponieważ w klasztorach mogli otrzymywać darmowe posiłki. Oczywiście wśród nich znajdowali się także ludzie wysoko zrealizowani duchowo, ale nie stanowili oni większości, może jeden do miliona.

0x01 graphic

Pogląd Dzogczen na Nyndro (1)
J.Ś. Duddziom Rinpocze

Ponieważ żyjemy w samsarze, z powodu iluzji i cierpienia, przyjmujemy Schronienie aby uwolnić się od cierpienia (...) Zatem dopóki nie jesteśmy całkowicie wolni od iluzji to ciało istnieje i cierpienie istnieje i istnieją Trzy Klejnoty, w których możemy przyjmować Schronienie.

0x01 graphic

0x01 graphic

Termy
Guru Rinpocze

Jeżeli urzeczywistnicie pustą naturę waszego umysłu, lecz nie zrodzi się w was współczucie, popadniecie w nihilizm. Medytujcie więc nad nierozdzielnością pustki i współczucia.

0x01 graphic

Rozprzestrzenianie się Nauki w zachodnim społeczeństwie
Lama Ole Nydahl

Ponieważ w rozwiniętych krajach można teraz samemu decydować o rozmiarach własnej rodziny, nie powstaną u nas żadne wielkie klasztory. Kobiety i mężczyźni żyli dawniej w Tybecie oddzielnie nie dlatego, że nauka Buddy jest wroga ciału, lecz ponieważ nie można się było wówczas kochać i nie mieć dzieci, a ich wychowywanie zabierało czas niezbędny na studia i medytację.

0x01 graphic

0x01 graphic

Mahamudra
Kalu Rinpocze

Weźmy znów przykład słońca przedstawiającego umysł; to co go zasłania, to chmury niewiedzy, egocentrycznej chwytliwości, negatywnych skłonności, przeszłych czynów czyli karmy. Jeśli możemy stopniowo rozproszyć te zasłony, słońce umysłu rozbłyśnie w całym swym blasku.

0x01 graphic

Poemat
VI Patriarchy Zen Hui Nenga

Dharmę buddyzmu stosuje się w codziennym życiu, dlatego nie oddziela się jej od zwykłej świadomości. Jeżeli szukamy Bodhi poza zwykłym życiem, jest to tak jakby szukać królika z rogami.

0x01 graphic

0x01 graphic

Prawa nauki i prawa etyki
Albert Einstein

Aksjomaty etyczne znajdujemy i wypróbowujemy podobnie jak aksjomaty nauki. Prawdą jest to, co wytrzyma próbę doświadczenia.

0x01 graphic

Buddyzm wobec świata wartości
Michał Katafiasz

(...) Jeśli zatem wszelkie zasady postępowania, moralność są również "tylko" grą odbić w czystej naturze, to może się nasuwać pytanie, jaki byłby sens ich przestrzegania nawet przez tych, którzy zrozumieli i urzeczywistnili naturę Buddy.

0x01 graphic

0x01 graphic

Ryk lwa
Czogiam Trungpa Rinpocze

"Ryk lwa" to pełne nieustraszoności obwieszczenie, że każdy stan umysłu wraz z jego emocjami, jest nadającą się do obróbki i przydatną sytuacją.

0x01 graphic

Pieśń o ścieżce bodhi
II Szamarpa Khacio Łangpo

Jakiż jest pożytek z ciągłego napięcia? Odpocznij swobodnie, żyjąc w prostocie nieuzależniania się. Bycie naturalnym i rozluźnionym, oto ścieżka bodhi.

0x01 graphic

0x01 graphic

Poła - linia przekazu

Poła � jedna z praktyk w buddyzmie Diamentowej Drogi. Przynależy do zbioru 6 Jog Naropy, nazywana jest także praktyką świadomego umierania. Ma pozwolić praktykującemu odrodzić się po śmierci w Czystej Krainie Buddy Amitabhy, gdzie zapewnione są wszystkie warunki do dalszego rozwoju.

0x01 graphic

Czy można sklonować Buddę?
Jarosław Wierny

Każda nowa technologia niesie ze sobą zarówno korzyści jak i zagrożenia. Każda nowa technologia może stać się przedmiotem nadużyć, gdyby jednak człowiek zawsze myślał w ten sposób to do dnia dzisiejszego marzlibyśmy w jaskiniach, ponieważ siedzenie przy ogniu mogłoby być zbyt niebezpieczne.

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Ku najwyższemu Oświeceniu
XVI Karmapa

XVI Gjalwa Karmapa - Rangdziung Rigpe Dordże (1924-1981) był jednym z największych mistrzów medytacji naszych czasów. Karmapa jest zwierzchnikiem tradycji Karma Kagyu Buddyzmu Tybetańskiego. Został przepowiedziany przez Buddę Sziakjamuniego i Guru Rinpocze jako pierwsza świadomie odradzająca się istota w Tybecie.

0x01 graphic

Wszystkie rzeczy są w swej naturze umysłem.
Ponieważ są umysłem, nie ma niczego
nawet najdrobniejszej rzeczy, jak atom czy pyłek kurzu,
który nie miałby tej samej natury umysłu.
Wszystko jest w swej nagości czyste,
nie stworzone przez niższy umysł.


Ta realizacja jest Stanem Oświecenia Buddów Trzech Czasów...
Ich symbolicznym Pałacem Światła Buddy.
W ich głębi lub osiągnięciu, Pełnia jest istotą Buddy,
Owocem, Rzeczywistością.


Pozostań nierozproszony w tej głębi.
Bez potrzeby koncentrowania się na ciele i mowie.
Wszystko przyjdzie spontanicznie.


Nie ma w Tym niczego do zrealizowania:
zrozum, że cokolwiek się pojawia
nie posiada własnej istotowości.


Wszystkie zjawiska są pozbawione własnej natury
a królestwo umysłu, Dharmadhatu
jest całkowicie wolne od myśli.
Wielka przekraczająca dualizm wiedza
jest Świętym duchem,
w którym wszystko jest identycznością.


Tak jak wielka rzeka wciąż płynie...
Kiedy praktykujesz medytację,
siedząc w Milczeniu,
jest w tym wewnętrzna czystość.


To jest
natura Buddy - oświecenie.
Po prostu nie ma tam zwykłego świata
a wszystko jest wielką Błogością.


Wszystkie Dharmy, każda pojedyncza rzecz
są puste w swej esencji
i pozostając pustymi
nie mogą być schwytane przez umysł.
W ten sposób automatycznie
stajemy się oczyszczeni z przywiązania.


Nic nie powstaje w umyśle,
który pozostaje poza intelektualnym myśleniem.
Taka jest ścieżka wszystkich Buddów,
wszystkich oświeconych istot.

Tłumaczenie Jarosław Wierny.

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Rób to, na co masz ochotę
Namkhai Norbu

Namkhai Norbu, urodzony we Wschodnim Tybecie w roku 1938 - rozpoznany w wieku trzech lat jako inkarnacja wielkiego mistrza Dzogczen, Adzom Drukpy. W wieku ośmiu lat został przez XVI Karmapę i Situ Rinpocze rozpoznany jako inkarnacja umysłu Padma Karpo, założyciela państwa Bhutan. Poza studiami w szkole Siakjapa, otrzymał nauki i praktykował z wieloma mistrzami w Tybecie (Ayu Khandro Dordże Paldron, Cziangcziub Dordże). W roku 1960 wyjechał do Włoch, gdzie prowadził prace badawcze w Instituto Italiano per il Medio ed Estremo Oriente oraz zajęcia seminaryjne na temat jogi, medycyny, astrologii. Od roku 1964 Namkhai Nornu Rinpocze jest profesorem w Instituto Orientale na Uniwersytecie w Neapolu, gdzie naucza języka tybetańskiego i mongolskiego oraz historii Tybetu. Prowadzi także nieformalne odosobnienia medytacyjne w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych. Autor wielu książek.

0x01 graphic

Rankiem, 20 stycznia 1984 roku, kiedy wykładałem w buddyjskiej świątyni w Sidney, w Australii, pewien młody człowiek, który twierdził, że należy do wspaniałego, nieporównywalnego Ri bo Galdan (szkoła Gelugpa) zapytał mnie: "Jak możesz praktykować nauki i uczyć innych, jeśli żyjesz jak świecki człowiek?".

Rankiem, 23 stycznia, kiedy leciałem samolotem z Sidney do Kolangatta, ja, Namkhai Norbu, praktykujący Dzogczen, spontanicznie napisałem tę niewielką pieśń, w której zawarta jest odpowiedź dla tego człowieka.


Pokłon dla Mistrza!
Niezrównanego ojca, Wszechdobrego
Pana, Dzierżącego Wiedzę, Cziangcziub Dordże
Który przebywa w esencjonalnej sferze
W centrum serca swego syna, moim sercu
Nieoddzielny od niego w każdym momencie.


Oto jest kwintesencja nauk Dzogczen, dająca mi pełną satysfakcję
I będąca podstawą wszelkich doświadczeń powstających w czasie praktyki i podstawą jej realizacji.
Ja, Namkhai Norbu, nie mam pretensji do fałszywych religijnych praktyk
Ani do zobowiązań, które leżą u podstaw medytacyjnego procesu budowania i spełnienia.


Jest to iluzoryczne ciało, o którym się mówi, że jest trudne do uzyskania
Będzie trwać dłuższy czas, będę przynosił pożytek innym istotom w każdy możliwy sposób.
Jeśli nie - przejdę w inny wymiar.
Ty, który wierzysz w wieczność wszystkich rzeczy, rób to, na co masz ochotę!


Co się tyczy głosu zwanego głosem wielkiej mocy
Jeśli okoliczności pozwolą na to, będę śpiewał Pieśń Wadżry
Jeśli sytuacja będzie nieodpowiednia, będę po prostu paplał to, co mi przyjdzie do głowy.
Ty, który kolekcjonujesz piękne sentencje, rób to, na co masz ochotę!


Co się tyczy świadomości, o której mówi się, że jest stwórcą wszystkich rzeczy,
Jeśli stan pierwotnej wiedzy jest obecny, spokojnie zostawiam go takim jaki jest nie poprawiając go.
Jeśli nie - utrzymuję po prostu obecność i przytomność.
Ty, który wciąż musisz zmuszać się do czegoś, rób to, na co masz ochotę!


Co się tyczy okazywania czci tak zwanemu lamie,
Jeśli jest to właściwe, czynię z tego podstawę swego oddania.
Jeśli nie - przystosowuję się do warunków, takich jakie są.
Ty, który szukasz sławy, rób to, na co masz ochotę!


Co się tyczy tak zwanej reinkarnacji (tulku),
Jeśli jest ona pożyteczna, wykorzystuję ją dla szlachetnych czynów
Jeśli nie - żyję w naturalny i zwyczajny sposób.
Ty, który pragniesz pozycji w jakiejś hierarchii, rób to, na co masz ochotę!


Co się tyczy wykonywania tak zwanych świętych przedmiotów stanowiących wyposażenie świątyni,
Jeśli potrzeba, podejmuję się tego ze względu na kontynuację Nauk
Jeśli nie - utrzymuję ciało, mowę i umysł w naturalnym stanie.
Ty, który lubisz tak wiele przygotowań do praktyki, rób to, na co masz ochotę!


Co się tyczy tak zwanych ośrodków Dharmy,
Jeśli są pożyteczne, dbam o ich rozwój, aby podtrzymywały Nauki.
Jeśli nie - staram się zmniejszyć przywiązanie i awersję.
Ty, który jesteś gorącym zwolennikiem ośrodków Dharmy, rób to, na co masz ochotę!


Co się tyczy bogactwa i mocy pochodzących z tak zwanej dobrej karmy,
Jeśli je mam, używam ich jako podstawy szlachetnych działań,
Jeśli nie - jestem równie zadowolony i szczęśliwy.
Ty, który poświęcasz się gromadzeniu rzeczy, rób to, na co masz ochotę!


Co się tyczy małżonki, tak zwanego owocu przeszłej karmy,
Jeśli ma dobrą motywację, instruuję ją w naukach na tyle, na ile potrafię,
Jeśli nie - robię wszystko, aby uczynić ją szczęśliwą.
Ty, który zaprzątasz sobie głowę przywiązaniem i awersją, rób to, na co masz ochotę!


Co się tyczy tak zwanych dobroczynnych wyznawców,
Jeśli mają odpowiednią karmę, prowadzę ich na ścieżce wyzwolenia.
Jeśli nie - pomagam im nagromadzić dobre uczynki.
Ty, który pragniesz przepychu i bogactwa, rób to, na co masz ochotę!


Co się tyczy uczniów, tak zwanych istot potrzebujących wyjaśnień,
Jeśli dotrzymują swych zobowiązań, wprowadzam ich w istotne punkty praktyki.
A jeśli nie posiadają zdolności, zachęcam ich na wszelkie możliwe sposoby, aby ćwiczyli swe umysły.
Ty, który spragniony jesteś wielkości, rób to, na co masz ochotę!


Co się tyczy przyjaciół i krewnych, tak zwanych bliskich osób,
Jeśli mają odpowiednią motywację, wprowadzam ich na ścieżkę relatywnej korzyści i absolutnego szczęścia.
Jeśli nie skłaniają się do Nauk - nie przejmuję się tym i jestem równie szczęśliwy.
Ty, który tkwisz w pułapce przywiązania, rób to, na co masz ochotę!


Wszystko co istnieje, pozornie ukazujące się jako dobre lub złe
Nie może być traktowane w ten sposób z punktu widzenia Pierwotnej Podstawy.
Sam pozostaję w pozbawionym wysiłku, naturalnym stanie.
Ty, który tkwisz w sidłach akceptowania i odrzucania, rób to, na co masz ochotę!


Połączyłem razem nie dający się wysłowić sposób istnienia Pradżnia Paramity
I doświadczenie bezpośredniego zrozumienia.
Nie mam aspiracji do ścieżki intelektualnych studiów.
Ty, który uważasz się za wielkiego uczonego, rób to, na co masz ochotę!


W naturalnym stanie przestrzeni, która nie podlega ograniczeniom miary ani kierunku,
Wszystkim, co tylko się pojawia, cieszę się jak ozdobą lub ornamentem.
Nie czynię żadnego wysiłku, aby stwarzać, czy odsuwać coś od siebie.
Ty, który pochłonięty jesteś preferencjami, rób to na co masz ochotę!


Co się tyczy naturalnego stanu, nie splamionego nieczystościami myśli,
Utrzymuję jego obecność bez jakiegokolwiek wysiłku.
Po co analizować go ograniczonym rozumem?
Ty, który jesteś gorliwym wyznawcą logiki, rób to, na co masz ochotę!


