Wiersze nadesłane: Wiersze Joanny
i Lidii Mleczko
Chcę być blisko
Nie odchodź
Tam dokąd idziesz jest pustka
Serce moje tak daleko nie sięga
Nicość oto gdzie odchodzisz
Wołam na próżno
Miłość moja tak daleko nie sięga.
Nie słyszysz
Tylko cień twój został
Wzrok mój tak daleko nie sięga
Tak mało
Tak dużo
Chciałam być blisko
KOLORY
Z tobą świat tańczy,
Wiruje kolorowy
Kształty zmienia
Cienie maluje
Barwy nasyca tobą.
I jeszcze tylko czerwienią namaluję radość,
Błękitem twoje oczy
Zieleń będzie mi nadzieją,
Że jesteś
TANIEC
Nasz taniec wciąż trwa
Nadal wiruje świat
A my z nim.
Ziemia i niebo
Księżyc i słońce
Widzę to.
Tańczą z nami
Kwiaty na łąkach
I serca ludzi
Taniec trwa nawet gdy
Dzień się budzi
I zapada noc.
Wciąż blask otacza nas
w tańcu- po świt,
po noc, po wieczność.
GWIAZDA
Gasnę jak spadająca gwiazda
Jak ogień wypalam się
Dlaczego tak musi być
Dlaczego tylko ból został.
Smutek, to z nim zasypiam
Z nim zaczynam dzień
I tak już będzie
Dopóki nie powrócisz na niebo
gwiazdko moja
XXX
Oddałeś mi moje szczęście
Było jak obłoczek na niebie
Lekkie i delikatne
Jak puchowa kołderka
Która otula
Ale nie twoje
ani moje serce.
Nie umiałeś wziąć
Zamknąłeś oczy
Tak łatwiej znieść
Nie widzieć
A może uda się nie czuć
Zimno pod gołym niebem
XXXX
Jak wróżka w szklanej kuli
Szuka przeznaczenia
Tak ja szukam ciebie
Wiem jak wyglądasz
Znam kolor twoich oczu
Czuję dotyk ciepłej dłoni
Słyszę miarowe bicie serca
widzę uśmiech na twarzy
i usta które mówią
kocham
Joanna
Jeśli w Twoim życiu jest miejsce na zadumę,
a w szarej codzienności jeszcze odnajdujesz siebie,
jesli Jesteś romantykiem, choć przez krótką chwilę
i znasz drogę do własnej duszy,
jesli potrafisz wierzyć i kochać
i czujesz samotność, choć wokół tłum ludzi...
...okryj się płaszczem z gwiazd utkanym,
wsłuchaj się w niebiańskiej muzyki tony
i w zbawiennej ciszy zatopiony otwórz zapisane strony.
Być może gdzieś znajdziesz cząstkę siebie,
bo uwierz mi pisane są właśnie dla Ciebie,
a może kiedyś los pchnął nas na współną drogę i te strony są o Tobie?
Wyboistą drogą szedł człowiek,
ubrany w szarość dnia,
zgarbiony od ciężaru trosk.
Twarz pokryta zmarszczkami,
głowa zroszona siwymi włosami.
I choć to wszystko dostał w darze,
chyba życie obdarowało Go smutkami w nadmiarze.
Niepewny krok, drżąca dłoń
i tylko ten wzrok...
najgłębsze Jego tajemnice mi zdradził.
Było mi dane wartość życia poznać
i jego sens zrozumieć.
Ty już wiesz, że ma dusza to księga,
lecz nie ujrzysz jej kartek,
bo świętością jest dla mnie złożona milczenia przysięga.
Wiedz, że zapisane strony to historie ludzkich tragedii,
nie znajdziesz tutaj komedii.
Pragnę Ci powiedzieć, że nie mam już miejsca dla siebie,
więc może poproszę o kilka "kartek" właśnie Ciebie?
Poznasz mój los i cierpienie
i najskrytsze pragnienie.
W pustce życia sens znalazłam,
Ciebie jako prezent dostałam.
Dzień i noc w jedno zlewają się,
już nie wiem, czy na jawie marzę czy we śnie.
Poczułam Twój dotyk i ciało me zadrżało.
Nastała cisza i zamilkły usta,
ta chwila we mnie na wieki zapisana została.
Blakną słowa zakurzonej przysięgi,
w obliczu oczu Twych potęgi.
Lata bez Ciebie stają się szarością,
Gdy patrzę na Ciebie z nadzieją i szaloną ufnością.
Serce me mówi, że kochasz,
rozum, że drwisz,
a co na to Ty powiesz mi?
Życzę Ci bezsennych nocy,
i chwil pustką będących.
Oczu rozmarzonych
i dłoni dotyku spragnionych.
Życzę Ci marzeń po świt,
i serca niespokojnych bić.
Do tego dołączę zegar wieczności.
Już wiesz, czego Ci życzę?
Tego, co dwojga ludzi łączy,
lecz zabija przeżywana w samotności -
szalonej miłości!
Wierszem piszę
Wierszem piszę,
gdy sama jestem w domu,
gdy za oknem zgiełk,
a ja nie mam komu
powiedzieć o swych myślach
i swoich marzeniach.
Lecz po co marzenia
skoro świat się sam zmienia
i trudno cokolwiek przewidzieć.
Dlatego wierszem piszę,
ażeby smutków nie widzieć.
Niebiańska hojność
Bóg dał nam miłość za darmo.
Nie chciał jej chować w kościołach.
Pragnął by stała się karmą
w rozpaczy, w smutkach, w mozołach.
Dlatego w życiu potrzeba
cierpliwie nosić ją przed sobą,
nie czekać na łaskę z nieba
bo ludzie też pomóc mogą.
Zaglądaj więc w głąb każdej duszy,
płomieniem uczuć ogrzewaj,
a gdy już lody rozkruszysz
Bogu dziękczynnie zaśpiewaj
Co by to było
Stale ogrzewam się wspomnieniami
doznań, uniesień, uroczych pejzaży.
Wtedy znanymi wędruję szlakami,
w których są miejsca,
gdzie można pomarzyć
co by to było,
gdyby się inaczej życie potoczyło.
Lecz inną drogą na jawie wędruję
i na niej inne koloryty losu.
Jak na blejtramie myślami maluję
barwy jesieni z krzewinkami wrzosów
wraz z tym, co było
i co bardzo wiele tu, dla mnie znaczyło
Muzyka życia
Los śpiewa fugę w rozlicznych odcieniach,
która się stara swe dźwięki zamieniać
z tego co było, na to czego nie ma,
tworząc kontrapunkt pomiędzy dwiema
imitacjami intryg i waśni.
W tej polifonii głos cichnie i gaśnie,
choć w wokalizie siedzą wady nasze,
by stale dźwięczeć.
Lecz zdarza się czasem,
że coś zapomną i zaraz się śmieją.
Wtedy tonacje w harmonii się chwieją
i tworzą dźwięki bezsprzecznie pocieszne..
Na strunach skrzypiec też uczynki grzeszne,
szczególnie, gdy dotkną sfery niewinnej.
Ale po latach stają się już inne,
choć wciąż sękate, jak sztachety z płota.
Tu każda sztacheta to nasza głupota,
która powoli wiedzie do przyszłości
Spozieram w górę, gdzie ogrom jasności
i szczerze pragnę dotrzeć do niej wreszcie.
Ale czy spotkam tam przyjaźń nareszcie?
Pragnienie
Nie chcę by starość moja była smutna,
ani podobna do choroby duszy,
gdzie towarzyszką - samotność okrutna,
wszystkie uczucia potrafi zagłuszyć.
Nie pragnę w szponach być obojętności,
lecz uniesienia stale przeżywać.
W pełnej palecie kolorów radości
podniosłych uczuć przed nikim nie skrywać.
Marzę, by co dzień móc do kogoś mówić
i stale słyszeć tylko ciepłe słowa
oraz się przy tym w ogóle nie trudzić,
ot - taka zwykła, swobodna rozmowa.
Lecz wiem, że starość będzie, jaka będzie
i nic nie zmieni tego przeznaczenia.
Ale najbardziej pragnę, aby wszędzie
słyszeć "dzień dobry", a nie "do widzenia
Zauroczenie
Jaka to pora była? Chyba wiosna.
Świat do życia budziła pora radosna
Kolorowieć zaczęły wszystkie gazony.
W niebo brzozy śmignęły - raj nieskończony
Urzeczonym wzrokiem wodziłam po niebie.
Ptasie dźwięki łowiłam tylko dla ciebie,
i świtem się słońcu chciałam przymilić
marząc byśmy wspólnie, jak najdłużej żyli.
Majowy koncert
Słyszysz? - w dali słowik śpiewa,
a pieśń jego głuszą drzewa
przez co dźwięki coraz cichsze
zamieniają wyrazistsze
w kojące tremolo....
Wiedz, że w maju, jasną nocą
słowik śpiewa z większą mocą.
Wtedy słychać przejmujące
długie tony, przechodzące
w urzekające crescendo...
Właśnie nocą ta muzyka
najgłębiej do serca wnika,
bo dniem, w ptasich westchnieniach,
śpiew słowika się zamienia
w monotonne recitativo....
Słyszysz? - on gdzieś znowu śpiewa,
już jest bliżej i zza drzewa
kusi swą oblubienicę
dając czuła obietnicę
w upajającym concerto....
