Co pisano o Obamie jeszcze 5 lat temu ? 18-10-2009
Od prawie roku trwa już zażarta dyskusja w mediach o tym, czy Prezydent Obama urodził się na Hawajach, czy tez w Kenii. Sam Obama przedstawił certyfikat swojego urodzenia na Hawajach i twierdzi, że jest on prawdziwy.
Chociaż wielu myśli, że dyskusja na temat miejsca urodzenia Obamy jest to tylko zwykłą próbą wsadzenia szpilki w piękną karierę amerykańskiego prezydenta, sprawa jest jednak poważna.
Jak już pisaliśmy w naszym artykule pt.: "Wojna o Obamę", sprawa dotyczy jego uczciwości jako urzędnika i człowieka. Człowieka od którego zależą losy Ameryki i Świata.
W świetle aktualnych oświadczeń Obamy oraz powszechnej (oficjalnej) prezentacji jego osoby, dość dziwnie przedstawia się artykuł o nim, który niedawno odkryliśmy.
Jest to artykuł gazety "Sunday Times", z dnia 27 czerwca 2004 roku, opisujący walkę Obamy o fotel w Senacie, z ramienia stanu Illinois. W artykule tym autor powołuje się na jedno z najpoważniejszych istniejących źródeł - wydawnictwo Associated Press (AP).
W artykule tym możemy wyczytać, ze w Kenii urodzony, amerykański Senator - Barack Obama, ma szanse uzyskać miejsce w senacie, jako Senator stanu Illinois, po tym jak Senator Jack Ryan uwikłał się w aferę z sex clubami.
Sami się przyjrzyjcie: jeszcze 5 lat temu, kiedy Obamie nie było to potrzebne, jego miejsce urodzenia było znane i nie podlegało dyskusji i było nawet symbolem spełnienia się tzw. "American Dream". Dopiero w momencie, kiedy okazało się, że startując do fotela Prezydenta Stanów Zjednoczonych musi on spełniać warunek urodzenia się na terenie USA, nagle przedstawia on kopię skróconego aktu urodzenia z Hawajów, gdzie mieszka rodzina jego matki. Ci co próbują przeciwko temu oczywistemu kłamstwu oponować, są ośmieszani i na wszystkich możliwych frontach blokowani.
Inna rzecz, że kariera Obamy jest co najmniej kontrowersyjna. Najpierw zostaje Gubernatorem Stanu, unikając oficjalnej drogi, czyli wyborów, dzięki rezygnacji jego partyjnej koleżanki, aby potem zostać Senatorem dzięki skandalowi innego kolegi, który który także musiał ustąpić.Za każdym razem udało mu się uniknąć oficjalnej procedury - wyborów oraz obowiązkowego prześwietlania przedwyborczego jego osoby, przez FBI.
Zbiegi okoliczności... bardzo dla niego szczęśliwy, tym bardziej ze wg. prawa amerykańskiego kandydat na Prezydenta USA - NIE MOŻE BYĆ PRZEŚWIETLANY, przez jakiekolwiek służby.
Można wręcz odnieść wrażenie, że pan Barack Obama był już od lat przez kogoś "przeciągany" na coraz wyższe stanowiska, w jednym tylko celu: aby na końcu "zrobić" z niego Prezydenta USA. Czyżby jednak powoli zaczęły wychodzić na jaw dowody na to, że w USA już od dawna demokracja jest tylko złudzeniem i wszystko, co się dzieje w polityce amerykańskiej, jest tylko chłodno skalkulowaną manipulacją ? Jeśli tak, to kto jest tak potężny, aby być w stanie dokonywać tego typu manipulacji, na tak wysokim szczeblu ?
Zaraz potem przychodzi mi na myśl następne pytanie, w szczególności kiedy obserwuje przebieg dochodzenia do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Pytanie brzmi: czy jest to możliwe, że w Europie też już się tak od lat tak się dzieje ?
Jak daleko sięga w takim razie manipulacja ? Jak głęboka jest iluzja, fałsz, w którym żyjemy ?
Oto kopia artykułu, o którym mowa i link do niego:
Leave a Rating
(9 votes)
message
preview
Name: |
|
|
|
|
|
Message: |
|
|
|
|
|
Zerol: |
No Rating |
PantaRei: |
No Rating |
XYZ: |
No Rating |
XYZ: |
No Rating |
||
czytelnik: |
|
ewa: |