Bezpośrednio w przestrzeni pierwotnej czystości
Doznaję wszystkich medytacyjnych doświadczeń, przejawów energii i wizji w stanie spokoju.
Jestem szczęśliwy, nie odczuwając potrzeby sztucznych religijnych praktyk.
Ty, który tak bardzo ulegasz tworom umysłu, rób to, na co masz ochotę!


W czystym bezmiarze przestrzeni, wolnej od wszelkich uwarunkowań,
Promieniuje światło pięciu kolorów, doskonałej w sobie energii.
Pierwotna Mądrość energii każdej istoty jest spontanicznie urzeczywistniona.
Ty, który uzależniony jesteś od intelektualnych pojęć, rób to, na co masz ochotę!


W nie wymagającym korekt stanie, przestrzeni naturalnej esencji rzeczywistości
W Stanie Wiedzy, nie rozproszonym, jasnym i żywym,
Żyję radośnie poza ograniczeniami intelektualnych pojęć.
Ty, który wpadłeś w sidła ograniczeń, rób to, na co masz ochotę!


Naturalny od samego początku, nie dający się opisać stan,
Jest przestrzenią przekraczającą wszelkie pojęcia bytu i niebytu.
Pośród wszystkich sposobów istnienia samsary i nirwany nie ma takiego, który nie byłby doskonały.
Ty, który tkwisz pogrążony w konfliktowych myślach, rób to na co masz ochotę!


Dzięki tej unikalnej Wiedzy, w stanie rozpoznania Pierwotnej Podstawy,
Rozumiejąc, że wszystkie zjawiska i to, co je ożywia są energią,
Jestem daleki od dokonywania czegokolwiek mozolnym wysiłkiem.
Ty, który wszystko usiłujesz osiągnąć przez wysiłek, rób to, na co masz ochotę!


Wszystko, co tylko powstaje, dla mnie, praktykującego Dzogczen, wyzwala się samo,
Związana z wysiłkiem wąska ścieżka nadziei i lęku nie istnieje dla mnie,
Jestem szczęśliwy mogąc przyjąć swobodny sposób istnienia.
Ty, który podlegasz regułom, rób to, na co masz ochotę!


Dla mnie, jogina uniwersalnej wiedzy, wolnej od iluzji,
Pierwotna czystość i samodoskonałość nie są czymś oddzielnym.
Wszystko, co tylko robi się w tym stanie, jest całkowitym spełnieniem samodoskonałości.
Ty, który podążasz stopniową ścieżką, rób to, na co masz ochotę!


Ty, który jesteś związany łańcuchami oczekiwań i lęku,
Spokojnie odsuń od siebie te bezsensowne troski,
Obserwuj trochę więcej samego siebie,
A Wielka Doskonałość przejawi się również tobie!


Niezliczeni Najwyżsi Mistrzowie, Władcy Mądrości i Dakinie,
Udzielcie trochę blasku swojej mocy
Temu umysłowi pogrążonemu w ciemności dualizmu.
Sprawcie, aby światło mądrości pojawiło się z całą wyrazistością!


ha a ha sza sa ma

Przedruk z broszury "Rób to na co masz ochotę",
Biblioteczka Orientalna pod redakcją Jacka Sieradzana,
Wydawnictwo Miniatura, Kraków 1991, tłumaczenie Marek Has.

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Nie potrzebujemy zbyt wiele tradycji
Szamar Rinpocze

Szamar Rinpocze jest jednym z czterech regentów szkoły karma kagyu i drugim po Karmapie lamą w hierarchii tej tradycji.

Więcej informacji na stronie www.shamarpa.org.

0x01 graphic

Niektórzy z praktykujących na Zachodzie mówią, że w Buddyzmie Tybetańskim zawarta jest zarówno tradycja tybetańska jak i właściwa praktyka Dharmy, często jednak nie potrafią odróżnić od siebie tych dwóch rzeczy. Jest bardzo ważne, żeby wiedzieć na czym te różnice polegają.

W życiu Milarepy, Marpy i Gampopy wszystko było czystą Dharmą. Wszystko, co było związane z tymi wielkimi mistrzami linii Kagyu - to jak żyli i nauczali - było czystą Dharmą. Na przykład Marpa przeniósł nauki z Indii do Tybetu gdzie nauczał w tybetańskim stylu, chociaż najpierw studiował Dharmę w Indiach, zgodnie z hinduską tradycją - Naropa, jego nauczyciel, pochodził z Indii. Większość czasu Naropa spędzał nago, czasami nosił ozdoby Heruki, ale Marpa nigdy nie powiedział Tybetańczykom aby postępowali w taki sam sposób. Nie próbował wprowadzać hinduskich zwyczajów, takich jak noszenie szat saddhu. Pozwalał nosić Tybetańczykom ich czuby (tradycyjne ubrania tybetańskie). Nauczał Dharmy w bardzo czysty sposób.

Tutaj na Zachodzie, czytaliście wiele o "tybetańskich lamach". Niektórzy uczniowie z Europy i Ameryki podróżowali do Tybetu aby szukać przygód. Później Lobsang Rampa napisał książki, pełne fantazjowania, które zawierają historie o podróżach astralnych kiedy to jeden umysł udaje się do innego i przekazuje mu jakieś informacje. Wysoko zrealizowani buddyjscy praktykujący mogą zrozumieć takie ponadnaturalne rzeczy a także potrafią odczytywać myśli, jest to rezultat medytacji. Kiedy rozwijasz naprawdę bardzo dobrą medytację, będziesz zdolny poznać rzeczy, w które trudno uwierzyć. Budda na przykład, znał wszystkie myśli każdej pojedynczej czującej istoty. Lobsang Rampa przedstawił te zjawiska zupełnie inaczej. Zrobił z tego coś niezwykle tajemniczego. To że ktoś wysyła umysł do kogoś innego po to aby czytać myśli, to były jego wymysły. Jego książki miały duży wpływ na wizerunek Tybetu na Zachodzie. Kiedy ludzie zaczęli tłumaczyć biografie buddyjskich mistrzów na swoje języki, to oczywiście tłumaczyli także wszystkie te "interesujące historie". W ten sposób rozpowszechniło się wiele błędnych poglądów na temat świętych Buddyzmu Tybetańskiego; na przykład to, że wszyscy potrafią latać w powietrzu.

To wy sami rozpowszechniliście pogląd, że wszyscy lamowie tybetańscy są całkowicie czyści. Kiedy lama chce coś zrobić, wówczas myślicie "O, to musi mieć jakieś głębsze znaczenie". Kiedy lama wydaje się być nieco inny niż zwykle, to od razu ktoś przypisuje temu stanowi specjalne znaczenie i stwierdza, że lama musiał coś dostrzec w jego umyśle. Sam zauważyłem, że wielu Zachodnich uczniów ma tego typu idee. Kiedy pojawiają się takie idee - wówczas powstaje chęć przeniesienia całej tradycji do własnej praktyki.

Myślicie także, że system klasztorny ma coś wspólnego z osiągnięciem oświecenia. Dzisiaj, kiedy mamy lepszą komunikację, kiedy każdy może podróżować to tu to tam, czasami ludzie są zszokowani kiedy dostrzegają różnice pomiędzy tym co widzą, a swoimi wyobrażeniami. Myślą wówczas "O co chodzi? Lamowie są tacy sami jak my, mają podobne problemy!" Niektórzy wpadają wówczas w całkowite pomieszanie. Taka jest jednak rzeczywistość. Lamowie to tylko ludzie. W Kathmandu można zobaczyć mnichów chodzących do kasyn. Mówię o tym, ponieważ niektórzy z was widzieli to na własne oczy. Nie muszę robić z tego tajemnicy.

Skąd w ogóle się to wzięło? Dawno temu został wprowadzony do Tybetu system, polegający na tym, że bardzo małe dzieci zabierano do klasztoru, gdzie otrzymywały za darmo opiekę i jedzenie. Na terenie dzisiejszego Afganistanu znajdowało się "Królestwo Wadżrajany" - Oddijana, którym rządził bardzo uduchowiony władca. Król ten osiągnął oświecenie i nauczał wszystkich swych poddanych. Kiedy wszyscy osiągnęli oświecenie, wówczas królestwo zniknęło. Pewien tybetański król chciał zrobić to samo. Chciał opuścić samsarę wraz ze swymi poddanymi poprzez rozpuszczenie Królestwa Tybetu - wprowadził więc nowe rozporządzenia, a w całym kraju zaczęły powstawać klasztory przeznaczone dla mnichów i mniszek. Plony zebrane przez rolników wysyłano do klasztorów więc wszyscy, którzy wstępowali do zakonów otrzymywali jedzenie za darmo. Ludzie zostawali mnichami nie tylko po to, żeby osiągnąć oświecenie ale także dlatego, ponieważ w klasztorach mogli otrzymywać darmowe posiłki. Oczywiście wśród nich znajdowali się także ludzie wysoko zrealizowani duchowo, ale nie stanowili oni większości, może jeden do miliona. Były to bardzo rzadkie przypadki, ponieważ w klasztorach, w których było wystarczająco dużo jedzenia a mało pracy, panowało rozproszenie. Nikt nie praktykował tak jak Milarepa w dawnych czasach. Tak więc, każda dolina posiadała swój klasztor i cały Tybet był nimi zapełniony, posiadały one dużą władzę administracyjną.

Na początku jeden z mistrzów Kagyu założył klasztor, żeby służył on jako centrum medytacyjne i umożliwiał studiowanie nauk. Jego pragnieniem było zachowanie nauk. W tym czasie, nie było żadnego systemu Tulku (rozpoznanych świadomie odrodzonych mistrzów buddyjskich), więc syn mistrza brał odpowiedzialność za klasztor po śmierci swego ojca. Dzięki temu wiele klasztorów Kagyu stawało się coraz bardziej potężnymi. Ale ludzie są tylko ludźmi i wraz z upływem czasu, rzeczy stawały się coraz gorsze. Klasztory zmieniły się w małe królestwa z bardzo aroganckimi administratorami. Często byli oni bardzo przebiegli i chytrzy. Wiedzieli, że przywódcy duchowi są potrzebni aby kontrolować ludzi, więc akceptowali mistrza duchowego, ale całą władzę próbowali zachować w swoich rękach. Było to zwykłe polityczne działanie - nie zawierało żadnej duchowości. Administratorzy chcieli sprawować kontrolę nad ludźmi.

Każdy klasztor miał posiadłości ziemskie, czasami bardzo rozległe. Kiedy klasztory graniczyły ze sobą, każdy z nich chciał trzymać pieczę nad swą ziemią. Potrzebowano także siły roboczej, więc wieśniacy stawali się niewolnikami klasztorów a administratorzy sprawowali dyktatorskie rządy. Czasami walczono o granice posiadłości. Kiedy zwierzę z jednego klasztory przekroczyło granicę i weszło na terytorium innego, było tam przywłaszczane itp. Aktualny władca kraju posiadał bardzo słabą władzę, natomiast klasztory stały się tak potężne, że nawet walczyły ze sobą nieustannie. Rząd był całkowicie bezsilny. W późniejszych czasach zdobył on więcej wpływów i zorganizował się na wzór klasztorów, tak więc kraj był kontrolowany w ściśle religijny sposób.

Dobrzy praktykujący nie byli częścią administracji. Dobrzy mistrzowie i mnisi przebywali głównie na odosobnieniach. Prawie nikt nie osiągnął oświecenia w klasztorze, ponieważ były one tak bardzo opanowane przez administrację. W Tybecie religia i polityka były bardzo silnie związane ze sobą. Politycy używali religii aby kontrolować ludzi. Były to bardzo ciężkie sprawy. Problemów nie stwarzali ci, którzy osiągnęli wysoki poziom urzeczywistnienia, lecz administratorzy. Ludziom Zachodu wydaje się, że wszystko co wydarzało się w Tybecie miało bliski związek z Dharmą. Myślą, że klasztor jest jak wielka mandala, każdy mnich to aspekt Buddy, a guru to Dordże Czang.

Myślicie także, że trony, na których siedzą lamowie są częścią Dharmy. Właściwie to mogą one być źródłem nieporozumień. Przygotowaliście tron, na którym teraz siedzę. Jeśli nie zrobilibyście tego dla jakiegoś innego lamy, mogłoby być to zarzewiem kłopotów. Starzy lamowie tybetańscy, nawet ci dobrzy i przyjacielscy, mają pewne przyzwyczajenia tkwiące głęboko w ich tradycyjnej tybetańskiej kulturze. Kiedy przyjeżdżają na Zachód i widzą, że nie używa się tutaj tybetańskich instrumentów muzycznych, albo że tron nie jest pokryty cennym suknem, wówczas czują, że czegoś brakuje. Mogą oni wtedy powiedzieć wam, że powinniście zaaranżować wszystko w pewien określony tradycją sposób, a wy wówczas myślicie, że należy to do części praktyki. W taki sposób sami przenosicie tybetańską tradycję na Zachód, nie sądzę żeby mogła ona tutaj dłużej przetrwać. Jeśli jednak tak się stanie, będzie to źródłem problemów w przyszłości. Kto powinien mieć wyższy tron? Ktoś będzie siedzieć na niskim, kto inny na jeszcze niższym. Doprowadzi to tylko do kłopotów.

Musicie dostrzec różnicę pomiędzy Dharmą a tradycją. Kiedy pojawiają się problemy - zrozumcie, że nie pochodzą one od dobrych nauczycieli lecz od administratorów. Nawet chińscy komuniści, którzy przecież nie wierzą w rzeczy związane z religią, używają jej od czasu do czasu z powodów politycznych ponieważ, jej siła oddziaływania jest tak duża. Na Zachodzie nie musicie przyjmować tej administracyjnej otoczki, która jest zmieszana z religią. Nie myślę przez to, że wasi nauczyciele powinni przesiąść się od razu na podłogę, a wasze stopy mają być w nich bezpośrednio wycelowane. Po prostu nie potrzebujemy zbyt wiele tradycji.

Kagyu Life International, Nr 3 (1995),
tłumaczenie: Jarosław Wierny.

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Pogląd Dzogczen na Nyndro
Część 1: poziom względny

Duddziom Rinpocze

Jego Świątobliwość Duddziom Rinpocze, był wybitnym współczesnym joginem. Był zwierzchnikiem szkoły Ningma buddyzmu tybetańskiego, tradycji, którą w ósmym wieku wprowadził do Tybetu Padmasambhawa. Duddziom Rinpocze był osiemnastą inkarnacją tej Linii, w której pojawiło się paru największych buddyjskich Mistrzów Indii i Tybetu. Po najeżdzie komunistycznych Chin osiadł w Indiach, a później w Nepalu. W ostatnich latach swego życia założył wielkie centra w USA. W końcu zamieszkał ze swoją rodziną we Francji. Zmarł w styczniu 1987 r. w wieku 82 lat.