"mała czarna"
To było olśnienie, lecz się zawahała..
On się uśmiechnął i nie skorzystała.
Teraz sobie wyrzuca tamto zachowanie.
Czy jeszcze kiedyś znów szansę dostanie?
Nigdy nie wierzyła w zauroczenie,
które może powstać wraz z pierwszym wrażeniem,
bo nigdy w czyichś oczach blasku nie dostrzegła,
by odczuć taką siłę, z którą by pobiegła nawet
na koniec świata.
Podszedł i spojrzał ciepłym wzrokiem brata
prosząc : wypijmy "małą czarną" razem.
Rzekła NIE, gdyż w tym kawiarnianym gwarze
nie umiała uwierzyć, wprost spanikowała
i z tym wspomnieniem sama pozostała.
A teraz wszyscy ludzie tamte oczy mają,
które nawet w lustrze na nią spoglądają
Ciche wyznanie
Jesteś taka inna,
niby brzoza wiotka,
taka cudna, słodka,
jak wiewiórka zwinna,
Jesteś całkiem inna.
Oczy Twe, jak morza
jasna toń u brzegu.
chronią ode złego
pięknej niżby zorza.
piękną tonią morza
Wybacz za me słowa,,,
Inne miałam chęci.
Inne mi wspomnienia
biegały w pamięci.
Bo ja także jestem
jakaś, taka inna,
czasami winna
lecz częściej niewinna.
Uśmiech
Chciałabym uśmiech podać ci na dłoni
i niechaj ona twe dłonie dogoni,
a wtedy może uśmiechniesz się do mnie,
chociażby skromnie.
Chciałabym uśmiech posłać ci w kopercie,
ale on wtedy gdzieś znajdzie się stercie
i pewnie zaraz stanie się płaski,
jak rzeczne piaski.
Chciałabym uśmiech ujrzeć na twej twarzy,
a przy tym jeszcze choć trochę pomarzyć,
że twoje serce uśmiecha się także
w ogromnym kadrze.
Chciałabym uśmiech twój dostrzec na róży,
ale on zginie w tak długiej podróży
i zanim dotrze tu, na świata koniec,
w mych łzach utonie.
Myśli pachnące
Dla ciebie zdjęłam promienie,
choć miejsce ich na błękicie
i teraz każdy zamienię
w kropelkę rosy o świcie
Tobie bym pyłki z kwiatów
co dnia z uśmiechem wręczała
jak to robiłam przed laty,
gdy szczęścia wyczekiwałam.
Tymczasem rzadko koło mnie
promienie rozsyła słońce
i również rzadko ktoś do mnie
przysyła myśli pachnące.
Biblijny świerszcz
"sopotniański"
Grecka Bogini - cudna Jutrzenka
o nieśmiertelność Bogów. błagała,
albowiem swoje niewinne wdzięki
na zawsze z lubym połączyć chciała.
To dzięki Bogom stał się Tytanos
wiecznie żyjącą, ludzką istotą
Lecz z biegiem czasu życie mu pono
tonęło w smutkach wraz ze zgryzotą.
W błaganiach lubej zabrakło słowa,
by w wiecznym życiu był młodym wiecznie,
toteż się starzał, aż się zlitował
Zeus - zmieniając go ostatecznie
Teraz jest świerszczem. Lecz który wieczny?
Czy to ten wielki na mojej łące?
Czy może tamten w aurze bajecznej
grający tony za serce rwące?
Koncert zaczyna z zachodem słońca,
w którym jest pełno wzlotów miłosnych
i by muzyka nie miała końca
wygrywa wiele tonów doniosłych.
Dlatego świerszcze otaczaj troską
i bądź w muzykę tę zasłuchana,
prosząc by na nas spadł z siła boską
majestat z nieba,
z Jutrzenką, z rana.
Przy dźwiękach walca
Utopię marzenia w sobie
i pewnie je kiedyś opowiem
wyłącznie przy dźwiękach walca.
Uniosę się wtedy na palcach
wtulona czule w objęcia
wymarzonego księcia.
I zmrużę oczy przed blaskiem
chcąc przyszłość zobaczyć jaśniej
tylko w rozsądnym wymiarze.
Zapragnę dostrzec tam twarze,
co w różnych życia odsłonach
umiały me smutki pokonać.
A o północy w karecie
z wybrańcem w wielkim berecie
pogonię dwa białe konie.
Wtedy swe myśli dogonię
w odległej krainie walca,
by tam zatańczyć na palcach.
Nostalgia
Wszystko tu kiedyś było
i była wielka miłość
w perlistych blaskach rosy
otulających wrzosy
świtem na skraju lasu...
- żal minionego czasu.
Wszystko tu kiedyś było
i wszystko odchodziło
- młodość, zdrowie, nadzieje,
a w koło już nikt się nie śmieje,
zaś w dali całun z atłasu...
- żal minionego czasu
Jesienna refleksja
Jednym jest szkoda lata,
a mnie jesiennych wspomnień,
które wracają do mnie
budząc tęsknotę, żal.
Czasami w myślach dodam
obraz widoków, wzniesień,
Równicę w złotą jesień,
wiele zielonych hal
Innym jest szkoda chwili ,
mnie czasu, co ucieka,
co płynie niczym rzeka
w zakolach gubiąc się.
Pragnę być znowu młoda,
ale czas nie chce wracać,
więc marząc się zatracam,
aby tam spotkać cię
Spragniona
Wcale o wiele nie proszę,.
o słowo, o uśmiech z oddali
To są już dla mnie rozkosze,
jak kołysanie na fali
łódki, która nie tonie.
Wyciągam przed siebie dłonie
by wreszcie nie być sama.
Spozieram ku obłokom
i kto? - i znowu Mama
przygląda się moim krokom,
a ja tu życiem zmęczona�
- Jej uczuć bardzo spragniona.
Był sobie Idol
pamięci Zbigniewa Cybulskiego
Pamiętasz , Starenia - tak stale mówiłeś
i zawsze w oczy głęboko patrzyłeś
wnikając w czas i w jego problemy.
Potem grywałeś swe role bez tremy
wiedząc dokładnie, że jesteś Jedyny.
A na widowni wpatrzone dziewczyny
pragnęły znaleźć objęcia z diamentu
pośród popiołów historii zakrętów.
Wielbiłeś dysputy, biesiady i żarty,
często w "Monopolu" rozgrywałeś karty
Maćka i tych, co niedawno polegli,
albo, co właśnie znów na peron wbiegli,
by w porę uciec od samotności.
Lecz nie zdążyłeś - i nie masz już gości,
którzy z uwielbieniem Cię witali
w każdej kinowej sali..
Szczęśliwa pamięć.
Szczęśliwym jest człowiek,
który liczy swój dom w pokoleniach.
Szczęśliwym też dom,
który nie musiał się zmieniać
w wojnach, w śmierciach i w rozstaniach,
podczas narodzin i dorastania
tych, którzy w nim żyli
i go tworzyli.
Szczęśliwym jest starzec,
co żyje w miłości
otoczony szacunkiem bez cienia zazdrości.
Szczęśliwa też pamięć,
gdy jest bogata w myśli i słowa,
w miesiące i lata
pragnąc z odchodzącym życiem
z innymi się dzielić...
- oby tylko chcieli
Wystarczy spojrzeć...
Namalowałam Ci kolor nieba
abyś się szybko do niego wzbiła
i jeszcze szybciej uwierzyła,
że wcale wysoko nie trzeba
szukać dla siebie ukojenia,
by tam odnaleźć swoje w marzenia .
Nie chciej być orłem, zostań na ziemi.
Tu też zobaczysz księżyc i słońce.
Ciesz się porankiem, a między swymi,
spłynie na ciebie tchnienie gorące.
Bo jednak coś tu przecież znaczysz.
- spójrz więc za siebie, sama zobaczysz
Żyję
Trzask! Zgrzyt! - Czy ja żyję ?
W dali słyszę głosy czyjeś.
Jakieś słowa i pomruki
W głowie gwizd, a w uszach stuki....
Co tu się właściwie stało?
"Pogotowie" przyjechało?
I dlaczego chłód listopadowy
przenika mnie od stóp do głowy?
Już wiem... wreszcie powiedzieli...
A wieczorem w szpitalnej pościeli
słyszę, jak głośno serce moje bije.
To nic, że bardzo boli
- żyję
codzienność nocna
Noc.
Wszyscy śpią.
Ja nie śpię.
W ciemnościach, w ciszy
oddech swój słyszę...
Jak długo jeszcze?
Znów ból mnie rozdziera,
pot z czoła ocieram,
a strachem napawa
za oknem cień.
Tętno tłucze się w skroniach.
chcę ujarzmić go w dłoniach,
bym mogła bez bólu przeżyć
choć jedną noc
i jeden dzień.
Mglisty poranek
Nie przeszkadzam, nie nacieram,
właśnie wstaję i wybieram
się w poranne "mleko".
Pójdę zaraz gdzieś daleko
patrząc za się i przed siebie...
Dokąd zajdę? - nie wiem.
Chciałabym w słoneczne kraje,
tam, gdzie oliwkowe gaje,
nawet mogą być Pieniny,
morskie plaże, lub równiny,
i za miedzą skrawek nieba.
