Inwazja wąglika na USA
Na realizację pogróżek Osamy bin Ladena, że użycie broni biologicznej przeciwko Stanom Zjednoczonym nastąpi wkrótce po ataku na WTC i Pentagon nie trzeba było długo czekać.
Pierwszą śmiertelną ofiarą ataku biologicznego w Stanach Zjednoczonych okazał się być 63-letni fotoreporter redakcji amerykańskiego czasopisma "The Sun", Bob Stevens. Początkowo uznano, że jego choroba to odosobniony przypadek zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych o dość ciężkim przebiegu. Tylko dociekliwość epidemiologa dr Larry'ego Busha z Atlantis na Florydzie uświadomiła społeczności, że drobnoustroje odpowiedzialne za chorobę Boba Stevensa to laseczki wąglika. Stevens zmarł 5 października 2001 roku po kilkudziesięciu godzinach choroby. Do ogólnonarodowej paniki jeszcze było daleko.
Następnego dnia FBI rozpoczęła rutynowe dochodzenie w tej sprawie. Agenci FBI ze specjalnej sekcji opieczętowali budynek American Media, gdzie mieściła się redakcja "The Sun" i gdzie pracował Stevens. Rozpoczęto poszukiwania zarodników wąglika w całym budynku. W ciągu kilkudziesięciu godzin stwierdzono 7 kolejnych przypadków zakażenia bakterią wąglika, a jego zarodniki znaleziono m.in. na klawiaturach komputerów redakcji. Największa ilość zarodników została znaleziona w liście do Boba Stevensa, który otworzył go kilka dni wcześniej.
Wkrótce agenci FBI znaleźli kolejny list, tym razem adresowany do stacji telewizyjnej NBC, w którym znajdowały się przetrwalniki wąglika. W komunikacie podano, że nie zawierał on mikrobów pochodzących z laboratoriów wojskowych.
A już kilka dni później u Stephanie Dailey, pracowniczki American Media, stwierdzono obecność zarodników wąglika w jamie nosowej. Niemal w tym samym czasie do Toma Daschle, lidera większości demokratycznej w Senacie USA, nadeszła przesyłka nadana w Trenton w stanie Nowy Jork. List zawierał przetrwalniki wąglika, które 8 października zainfekowały cały Kapitol, zakażając aż 28 osób. Teraz panika ogarnęła całe Stany Zjednoczone. Stało się bowiem wiadome, że nie tylko dziennikarze z "żydowskich mediów" są celami ataków. Ludziom przestała wystarczać informacja, że od ludzi zakażonych wąglikiem nie można się zarazić. Apteki zaczęły zarabiać krocie na sprzedaży antybiotyków, a równie duże pieniądze zaczęły zarabiać sklepy z militariami oferujące maski przeciwgazowe pochodzące m.in. nawet z zapasów byłej armii NRD, ZSRS, czy też z pozostałości po Ludowym Wojsku Polskim wyprzedawane przez Agencję Mienia Wojskowego.
14 października do senatora Daschle nadszedł kolejny list nadany na poczcie w Brentwood. Mimo przestróg list otworzyła jego asystentka. W trzy dni później stwierdzono obecność wąglika u kolejnych osób z otoczenia senatora. Na poczcie w Brentwood skąd nadano list wkrótce zmarło dwóch pracowników z powodu płucnej postaci zakażenia wąglikiem. W Waszyngtonie w urzędzie pocztowym zaczęła też chorować spora część pracowników, przez których ręce przeszła korespondencja kierowana na Kapitol. Także pracownicy poczty z Nowego Jorku również zaczęli chorować...