0x01 graphic

Jakąkolwiek praktykę robimy, względna prawda i absolutna prawda współistnieją, zręczne środki i mądrość współistnieją, doświadczenie i pustka współistnieją. Ponieważ tak się sprawy mają, mamy praktykę nyndro jako zręczne środki a u jej końca, w Guru Jodze, osiągamy poziom mądrości gdy Lama rozpuszcza się i staje się jednym z nami i pozostajemy w absolutnej naturze rzeczy, w stanie medytacji. Skoro więc Lama jest tym kto rzeczywiście ukazuje drogę i jest centrum całej duchowej ścieżki, na początku wszystkich praktyk składamy hołd Lamie.

Rozpocząwszy od złożenia hołdu Lamie, najpierw myślimy o trudności uzyskania tej cennej, wolnej i miłej dla oka ludzkiej formy, ponieważ ta forma jest podstawą duchowej ścieżki wyzwolenia. Następnie myślimy o nietrwałości i śmierci; wszystko co istnieje podlega zmianie i śmierci. Następnie, chociaż umieramy nie jesteśmy wolni, gdyż wciąż krążymy w samsarze od narodzin do odrodzenia i właśnie dlatego naturą samsary jest cierpienie; kontemplujemy to. Następnie myślimy o tym, że cokolwiek robimy, czy będą to dobre czy złe działania, wzór karmy jest nieunikniony. Zwie się to "Lo-dag nam-zhi": czterema myślami, które odwracają umysł. Ich celem jest odwrócenie umysłu od samsary i zwrócenie ku praktyce. Z tego powodu ważne jest aby na początku zastanowić się nad nimi i zrozumieć ich prawdę.

Robienie tego to jak wygładzanie zaoranego pola aby wyrównać je i przygotować do sadzenia.

Teraz sadzenie samych nasion: przyjmowanie Schronienia, wzbudzanie Bodhiczitty, ofiarowanie Mandali, które jest gromadzeniem zasługi i mądrości oraz oczyszczenie przez praktykę Wadżrasattwy. One są jak nasiona zasadzone w ziemi, która jest już przygotowana przez te cztery myśli.

Bez odnoszenia się do względnego w ten sposób, nie jest możliwe urzeczywistnienie absolutnego. Bez użycia względnego ciała jako podstawy nie możemy urzeczywistnić prawdziwej natury umysłu. Tak samo, bez tej względnej praktyki, tych zręcznych środków, nie możemy uchwycić bezpośrednio natury siunjaty. Względne i absolutne współistnieją, idą ręka w rękę. Zrozumienie tego jest bardzo ważne.

Przyjmowanie Schronienia jako przykład: mówiąc zewnętrznie, istnieją "kon-czog sum", trzy Klejnoty: Budda, Dharma i Sangha. Cenny Budda jest źródłem Dharmy, przewodnikiem; to co Budda ukazał to Cenna Dharma, ścieżka; a ci których umysły zwrócone są ku Dharmie są Cenną Sanghą.

Ponieważ żyjemy w samsarze, z powodu iluzji i cierpienia, przyjmujemy Schronienie aby uwolnić się od cierpienia. Ponieważ nie widzimy naszej prawdziwej natury i z powodu iluzji, gdy różne elementy schodzą się, stwarzane jest to iluzoryczne ciało. I to iluzoryczne ciało pozostaje bardzo realne dopóki nie ujrzymy prawdziwej natury rzeczy. Zatem dopóki nie jesteśmy całkowicie wolni od iluzji to ciało istnieje i cierpienie istnieje i istnieją Trzy Klejnoty, w których możemy przyjmować Schronienie.

Tak więc mówiąc zewnętrznie, powinniśmy z oddaniem przyjmować Schronienie w Buddzie, Dharmie i Sandze. Ale wewnętrznie Budda, Dharma i Sangha są symbolami, głębokim i zręcznym sposobem do wyprowadzenia nas z samsary. Z punktu widzenia absolutnej prawdy nawet Budda, Dharma i Sangha są wewnątrz nas. Na absolutnym poziomie, nasz umysł, który jest pusty, który jest promieniująco somoświetlisty i który jest rig-pa, świadomością, sam ten umysł jest Cennym Buddą. Zewnętrznie Dharma manifestuje się jako dźwięk i znaczenie, słyszycie ją i praktykujecie, ale z wewnętrznego punktu widzenia, ona jest pusta. W istocie jest ona nieustanną, nie napotykającą przeszkód, samoświetlistą manifestacją rig-pa, pierwotnego umysłu. Zewnętrznie Sangha to ci, których umysły zwracają się ku Dharmie, lecz wewnętrznie Sangha jest wszystko przenikającym, wszystko ogarniającym aspektem umysłu.

One są wszystkie całkowicie doskonałe w nas, ale ponieważ nie rozpoznajemy tego, musimy przyjmować Schronienie w zewnętrznym Buddzie, Dharmie i Sandze. Kiedy rzeczywiście robimy Nyndro właściwie, wizualizujemy drzewo Schronienia z żarliwym oddaniem w umyśle, ciałem robimy pokłony z pokorą a mową recytujemy formułę Schronienia. Nastepnie gdy w końcu praktyki siadamy i rozpuszczamy wizualizację w siebie, rozumiemy że te wszystkie trzy rzeczy, podmiot, obiekt i aktywność, są naszym własnym wytworem. Pozostawajcie po prostu w naturze rig-pa; poza rig-pa nie ma niczego do znalezienia. Budda powiedział w Dode Kalpa Zangpo, "Zamanifestowałem sięniczym sen istotom, które są jak sen i udzieliłem podobnej do snu Dharmy, ale w rzeczywistości nigdy nie nauczałem i nigdy naprawdę nie przyszedłem". Z punktu widzenia tego co jest, Budda nigdy nie przybył i Dharma nigdy nie przybyła. Wszystko to jest samą percepcją, istniejącą tylko w widocznej warstwie rzeczy.

Co do praktyki Schronienia, względnym aspektem jest obiekt Schronienia, któremu ofiarowujemy oddanie i pokłony itd., a absolutny aspekt jest bez wysiłku, gdy rozpuszczamy wizualizację i pozostajemy w naturalnym, bezwysiłkowym stanie umysłu.

Wzbudzenie Bodhiczitty lub oświeconej myśli oznacza, że jeśli działamy tylko dla siebie samych to nie podążamy wszystkowiedzącą ścieżką Buddy, ścieżka oświecenia jest zablokowana. Zatem to przez wzgląd na wszystkie istoty, które były naszymi ojcami i matkami, po to by je uwolnić, wzbudzamy tę oświeconą myśl, która jest myślą Buddy.

Istoty są tak nieskończone jak niebo i wszystkie były naszymi ojcami i matkami; one cierpią w samsarze, tak więc myśl o uwolnieniu ich z tego cierpienia jest naprawdę oświeconą myślą. Słowami Ślubowania Bodhisattwy: "Od teraz aż do czasu gdy samsara będzie pusta będę pracował dla pożytku wszystkich istot, które były moimi ojcami i matkami". Tak więc ze względnego punktu widzenia czujące istoty, które trzeba wyzwolić i jest współczucie, które trzeba wzbudzić i jest "ja", wzbudzające współczucie. Sam Budda objaśnił sposób wzbudzania i ukazywania współczucia. To jest względna praktyka Bodhiczitty. Tak więc w tej względnej praktyce Bodhiczitty wizualizujemy wszystkie istoty i wzbudzamy oświeconą myśl, próbujemy uwolnić je od cierpienia dopóki nie zostanie osiągnięte oświecenie i recytujemy Wzbudzenie Bodhiczitty tak wiele razy jak tego wymaga nasza praktyka. Jesteśmy także pouczani, że musimy wymienić nasze własne szczęście na cierpienie innych. Gdy wydychamy oddajemy czującym istotom całe nasze szczęście, radość, zasługę a nawet ich przyczyny; a gdy wdychamy bierzemy cały ich ból i cierpienie, tak iż są wolne od niego. Ta praktyka jest także bardzo ważna. Bez rozwinięcia Bodhiczitty i bez uwolnienia się od przywiązania do tego życia, nie możemy osiągnąć oświecenia. To z powodu naszej niezdolności do okazania współczucia innym i dlatego, że jesteśmy przywiązani do siebie i do tego życia, nie jesteśmy wolni. Wszystkie te rzeczy są względnym aspektem praktyki Bodhiczitty.

Tekst pochodzi z 2 tomiku Biblioteki Buddyjskiej,
"Esencja Dzogczen", VERBUM G&G Katowice 1990,
Przekład: Urszula Urbanowicz i Henryk Smagacz.

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Termy
Guru Rinpocze

Począwszy od VII wieku n.e. tradycyjna szamanistyczna religia Tybetu bon zaczęła ustępować buddyzmowi przenikającemu do Krainy Śniegów pod protektoratem króla Srong-tsan-gampo. Jednak bardziej znaczące i trwalsze przekazy Dharmy do Tybetu nastąpiły dopiero w VII i IX wieku, za panowania króla Trisong Detsen'a i jego wnuka.

Padmasambhawa ("Zrodzony z Lotosu"), nazywany przez Tybetańczyków Guru Rinpocze czyli "Drogocennym Mistrzem" był afgańskim joginem z Oddijany, który w VIII wieku jako pierwszy przyniósł nauki wadżrajany do Tybetu. Od niego wywodzi się stara linia przekazu buddyzmu tybetańskiego zwana Ningma-pa. Padmasambhawa założył na południowy wschód od Lhasy najstarszy w Tybecie klasztor Samje, który stał się centralnym ośrodkiem szerzenia Diamentowej Drogi. Guru Rinpocze był wielkim mistrzem duchowym i nauczycielem, jest uważany za emanację Buddy Amithaby. Pozostawił po sobie wiele term (ukrytych tekstów Dharmy), które następnie były odnajdywane przez jego uczniów.

0x01 graphic

Zasługi zgromadzone podczas wielu kalp zostają zniszczone przez chwilę gniewu - ćwiczcie się więc w uprzejmości, współczuciu i drogocennej Bodhiczitcie.

Pośród wszystkich stworzeń, których liczba jest tak wielka jak niebo, nie istnieje żadne, które kiedyś nie byłoby waszym ojcem lub matką. Medytujcie więc nieustannie rozwijając Bodhiczittę, nieprzerwanie rozmyślając o tym, że istoty, które kiedyś były waszymi rodzicami, nie mogą uwolnić się od cierpienia.

Jeżeli urzeczywistnicie pustą naturę waszego umysłu, lecz nie zrodzi się w was współczucie, popadniecie w nihilizm. Medytujcie więc nad nierozdzielnością pustki i współczucia.

Jeżeli dostrzeżecie wady samsary, nie będziecie potrzebowali żadnego innego nauczyciela. Jeśli myśl o nietrwałości wrośnie w wasz umysł, nie będziecie potrzebowali żadnych dodatkowych zachęt. Jeżeli urzeczywistnicie, że wszystkie powstające zjawiska są umysłem, nie będzie żadnego innego oświecenia. Jeśli w głębi swojej istoty macie głębokie oddanie dla Guru, nie będzie żadnego innego Buddy. Jeśli odetniecie myśli u ich korzenia, nie będzie żadnej innej absolutnej natury. Jeśli napełniacie wszystkie istoty radością, nie ma żadnych innych Trzech Klejnotów. Jeśli urzeczywistnicie to wszystko, samsara i nirwana nie będą dwiema różnymi rzeczami.

Tekst jest częścią cyklu Kanczog Czidu, Najgłębszych Nauk Wielkiej Doskonałości.
Fragment pochodzi z wydawnictwa "Termy Guru Rinpocze", Karmapa Foundation, Gdańsk 1994.

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Rozprzestrzenianie się Nauki w zachodnim społeczeństwie
Lama Ole Nydahl

Lama Ole Nydahl jako jeden z nielicznych ludzi Zachodu jest w pełni wykwalifikowanym nauczycielem medytacji. W latach sześćdziesiątych został pierwszym zachodnim uczniem XVI Karmapy, jednego z największych joginów tego stulecia i głowy szkoły Kagyu buddyzmu tybetańskiego. Od dwudziestu siedmiu lat odbywa nieprzerwaną podróż dookoło świata, udzielając nauk i zakładając ośrodki medytacyjne.

Więcej informacji na stronie www.lama-ole.pl.

0x01 graphic

Tybetańczycy dysponowali dawniej trzema możliwymi formami podążania drogą Buddy. Mogli zostać mnichami, czy też mniszkami, ludźmi świeckimi lub joginami. Mnisi i mniszki żyli oddzielnie w klasztorach zgodnie ze ścisłymi regułami. Ludzie świeccy posiadali rodziny, normalnie pracowali i próbowali stosować Naukę w czasie codziennych aktywności. Jogini natomiast żyli poza społecznymi normami, mieszkali często w jaskiniach i posiadali wiele partnerek. Wykorzystywali oni całe swoje życie do duchowego rozwoju (przykładem może być tutaj słynny jogin Milarepa).

Ponieważ w rozwiniętych krajach można teraz samemu decydować o rozmiarach własnej rodziny, nie powstaną u nas żadne wielkie klasztory. Kobiety i mężczyźni żyli dawniej w Tybecie oddzielnie nie dlatego, że nauka Buddy jest wroga ciału, lecz ponieważ nie można się było wówczas kochać i nie mieć dzieci, a ich wychowywanie zabierało czas niezbędny na studia i medytację. Na Zachodzie zbliżają się teraz dawniej tak oddzielone od siebie grupy joginów i ludzi świeckich. W Tybecie, gdzie jogini konkurowali o materialne wsparcie ze strony pracujących z odzianymi na czerwono mnichami i mniszkami, musieli się oni jakoś odróżniać od mieszkańców klasztorów również na zewnętrznym poziomie - dlatego starali się wyglądać jak najbardziej niecodziennie i ubierali się w białą bawełnę. Także to nie jest dzisiaj potrzebne. Ludzie świeccy znajdujący oparcie w państwie dobrobytu nie muszą płodzić mas dzieci, by zapewnić sobie bezpieczną starość, a zmierzwiony włos czy dziwaczny strój na nikim nie robią wrażenia Na przykład ogólnym poglądem, jaki rozwijają dzisiaj moi uczniowie, jest mahamudra - a więc sposób patrzenia na świat właściwy dla joginów - podczas gdy na co dzień robią wszystko, co niezbędne w dobrym świeckim życiu. W czasie wakacji jednak, gdy mają wystarczającą ilość czasu na rozwinięcie pełnych jogicznych skrzydeł, wędrują z namiotem z jednego kursu medytacyjnego na drugi.