- tyle mi do szczęścia trzeba
Gdzie jesteś
Gdzie jesteś Niebieskooki?
W domu, czy też w świecie szerokim?
Czy może nad brzegiem wieczora?
Lub stąpasz po rozległych dworach
szukając wydarzeń z przeszłości ?
Było tam kiedyś wielu zacnych gości
szlachetnych i odważnych nad miarę...
A ja, samotnie przechadzam się stale
na obrzeżach mojej wyobraźni
aż po świt, chcąc by drogę rozjaśnił
dzień, który niesie z sobą zapomnienie...
- tęskno mi szalenie
Dziwne pragnienia
Pragnę powiedzieć wiele słów ciepłych ,
gdyż marzę aby one odwlekły
dni pełne smutku i pustki wielkiej.
Ale nie powiem. Na przekór wszelkiej
zmienności myśli, słów i nastrojów
szukam spokoju.
Pragnę powiedzieć wiele słów miłych,
aby wyrazić w nich z całej siły,
że wciąż koło mnie jest bardzo pusto.
Ale nie powiem - na przekór gustom
nie chcę za bardzo uczuć wylewać,
bo zaczniesz ziewać.
Pragnę znów usiąść przy tobie blisko,
by poukładać w swym życiu wszystko,
lecz nie przysiądę się jednak wcale
i nie myśl sobie, że znów się żalę
zamiast rozsądnie w koło popatrzeć
by przeszłość zatrzeć.
Właśnie przestałam pragnąć cokolwiek,
także nie lecą już łzy spod powiek
z nadmiaru smutków i samotności.
Lecz nie mam chęci zapraszać gości,
aby stworzyć sztuczny tłok
na chwilę, na dzień, na rok.
Zaćmienie
Przyszła dzisiaj Wenus do Słońca na chwilę,
może na dzień
Przemierzyła w tej drodze mile
i stanęła, jak cień
przysłaniając przed blaskiem oczy
firanką rzęs uroczych.
Zjawiła się tu brzaskiem
z nadzieją spełnień proroczych,
że zapanuje radość i ciepło.
A na ziemi stale piekło
Borówka czernicy.
Leśny kobierzec mieni się w zieleni
od wczesnej wiosny, przez lato, w jesieni
i rozjaśniany słońca promieniami
błyszczy na ziemi między gałęziami.
Chodzę po lesie, przyglądam się stale
pod swoje nogi i patrzę wytrwale,
aby nie zdeptać borówki czernicy,
bo ona dla mnie szczególnie się liczy.
Nie wiem, czy wiecie, że niszczyć jej szkoda,
gdyż w granatowych, skromniutkich jagodach,
na podobieństwo kuleczek maleńkich,
tkwi antidotum na zwyczajne męki.
Między innymi na cudowność marzeń
o barwach, kształtach i różności zdarzeń,
a tymczasem ja powoli wzrok tracę.
I jak będę żyć, gdy nic nie zobaczę ?
Królestwo nocy
Dlaczego nocy nie ma w wielkich miastach?
Nie ma również tam gwieździstego nieba.
Zaś ilość neonów i lamp stale wzrasta.
Więc ludziom w mieście gwiazd już nie potrzeba?.
Dawniej się świtem każdy dzień zaczynał
i kończył razem z zapadnięciem zmierzchu,
choć swąd z palenisk, z pochodni się wrzynał
w klepisko, w ściany i w oczy bez przeszkód.
Mijały wieki, a człowiek - zdobywca,
zaczął namiętnie noc kolonizować.
W obszarze działań, ten wielki odkrywca,
nie musiał jednak tubylców mordować.
Świecę i lampę oliwną wymyślił,
także naftową. Lecz na tym nie koniec.
W następnych wiekach klosze z gazem wyśnił,
a nam, współczesnym, prąd w żarówkach płonie.
Wprowadzał postęp, by wydłużyć życie
w fabrykach, w domach i w miejscach zabawy.
W innych przybytkach także znakomicie
rozjaśniał noce beż żadnej obawy.
Ale dla zwierząt ten blask jest koszmarem.
Nocą reflektor poraża, lub wabi.
Gubią się młode w lęku ponad miarę.
W obu wypadkach światło może zabić.
Znam ja rezerwat pięknej czarnej nocy
i pełnej światła z gwieździstego nieba.
Mieści się w wiosce o czarownej mocy.
Tutaj neonów montować nie trzeba.
Możesz iść sama bez latarki żadnej
górską kotlinką, gdzie Alkor zamieszkał
i gdzie w oddali lśnią światła wsi ładnej,
widząc dokładnie, jak wije się ścieżka.
Tu wszystkie gwiazdy na mnie spozierają,
na okolicę i na moją chatę,
a oba Wozy srebrne dyszle mają ...
Więcej nie piszę. Dobrej Nocy - zatem...
Spacer wokół Kuncewiczówki
czyli poemat o miasteczku wiecznie zakochanych
Od wiosny do jesieni wędrowali stale
znanymi ścieżkami przy wiślanym wale,
albo skarpą nad rzeką, jak również wąwozem
podziwiając przyrodę. Lecz niedługo, może,
zaprzestaną odwiedzać urokliwe strony,
gdyż ich czas już na zawsze został policzony
na kilka dni i nocy, które są przed nimi
i na kilka spacerów ścieżkami długimi
naokoło miasteczka nietuzinkowego,
poczętego z miłości, bardzo magicznego.
Ona drobna, kwiatami z ogrodu pachnąca,
szła czule uśmiechnięta i ze szczęścia drżąca,
oparta na ramieniu swego towarzysza.
A on jej myśli stale w sercu swym słyszał
i z lubością spozierał na srebro jej włosów.
Cierpliwie nasłuchiwał kochanego głosu
pragnąc, by choć na chwilę usiedli na ławce
między klematisami, przy skoszonej trawce
i wreszcie się napili wina klarownego
- on puchar czerwonego, a ona białego.
Już od dawna nie chodzą swoimi ścieżkami
i nie zatrzymują się już przed bramami
maleńkiego ryneczku z urokliwym czarem
wypełnionym śpiewami, śmiechem oraz gwarem
tych, co tutaj przybyli, a których już nie ma...
Stąd dla miasta nad Wisłą ten krótki poemat.
Czar australijskich tropików
Postaraj się wybrać w dalekie kraje,
by poznać uroki oraz obyczaje
dorosłych i dzieci tam mieszkających.
Przyjrzyj się także roślinom kwitnącym
i spójrz w głąb morza, gdzie perły ogromne,
których widoku nie da się zapomnieć,
albowiem wszędzie, w odcieniach bez liku,
perli się czar australijskich tropików.
Perły tam czarne i różowawe,
w palecie bieli oraz szarawe.
Znawcy je zwą symbolem miłości,
zauroczenia lub delikatności,
jak delikatna jest szyja kobiety.
Kiedyś Lord toast za zdrowie Elżbiety
wniósł winem z perłą w proch roztartą.
Widocznie napój wypić było warto,
by uczcić majestat swojej monarchini.
W tym radość Jej i sobie uczynić
w chwili nadzwyczajnego uniesienia
wraz z zadumaniem nad perłą tworzenia,
którą przed światem małż długo ukrywał
w okropnie ciasnych pokrywach.
Więc wybierz się latem w dalekie kraje,
poznaj pustynie i zielone gaje,
wzleć ptakiem stalowym ponad górskie szczyty,
podziwiaj toń wód, falochronów płyty
i do swoich kątów wracaj przeszczęśliwa,
abyś po roku znów mogła wybywać,
choćby po prostu palcem na mapie
siedząc z atlasem na miękkiej kanapie
W podniosłych nastrojach
Jesienią, wiosną, czy latem
ubóstwiam kwiaty
te na gazonie i te, które właśnie
kwitną na balkonie
i stojące w wodzie, w wazonie szklanym,
a także w ogrodzie
pośród zwykłych jarzyn
To jest mój azyl w nastrojach podniosłych,
gdyż wszędzie barwy pachnące wyrosły.
No, tylko popatrz - tu orliki różowe
obok irys duży,
tam dalie pąsowe
i krzak polnej róży,
zaś w barwnej krainie - oby trwała wieczność,
zakwitła także miłość i serdeczność,
w której giną swary
i człowiek z człowiekiem się brata,
bo szlachetniejemy w barwach jesieni,
wiosny, czy lata,
i również w barwach zimy
kolorowe ciepełko
w mieszkaniach tworzymy.
A więc niezależnie od miesiąca
żyj zawsze bezpiecznie
i patrz na ludzi
wyłącznie serdecznie.
Matce
Mówiłaś , że każdy dzień mnie ozłoci,
że zaznam w życiu wiele dobroci
i tylko to, co piękne zobaczę.
Lecz stało się inaczej.
Pochowałam Cię na górce
tam, gdzie stale wiatr wieje
i straciłam nadzieję
x x x
Często tak bywa,
że coś się urywa
a przeszłość przemija,
jakby niczyja
i nawet słowa nie usłyszysz
za chwilę.
