Obrzędy ku czci bogów odprawiali członkowie arystokracji, wywodzącej się z kasty szlachecko- kapłańskiej. Ich ogromna władza często przechodził z ojca na syna. Ci dostojni wybierali z kandydatów z pośród najzdolniejszej młodzieży, a następnie szkolili ich na kapłanów. Sami rzadko ukazywali się ludowi, który mógł ich oglądać podczas budzących grozę obrzędów religijnych. Przekazywali narodowi wole bogów mając nadzieje, że po śmierci sami zostaną zaliczeni w ich poczet. Tylko oni znali tajemnice odczytywania kalendarza i wobec tego mogli wyznaczyć porę zasiewów. Dane astronomiczne skrupulatnie gromadzone przez setki lat umożliwiły im przepowiednie nadejścia deszczów, zmian pór roku i takich zjawisk przyrodniczych, jak zaćmienia i komety. Ponieważ pospólstwo nie wiedziało, że kapłani przewidywali te zjawiska na podstawie pieczołowicie przechowywanych, tajnych zapisków, wierzono ogólnie, iż maja oni władze nad słońcem, księżycem i gwiazdami. Łatwo wiec zrozumieć, dlaczego kapłani szlochali z rozpaczy, gdy Hiszpanie spalili ich traktaty astronomiczne- zdawali sobie sprawę, że wraz ze świętymi księgami ginie na wieki ich magiczna moc, wielkość historii Majów. Na niższych szczeblach hierarchii stali pomniejsi kapłani, którzy odprawili nabożeństwa, składali ofiary i przewodzili modłom ku czci bogów wojny, ziemi, łowów, rolnictwa, deszczu, urodzin i śmierci. Bogowie majów, jak głosiła legenda, kilkakrotnie próbowali ulepić człowieka z gliny, drewna i słomy. Gdy stworzone w tan sposób istoty okazały się zbyt głupie, by należycie oddawać cześć bogu, zostały wytępione potopem; potomkowie nielicznych uratowanych wdrapali się na drzewa i przemienili się w małpy. W końcu człowiek został ulepiony z mąki kukurydzianej i krwi, a bogowie zasiedli w chwale i kazali mu oddawać mu sobie cześć. Majowie ze wszelkich sił starali się zaspokoić wymagania swoich bogów, pragnąc zasłużyć na niebo, gdzie nikt nie musiał pracować nad uprawa kukurydzy, i bojąc się piekła, gdzie parowało lodowata zimno. Nie wydaje się, by obrzędy Majów wymagały składania wielkiej ilości ofiar ludzkich. Najnowsze badania, prowadzone przez doktora Hootona z Uniwersytetu w Harward, wykazały, że tylko 42 szkielety można zestawić z kośćmi pochodzącymi ze świętej studni w jednym z miast. Niewątpliwie stanowią je dzieci, które na skutek nieostrożności wpadły do studni, dorośli zaś, których kości wykazują ślady odniesionych obrażeń, mogli zostać wrzuceni w wyniku osobistych porachunków.