Przed 2550 laty wielu ludzi w Indiach interesowało się wskazówkami Buddy dotyczącymi przyczyny i skutku. Nielicznych inspirowały nauki o mądrości i współczuciu, a tylko garść miała zaufanie do czystego poglądu Diamentowej Drogi.

W naszych zachodnich krajach, bogatych w tak wiele zdolności i dobrą karmę, większość ludzi pragnie doświadczyć przestrzeni - radości umysłu, podczas gdy przyczynę i skutek pozostawia się chętnie policji. Również filozofia i psychologia pociągają nas już tylko w niewielkim stopniu. Większość z nas słyszała o nich wystarczająco dużo w szkole. Pełni energii i radości ludzie chcą coś przeżyć.

Fragment książki Lamy Ole Nydahla pt.
"Jakimi rzeczy są. Współczesne wprowadzenie do buddyzmu"
Wydawnictwo 108, Gdańsk 1995, tłumaczenie: Wojtek Tracewsk.

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Mahamudra
Kalu Rinpocze

Kalu Rinpocze był jednym z największych mistrzów medytacji w tradycji buddyjskiej, był dzierżawcą linii Szangpa Kagyu - jednej z podszkół w tradycji kagyu. We wczesnych latach siedemdziesiątych, na prośbę XVI Karmapy, zaczął nauczać w Europie i Ameryce Północnej. Rinpocze znany był z przekazywania nauk w tradycyjny monastyczny sposób - kładł nacisk na trzyletnie odosobnienia i przyjmowanie mnisich ślubowań.

0x01 graphic

Ażeby wyjaśnić Mahamudrę, należałoby najpierw długo mówić o umyśle. Jednak dzisiaj nie dysponujemy odpowiednią ilością czasu.

Tak jak to robimy przed wszystkimi praktykami, na przykład przed Szine czy Lhakthong, przyjmiemy Schronienie i rozwiniemy przebudzoną postawę. Niezbędne jest także otrzymanie duchowego wpływu od Lamy, szczególnie jeśli chodzi i Mahamudrę.

Wyobrażamy sobie, że naprzeciw nas w niebie są obecni Lamowie Linii i modlimy się do nich. Potem rozpuszczają się oni w światło, które wnika w nas. Myślimy, że nasze umysły są teraz nierozdzielne, że stały się jednością.

Wszyscy posiadamy umysł i wszyscy sądzimy, że mamy tylko jeden umysł, ale nigdy nie doświadczyliśmy jego natury.

Gdy przydarza się nam coś przyjemnego, myślimy: to jest przyjemne; gdy doświadczamy czegoś nieprzyjemnego, odczuwamy niepokój i myślimy: to jest nieprzyjemne. Ten, kto myśli w ten sposób, to nasze ciało czy umysł? Zbadajmy to sami! Budda dał wiele nauk, a wszystkie mają za cel objawić nam naturę naszego umysłu, spowodować zrozumienie Mahamudry. Jeżeli ktoś zbadał i rozpoznał naturę umysłu niemożliwe, by jednocześnie nie osiągnął Mahamudry i stanu Buddy. Podczas medytacji - na przykłąd Czenrezig - tym, kto medytuje na bóstwo, jest umysł. Prawdziwy Czenrezig to "bóstwo najwyższej mądrości" (tyb. Jesziepa); to, co jest przez umysł medytowane, to "bóstwo-łącznik" (tyb. Damtsikpa). Gdy te dwa są nierozdzielne, otrzymujemy łaskę i to jest początkiem urzeczywistnienia Mahamudry. W zależności od wysiłku włożonego w medytację oraz dzięki łasce "bóstwa najwyższej mądrości" urzeczywistniamy Czenrezig, a tym samym Mahamudrę.

Gdyby porównać naturę umysłu do słońca, to zasłony niewiedzy, emocje i przeszłe czyny są jak chmury i mgła. Nawet jeśli chmury gromadziły się od dawna, światło słońca w końcu je przebije. W ten sam sposób praktyka Schronienia, pokłonów, stusylabowej mantry, ofiarowania mandali i guru joga spowodują rozproszenie się zasłon przeszłych czynów. Umysł jest wtedy przejrzyście rozpoznany jak słońce uwolnione od chmur i pozwala nam to urzeczywistnić Mahamudrę.

Wszyscy wielcy Lamowie Linii Kagyu jak Tilopa, Naropa, Marpa, Milarepa, Gampopa, Dysum Czienpa oczyścili się, zebrali dwa nagromadzenia, przeniknął ich duchowy wpływ ich Mistrza, zrozumieli i urzeczywistnili Mahamudrę.

Ponieważ wszyscy mamy umysł myślimy, że łatwo zrozumieć i urzeczywistnić Mahamudrę. Jednak na skutek "czterech błędów" nie rozpoznajemy swojej prawdziwej natury:

1. Jest zbyt blisko, nie widzimy jej. Wszyscy mamy Mahamudrę w sobie, ale nie rozpoznajemy jej, tak jak nie możemy ujrzeć własnej twarzy nie mając lustra.

2. Jest zbyt głęboka, nie pojmujemy jej; gdybyśmy ją rozpoznali, nie ma już nic głębszego. Tutaj znajduje się korzeń wszystkich nauk. Nie ma nic cudowniejszego niż Mahamudra.

3. Jest zbyt prosta, a więc nie wierzymy w nią. Można spoczywać nie mając żadnych potrzeb w pełnej świadomości umysłu i stać się Buddą. Lecz nie możemy w to uwierzyć, bo to zbyt proste.

4. Jest tak dobra, że nie potrafimy jej udźwignąć; gdy medytujemy Mahamudrę, w umyśle powstają wszystkie właściwości Buddy. Dlatego jest powiedziane, że jest tak dobra i szlachetna; ale nasz umysł nie potrafi jej znieść.


Skąd pochodzi umysł myślący "ja"? Najpierw każdy powinien szukać, by się dowiedzieć skąd pochodzi ciało lub wnętrze ciała. Później trzeba spojrzeć na umysł: gdzie on jest - w ciele czy poza nim? Jeżeli jest w ciele, to czy znajduje się w głowie czy w nogach?


(Rinpocze prosi, aby każdy badał w ten sposób).


Umysł jest duży czy mały? Czy ma jakiś kolor? Jest żółty, czerwony czy zielony? Kulisty, trójkątny, półkulisty czy kwadratowy?

Jeśli nie znajdujemy niczego - ani formy ani koloru - to oznacza, że jest ich nieobecnością, nie ma charakterystyki, w tym sensie jest pustką. Skoro jest pustką, to czy jest to pustka nie znająca niczego, czy wiedząca wszystko?

Jeśli nie zna niczego, to jak wrażenia takie jak strach, cierpienie, szczęście mogą się pojawić?

Należy dobrze zbadać, czy ta świadomość-pustka mieści się na zewnątrz ciała czy w ciele, w głowie czy na którymś krańcu ciała.

Jeżeli umysł jest pozbawiony charakterystyki i zna wszystko, należy wiedzieć, czy się przemieszcza, a jeśli tak, to dokąd i jak to robi. Gdy na przykład myślimy o Indiach jest tak, jakby umysł wędrował do Indii i nie był już dłużej tutaj. Co się właściwie dzieje? Czy mamy umysł jadący do Indii oraz umysł pozostający tutaj? Jeżeli umysł wyjechał do Indii i oba: ten, który udał się do Indii i ten, który pozostał są różne, oddzielone, to czy ten bawiący w Indiach powróci czy też nie? Jeśli powróci, to w jaki sposób to uczyni? Jeżeli jest tylko jeden umysł i udał się akurat do Indii, to jak można słyszeć tutaj osobę, która do nas mówi?

A teraz zastanówmy się, czy ciało i umysł są to rzeczy oddzielne?

Jeśli są jednym, to w chwili śmierci ciała umiera także umysł. Znaczyłoby to, że wszystkie nauki udzielone przez Buddę są zbyteczne, bo skoro ciało i umysł umrą, nie pozostaje nic, czemu Dharma mogłaby pomóc. Trzeba teraz zobaczyć, czym się różnią.

Jesteśmy głodni. Czy to żołądek myśli: "Jestem głodny", czy umysł? Jeżeli chcemy się przemieścić, umysł myśli: "Chcę wyjechać", a ciało wykonuje. Z tego powodu mówi się, że jest tak, jakby były jednym, bo gdyby były różne, nie można by się było przemieścić.

Można również sprawdzić, czy umysł i mowa są jednym czy też są rozdzielone.

Idealnie - należałoby medytować długie dni, aby rozpoznać sposób pojawiania się myśli, ich powstawania i zanikania. Później dochodzimy do osobistego wniosku na temat istnienia bądź nieistnienia umysłu. Instrukcje Lamy przynoszą wówczas pożytek.

Następnie można otrzymać nauki o trzech punktach: spoczynku umysłu (tyb. "ne"), ruch umysłu ("gju") oraz świadomość stanu umysłu ("rik"). Jaki jest umysł w spoczynku, pozostający bez myśli? Jaki jest, gdy podąża za myślami? Gdzie jest świadomość spoczynku i ruchu? Wszystko to zostanie wyjaśnione przez Lamę i będziemy mogli to zbadać.

Zobaczmy więc najpierw, gdzie jest stabilny umysł, w jaki sposób jest stabilny i jaki jest ten, który jest stabilny. Czy ruch powstających myśli jest różny od umysłu? Czy to umysł w spoczynku jest tym, który się przemieszcza? Czy też jest to tylko jego część, jak fale i ocean? Czy jest jedność czy rozdział pomiędzy umysłem a ruchem myśli?

Należy zbadać, czy umysł w spoczynku - fundament - i to co się wznosi z tego fundamentu - myśli - są czymś jednym, czy też są od siebie oddzielone.

Gdzie jest ten, który jest świadomy spoczynku i ruchu?

Przyjrzyjmy się teraz, czy te trzy stany: umysł w spoczynku, umysł w ruchu i znajomość tych stanów - są w istocie identyczne czy różne.

Gdy uważamy je za różne czy za identyczne, należy o tym porozmawiać z Lamą, aby dojść do precyzyjnego wniosku. Wówczas Lama powie, czym umysł jest w rzeczywistości i wyjaśni, w czym się mylimy, a w czym mamy rację.

Albo trzeba jeszcze spocząć w przestrzeni między myślą, która właśnie znikła i następną - spoczywać przejrzyście, spokojnie. Kiedy jest się w tej przestrzeni, umysł nie jest przez nic rozproszony: ani przez fakt samoobserwacji ani przez fakt nie-samoobserwacji. Pozostaje skoncentrowany na pustce i przejrzystości.

Gdy zaczynamy urzeczywistniać Mahamudrę jest tak, jakbyśmy z oddali postrzegali ludzką sylwetkę. Później, aby pójść naprzód w tym urzeczywistnieniu, modlimy się do swojego Lamy i stopniowo widzimy coraz wyraźniej. I tak przez połączenie naszego medytacyjnego wysiłku i łaski Lamy będziemy mogli ujrzeć naturę umysłu i uwolnić się od wielkiej ilości zasłon. Jeśli nadal będziemy medytować, będziemy mogli usunąć liczne charakterystyczne błędy w medytacji. Natura umysłu jest czymś niewysłowionym i każdy musi doświadczyć jej sam. Lecz jeśli nie mówi się o niej ludziom, czują się sfrustrowani. Normalnie nie mówi się o niej, rozpoczyna się od praktyk typu Szine.

Sam umysł jest pozbawiony formy i koloru, jest ich brakiem, pustką tego samego rodzaju co przestrzeń, która mieści wszystko. Dlatego mówi się, że nie można jej zdefiniować jako czegoś ograniczonego. Nie da się, na przykład, powiedzieć: od tego punktu jest umysł, a tam już go nie ma. To nie jest pustka-niebyt, pustka-nicość. To pustka, w której jest przejrzysta znajomość wszystkiego, dobrego lub złego. To nie jest światło ograniczone jak jasność słońca czy księżyca: to jest świadomość znająca wszystko.

Obecnie w naszym przejściowo nieczystym stanie jest przeszkoda spowodowana nieustannym napływem pozorów. W czystym stanie są one ciałami i mądrościami Buddy. Pustość umysłu to Dharmakaja - ciało pustki, przejrzystość to Sambhogakaja - ciało szczęśliwości, nieobecność przeszkód to Nirmanakaja - ciało emanacji, nierozdzielność tych trzech to Swabhawikakaja - ciało istotne. Te ciała są nieodłączne od natury umysłu. Tak więc natura zawierająca cztery ciała i pięć mądrości jest jak czysta woda zabrudzona ziemią, ziemia byłaby w tym porównaniu czepianiem się "ja", zasłoną konfliktotwórczych postaw i zasłoną karmy, czyli przeszłych czynów. Jeśliby postawić wodę bez ruchu, sklaruje się i oczyści. W ten sam sposób, jeżeli ciało, mowa i umysł spoczną razem w samadhi i pozostaniemy nieporuszeni, skoncentrowani na jednym punkcie, objawi się natura umysłu.

Weźmy znów przykład słońca przedstawiającego umysł; to co go zasłania, to chmury niewiedzy, egocentrycznej chwytliwości, negatywnych skłonności, przeszłych czynów czyli karmy. Jeśli możemy stopniowo rozproszyć te zasłony, słońce umysłu rozbłyśnie w całym swym blasku. Do rozpraszania "chmur" mamy pokłony, recytację stusylabowej mantry, ofiarowanie mandali, praktykę guru-jogi, medytację bóstwa i powtarzanie jego mantry.

Aby mówić prosto o Mahamudrze, używa się następujących terminów: nie-rozproszenie, nie-medytacja i nie-podstęp:

1. nie-rozproszenie to dwie rzeczy: nieobecność myśli i nieobecność ospałości,
2. nie-medytacja oznacza nie medytowanie ani bóstwa ani pustki,
3. nie-podstęp to nieobecność mentalnych tworów.

Tekst pochodzi z wydawnictwa "Trzy wykłady Kalu Rinpocze" (na prawach rękopisu).