Mogło być ich tyle,
że w wielkiej księdze
byś nie pomieściła.
teraz żal serce ściska
- nie zdążyłam...
x x x
znów zapaliłam ci świeczkę.
siadłam przy tobie troszeczkę.
kwiaty w wazonie zmieniłam.
w nocy myślami przy tobie byłam
i dniami także bywam stale
targana niekończącym się żalem.
x x x
nie ma mnie na łące pełnej kwiatów barwnych.
nie ma wśród żywych, ani wśród umarłych.
nie ma mnie także nawet w sercu własnym.
ale jestem przy tobie w pudle ciemnym i ciasnym
co go do ziemi ze łzami włożyłam.
w wielkiej rozpaczy wtedy się wiłam.
i choć lata minęły tęsknie nadal ogromnie
Tego żalu nie da się zapomnieć
x x x
Choć jestem wśród ludzi, ale jednak sama.
Bo kiedy ze mną mieszkała Mama
mogłam otwierać przed Nią swoja duszę.
A teraz milczeć prawie zawsze muszę,
gdyż rzadko kiedy ktoś mnie rozumie
i rzadko kiedy pomóc mi umie,
ani do serca swego nie przytuli ...
Brak mi Matuli
Marzenia
Tak bym chciała polecieć
Na srebrzystej rakiecie,
Jak najdalej od samej siebie.
Móc się pławić w błękicie,
Patrzeć w niebo o świcie
I wreszcie dolecieć do ciebie.
Tak bym chciała nad ranem
Słyszeć słowa kochane
"Śpij spokojnie moja córeczko.
Wszystkie błędy naprawię
Więcej cię nie zostawię
I znów będziesz moją laleczką".
Także chciałabym w nocy
Patrzeć w błękitne oczy,
W których można zobaczyć duszę.
Ale nie będę marzyć.
Nic tu się już nie zdarzy.
Nowy dzień zacząć wreszcie muszę.
Zimowe goździki
Na pewno pociągiem mkniesz z deszczem
i myślisz, co zdarzy się jeszcze,
bo o sannie nie ma co marzyć,
o radosnych rumieńcach na twarzy
myśleć nie można także.
Na północy kraju, wszakże,
są stale śnieżyce i mrozy.
Więc proszę abyś założył,
wełniane nauszniki.
I ochroń także czerwone goździki
przed mrozem.
Wtedy sobie i im pomożesz,
sprawiając przyjemność
swojej dziewczynie.
Kwiaty zimą? - oczywiście.
Niech zwyczaj ten nie zaginie,.
bo kochać zawsze należy z kwiatami.
- całymi latami.
Zima pod Pilskiem
Wiatr się zbliża z hukiem niby rzeka rwąca,
lub leśna zwierzyna ze strachu pędząca.
W ludzkie twarze sypie kamykami,
przejmująco nosy ziębi podmuchami
i okrutnie miota ptakami po niebie,
a na skarpach żłobi jaskinie dla siebie.
Jednym zsyła klęski, innym ukojenie,
ale prawie wszystkim stwarza zagrożenie
zmuszając bezlitośnie się z sobą mocować.
Bardzo się boję, nie mam gdzie się schować.
tymczasem wiatr dmucha z coraz większą siłą.
Takiego wietrzyska tu jeszcze nie było
Ewa Willaume-Pielka
"Samotny"
Jak mała kropla lecąca na dno studni.
Upadam w ciszy i nikt mnie nie słyszy.
Samotnie na dnie czekam.
Aż wyciagniesz mnie i napijesz się spragniona
A ja przyniosę Ci ulgę w upalny dzień
Orzeźwię Cię i zasmakujesz mnie.
I nic już nie będzie takie jak dawniej.
"Ucieknijmy...."
Ucieknijmy gdzieś daleko stąd,
gdzieś gdzie bedziemy wolni,
trzymając się za ręce po plaży mogli biec...
A o świcie w blasku słońca skąpani,
będziemy tylko sami...
Bez słów się rozumieli,
wsłuchani w głosy naszych serc.
Z dala od problemów i rzeczywistości,
pogrążeni w swojej miłości.
Grzało nas bedzie nasze uczucie gorące,
jak słońca promienie przeszywające.
A wieczorem zmęczeni,
siądziemy na brzegu w gwiazdy wpatrzeni,
przy świetle księżyca w siebie wtuleni.
A gdy ciemna noc nastanie,
zamkniesz oczka swe kochanie,
zasnę ja i zaśniesz Ty.
Marzeniami otuleni,
w uścisku ciał spleceni...
A to wszystko bedzie jak piękny sen,
który nigdy nie kończy się.
"Brak mi Ciebie"
Brak mi twego dotyku,
który sprawia że czuje się jak w niebie.
Brak mi twych uścisków gorących
przy których czuje jak cały płonę.
Brak mi twych pocałunków słodkich i tak głębokich,
że się w nich zatracam.
Brak mi twego spojrzenia,
tak ciepłego przy którym zapominam o świecie.
Bardzo brak mi Ciebie !!
Jesteś moim wybawieniem,
przy Tobie zapominam co to smutek, strach i samotność.
Moje serce się raduje gdy jesteś blisko niego.
Nie pozwól mu cierpieć i nigdy nie odchodź.
Kochaj je tak jak ono Ciebie.
"Anioł Stróż"
Śpij już śpij i słodko śnij.
A ja przyjdę i będę przy Tobie całą noc.
Gdy uśniesz ciepło i delikatnie przytulę Cię.
Jak anioł okryje szkrzydłami i złe sny odgonię.
Nie bedziesz już się lękać,
Bo będę cały czas przy Tobie czuwał.
ściskając w mojej Twą dłoń,
przez krainę nocy przeprowadzę Cię.
Byś w porannym blasku słońca,
bezpiecznie mogła obudzić się.
Nie wiedząc, że całą noc byłem tuż obok.
Czuło mnie będzie tylko Twe serce gorące,
we mnie płomień rozpalające.
A gdy wieczorem znów bedziesz zasypiać zmęczona dniem.
Pomyśl tylko o mnie, a znów obok zjawię się.
A teraz śpij już śpij.
A ja do ucha będę szeptał Ci...
"Marzenia"
W marzeniach wciąż błądzimy,
rozmyślamy wciąż o nich.
To one nadpływają znikąd porywając nas ze sobą.
Pozwalją nam śnić na jawie.
Pozwalają zapomnieć o rzeczywistości.
Dzięki nim czujemy się naprawde wolni
i czujemy się jak piórko szybując po niebie.
Unoszeni lekkim podmuchem wiatru.
Wiatru który jest snem.
A bicie naszych serca zagłusza nam myśli
Nie pozwalając niczym się martwić
Tylko lecieć cały czas marząc.
"Czekając na szczęście"
Gdy znalazłaś mnie...
Byłaś jak mały Anioł zagubiony wśród tłumu obcych.
Wyciągałąś ręke do wszystkich lecz nikt Ci jej nie podał.
Aż gdzieś pośród ludzi zauważyłaś mnie, a ja dostrzegłem Cię
wyciągnęłaś do mnie dłoń, a ja Ci pomogłem wstać.
Bo wiedziałem jak cierpisz samotna wśród obcych...
Kiedyś sam tak jak Ty siedziałem wsród ludzi
szukając kogoś kto mi pomoże.
Rzekłem - "Wstań otrzyj łzy już nie będziesz więcej samotna"
I odtąd świat sie zmienił dla nas zupełnie.
Odkryłaś we mnie to czego nie mogłem sam odkryć.
Dałaś mi to czego zawsze pragnąłem,
a ja mogłem dać Ci to co zawsze chciałem dać...
Lecz nikt mnie nie dostrzegał wsród tłumu.
A teraz żyjemy razem w świecie jawy, snu i spełnionych marzeń
z dala od tych którzy nas nie rozumieli,
nie chcieli pomóc na przekór wszystkiemu
Niech tak będzie zawsze!!
Bo bardzo Cię pokochałem :-**
"W lazurze Twych oczu"
Zaglądam w głąb Twoich oczu i co widzę ?
Głębię, której nie mogę ogarnąć i w której się pogrążam bez
opamiętania.
Czytam z nich Twoje myśli.
Wiem czego pragniesz, co czujesz, czy jest Ci dobrze czy źle.
One zawsze wszystko mi powiedzą.
Te wspaniałe brązowiutkie oczka.
Gdy na mnie patrzą brak mi tchu, a serce zaczyna mocniej bić.
Mają takie ciepłe i przeszywające spojrzenie.
Czarują i uwodzą, a ja nie mogę im się oprzeć.
Patrz tak na mnie patrz... cały czas.
Wtedy pogrążony w ich głębinie odpływam, zatapiam się w Tobie.
Czuję jak mnie obejmują i tulą do Twego serduszka.
Są takie kochaniutkie i bardzo je kocham.
Bo wiem, że one nigdy mnie nie okłamią tak jak Ty.
Mariusz Żarski
Jesień
Jesień - jak smutno brzmi to słowo!
Piękne drzewa odkrywają swoje konary,
Dorosły człowiek staje się stary,
Kwiatki swoje główki smutno schylają,
Martwe liście z drzew opadają.
Złociste łany zbóż ,są już skoszone,
Grzybami lasy są wyścielone,
Dzikie kaczki kluczem też odfruwają,
Kierując się ku ciepłym, dalekim krają.
Słońce na zachód już wcześniej się schyla,
Nadchodzącej zimie drzwiczki uchyla.
Deszcze i burze światem miotają,
Spłukując resztki lata, które zostają.
Czy musi przemijać wszystko co piękne?
Miłość - wielka Pani
Czy ptakiem przyfrunęłaś nowa miłości?