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Poemat Natychmiastowej Szkoły
VI Patriarcha Hui-neng

Szósty Patriarcha Hui-neng żył w Chinach w latach 638-713. Był największym mistrzem zen po Bodhidharmie i w zasadniczym stopniu przyczynił się do odnowienia i ugruntowania przesłania "Szkoły Natychmiastowej". Hui-neng znany jest jako ten, który osiągnął najwyższe zrozumienie, będąc analfabetą, bez żadnego przygotowania, praktyki czy pobierania nauk, a jedynie słysząc przypadkowo recytowany fragment "Sutry Diamentowe". Jego zachowane mowy cechuje niezwykła prostota i bezpośredniość w ukazaniu głębi doświadczenia "własnej natury"; są one dziełem unikalnym i najbardziej podstawowym w całej literaturze zen. Dlatego pewnie potomni wyróżnili te nauki, które jako jedyne, nie należące do kanonu pism samego Buddy, uzyskały nazwę "Sutry".

0x01 graphic

Szlachetni i uczeni słuchacze, ułożyłem poemat o tym co bezkształtne, który każdy z was powinien rozumieć i recytować, niezależnie od tego czy jest człowiekiem świeckim czy mnichem. Nie zapominajcie jednak o praktykowaniu go, ponieważ same tylko słowa staną się bezużyteczne, jeżeli nie będziecie praktykowali go dla siebie. Posłuchajcie teraz mojego poematu:


Rozumiejący nauki i wskazanie na umysł
podobny jest do słońca na bezchmurnym niebie.
Doktryna wglądu we własną naturę jest przekazywana,
aby nas wybawić od fałszywych mniemań i zła tego świata.
Doktryna sama w sobie ani jest powolna ani szybka.
To ludzie są wolni lub szybcy - zależnie od stopnia ułudy.
Kto ignorancji ulega nie może zrozumieć
w jaki sposób można by spostrzec swą własną naturę.
Chociaż jest dziesięć tysięcy sposobów objaśnień,
zasada do jakiej odnoszą się jest tylko jedna.
Ten mroczny dom skalań, w którym przyszło nam mieszkać
powinien być rozjaśniony przez światło mądrości.
Poglądy wypaczone istnieją z powodu skalań,
lecz przy szlachetnym wglądzie znikają bez śladu.
Odsuńmy na bok szlachetne oraz wypaczone,
a zapanuje wtedy spokój i czystość bez skazy.
Bodhi przebywa wewnątrz naszej własnej natury,
lecz myśl o posiadaniu tego wpędza w stan ułudy.
Będąc pośrodku złudzeń nie ścigaj ich lecz ucisz umysł,
a ten w swym czystym stanie nie spotka trzech ograniczeń.
Nic nie powinno być przeszkodą dla człowieka
praktykującego Dharmę tej Natychmiastowej szkoły.
Przy uważnym dostrzeganiu swoich własnych błędów
zejście z właściwej drogi nigdy nam nie grozi.
Natura każdej z istot ma swą własną Dharmę,
żadna z nich nie jest więc przeszkodą dla innej.
Nie dbając o Dharmę wewnątrz, szukając jej gdzie indziej,
można strawić życie i jej nie urzeczywistnić.
Czas życia upłynie na bezowocnych próbach,
a na końcu zostanie żal do siebie i rozczarowanie.
Jeżeli zdołasz spostrzec swą własną naturę,
okaże się ona właściwym działaniem umysłu.
Lecz jeśli nie na nią skierujesz swój umysł,
będziesz wędrować w mroku i jej nie napotkasz.
Praktykujący Dharmę na prawdziwy sposób,
nie będą szukać błędów w swoim otoczeniu.
Ten, kto się angażuje w krytykę innych ludzi,
bez względu na stan rzeczy sam znajduje się w błędzie;
inni mogą się mylić, lecz my nie krytykujmy,
bo krytykując popełnia się błąd różnicowania.
Wyrzućmy tylko z umysłu nawyk osądzania,
a zaczną znikać nasze skalania oraz niepokoje.
Gdy umysł już zrezygnuje ze swoich za i przeciw,
wtedy się uspokaja i zaznajemy spoczynku.
Zanim będziemy mogli dopomagać innym,
sami musimy osiągnąć otwartość umysłu.
By innych skłonić do odrzucenia wszelkich wątpliwości,
wpierw sami musimy uwolnić od nich swą własną naturę.
Dharmę buddyzmu stosuje się w codziennym życiu,
dlatego nie oddziela się jej od zwykłej świadomości.
Jeżeli szukamy Bodhi poza zwykłym życiem,
jest to tak jakby szukać królika z rogami.
Idee szlachetne kierują nas ku wyzwoleniu,
idee zwodnicze krępują nas więzami tego świata.
Przestańmy się czepiać i jednych i drugich,
a mądrość własnej natury objawi się w pełni.
Oto jest ten poemat Natychmiastowej Szkoły,
którą nazywa się również Wielką Łodzią Dharmy.
Ulegający ułudzie mogą słuchać sutr wiele razy,
lecz to ich nie uwolni od rozlicznych przeszkód.
Jednakże w jednej chwili można już być w zgodzie z Dharmą,
kiedy się przebudzimy ku mądrości Bodhi.



Następnie mistrz powiedział:

Oto dzisiaj w klasztorze Ta Fan wyłożyłem wam tę natychmiastową doktrynę. Oby wszystkie istoty w tym świecie Dharmy, słysząc te słowa, wejrzały w swoje prawdziwe natury i stały się Buddami.

Fragment pochodzi z książki "Sutra Szóstego Patriarchy",
Pracownia "Borgis" , Wrocław 1997, tłumaczenie: Adam Sobota

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Prawa nauki i prawa etyki
Albert Einstein

Osobę Alberta Einsteina nie potrzeba nikomu specjalnie przybliżać, mało kto jednak zdaje sobie sprawę ze stosunku wielkiego uczonego do buddyzmu. Określił on Dharmę jako ścieżkę "mającą wszelkie znamiona religii przyszłości".


Cytaty z Alberta Einsteina:

***
Nie wierzę w nieśmiertelność i uważam moralność za sprawę czysto ludzką, bez konieczności odwoływania się do jakiegokolwiek nadprzyrodzonego autorytetu.

***
Moralność człowieka zależy od zdolności współodczuwania z innymi ludźmi, wykształcenia oraz więzi i potrzeb społecznych; żadna religia nie jest do tego potrzebna. Człowiek byłby zaiste żałosną istotą, gdyby kierował się w życiu wyłącznie strachem przed karą i nadzieją na nagrodę po śmierci.

***
Nic naprawdę cennego nie bierze się z ambicji czy też z samego poczucia obowiązku; to, co cenne, rodzi się z miłości i poświęcenia dla innych ludzi i dla sfery ducha obiektywnego.

***
Nie ma rzeczywistości samej w sobie, są tylko obrazy widziane z różnych perspektyw.

***
Prawdziwą wartość człowieka poznaje się przede wszystkim po tym, w jaki sposób osiągnął wyzwolenie od samego siebie.

***
Istota ludzka jest częścią całości, którą nazywamy wszechświatem, częścią ograniczoną przez czas i przestrzeń. Człowiek doświadcza samego siebie - swoich myśli i uczuć - jako czegoś oddzielonego od reszty zjawisk. Jest to rodzaj iluzji świadomości - złudzenie to jest dla nas pewnego rodzaju więzieniem, ograniczającym nas do osobistych pragnień i "przypisującym" nas do kilku najbliższych osób. Musimy wyzwolić się z tego więzienia, rozszerzając krąg naszego współczucia tak, by objął wszystkie żyjące istoty i całą naturę w jej pięknie.

Nauka poszukuje związków, które istnieją, jak sądzimy, niezależnie od badacza. To dotyczy również relacji, których przedmiotem jest sam człowiek. Przedmiotem nauki mogą też być pojęcia stworzone przez nas samych, tak jak w przypadku matematyki. Takie pojęcia nie muszą odpowiadać jakimś przedmiotom z zewnętrznego świata. Jednak wszystkie stwierdzenia i prawa naukowe mają jedną cechę wspólną: są prawdziwe lub fałszywe (poprawne lub niepoprawne). Mówiąc w uproszczeniu, nasza reakcja na prawa naukowe to "tak" lub "nie".

Naukowy sposób myślenia ma jeszcze inne charakterystyczne cechy. Pojęcia stosowane do zbudowania spójnego systemu nie wyrażają żadnych emocji. Dla uczonego jest tylko "byt", nie ma życzeń, wartości, nie ma dobra, zła, nie istnieje żaden cel. Dopóki pozostajemy w granicach czystej nauki, nie napotykamy nigdy na zdanie typu "nie kłam". W wysiłkach uczonego szukającego prawdy można dostrzec purytańską dyscyplinę: trzyma się on z daleka od wszystkiego, co ma charakter woluntarystyczny i emocjonalny. Nawiasem mówiąc, ta cecha jest wynikiem długiego procesu rozwoju metody naukowej, charakterystycznego dla nowożytnej kultury Zachodu.

Z powyższych słów ktoś mógłby wywnioskować, że logiczne myślenie nie ma znaczenia w etyce. Naukowe stwierdzenia o faktach i związkach między nimi nie dają żadnych wskazówek etycznych. Jednak dzięki logicznemu myśleniu i wiedzy empirycznej takim wskazaniom można nadać racjonalną i spójną postać. Jeśli zgodzimy się przyjąć pewne podstawowe twierdzenia etyczne, to można z nich wywieść inne etyczne reguły, pod warunkiem że twierdzenia pierwotne są sformułowane z dostateczną precyzją. Takie założenia etyczne pełnią podobną funkcję w etyce, jak aksjomaty w matematyce.

Właśnie dlatego uważamy, że można sensownie rozważać takie pytania, jak: "Dlaczego nie powinniśmy kłamać?" Sądzimy, że takie pytania są sensowne, ponieważ we wszystkich takich dyskusjach milcząco przyjmujemy, że pewne założenia są oczywiste. Jesteśmy usatysfakcjonowani, gdy uda się nam związać rozważaną regułę etyczną z tymi podstawowymi założeniami. W przypadku kłamstwa takie rozumowanie może wyglądać następująco. Kłamstwo narusza zaufanie do stwierdzeń innych ludzi. Bez takiego zaufania współpraca społeczna jest niemożliwa lub przynajmniej bardzo trudna. Współpraca taka jest konieczna, by życie ludzkie było znośne. To oznacza, że regułę "nie kłam" udało się nam wywieść z postulatów" "Należy chronić ludzkie życie" i "Na ile to możliwe, należy zwalczać ból i cierpienie".

Jakie jest jednak pochodzenie takich aksjomatów etycznych? Czy są one arbitralne? Czy opierają się wyłącznie na autorytecie? Czy może wynikają z ludzkich doświadczeń i są pośrednio przez nie uwarunkowane?

Z punktu widzenia czystej logiki wszystkie aksjomaty są arbitralne, w tym również aksjomaty etyki. Natomiast z psychologicznego i genetycznego punktu widzenia z pewnością jest inaczej. Aksjomaty etyczne wywodzą się z naszego wrodzonego dążenia do unikania bólu i zguby oraz z nagromadzonych reakcji uczuciowych jednostek na zachowanie swoich sąsiadów.

Przywilejem ludzkiego geniuszu moralnego, objawionego w natchnionych jednostkach, jest wysuwanie aksjomatów etycznych, które są tak zrozumiałe i dobrze uzasadnione, że ludzie akceptują je jako zgodne ze swymi doświadczeniami emocjonalnymi. Aksjomaty etyczne znajdujemy i wypróbowujemy podobnie jak aksjomaty nauki. Prawdą jest to, co wytrzyma próbę doświadczenia.

"Teoria względności i inne eseje" - książka ukazała się w serii
Klasycy Nauki, wydawanej przez Prószyński i S-ka, Warszawa 1997,
przełożył Piotr Amsterdamski.

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Buddyzm wobec świata wartości
Michał Katafiasz

Autor jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

0x01 graphic

Potoczna moralność, etyka jako zespół norm, którym należy się podporządkować ze względu na nie same obca jest umysłowi buddysty. Wszystkie regulacje prawne (choćby np.: przepisy ruchu drogowego) mają służyć człowiekowi. Podobnie instrumentalnie, pragmatycznie odnosi się buddysta do zasad, których przestrzega na drodze do doskonałości. Często słyszy się, że buddyzm jest "poza dobrem i złem" - sugerując anarchię, obojętność bądź nihilizm. Żeby rozjaśnić te nieporozumienia zmuszony będę w tym fragmencie przez moment zając się światopoglądem buddyjskim - wybranym aspektem Dharmy. Wewnętrzny Budda, którego pragnie rozpoznać w sobie buddysta jest źródłem całego bogactwa przejawianego świata zewnętrznego i wewnętrznego; wszystkich doświadczeń, wrażeń, dźwięków, myśli, uczuć i zjawisk. Jako źródło jest jak Matka lub Ojciec, a wszystko co jest, to jego dzieci, ale On nimi nie jest. Rozpoznaną naturę umysłu - naturę Buddy - przyrównuje się do natury lustra. Czy jest możliwe aby istniała tafla lustra bez pojawiających się w niej odbić? Według tej metafory samo lustro jest buddyjską śunjatą - pustką, a pojawiające i zmieniające się nieustannie w niej "odbicia" - formą. Zmieniające się nieustannie odbicia wyłaniają się i zanikają w oparciu o prawo przyczyny i skutku, same pozbawione będąc jakiejś własnej indywidualnej istoty, zasad. Wszystkie odbicia (formy) rozgrywają się w pustce (tafli lustra), która jest takością i jedynym absolutnym sposobem ich istnienia. Buddyjska pustka jest zatem dynamiczną potencjalnością, pełną niewyczerpanych możliwości przejawiania się, gdzie nie ma miejsca na skończony bezruch i bierność. Tak, jak natury lustra nie plamią pojawiające się w niej odbicia, nie "szkodzą" jego czystości, bez względu na to czy w lustrze przegląda się Stalin czy Kopernik, podobnie wszystko co złe i dobre tak naprawdę jest jedynie bogactwem pustki, nie plamiącym naszej świeżej zawsze młodej czystości.

Według buddyjskiej nauki zrozumienie i urzeczywistnienie tej prawdy o naszej naturze Buddy niesie ze sobą spontanicznie nieoceniające współczucie. Rozpoznanie iluzji formy i sposobu jej funkcjonowania przypomina nagle odkrycie własnej głowy, którą zawsze mieliśmy. Nagle widzimy jasno, że wszystkie istoty wokół nas biorą to co "prawe", za to co "lewe", czy też proszą o wodę (szukają szczęścia, prawdy) nad brzegiem rzeki (sami będąc prawdą i źródłem szczęścia). Mistrz buddyjski widzi cierpienie istot jako wynik ich własnej ignorancji i niewiedzy. Paradoksalność sytuacji, którą postrzega oświecony, w sposób naturalny uwalnia go od wszelkich negatywnych uczuć typu: duma, zazdrość, nienawiść itd. I wyzwala "morze rozumiejącego współczucia". Między innymi w tym sensie buddyzm nie jest nihilizmem.