Czy deszczu kropelkami spłynęłaś po mojej nagości,
Pieszcząc mą duszę i moje ciało,
Wdarłaś się w serce które cierpiało.
Obnażona siłą nieznanej mocy,
Przymykam ze wstydem płonące oczy,
Napięciem opanowane jest moje ciało,
Pragnie zrozumieć, co to się stało.
Na chmurkach mięciutkich gdzieś unoszona,
Wyciągam do ciebie moje ramiona,
Miłości - o wielka Pani,
Kieruj od dzisiaj moimi drogami,
Po różanych płatkach pozwól mi stąpać,
W miłosnych rozkoszach pozwól się kąpać.
Ty - jesteś Wielka,
Ja - Twoją sługą,
Bądź w moim sercu, długo i długo,
Wypełnij czarę miłosną słodyczą,
Spijać ją pozwól jak nektar życia.
Na necie
Internetową drogą się spotyka,
Codziennie myśli swe wymieniają,
Po klawiaturze palce biegają,
Literki w słowa szybko składają.
To ona - dziewczyna z daleka,
Codziennie, na niego czeka i czeka,
Więc gdy na necie się spotykają,
W wyobraźni się dotykają,
Dotyk netowy - jest taki inny,
Niby gorący - to jednak zimny,
W ramiona swoje, mocno wtuleni,
Oddają ciepło w pustkę przestrzeni.
Całują usta we wyobraźni,
W imię netowej pięknej przyjaźni,
Ta wyobraźnia tak jest niewinna,
A rzeczywistość często jest inna.
Samo życie
Gdzie słów za dużo pada,
Jest ktoś, kto za zło odpowiada,
Wąż dziurki nie robiąc - krew naszą wypija,
I miłość świadomie, powoli zabija.
Z kamienną twarzą mocno całuje,
Dorodnym jabłkiem często częstuje,
Nim podążymy za nim myślami,
Jesteśmy w sidła już zaplątani.
Z nadzieją - bukiet kwiatów wąchamy,
Z nadzieją - swoje ciało oddamy,
Z nadzieją - robimy szerokie plany,
Z nadzieją - kryjemy zadane rany.
Mijają dni i najpiękniejsze lata,
Zmarszczki pokrywają ciało, jak pod cięciem bata,
Srebrną siwizną, włosy się pokrywają,
Tylko oczy jesieni, swoją mądrość oddają.
Patrzą na wszystko - co jest - co minęło,
Pytając - gdzie jest to szczęście - które minęło,
Co roku, jesień pokrywa się swoją krasą,
Co robi życie, z jesienią naszą ?
Czy wolno jeszcze nam kochać ?
Czy wolno być jeszcze kochanym?
W jesieni życia, gdy tak mało lat, przed sobą mamy.
Zbierać owoce dojrzałej miłości,
Cieszyć się życiem, które jeszcze w nas gości,
Otwierać bramy do Rajskich ogrodów,
Jak kiedyś - dawniej - po prostu za młodu.
Gdy czas wyznaczy już naszą godzinę,
Pójdziemy spełnieni w tą nową krainę.
Tęsknota Babci
Gdzieś w jakimś parku, w szerokim świecie,
Kwili we wózku , maleńkie dziecię,
To wnuczka moja, taka kochana,
Czeka bym wzięła ją na kolana.
Wyciągam ręce do niej babcine,
Pragnąć przytulić śliczną dziecinę,
Ukochać mocno i ucałować,
Zapachem dziecka się delektować.
Myśli moje jednak w próżnię trafiają,
Bo kilometry nas rozdzielają .
Jak pszczółka Maja jesteś radosna,
Jak piękne lato i piękna wiosna.
Uśmiech dziecięcy masz taki piękny,
Taki niewinny - gdyż jest dziecięcy.
Miesięcy kilka Cię nie widziałam,
Jesteś już duża ? - czy jeszcze mała ?
Zdjęcie w portfelu mym zawsze nosze,
Boga o zdrowie dla Ciebie proszę.
Nie wiem czy kiedyś się jeszcze spotkamy,
Bo to zależy od Twojej mamy,
Nienasycona złośliwość ludzka,
Zabrała mi Ciebie - moja malutka.
Problemy ludzkie nas rozdzieliły,
Ale dlaczego - my obie za to cierpimy?
Lecz gdy dorośniesz - porozmawiamy,
Nie będzie potrzebna już zgoda mamy.
Dla Ani
Krzykiem oznajmiłaś swoje przyjście na świat,
Byłaś maleńka i śliczna jak pierwiosnka kwiat,
Radość opromieniała twarz matczyną,
Gdy pochylała się nad Tobą - śliczna dziecino.
Osiemnaście lat w szczęściu minęły,
I nagle ból, cierpienie - tobą zawładnęły,
Choroba złośliwa się w Ciebie wdzierała,
Zdrowe komórki podstępnie opanowała,
Nie uginałaś się pod choroby przemocą,
W dzień uśmiechnięta - płakałaś nocą,
Łzami, cierpienie swoje zmywałaś,
Boże - pomóż mi- cichutko wołałaś.
Oczami wodziłaś po szerokim, niebie,
Szukając drogi, wyznaczonej dla Ciebie,
Ogarniałaś świat ciekawym spojrzeniem,
By zabrać w ciemność, każde wspomnienie.
Anno, Aniu, Anusiu - kochanie!
Zabrakło Tobie siły, na nowe wyzwanie?!
Spokojnie zamknęłaś oczy zmęczone,
By poszybować w przestworzy stronę.
Znalazłaś drogę, którą szukałaś,
Na zawsze z nami się pożegnałaś.
Spacer
Przechodząc kiedyś, z rana, po zielonej łące,
Wdychałam zapach trawy i kwiatów pięknie pachnących,
Nad moją głową, wesoło ptaki w swoim tańcu fruwały,
Promyki słońca cieplutko, twarz moją muskały.
Napawałam się, tym pięknym, porannym widokiem,
Idąc powolnym i równym krokiem,
Ostrożnie omijałam wędrujące mrówki,
Które wyznaczały swoje własne dróżki,
Przy łanach zbóż na moment przystawałam,
Zapachem świeżego chleba, się delektowałam,
Modraki i maki, jak kolia, podkreślały niwę złotokłosą,
Błyszczały przepięknie, pokryte poranną rosą.
Spłoszyłam niechcąco, dwa młode zające,
Które uciekły w trawę, na pobliskiej łące.
Na horyzoncie chmurki się pojawiły,
Biało-szarą szatą, słonce przysłoniły,
Musiałam wracać, by zdążyć przed deszczem,
Jednak postanowiłam, że wrócę tu jeszcze!
Mój Przyjaciel
Tak dziwnie i nagle to wszystko się zaczęło,
Jak na loterii, szczęście do mnie się uśmiechnęło,
List przyszedł do mnie z bardzo daleka,
Powiadamiał, że jest ktoś, kto na mnie czeka.
Z bijącym sercem do pociągu wsiadałam,
Na przeciw losowi w napięciu jechałam.
Po długich godzinach dotarłam do celu,
Przywitałam się z Tobą, mój przyjacielu.
Patrzyłeś na mnie swymi, dobrymi oczami,
Pragnąc by miłość zakwitła między naszymi sercami.
Kilkanaście lat od tego dnia już minęło,
Spełnione zostało to, co serce Twoje pragnęło.
Gdy wieczór nadchodzi - siadasz w fotelu,
Rozmyślasz o naszym szczęściu - mój przyjacielu.
Jesteś szczęśliwy mając mnie obok siebie,
Ja jestem szczęśliwa, kochając Ciebie.
Miłość - jak pięknie brzmi to słowo,
Nosząc ją w sercu, chodzisz z uniesioną głową.
Dla Ciebie
Dam Tobie na dłoni menu, w uczucia bogate,
Rozpętam w Tobie chaos myśli, gotowych na zatratę,
Chcę żebyś mnie kochał, jak słonce o świcie,
Żebyś mnie nosił na rękach, przez dalsze życie,
W labirynt nieznanych uczuć, chcę Ciebie wprowadzić ,
Jak ślepca za rękę, chcę Ciebie prowadzić,
Będę dla Ciebie oczami przyszłości,
W tej naszej nowej, pięknej miłości.
Bardzo trudno jest żyć, nam z dala od siebie,
Patrząc na tą samą gwiazdę, błyszczącą na niebie.
Chcę budzić się rano, otulona Twoim ramieniem,
Codziennością niech to będzie, a nie tylko wspomnieniem.
Słowo - kocham - niech muska nas, swoją delikatnością,
I uczyni, by wspomnienia, stały się rzeczywistością.
Twoje usta rozpalone, chcę czuć na swoim ciele,
By mnie leczyły miłosnym dotykiem, jak lubczyku ziele,
W Twoich oczach, chcę widzieć swoje odbicie.
Pragnę, mieć Ciebie przy sobie, przez dalsze życie.
Ale...
Krzyczałam...ale nikt nie usłyszał
Płakałam, ale nigdzie nie było chusteczki
Zachorowałam, ale w szpitalu nie było wolnych miejsc...
Zgubiłam się, ale nie miałeś mapy
Chciałam się przytulić, ale byłeś z inną
Potrzebujesz pomocy...ale przecież ja też jej potrzebowałam...
"Czy to prawda?"
Stoję pośrodku dnia i patrzę w przestrzeń,
Daleko daleko, przed siebie dopóki nie zobaczę Ciebie,
Idącego gdzieś w stronę pustki, którą sam stworzyłeś.
Widzę przeplatające się litery na papierze,
Które nie mają dla Ciebie już żadnego znaczenia.
Stoję i patrzę na próżnię, która zabija Cię od środka.
Tą próżnią jest świat tak ten świat,
A w nim Ty, zakochany w nieszczęściu,
Czekający ręki z nieba.
Ledwo kroczysz, po chodniku ciemnej ulicy, oświetlony latarniami
I to jest Twoja natura to jest Twój świat, którym się szczycisz.
Masz kilkanaście lat, pusty świat, dookoła jakiś ludzi bez wyrazu�
Znów jest ciemno i nade mną jaśnieje ogromny księżyc,
Rzucając na Ziemię jasną poświatę.
Przywołaj swój księżyc, aby oświetlił Ci drogę,
A nazajutrz poczujesz słodycz szczęścia, która wymaże tą pustkę
z serca.
Jutro czeka na Ciebie rzeczywistość,
Wejdź do niej inaczej niż dotychczas,
Pokaż, że Cię stać, że dasz radę, że pokonasz smutek
Stoję pośrodku dnia i patrzę w przestrzeń,
Daleko, daleko, przed siebie dopóki nie zobaczę Ciebie,
Idącego po zielonej łące
Ze słońcem na twarzy, z miłością na ustach
Ale czy to prawda?
Zapytaj samego siebie
"Jak"
Jak głuchy głos ptaka zostawiającego na drzewach swój ślad,
Jak bezdomny żebrzący na rogu dwóch ulic,
Tak ja z nadzieją kroczę przez świat
Myśląc, że to już jutro
Że już niedługo zobaczę czerwień na niebie,
Przypominająca mi o tamtych różach.
Jak dzwon na wieży kościelnej,
Jak liść padający na ziemię,
Wiem, że pisząc na papierze słowa dwa, tworzę historię.
Dwa słowa tak krótkie, lecz piękne w każdym calu.
Jak nieodgadnięta zagadka,
Jak niespełnione marzenia,
Tak bardzo kocham spokój.
Nie widzę życia szarości, lecz same piękności,
Które zdobią dla mnie życie
Bo ja lubię patrzeć na zamknięty w ciemności świat...czuć zapach spokoju i radości.
Kocham muzykę, brzmiącą niewinnie, jak pozytywka.
Uwielbiam dobrych ludzi.
Co roku widzę gołe drzewa a za nimi blask ciemności.
Słyszę spokojną, uzdrawiającą muzykę.
I marzę, bo mi wolno.
Uśmiecham się, bo mam powód
Jak woda po deszczu spływająca z kwiatów,
Jak pustka w próżni,
Tak Ty wejdź na wysoką górę i krzyknij w dal,
Aż ktoś Cię usłyszy,
Aż zauważysz, że warto żyć
I że warto stąpać po ziemi, jak ja
"Jesień"
Mgły jakieś nieuchwytne,
Las osnuwa ciemność,
Nieśmiało migocą w słońcu Śniegiem pokryte góry.
Wiatr cichutko powiewa,
Słychać mknącej rzeki szum
Niby wypływającej ze strony nieba.
Drzewa resztkami liści pokryte,
Lecz jeszcze las w oddali mieni się na kolory świata.
Mewy latające wśród blasku słońca wykrzykują:
- Już koniec lata
"Koniec"
I tylko iść dalej po zielonej łące i trawie soczystej,
Gdy nad głową błękit a nie szarość księżyca,
Jest dziś snem niespełnionym.
Za nami słychać szelest papierków toczących się za nami,
A tymczasem gwiazdy pospadały na ziemię.
Więc idziemy koło uśpionych drzew, po bezlistnych gałęziach,
A nad nami dziura ozonowa pustką jaśnieje.
Widzisz, jak ostatni liść powiewa w smugach spalin,
Słyszysz metaliczny śpiew ptaków za oknem
I szelest motyla o wyblakłych kolorach skrzydeł.
-Koniec już bliski - myślisz, trzymając w dłoni niebieską różę
Kamienny uśmiech na twarzy zdobi każdego z nas,
Ręce wciąż są związane i leniwe
Nie spieszno nam, by pomóc naturze,
A koniec nadchodzi po cichutku, powolutku
"Na zawsze"
Miłość - jak mogę Ci ją pokazać?
Serce czerwone, jak krew Baranka
Ręce ciepłe za Tobą stęsknione
Łza na policzku po cichutku spływa.
Chciałabym Cię karmić moją świętością,
Poić dobrą duszą,
I przyodziać w korale miłości
Odwiedzam Cię przy każdym ruchu warg.
Poświęcam się każdego dnia,
By choć raz spojrzeć na błękit nieba.
Nie opuszczam Cię za dnia, ani podczas nocy
Życie jest zagadką
Enigmą, której nikt jeszcze nie poznał
Ja wiem, że życiem jest Bóg.
Światłość za oknem i ciemność w domu
Każde stworzenie lub przedmiot
Życie oraz śmierć - to Bóg
A wśród tego wszystkiego ja
Stoję i patrzę na ulatniające się chwile
I stale zwiększającą się sumę lat
Stoję i patrzę na siebie, wciąż niedowierzając
Miłość
To ja i Ty
Na zawsze
Sekunda
A nade mną słowik swe piosnki śpiewa
I darmo wznosi dziób ku słońcu, by czuć się większy
Pokazać swoją szarość, a nie czerwień jest sztuką...
By być wielbionym, jak wielcy tego świata
Rzucić złotem w kałużę należy
I zostawić kryształów błysk gdzieś za sobą,
Pogrążając się , jak inni, w swej niedoli i żałości.
Lecz to tylko od Ciebie zależy, kim się staniesz,
Kogo poczniesz i kogo z tej gliny ulepisz.
Pamiętając jednak, że bez innych się nie obejdziesz,
Włóż to, co masz najgorsze i wydobądź z siebie to, co najpiękniejsze, a skończysz swój marny żywot.
Aż w końcu podziękujesz, przeprosisz ze łzami w oczach,
Lecz niech nie dziwi Cię stworzenie, które nie przyjmie Twego serca,
Proszę, nie pytaj dlaczego...już nie pamiętasz?
Teraz Ty poczuj smak obłudy i kłamstwa, jakimi częstowałeś innych...
Sam widzisz...nie było warto.
A nade mną słowik już nie śpiewa
Minęły lata, a miesiące nadal mijają.
Ostatnia sekunda powinna być najpiękniejszą...powinna...
Ty decydujesz
"Sen"
To miejsce marzeń granice tam nie sięgają,
Tam gwiazdy tyle tajemniczości w sobie mają,
Co chwilę fala szczęścia przeszywa Twe ciało,
Czujesz, jakby żyć Ci się bardziej zachciało.
To słońce-tak piękne,
Te kwiaty-tak cudne,
Jakby złotym pyłem przysypane.
Lecz ta chwila krótko trwa.
Gdy usłyszysz dżwięk budzika
Wszystko kończy się i znika.
Sen tak piękny jak żywy.
Na pewno nie zapomnisz go nigdy.
W ogrodzie
Lubię słońce i księżyc...i jeszcze białe róże.
Tak, jak wtedy zaglądam w głąb mej pamięci
I wyciągam tylko te dobre wspomnienia
W końcu tworzę całość, z której mogę być dumna.
Za rogiem każdego domu jest ogród,
Ty masz klucz,
Każdy go ma, bo to wspólny ogród spełnionych marzeń.
Popłyń tam strumieniem życia, on Cię tam doprowadzi skoro nie znasz drogi...
Tam już brat nie morduje brata,
Herbata smakuje tak, jak powinna,
A wspomnienia same układają się w mozaikę.
Weź w dłoń białą różę, a serce ozdób dobrem, a nie będziesz musiał się martwić, czy Twój klucz będzie pasował do wrót.
One się same otworzą, bo kluczem jesteś Ty...
"Wiara"
Ile snów trzeba było prześnić,
aby jeden się spełnił?
Ilu bogów poznać,
Aby w jednego uwierzyć?
Czy sens istnienia ukryty jest w nas, w środku?
Jakże trudno przyjąć zadanie nam powierzone.
Płyną nowe dni, jak liść rzucony w nurt rzeki życia.
Nadal nie wiem gdzie jest moje miejsce.
Los zdążył zabrać mi najcenniejsze chwile,
Nim zdążyłam je pochwycić.
Płomyk ucichł...
Nie jaśnieje już jaskrawym światłem, jak niegdyś.
Nawet czekolada nie jest słodka,
Gwiazdy już nie błyszczą,
A księżyc nabrał szarości, niczym biały kot snujący się o zmroku w mrocznej rzeczywistości.
Już nic nie jest tak prawdziwe,
Tak naturalne, jak niegdyś.
Słowo, w którym zamyka się cały świat już nie króluje w nas.
Ile bym dała, by usłyszeć szczere "kocham"
Z ust kogoś zwykłego... prostego.
Nasze życie jest poukładane, niczym kilka okruchów rozrzuconych przez wiatr...