Jeśli zatem wszelkie zasady postępowania, moralność są również "tylko" grą odbić w czystej naturze, to może się nasuwać pytanie, jaki byłby sens ich przestrzegania nawet przez tych, którzy zrozumieli i urzeczywistnili naturę Buddy. Otóż by to rozjaśnić, warto podzielić przejawiające się formy (odbicia) na dobre i złe. "Dobre" z buddyjskiej perspektywy będą te, które sugerują praktykującemu, uprzytomniają mu, że są tylko odbiciami, wskazują na sposób funkcjonowania umysłu. "Złymi" z kolei byłyby te przejawienia, które umacniają buddystę w niewiedzy; podtrzymują realność, nieprzemijalność i przypadkowość zachodzących zjawisk. Unikanie przejawień (zachowań ciała, mowy i umysłu), które podtrzymywałyby nas w iluzji naszej izolacji i utożsamianiu się z przemijalną rzeczywistością (odbiciami) ma sens zatem, dla praktykującego Dharmę, czysto realistyczny - praktyczny. Wszelkie klasyczne normy etyczne typu: żyć zgodnie z prawdą, nie kraść, nie zabijać itd. Będą tylko praktyczną koniecznością, która musi wypełnić praktykę buddyjską, jeśli ma ona przynieść sukces. W głębszym sensie są one jednak bogactwem form, odbić w naszej niezniszczalnej naturze. I choć są tylko odbiciami nie ma mowy o anarchizmie Buddysta nie powinien jednak stać się niewolnikiem przyjętych zasad, lecz to one powinny mu służyć.

Oczywiście można by to zagadnienie o wiele bardziej pogłębić, lecz aby nie wychodzić poza ramy tematu chciałbym już przejść bezpośrednio do "buddyjskiego dekalogu". Zawiera on zasadniczo sześć "przykazań" nazywanych "paramitami". Ten sanskrycki termin można by przetłumaczyć jako cnota, lub z praktycznego punktu widzenia - jako warunek, w którym musi się odnaleźć praktykujący Dharmę. Są to kolejno: szczodrobliwość, moralność, cierpliwość (stałość), gorliwość (pilność), medytacja i mądrość.

Szczodrobliwość polega na nieegoistycznym pomaganiu innym czującym istotom w unikaniu cierpienia. Z buddyjskiej perspektywy patrzenia na świat (przesiąkniętej przekonaniem o powszechnym odradzaniu się - reinkarnacji) - można mówić o różnej sile oddziaływania naszej aktywności dla dobra innych. I tak, jeśli rzucenie pieniążka żebrakowi pomoże mu tylko na chwilę, a opieka nad chorym może pomóc na parę miesięcy, wychowanie dziecka zaś, nauka chodzenia i mowy na całe życie, to wprowadzenie w święte nauki zaowocuje nawet w przyszłych życiach. Ta perspektywa nie sugeruje jednak, że buddyści nie zachowują się odpowiednio do wymogów sytuacji i widząc na przykład głodnego będą woleli powiedzieć określoną mantrę, niż pomoc materialnie. Szczodrobliwość jak i pozostałe paramity mają praktycznie przyczynić się do usuwania cierpienia oraz nam samym ułatwić rozpoznanie swojej prawdziwej natury.

Moralność w buddyzmie sprowadza się do zasady "nie czyń bliźniemu tego, co tobie niemiłe". Ma ukazać naszą wspólną naturę, wspólny los i wyrobić nawyk "nie wchodzenia w "odbicia oddalające nas od absolutnej prawdy i szczęścia".

Cierpliwość (stałość) przypomina, żeby wszystkie sześć paramit nie praktykować przez piętnaście minut raz na tydzień, lecz żeby konsekwentnie i permanentnie zmieniać się, aż ku pełnemu sukcesowi.

Gorliwość (pilność) przypomina, że Dharma jest trudna i trzeba w jej praktykowanie wkładać nieustanny wysiłek, dlatego rozwijaniu paramity pilności sprzyja i towarzyszy kontemplowanie tak zwanych czterech rozmyślań: o wyjątkowości odrodzenia się człowiekiem; o tym, żeby tej wyjątkowej szansy nie zmarnować na światowe aktywności, gdyż wszystko przemija i wkrótce my sami również umrzemy; po trzecie o prawie karmy czyli prawie przyczyny i skutku, którego zrozumienie motywuje nas do praktyki i daje pewność na odniesienie sukcesu; o powszechnym cierpieniu i bankructwie dotychczasowych "schronień", które nie dawały nam oczekiwanego szczęścia i satysfakcji.

Piątą wyzwalającą paramitą jest medytacja. Umożliwia ona nam utrzymywanie czterech poprzednich aktywności. Medytacja jest również podstawowym środkiem do osiągnięcia spokoju umysłu i rozwinięcia mądrości, która powstaje dzięki medytowaniu.

Mądrość jest ostatnią cnotą, której rozwijanie jest samą esencją "buddyjskiego dekalogu". Bez niej pozostałe cnoty trafiałyby w próżnię, nie miałyby sensu. Mądrość dotyczy rozpoznania celu na płaszczyźnie poglądu (Dharmy) i jest to tzw. mądrość rozróżniająca. Wyjaśnia ona jak funkcjonuje rzeczywistość, w jaki sposób przejawia się nasz umysł. Odnosi się zatem do przemijającego życia na praktycznej płaszczyźnie relatywnych uwarunkowań. Paramita mądrości posiada również drugi aspekt: absolutny. Dotyczy on pełnego usunięcia niewiedzy i splamień nieświadomości, będących źródłem cierpienia. Jest ona rozpoznaniem i urzeczywistnieniem prawdziwej natury rzeczywistości, taką jaką ona jest w swej pustej, iluzorycznej istocie.

Będąc przy zagadnieniu wartości warto wyjaśnić tak ważką kwestię, jaką jest stosunek praktykujących do Absolutu - boga. Otóż "Stworzycielem Nieba i Ziemi", źródłem wszystkiego dla buddysty jest jego własna natura Buddy. To z niej wszystko powstaje, gra ze sobą w oparciu o prawo karmy i do niej wraca. Z pewnością śunjata (pustka) nie jest osobowa, oraz należy kategorycznie stwierdzić, że wymyka się ona wszelkim charakterystykom. Naturę Buddy mają nie tylko ożywione istoty, ale przenika ona również cały nieożywiony świat. Mimo to nie można o niej powiedzieć, że jest "Jedna". Biorąc za kryterium boskości urzeczywistnienie, rozpoznanie tej absolutnej prawdy, "ostatnim Bogiem" tej historycznej epoki będzie dla buddysty Gautama Siakjamuni. Nie mniej potencjalnie, każdy z nas jest całkowicie doskonały, a dla praktykujących Dharmę również w tej chwili na Ziemi żyje pewna ilość istot ludzkich, będących w pełni obudzonymi Buddami.

Mam pełną świadomość, że temat określony przez tytuł tej rozprawy nie został wyczerpany. Z pewnością interesujące byłyby relacje przebiegające bezpośrednio między buddystami ze wszystkich istniejących odmian buddyzmu, czy też w lokalnych Sanghach. Można by także pisać o specyfice buddyzmu praktykowanego na gruncie polskim, czy też o relacji uczeń - Guru. Również stosunek do Gautamy Siakjamuniego, oraz do Dharmy w ogóle, czy własnej praktyki powinien znaleźć tutaj więcej miejsca. Wymagałoby to jednak zbyt głębokiego wchodzenia w kwestie światopoglądowe, doktrynalne, a to mogłoby zmienić całkowicie charakter tego artykułu.

Tekst pochodzi z opracowania "Wspólnota buddyjska a społeczeństwo".

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Ryk lwa
Czogiam Trungpa Rinpocze

Trungpa Rinpocze był dzierżawcą linii przekazu szkoły Karma Kagyu. Pochodził z Tybetu. Żyjąc tam do 1959 r. był najwyższym opatem klasztorów w Surmang. Studiował, oprócz oczywiście Dharmy, takie dyscypliny jak: kaligrafia, poezja, taniec, malarstwo. W 1963 r. wyjechał do Anglii, gdzie w Oksfordzie studiował religię, sztukę i języki zachodnie. Od 1970 mieszkał w Boulder, w USA. Założył organizację Wadżradhatu. Był niezwykle kontrowersyjną postacią. Tak żył, a umarł jak umierają wielcy mistrzowie. Świadczyły o tym liczne pomyślne znaki przy kremacji. Napisał takie książki jak: "Medytacja w akcji", "Mit wolności", "Szambala", "Podróż bez celu", "Cutting through spiritual materialism". Nie oceniając jego życia czerpmy z jego mądrości, wiedzy i talentu, których to z pewnością był nadzwyczajnym przejawieniem.

0x01 graphic

"Ryk lwa" to pełne nieustraszoności obwieszczenie, że każdy stan umysłu wraz z jego emocjami, jest nadającą się do obróbki i przydatną sytuacją. Jest upomnieniem w praktyce medytacji - uświadamiamy sobie, że nie ma potrzeby odrzucać chaotycznych sytuacji, ani też uważać je za regresywne i prowadzące ku pomieszaniu. Musimy szanować każdy nastrój, jaki tylko się nam przydarza. Chaos powinniśmy uznać za wyjątkowo dobrą nowinę.

Istnieje kilka faz w nawiązywaniu kontaktu z emocjami: faza widzenia, słyszenia, wąchania, dotykania i przekształcania. Na poziomie widzenia emocji mamy ogólną świadomość, że emocje posiadają swoją własną przestrzeń, swój własny rozwój. Akceptujemy je jako część składającą się na wzorzec umysłu - bez pytań, bez odnoszenia się do świętych pism, bez pomocy uwierzytelnień, lecz bezpośrednio uznając ich istnienie, przyznając, że takie rzeczy mogą się wydarzyć. Z kolei słyszenie pociąga za sobą doświadczenie pulsacji energii, gwałtownie zbliżającego się do nas jej przepływu. Wąchanie, to docenienie energii jako czegoś nadającego się do obróbki, czegoś z czym można pracować. Gdy wąchamy jedzenie, jego zapach zachęca nas, pobudza nasz apetyt przed jedzeniem. To jest coś, czym można się zająć, pachnie jak dobre jedzenie, wygląda wyśmienicie. Dotknięcie stanowi odczucie elementów struktury całości. Możesz dotknąć i ustalić związek, poczuć, że twoje emocje nie są szczególnie destrukcyjne czy szalone, poczuć tylko sam przepływ energii, niezależnie od tego, jaką formę przybiera - agresji, namiętności czy chciwości.

Przekształcenie nie jest odrzuceniem podstawowych cech emocji. Jak w alchemicznym procesie przemiany ołowiu w złoto, tak i tu nie odrzucamy podstawowych właściwości materiału, lecz tylko nieco zmieniamy formę jego przejawienia się i substancję. Tak więc wprawdzie doświadczamy emocjonalnego wrzenia takim, jakie jest, ale ciągle pracujemy z nim, stajemy się z nim jednością. Kiedy emocje budzą się, problem polega zwykle na tym, że albo czujemy się przez nie sprowokowani, albo zdaje się nam, że zagrażają one naszej niezawisłej egzystencji i że zniszczą jej prawdopodobieństwo. Jednakże jeśli sami staniemy się ucieleśnieniem nienawiści, czy namiętności, wówczas nie będą już nam nigdy więcej potrzebne żadne osobiste ulepszenia. Reagujemy więc zwykle przeciw emocjom dlatego, ponieważ odczuwamy, iż możemy zostać przez nie owładnięci, i że tracąc głowę staniemy się czymś potwornym. Obawiamy się, że agresja czy depresja stanie się tak przytłaczająca, że stracimy możliwość normalnego funkcjonowania - zapomnimy, jak myje się zęby, czy jak wykręca się numer telefonu.

Istnieje strach przed emocjami, które mogą stać się tak silne, iż pogrążymy się w nich i stracimy naszą godność ludzkich istot. Przemiana wymaga przejścia przez taki strach. Pozwólmy sobie na to, aby być wewnątrz emocji, wejdźmy w nią, poddajmy się i doświadczmy jej. Spróbujmy wychodzić naprzeciw emocji, zamiast tylko doświadczać jak ona przychodzi do ciebie. Stopniowo zaczyna się wtedy rozwijać pewien związek, taniec. Teraz najsilniejsze energie stają się całkowicie podatne obróbce, już nie jesteśmy nimi owładnięci, gdyż nie ma nic, czym można by owładnąć - ponieważ nie stawiamy żadnego oporu. Zawsze kiedy nie występuje żaden opór, pojawia się poczucie rytmu - równocześnie trwa taniec i słychać muzykę. To jest ryk lwa. Wszystko co pojawia się w samsarycznym umyśle uważane jest za ścieżkę. Wszystko nadaje się do obróbki. Pozbawione wszelkiego lęku obwieszczenie - to ryk lwa. Tak długo jak tworzymy "łaty", aby zakryć to, co uznajemy za sytuację nie nadającą się do obróbki - metafizyczne, filozoficzne, religijne łaty - tak długo nasze działanie nie jest rykiem lwa. To tylko zawodzenie tchórza - bardzo patetyczne.

Zazwyczaj kiedy poczujemy, że nie jesteśmy w stanie uporać się z czymś, automatycznie odwracamy wzrok w tył w poszukiwaniu jakiegoś zewnętrznego środka zaradczego, jakiejś łaty przykrywającej naszą niezdolność. Naszym zadaniem jest wtedy ratowanie twarzy, pozbycie się zakłopotania, uniknięcie rzuconego przez nasze emocje wyzwania. Jakże można nakładać następną łatę na wierzch poprzedniej w tym celu, aby wybrnąć z sytuacji. Moglibyśmy obłożyć się milionami łat, umieszczonych jedne na drugich. Jeśli pierwsze okazać by się miały zbyt delikatne, drugie mogą być mocniejsze i skończymy w zbroi. Jej łącza zaczynają zgrzytać, tworzą się w nich luki, a ponieważ wciąż jednak chcemy się poruszać, chcemy tańczyć i nie skrzypieć, trudno nam nałożyć nowe łaty na połączenia. Potrzebujemy ruchomych złącz, aby móc się poruszać. Tak więc, dopóki nie jest się całkowicie zmumifikowanym, co byłoby równoznaczne ze śmiercią i staniem się zwłokami bez życia, dopóty nie ma żadnego sposobu na całkowitą ochronę. Dla żyjącej, ludzkiej istoty ochrona z łat stanowi całkowicie niepraktyczną ideę.