Ja chcę wyjść z tej rzeczywistości,
Zamykając za sobą drzwi
I nie pozostawiając nawet szpary, by przeciskała się przez nią światłość.
Moje marzenia pryskają,
Jak banki mydlane bezlitośnie przebijane przez los.
Lecz wciąż trwam
I tańczę jak mi życie zagra.
Mimo to wiem, że gdzieś tam, w dali jaśnieje maleńkie światełko,
Przeznaczone dla każdego z nas.
Niesiona przez wiarę i nadzieję,
Wierzę w lepsze jutro,
Które rozjaśni ciemności,
Bo przecież wiara i nadzieja umierają ostatnie...
Z Anielskich skrzydeł spadają
płatki stając się kroplami łez
spływającymi po twarzy.
Zamykam oczy by poczuć ogarniającą mnie miłość
Łzy...
Szczęścia, smutku, bezradności.
Niby te same, jednak tak różne.
Wszystkie w jednej kropli ujęte.
Tak bliskie, a jakie obce.
Nieme spływają po policzku chcąc coś powiedzieć.
Płacz.
Cichutki, milczący, a jaki gadatliwy.
04.01.2004 r
Cisza - zakrada się w najskrytsze zakamarki naszego istnienia. Pojawia się między szeptem, a krzykiem. Krucha jak tafla lodu. Zabita słowem. Wrzaskiem rodzi się na nowo.
Cisza zamknięta w czterech ścianach. Tak wymowna, że słów nie potrzebuje. Zamknięta w swoim świecie... czeka...
Chwila - dłuży się gdy serce wali niemiłosiernie spragnione finału. W wieczności zatraca sens. Gdy chcesz zapomnieć znowu powraca mówiąc Kocham Cię.
Sen - zagląda w naszą dusze obnażając naszą codzienność zawstydzony tym co zobaczył z promieniami słońca odchodzi czekając wieczoru.
Czas - zatrzymuje się wtedy gdy zatracasz prawdę. Nieunikniony mknie jak wariat nie zwracając na to czy masz siły.
Bóg - tak wszechobecny, że niedostrzegalny. Wielki w swej maleńkości. Jest...nawet gdy Go nie ma.
Marzenia - spełnione, zgorzkniałe, te najskrytsze. Maleńkie błądzą w naszej głowie wypatrując jutra. Spełnienie jest dla nich życiem.
Szczęście - nieosiągalne, spełnione, za późno dostrzeżone. Jak krople wody potrzebne do życia.
Uczucie - strachu, przygnębienia, pełne miłości. W sercu znajduje α i Ω
18.01.04r
W naiwności swojej wtulam nos w zimną szybę wspomnień.
Przytulając się szukam miłości.
Świecie przebyty
Przeminięty czasie
Radości coś była
Któraś zdawałaś się być wieczna
Losie przewrotny
Co dalej.
30.01.04.r
Życzę Ci wiary...
na dziś
na jutro
na przyszłość
To, że Bóg nie odchodzi
Tylko jest
Niepewna jutra kochaj
Bo to największe szczęście.
26.03.04.r
Chciałbym
Zrozumieć miłość,
Co do mnie przyszła.
Zdobyć nieznane, by jasnością było.
Odzyskać to co uciekło.
Poznać nieuniknione.
Dusze wziąć pod rękę i iść przez świat daleki.
Życie przeżyć godnie wierząc wciąż,
Iż nie ważne jest kiedy odejdziemy,
Lecz jak żyliśmy.
07.04.2000.r
Trudno jest pisać o niczym.
O pustce, co graniczy z cudem.
Nic - takie malutkie
Nic, które bierze się z czegoś co było
A jest tym co będzie.
Takie sobie małe nic.
A tyle słów potrzeba by je opisać.
Ale to nic
15.03.04.r
Jest cisza...Taka jak kompan - pod rękę. Tuli się i mówi, że będzie ok. Jest taka jak my - przewrotna. Tak naprawdę nie wiemy czego się po niej spodziewać. Niby ją znamy, a jednak zaskakuje nas tym, że jest - inna, jeszcze istnieje...Zapracowana zapomina co naprawdę jest ważne. Rozbudza marzenia, przywraca przeszłość...Niekiedy nieznośna bo taka pusta.....A nawet taka, że do Boga jest jak na wyciągnięcie ręki. Dzięki niej odnajdujemy siebie...Ale czy na pewno to my.....? Czy to juz ktoś inny?
2005 r
Uciekam.
Bojąc się słów które muszą paść
Broniąc się przed samym sobą
Uciekam
Bo tak dobrze
Lepiej
To potrafię
Słońce wschodzi i zachodzi
Gwiazdy rozjaśniają granatowy płaszcz nieboskłonu
Wszystko jest jak wczoraj
Ja
Uciekam
Wrzesień 2004
Trochę poezji kazał mi pisać Bóg
Bo to nie wskazane by człowiek łgać mógł.
Z bożej łaski powstał ten lud,
Lecz nie po to by drwić mógł.
Obłuda z kłamstwem obrączki zakłada,
Zaprasza do tańca - wieczerza nie lada.
I tańczy obłuda z pijaństwem,
Obżarstwo z niechęci usiada,
Choroba z biedą się kłania,
Zaś lud im przygrywa i w tany się zrywa.
I popłakał się Bóg.
Bo nie było nadziei,
A czas się wypełnił.
Bo nie po to powstał ten cud
Byś mój ludu kpić mógł.
I pomarli ludziska...
Wołają zza proga.
Zlituj się Boże!
Lecz nie było już Boga.
08.10.97.r
Idziemy przez życie...
Zamknięci w ślepy egoizm wpatrzeni,
Biegniemy do nieznanego.
Dobrobytu tak zwanego.
22.07.99
W snach rozbudzają się nasze pragnienia
pełne ciepła, radości i miłości.
Otulając sennymi marzeniami
Pozwalają popłynąć w krainę szczęścia.
Wtuliwszy się w nie
Odczuwamy nieogarniętą potrzebę miłości...
05.01.04r
ROZMOWA (26.09.2003r.)
- Kochasz mnie?
- Tak.
- Lubię Twój głos, gdy to mówisz
- Słyszysz go? A jaki on jest?
- Miły, sympatyczny kochany
Jak Ty przez dzień cały
- Ciesz się życiem, ciesz się chwilą
Ciesz się, gdy jestem ja
Napełnij mnie swoją miłością
- Tak, cieszę się, że mam Cię przy sobie
Cieszę się, że mogę objąć Cię
i kochać do szaleństwa
Czyż to nie jest pełnia szczęścia?
- Lubię z Tobą rozmawiać
Chłonę słowa Twoje
- Jesteś Ty i ja jesteśmy my oboje
Piękno miłych słów prowadzi nas
Coraz bliżej ku sobie
A co dalej? Łzy i ścisk serca? Koniec?
Nie wiem, co zrobię?
- Nie będzie końca będzie wieczność
utkana zapachem miłości
- Nie przeminie w Twoich gestach, słowach?
Wartość uczuć tyle radości!
- Zbyt trudne by opisać słowami
Nasza miłość i marzenia
Miłe chwile zapomnienia
- Boję się
- Nie trzeba przytul mnie
- Gdy otworzę oczy
i ze snu przebudzę się.
Czy nadal będę widzieć Cię?
MĘŻCZYŹNI (16.07.2003r.)
Oni potrafią być
Poezji natchnieniem
Pełni miłości,
Serca westchnieniem,
Gdy nagle on
Złością przepełniony
Odburknie niegrzecznie
Jakby wcale nie do żony
Sam nie wie,
Co chce od życia?
Atakuje jak dziecko
W geście obrony
Pełen zagadek,
Słabości cały
Czasem kochaniutki
I wspaniały
Potrafi zawrócić w głowie,
Przytuli, miłe słowo powie
Potem zagubiony
Jak mały chłopiec
Poddaje się nałogom
- czy chce mi dopiec?
Nawet kwiatka kupi,
Uśmiech i spacer ofiaruje
Nie wiem,
Czy ktoś ich zrozumie?
Czy jakaś kobieta potrafi?
- ja nie umiem
Im więcej myślę
- tym mniej pojmuję!
Kobiety są z Wenus,
A mężczyźni z Marsa,
Taki wniosek wysnułam
- to nie farsa!
Nadajemy na innych falach,
I to mnie nie zadawala
Więc tak jak ONI
- ja nie rozumuję.
Dla mnie kochać
- znaczy kochać!
Pełną piersią oddychać
I nie szlochać!
Nie robić nikomu przykrości,
Humorów nie miewać i złości
Bo czegóż się nie robi
Dla miłości
MOTYLEK (25.07.2003r.)
Motylek przyleciał do mnie
I usiadł mi na ramieniu,
Musnął skrzydełkiem
Barwnym w policzek, zapytał;
Czy Ty mnie lubisz kochanie?
- Tak, odpowiedziałam
Bo to byłeś TY!
Od razu to wiedziałam
Tęsknota Cię tu przywiodła
Z miejsca tak odległego
Chciałeś mnie dotknąć, choć raz
I pojawiłeś się tutaj, dlatego
Teraz, z powrotem gdzieś odleciałeś
Ale mi poczuć siebie dałeś
Wiem, rozłąka jest konieczna
Jednak nie martw się
Ona nie jest wieczna
CZEMU? (24.07.2003r.)
Czemu mnie omamiłeś?