Tak więc, z tego punktu widzenia Dharma Buddy pozbawiona samopotwierdzeń jest tym samym co ryk lwa. Już nigdy więcej nie potrzebujemy łat, ponieważ staramy się przekształcać samą naturę emocji, a to stanowi pełne mocy działanie.

Indyjska sztuka czasów Asioki ukazuje ryk lwa, przedstawiając cztery łapy skierowane w cztery strony świata - symbolizuje to ideę nie istnienia tylnej strony. Każdy kierunek jest z przodu, reprezentuje on świadomość wszechprzenikającą Nieustraszoność obejmuje wszystkie kierunki. Gdy zaczynamy promieniować nieustraszonością, staje się ona wszechprzenikająca, emanuje we wszystkich kierunkach. Niektórzy Buddowie są przedstawiani w tradycyjnej ikonografii z tysiącem czy milionami twarzy, patrzącymi we wszystkich kierunkach. Ponieważ patrzą oni wszędzie, nie istnieje nic, co należałoby osłaniać.

Ryk lwa jest nieustraszonością w tym sensie, że każda życiowa sytuacja nadaje się do wykorzystania. Niczego nie odrzuca się jako złego, ani też niczego nie chwyta się jako dobrego. Wszystko, czego doświadczamy w naszych życiowych sytuacjach, każdy rodzaj emocji nadaje się do obróbki. Całkiem jasno możemy zobaczyć, że próby zastosowania punktu odniesienia w postaci samopotwierdzeń są bezużyteczne. Musimy faktycznie wpracować się w sytuację, całkowicie i gruntownie.

Jeśli jesteśmy bardzo zainteresowani jedzeniem i naprawdę odczuwamy głód, wtedy nie ma czasu na czytanie menu, ponieważ chce się nam jeść. Naprawdę chcemy mieć do czynienia z pożywieniem. Zapominamy więc o menu. Chodzi o natychmiastowe zainteresowanie, o bezpośredni związek.

Podstawowym elementem ryku lwa jest umiejętność bezpośredniego odnoszenia się do emocji; jeśli umiemy uznać je za nadające się do wykorzystania, wówczas nie potrzeba żadnej pomocy z zewnątrz, czy też wyjaśnień. Sytuacja podtrzymuje się sama z siebie, każda pomoc z zewnątrz staje się samopotwierdzeniem. Rozwija się samopomoc, powstaje ona sama z siebie. Wtedy nie potrzeba już więcej unikać problemu potwierdzeń, gdyż nie występuje spekulacja, ani racjonalizacja. Wszystko staje się oczywiste i bezpośrednie, nadające się do obróbki. Ponieważ sytuacja jest tak bezpośrednia, nie ma czasu ani miejsca na spekulowanie, jak stać się szarlatanem, czy też jak sterować innymi ludźmi. Idea oszukiwania wcale się nie pojawia, ponieważ nie istnieje pojęcie gry.

Przedruk z "Mit wolności i droga medytacji",
przekład: Irek Fetings, Szczecin 1988.

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Poła - linia przekazu

Praktyka świadomego umierania Poła otwierając centralny kanał energii powoduje fizyczne i mentalne zmiany oraz umożliwia w momencie śmierci wejście do Czystej Krainy Amitaby.

0x01 graphic

Niezmienny aspekt umysłu wykracza poza śmierć i narodziny. Nigdy się nie narodził i nigdy nie będzie mógł umrzeć. (Lama Ole Nydahl)


Praktyka Poła, której naucza Lama Ole Nydahl pochodzi z tradycji Longchen Nyingthig należącej do szkoły Ningma Buddyzmu Tybetańskiego. Longchen Nyingthig zawiera najgłębsze nauki Maha Ati - Wielkiej Doskonałości.

Maha Ati i Mahamudra są uważane za najwyższe nauki w buddyzmie - oznacza to, że osoba, która je praktykuje może osiągnąć oświecenie w bardzo krotkim czasie. Maha Ati jest używana jako narzędzie dla ludzi, których najsilniejszym przeszkadzającym uczuciem jest gniew bądź pycha. Mahamudra służy tym, których najsilniejszym uczuciem jest żądza. Madhyamaka jest uważana raczej za intelektualną ścieżkę, polegającą na studiowaniu tekstów, dlatego postęp praktykujących nie jest tak szybki jak w przypadku Mahamudry i Maha Ati. Budda przekazał te nauki ludziom, których najsilniejszym przeszkadzającym uczuciem jest pomieszanie.

Najbardziej wewnętrzne i najgłębsze nauki Maha Ati nazywane są "Nyingthig", co znaczy "krople esencji serca". Wyróżnia się różne ścieżki Nyingthig, zależnie od linii przekazu: Vima Nyingthig, Khandro Nyingthig, Karma Nyingthig oraz Longchen Nyingthig.

Pochodzenie Vima Nyingthig i Khandro Nyingthig datuje się na okres, kiedy buddyzm dopiero docierał do Tybetu. Wielki indyjski uczony Vimalamitra założył tradycję, która stała się znana jako Vima Nyingthig; Guru Rinpocze założył tradycję Khandro Nyingthig. Obie nauki zostały ukryte jako termy, skarby Dharmy, a następnie odkryte przez reinkarnację jednego z uczniów Guru Rinpocze.

Nauki Longchen Nyingthig zostały przekazane przez Guru Rinpocze w klasztorze Samje. Otrzymali je tybetański król Trisong Detsen, Yeshe Tsogyal - główna partnerka Guru Rinpocze oraz wielki uczony Vairoczana. One także zostały ukryte jako termy. Nauki Longchen Nyingthig reprezentują esencję zarówno Vima Nyingthig jak i Khandro Nyingthig.

Setki lat później zostały one odkryte przez Dzigme Lingpę, który był inkarnacją króla Trisong Detsena oraz Vimalamitry. Nauki nazywają się "Longchen" na cześć Longchen Rabdziama, który był wielkim mistrzem tradycji Ningma. Żył on w czasach III Karmapy Rangdziung Dordże, był uważany za inkarnację księżniczki Pemasal, której Guru Rinpocze przekazał nauki Khandro Nyingthig. Po odkryciu term, Dzigme Lingpa miał różne wizje Longczen Rabdziama, pooprzez którego otrzymał przekaz i całkowite doświadczenie Dzogczen.

Karma Nyingthig należą do nauk Maha Ati, których dzierżawcą był III Karmapa Rangdziung Dordże, podczas jego życia był okres, w którym nie było nikogo w tradycji Ningma, kto posiadałby wszystkie potrzebne nauki Dzogczen. W tym czasie jedynie Karmapa posiadał pełny przekaz i zapewnił mu przetrwanie.

Podczas wielkiej inicjacji "Dolma Naldziorma" jaka miała miejsce w Rumteku w roku 1971, XVI Karmapa kilka razy zaaranżował spotkanie Hannah i Ole Nydahlów oraz Ajanga Tulku, lamy ze szkoły Drikung Kagju. Karmapa zwrócił uwagę, że ich współpraca przyniesie wiele pożytku jeśli będzie odbywała się w polu mocy Karmapy. Hannah i Ole zaoferowali pomoc Ajangowi Tulku w jego pracy w południowych Indiach w nieoficjalnych ośrodkach uchodźców z Tybetu związanych ze szkołą Kagju. Ajang Tulku pełen wdzięczności zaprosił ich tam i nauczył praktyki Poła.


Linia dzierżawców przekazu:

  1. Kuntu Sangpo

  2. Dordże Sempa

  3. Garab Dordże

  4. Dczampel Szenjen

  5. Paldzji Senge

  6. Jesze Do

  7. Drime Szenjen

  8. Pema Jungne Guru Rinpocze

  9. Trisong Detsen (790-858)

  10. Jesze Tsogjal

  11. Njang Tingdsin Sanpo

  12. Dangma Lhungjel Dzieltsen

  13. Dzietsyn Senge Łangczug

  14. Gjelła Szangton (1097-1167)

  15. Khepa Nyibum (1158-1213)

  16. Guru Czober (1196-1231)

  17. Trulszik Senge Gjalpa

  18. Melong Dordże (1243-1303)

  19. Kumaradża (1266-1343)

  20. Longczen Rabdziam (1308-1363)

  21. Dzigme Lingpa (1729-1798)

  22. Dzigme Gjalłe Njugu (1765-1843)

  23. Dziamjang Czientse Łangpo (1820-1892)

  24. Osel Natsog Rangdrol (1842-1924)

  25. Dzigme Tenpe Nyima (1865-1926)

  26. Dziamjang Czieki Lodro (1893-1959)

  27. Czientse Do Ngag Lingpa (Dilgo Czientse, 1910-1991)

  28. Lama Ole Nydahl

Źródło: Diamond Way Buddhist Network,
tłumaczenie: Jarosław Wierny

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic

maj 1998

0x01 graphic

Nietrudno jest osiągnąć Drogę.
Przestań jedynie różnicować.
- Seng-tsan Trzeci Patriarcha Zen -

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Czy można sklonować Buddę?
Jarosław Wierny

Prof. Barbara Stanosz, filozof, Uniwersytet Warszawski:
Zakazy mogą tylko opóźnić postępy badań naukowych, nie mogą im zapobiec. Byłoby to odwlekanie nie tylko zagrożeń, lecz także pożytków ze wzrostu wiedzy, w tym takich, których z góry nie potrafimy dostrzec i docenić. Larum wobec klonowania jest reakcją irracjonalną, choć nietrudną do wyjaśnienia. Jednym z jej źródeł są zaburzenia w wyobraźni człowieka nękanego obrazami filmowymi, które łączą gatunek horroru z science fiction. Źródłem głównym jest jednak świadomość, że nauka wkracza do jednego z ostatnich bastionów religii - że człowiek może posiąść kompetencje Kreatora. W jednych budzi to uczucie metafizycznej grozy, w innych oburzenia z powodu zaborczości świeckiego rozumu: zrehabilitowaliśmy wam Galileusza i Darwina, ale dość już tego!

(z art. Ewy Czaczkowskiej, "Rzeczpospolita", 8-9 marca 1997)

0x01 graphic

SOBOWTÓR PANA KOWALSKIEGO

W dzisiejszych czasach technologia rozwinęła się do tego stopnia, że istnieje realna możliwość klonowania, czyli duplikowania żywych organizmów, nawet o bardzo skomplikowanej budowie. Przykładem jest chociażby owca Dolly, którą udało się "wyhodować" w laboratorium. Możliwość klonowania ludzi niesie ze sobą poważne pytania związane z etyczną stroną takiego procederu. Dlatego też warto poruszyć ten temat.

Na początku należy wyjaśnić czym jest klonowanie, na czym ono polega. Przeciętny pan Kowalski, nie obeznany z zagadnieniem, wyobraża sobie ze zgrozą, jak to zamaskowani napastnicy wpychają go do dużej czarnej skrzyni, z której po chwili wychodzi dwóch identycznych panów Kowalskich - z tym, że tylko jeden z nich jest autentycznym panem Kowalskim. Który?

W rzeczywistości sprawa wygląda całkiem inaczej. Aby sklonować jakiś organizm wystarczy jedna komórka. Pojedyncza komórka zawiera całą informację o fizycznym organizmie, a to za sprawą substancji o nazwie kwas dezoksyrybonukleinowy (DNA). Jest to skomplikowana struktura chemiczna, która spełnia rolę matrycy, zawierającej wszystkie niezbędne informacje służące do stworzenia organizmu. Wszystkie istoty żywe są zbudowane z białek - DNA determinuje rodzaj białka, jaki może wytwarzać określone stworzenie, zatem DNA jest pewnego rodzaju "szkicem" tej istoty. DNA "podzielone" jest na "jednostki", które nazywamy genami, są one odpowiedzialne za przekazywanie cech komórkom potomnym. W miarę wzrostu organizmu komórki dzielą się. Charakterystyczną cechą kwasu dezoksyrybonukleinowego, jest to że jest on zdolny do samopowielania się - zanim komórka rozpocznie podział, jej DNA podwaja się w procesie replikacji. Proces ten zostaje zakończony tuż przed podziałem komórkowym. Dwie cząsteczki potomne są takie same jak cząsteczka macierzysta1.

Każda istota ludzka zaczyna życie jako pojedyncza komórka, która powstaje z połączenia się komórki męskiej (plemnika) i żeńskiej (jaja). W ciągu kilku godzin po zapłodnieniu komórka jajowa, zwana odtąd zygotą zaczyna się dzielić na dwie identyczne pod względem materiału genetycznego, które z kolei dzielą się dalej. Znając naturalny proces podziału komórkowego można sztucznie rozdzielić zapłodnioną komórkę i doprowadzić do powstania dwóch identycznych genetycznie organizmów. Możliwe jest także wyodrębnienie z komórki dorosłego organizmu jej jądra, które zawiera wszystkie dane genetyczne i "wszczepienie" go do komórki jajowej, z której wcześniej usunięto jej własne jądro. Tak zmodyfikowane komórki umieszcza się następnie w ciele kobiety, ponieważ tylko w naturalnych warunkach może dojść do rozwoju organizmu ludzkiego. Pan Kowalski może spać spokojnie, jego klon nie podszyje się pod niego i nie odbierze mu dotychczasowego dorobku życia, chociaż może się zdarzyć, że w przyszłości spotka młodszego od siebie o kilkadziesiąt lat swojego brata bliźniaka, który byłby jednocześnie jego synem.



CHRZEŚCIJAŃSTWO I AKT STWORZENIA

Jak Kościół katolicki odnosi się do technologii klonowania organizmów? Przytoczę wypowiedzi arcybiskupa prof. Józefa Życińskiego, jakich udzielił w wywiadzie dla "Magazynu Gazety Wyborczej" (5/98). Warto zapoznać się ze zdaniem chrześcijańskiego teologa na temat powstania człowieka:

Inaczej mówi o pochodzeniu człowieka filozof, inaczej teolog, inaczej biolog. Jednak każdy z nich może przedstawić swoje racje tak, że nie będzie konfliktu dopełniających się teorii. Dlatego uważam, że człowiek stworzony przez Boga wyłonił się ze świata przyrody zgodnie z mechanizmami, które dziś ukazują nauki przyrodnicze.

W encyklice z 12 sierpnia 1950 roku "Humani generis" papież Pius XII głosił: "Biologiczna ewolucja jest zgodna z wiarą w Boga, aczkolwiek do stworzenia ludzkiej duszy konieczna jest interwencja Boga".

Ostatnie wydarzenia, np. sklonowanie owcy Dolly czy zmodyfikowanych genetycznie bezgłowych kijanek żab na uniwersytecie w Bath, rodzą podstawowe pytanie filozoficzne: na ile człowiek może mieć wpływ na bieg ewolucji. To są obecnie wielkie, dramatyczne zagadnienia natury etycznej.

Jaka jest medyczna korzyść z klonowania czyli replikowania człowieka? Chyba tylko taka, że ktoś chce sobie stworzyć prywatny "magazyn" części zamiennych do przeszczepów. To przerażające.




Każda nowa technologia niesie ze sobą zarówno korzyści jak i zagrożenia. Każda nowa technologia może stać się przedmiotem nadużyć, gdyby jednak człowiek zawsze myślał w ten sposób to do dnia dzisiejszego marzlibyśmy w jaskiniach, ponieważ siedzenie przy ogniu mogłoby być zbyt niebezpieczne. Na szczęście człowiek dzięki swej inteligencji, może przewidzieć potencjalne zagrożenia i przeciwdziałać im. Różnie z tym bywa ale nie jest to już wina technologii tylko systemu prawnego. Technologia sama w sobie nie jest ani zła ani dobra, to od człowieka zależy do jakich celów ją wykorzysta. Dzięki technice klonowania możliwe jest zastosowanie odpowiedniej terapii płodu, obciążonego wadami rozwojowymi. Przyszli rodzice nie muszą decydować się na wychowywanie ciężko chorego, upośledzonego dziecka, nie muszą też decydować się na aborcję. Może zostać zastosowana terapia genowa płodu, dzięki której ich dziecko urodzi się zdrowe, pozbawione skaz genetycznych. Inżynieria genetyczna daje także nadzieję na skuteczną walkę z chorobami. Wprowadzenie genów do komórek mózgu być może pewnego dnia okaże się metodą spowolnienia lub nawet odwrócenia zmian zwyrodnieniowych wywołanych chorobami neurologicznymi np. choroby Parkinsona, Alzheimera. Teoretycznie możnaby również powstrzymać rozwój raka i AIDS. Dokładniejszy opis takich zabiegów przedstawiony jest w "Świecie Nauki" 8/97.

Przypuszczam, że lęk Kościoła wobec możliwości replikacji i hodowania organizmów ludzkich, ma swe podłoże w lęku przed konfrontacją z rzeczywistością. Systemy oparte na dogmatach, w które trzeba wierzyć, mogą załamać się w chwili, kiedy udowodnione zostanie coś co stoi w sprzeczności z ustaloną "prawdą".

Chrześcijański myśliciel, dla którego Bóg jest źródłem zasad moralnych i stworzycielem człowieka może dojść tylko do dwóch skrajnych wniosków:

1. Jeśli klon posiada świadomość samego siebie oznacza to, że podczas procesu klonowania została w sposób syntetyczny stworzona świadomość czyli Bóg nie istnieje, bądź też, że nie jest on stwórcą człowieka.

2. Jeżeli klon nie posiada samoświadomości, oznacza to, że nie jest on istotą ludzką chociaż posiada ludzki organizm a zatem Bóg jest stworzycielem rodzaju ludzkiego.

Dla chrześcijańskiego teologa łatwiejsza do zaakceptowania i wygodniejsza jest druga teza, która nie zaprzecza istnieniu Boga stwórcy. Jednocześnie popada on w dylemat czy należy klonować organizmy ludzkie czy też nie?

Jak wcześniej wspomniałem klonowanie polega na fizycznym "skopiowaniu" zestawu genów danego organizmu. Jeśli świadomość ludzka stworzona przez Boga nie jest związana z genami2, które są przecież istniejącymi fizycznie substancjami to w takim razie współczesna technologia nie jest w stanie wyhodować pełnej istoty ludzkiej obdarzonej świadomością. Jeżeli jest rzeczywiście tak jak naucza Kościół, że tylko Bóg może stworzyć duszę człowieka, to w takim razie proces klonowania dostarczy istoty będącej jedynie fizyczną kopią organizmu ludzkiego. Klon nie jest obdarzony samoświadomością, czyli nie przynależy on do gatunku homo sapiens, podobny jest raczej bezmyślnym zwierzętom, które stwórca ofiarował człowiekowi aby ten czynił "je sobie poddanymi". W takim razie zgodnie z moralnością chrześcijańską, która zezwala na wykorzystywanie zwierząt dla dobra ludzi, nic nie stoi na przeszkodzie aby hodować ludzkie ciała jako "banki narządów" do transplantacji.



DHARMA I FAKT ISTNIENIA

Nauki buddyjskie mówią, że każda istota posiada prawo do życia bez względu na to czy jest to człowiek, czy zwierzę. Każda istota pragnie szczęścia. Jako buddysta przychylam się do pierwszej z dwu powyższych tez. Uważam, że jest ona bardziej prawdopodobna? Najprostszym jej sprawdzeniem byłoby po prostu wyhodowanie takiego człowieka "z probówki"... Myślę jednak, że nie jest konieczne stosowanie tak drastycznych metod w celu rozwiązania tej kwestii. Może moje słowa wydadzą się szokujące ale wydaje mi się, że na drodze logicznego rozumowania można wywnioskować czy Bóg stworzył człowieka, czy też nie, czy sklonowany człowiek jest istotą ludzką, czy też nie?

Powinniśmy zadać sobie pytanie, dlaczego jako istoty ludzkie jesteśmy obdarzeni świadomością? Skąd się ona wzięła i w jaki sposób ją odczuwamy? Z buddyjskiego punktu widzenia świadomość (umysł) po prostu istnieje od nie mającego początku czasu, a jej osobiste odbieranie przez pryzmat ego jest wynikiem nagromadzonych iluzorycznych wrażeń. Nie istnieje żaden Bóg, który byłby przyczyną stworzenia człowieka. Z drugiej strony świadomości nie można zlokalizować w fizycznym ciele, nie ma jej w sercu, nie ma jej w mózgu czy w innych organach. Jeśli Bóg ją nie stworzył i jednocześnie nie ma ona podłoża materialnego to, w jaki sposób ją postrzegamy?

Zadajmy sobie pytanie "czy mózg jest kreatorem świadomości"? Pozornie odpowiedź na nie jest twierdząca - wielu ludzi nie wierzących w Boga odnosi wrażenie, że świadomość powstaje w mózgu. Zadajmy sobie jednak pytanie pomocnicze: "czy oczy są przyczyną istnienia świata widzialnego"? Tutaj odpowiedź nie nastręcza większych problemów - wiemy, że to nie narząd wzroku jest przyczyną powstawania promieni światła, nie tworzy więc widzialnej rzeczywistości, którą za jego pośrednictwem odbieramy. Oczy są odbiornikiem promieni świetlnych odbijanych przez materię, przetwarzają one widziany obraz i wysyłają go do mózgu. Podobnie sam mózg nie kreuje świadomości, lecz odbiera ją i przetwarza3. Odpowiednio skomplikowany narząd wzroku odbiera coraz wyraźniej, coraz doskonalej obraz widzialny. Im bardziej skomplikowany pod względem złożoności swej struktury jest mózg, tym wyższe poziomy świadomości może "odbierać", osiągając w miarę coraz większego stopnia skomplikowania dostęp do tego wycinka strumienia świadomości, który określamy "samoświadomością". Mózgi zwierząt to jakby odbiorniki radiowe zdolne wyłapywać audycje radiowe wyłącznie na falach długich, roi się w nich od zakłócających szumów. Ludzki mózg jest jak nowoczesny odbiornik UKF, gotowy do odbierania programów nadawanych także na wysokich częstotliwościach4. Takich odbiorników można wyprodukować według jednego schematu bardzo dużo.

Tak więc sklonowany organizm ludzki, którego mózg byłby dokładną kopią mózgu ludzkiego, dysponowałby sprawnym "odbiornikiem" strumienia świadomości. Taka istota także posiadałaby "samoświadomość" a raczej byłaby zdolna, tak jak i my do jej odbierania. Człowiek "z probówki" byłby więc także pełnoprawną istotą ludzką. Nie widzę powodu, dla którego należałoby "produkować" takich ludzi, i tak wciąż narzeka się na przeludnienie Ziemi. Tylko człowiek niespełna rozumu albo mający bardzo złe zamiary mógłby wpaść na taki pomysł. Wdrożenie w życie nowej technologii może stać się naprawdę bardzo niebezpieczne, jeśli nie narzuci się jej pewnych ograniczeń, które będzie można należycie egzekwować. Z drugiej strony technologia klonowania daje szansę wszystkim tym, którzy mogliby żyć ciężko upośledzeni. Nie byliby oni skazani na kalectwo lub śmierć. Lepiej, jeśli urodzi się jeden zdrowy człowiek niż tysiąc chorych ludzi. Dużo zależy od naszej odpowiedzialności - J.Ś. XIV Dalaj Lama na pytanie o moralną stronę inżynierii genetycznej odpowiedział, że "Każdy przypadek powinien być rozpatrywany oddzielnie. Nie można twierdzić, że ma ona jedynie negatywny wpływ".

Udało nam się wybrnąć z kłopotu, do którego doprowadziły dwie tezy wysnute przez hipotetycznego chrześcijańskiego filozofa. Nie jest konieczne wprowadzenie istoty Boga w proces tworzenia świadomości człowieka, a jednocześnie nie popada się w totalny relatywizm moralny z tego powodu. Prawa moralne nie pochodzą od Boga, pochodzą z czystej wiedzy i współczucia, mają swe głębokie podłoże w rzeczywistości, którą postrzegamy.

Wróćmy jeszcze do tytułu tego artykułu. Czy można sklonować Buddę? Pobierając próbkę z ciała Siddharthy Gautamy, stworzylibyśmy Siddharthę Gautamę Bis, sobowtóra historycznego Buddy. Posiadałby on także ludzką świadomość, ponieważ jego mózg byłby zdolny do jej odbierania. Lecz aby i on stał się Buddą, musiałby mieć identyczną karmę jak dawca genów, ponadto musiałby przeżyć swe życie dokładnie tak samo jak Budda Sziakjamuni. Przykładem mogą być bliźnięta jednojajowe, które w rzeczywistości są produktami naturalnego procesu klonowania zachodzącego tuż po zapłodnieniu (czy w takim razie dusza, którą stwarza Bóg także się dzieli na dwie odrębne dusze?). Ich komplety genów są identyczne. Jednocześnie wiemy, że pomimo fizycznego podobieństwa osobowości bliźniąt jednojajowych różnią się od siebie, każde z nich żyje własnym życiem. Rozpoznanie stanu Buddy nie zależy wyłącznie od genów czy też od stopnia złożoności struktury mózgu. Zależy głównie od doświadczenia i karmy. Zresztą powinniśmy zapytać się o to samego Buddy, tylko on dałby prawidłową odpowiedź, ponieważ tylko on rozpoznał ten stan.

_____________

1 Szczegóły można znaleźć w podręczniku biologii dla szkół średnich.

2 Niektórzy naukowcy zajmujący się socjobiologią, tacy jak prof. Edward Wilson (badający wcześniej społeczności owadzie) z Uniwersytetu Harvarda uważają, iż zjawiska kulturowe i społeczne są całkowicie zdeterminowane genetycznie (Wilson wspomina nawet o tzw. "genie altruistycznym"). W latach 80. genetycy zakwestionowali te poglądy. Wilson stopniowo odchodził od swoich teorii, a w końcu całkowicie je porzucił. Szersze opracowanie na temat najnowszych koncepcji socjobiologicznych można znaleźć w bruLionie nr 28 - m.in. "Memetyka - kulturowa genetyka" autorstwa Mariusza Biedżyckiego.

3 Oprócz tradycyjnie przyjętych w świecie Zachodu zmysłów (wzrok, smak, zapach, dotyk i węch), w buddyzmie uważa się, iż szóstym zmysłem jaki posiadamy jest świadomość. Tak więc analogia do sposobu działania zmysłu wzroku jest z buddyjskiego punktu widzenia jak najbardziej właściwa - tak jak narządem zmysłu wzroku są oczy, tak też narządem zmysłu świadomości jest mózg. J.Ś. XIV Dalaj Lama wspomina o powierzchownej warstwie świadomości umysłu - określenie to odnosi się do "zwykłego, codziennego funkcjonowania umysłu, w którym rejestruje on, wiąże ze sobą, układa i magazynuje wrażenia zmysłowe. Nie jest to najwyższe piętro umysłu" (wywiad Renee Weber z Dalaj Lamą w "Poszukiwanie jedności. Nauka i mistyka").

4 Znany popularyzator nauki i myśliciel Hoimar von Ditfurth w podobny sposób interpretuje funkcje ludzkiego mózgu, natomiast Aldous Huxley w swym psychodelicznym eseju "Drzwi percepcji" cytuje dr C.D. Broadem'a, filozofa z Cambridge: "uczynilibyśmy dobrze rozważając poważniej niż dotąd wysuniętą przez Bergsona teorię pamięci i spostrzegania zmysłowego. Sugerował on, że funkcją mózgu, układu nerwowego i organów zmysłowych jest przede wszystkim selekcja, a nie tworzenie. Każdy człowiek jest w każdym momencie zdolny pamiętać wszystko, co mu się przydarzyło i spostrzegać wszystko, co się dzieje gdziekolwiek we wszechświecie. Funkcją mózgu oraz układu nerwowego jest chronienie nas przed przytłaczającym, mogącym przyprawić o dezorientację wpływem tej masy w głównej mierze bezużytecznej i nieistotnej wiedzy poprzez wyłączenie większości z tego, co w przeciwnym razie nieustannie spostrzegalibyśmy i zapamiętywali oraz pozostawienie tylko bardzo małego i szczególnego wycinka, który miałby praktyczne znaczenie." Dr Rupert Sheldrake, biochemik i filozof, w zbiorze wywiadów Renee Weber ("Poszukiwanie jedności. Nauka i mistyka" Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1990), przedstawił podobną analogię pomiędzy mózgiem a odbiornikiem radiowym, jednak w nieco innym kontekście.

::

.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Cyber Sangha - Internetowy magazyn buddyjski (001) 1998-01, Buddyzm
1998 05 27 1076
1998 05 30 pra
1 1998.05.30 prawdopodobie stwo i statystyka
1998 05 Szkoła konstruktorów
1998 05 13 1000
1998 05 Studyjna lampa błyskowa średniej mocy
Pomiar napięć okresowo zmiennych metodą analogowego przetwarzania w przyrządach analogowych i cyfrow
Pomiar napięć okresowo zmiennych metodą analogowego przetwarzania w przyrządach analogowych i cyfrow
1998 05 30 pra
Internetowy kurs szybkiego czytania Lekcja 05
1998 05 Minitransceiver ORP
Kosmologia buddyjska wobec współczesności, Wschód, buddyzm, Garuda

więcej podobnych podstron