Czemu w głowie zawróciłeś?
Gdzie podziały się obietnice Twoje?
Czy tak miało być?
Nie! Serce woła
Szczęśliwi byliśmy oboje
Czemu więc się tak stało?
Że Twe serce moje
Kochać przestało?
Wszystko sobie odtwarzam
Jak film w starym kinie;
Nasze spotkanie w deszczu
Gdy tańczyliśmy między kroplami,
Rozmowy w świetle księżyca
I gdy się uśmiechamy
Twoje usta spragnione
Pocałunków moich,
Cudne oczy
W których tyle spokoju
Nawet te pląsy
Wśród traw na łące,
Motylki kolorowe
I pszczoły brzęczące
Nic nie pomagają
Te żywe wspomnienia
Bo ja potrzebuję terapii, leczenia
Czy ktoś mnie z Ciebie wyleczy?
Czy to jest możliwe?
Nie wiem nie przeczę
PSZCZÓŁKA (29.07.2003r.)
Zobaczyłam pszczółkę w kałuży,
Która niechcący się tam kąpała
Potrzebowała pomocy i mnie wołała
Buta mego jej pożyczyłam i z tej
Nieprzyjemnej kąpieli uwolniłam
Na trawkę zieloną ją posadziłam,
Żyj sobie dalej - jej życzyłam
Małe przestraszone serduszko
Odetchnęło z ulgą,
Że nową szansę od życia dostała
A dla mnie to nic
Taka przysługa mała
Może ona kiedyś mnie uratuje
I przybędzie, gdy jej potrzebuję
LATEM (12.08.2003r.)
Upalnym latem Cię poznałam,
W noc romantyczną, gwieździstą
Swą duszę tajemniczą oddałam...
Gdy rozłąka do tęsknoty mnie skłania
Widzę gołębie latające po niebie...
Które zawsze przybliżą mi Ciebie...
Niebie, które nocami jest ciemne,
A tak wspomnienia nasuwa przyjemne...
Gdy księżyc do nas się uśmiecha,
A gwiazdy swym blaskiem
Mrugają przyjaźnie
Ja siedzę i suszę długie złote włosy
I Tobie przesyłam widok mokrowłosej...
Prosto do głębi Twej duszy...
Czekam byś swymi słowami
I oddechem je wysuszył...
SMAK GORYCZY I ŁEZ (23.09.2003r.)
Jak mam kochać Cię...?
Życie tak szybko przemija...
Marzę, myślę, kradnę słowa Twe...
A Ty jesteś tak daleko, lecz
Powiedz, że kochasz mnie
Twoje usta, włosy, oczy
Przed sobą widzę wciąż ...
Pragnę ciała Twego i czekam
Kiedy serce mi dasz...
Czy te marzenia się spełnią?
Może nadszedł już czas...?
Jesteś cudowna,
Aż trudno uwierzyć...
Marzę o tym,
Bym przytulić Ciebie mógł...
Lecz nie mogę tego zrobić
Musiałby stać się cud...
Chciałbym,
Byś mnie pokochała
Bym widokiem
Twym sycić się mógł...
Ale boję się,
Że Cię stracę bezpowrotnie
Gdy zrobię fałszywy ruch...
Jesteś tak delikatna
I skruszyć Ciebie bym mógł...
Gdy z moimi brudnymi uczuciami
Twego serca przekroczyłbym próg...
Boję się o Ciebie
Bo bardzo kogoś kochasz...
Podziwiam Cię,
Że nie boisz się tych słów
Twoje słowa są mocne, lecz
Ja mam pancerz na sobie,
A widzę tyle szczęścia
W tak miłej osobie...
Gdybym, chociaż był przy Tobie...
Trzymał Twoje dłonie w swych...
Ich ciepło przeszłoby do Twego serca
I wówczas oczy by mi powiedziały
Co czujesz TY...
STRACH( 26.09.2003r.)
Siedzę sama,
Noc za oknem ciemna
Czas rozmyślań
Nadszedł powoli
Słyszę słowa Twe
Pytania, które zadałeś
Rozmyślam cichutko
Czy Ty mi
Egzamin zrobić chciałeś?...
Co znaczą słowa,
Które wypowiedziałeś?
Nie pojmuję
Krętych życia dróg
Boję się Ciebie kochać.
Czy mam przekroczyć
Ten próg?
Jestem zagubiona
W pułapce myśli
Osaczona.
Głębia ocean
Piękny i groźny
Mogę utonąć w nim
Razem z Tobą
Żywioł nieokiełznany
Ty mnie uwodzisz
Przekreślasz obawy moje
Przekonujesz
Nie warto bronić się
Przed tym
Co przesądzone
Jestem sumieniem Twoim
A wcale nie słuchasz mnie
Uciekasz spod kontroli
Uśmiechem czarujesz mnie
Wojowniczo idziesz w przód
Zdobywcy stąpasz krokiem
Chcesz wiedzieć czy
Jestem pod Twoim urokiem
Jesteś teraz tuż za mną
Czuję oddech Twój
Na szyi swej
Zwieńczonej blaskiem
Włosów moich
Boję się Ciebie
Oczu Twoich
Przepełnionych głębią oceanu
Twoich słów uśmiechu
To jest jak zaczarowane
Boję się siebie samej
Uczuć moich też
A najbardziej miłości Twojej.
Teraz już wszystko wiesz
Gorzki smak (29.09.2003r. Agatce)
Miłość
Rani serce
Miłość
Sprawia ból
Miłość
Ma smak goryczy
I smakuje
Jak pieprz i sól
Jest też
Słodka jak czekoladki
I gdy
Dziecko jest szczęśliwe
Raduje się
Serce matki
Poznałam
Co to życie
Znam też
Goryczy smak
Zaznałam
I pięknej miłości
Której
Uczyłam Cię tak
Czuję
Smak czekoladek
I obyś Ty
Zawsze go znała
Lecz serce
Moje z żalu pęka
Gdy widzę
Jaka jesteś mała
Pod
Ciężarem miłości
Gdy uśmiechu brak
I łza zagości
Jak mały
Piesek zagubiona
Uczysz się
Jak we dwoje żyć,
A ja muszę
Na to patrzeć!
Serce matki
Z żalu się kraje
Gdy dziecko
Krzywdy doznaje
Lecz ja za Ciebie
Życia nie przeżyję
Ale jestem z Tobą
Nie martw się
To, co złe
Przeminie
JA... (12.10.2003r.Dzióbusiowi)
Znasz mnie na wylot
Mam takie wrażenie
Czy wiesz, jaka jestem?
Kocham ludzi i życie
Cieszę się każdą chwilą
Gdy mogę iść na spacer,
Słyszę jak ptaki śpiewają,
Motylek barwny przeleci,
Gdy widzę piękno natury
I bawiące się wesoło dzieci
Kocham las ze swym zapachem,
Uwielbiam jesienne grzybobranie
Koniecznie z Tobą u boku kochanie
Lubię też jesień za kolory tęczy,
Z odlotem ptaków, nutką nostalgii
Nawet zimę mroźną z pierzynką białą
Choć czasem mnie męczy
Bałwankiem pod oknem i wesołą sanną
Kocham wiosnę z odrobiną nadziei
Gdy wyrasta pierwsza trawka
I świat wokoło się zieleni
Kocham majowe mlecze złociste na łące
Zaplatanie wianków, uśmiechy gorące
Bzy przepiękne wiosną pachnące
Przeplatane zapachem konwalii
Uczucia innych rozkwitające
A najbardziej kocham lato
Słoneczkiem cudownym ozłocone
Dlatego, że dało mi Ciebie
I do dziś tą miłością płonę
KOCHAM (13.10.2003r.)
Pytasz czy mocno Cię kocham
Zabijasz się własnymi myślami
Zgadujesz czy nadal kocham Cię
Zamiast upajać się słowami
I cieszyć chwilą, która naszą jest
Życie jest chwilą, a my w nim
Jak dwie sekundy malutkie
Kocham Cię do szaleństwa,
A życie jest takie krótkie
Kocham Cię jak jesień złocistą
Z wszystkimi kolorami tęczy
Jak wrzosy i grzybki moje ulubione
Dumnie piękne w swych
Barwach kozaczki czerwone
Uwielbiam Cię i wszystko
Co łączy się z Tobą
Czy teraz słowa moje
Do Ciebie dotrzeć mogą?
Kocham Twój dotyk
Gorący jak słońce,
Duszę z pięknym wnętrzem
I serce Twe gorące
Jesteś najlepszym momentem
W życiu moim, ukojeniem
Na ból i troski moje
Jesteś cieniem mych myśli
I pragnień, dotykiem słodkim
Czuję je każde i wszędzie
Nie pytaj więcej czy Cię kocham
Bo tak już zawsze będzie
MGIEŁKA (20.10.2003r.)
Jesteś jak mgiełka,
Która przenika mnie
Jesteś jak świt, który
Do życia budzi mnie
Więc gdy Ciebie mi brak
To wcale nie budzę się
Kocham i śnię, kiedy
Do serca przytulisz mnie
Niech księżyc Cię otuli,
A złota gwiazdka
Do mnie przywiedzie
Bym mogła Cię długo
Czuć przy sobie
Nawet, gdy odjedziesz
NIE ODCHODŹ (21.10.2003r.)
Nie odchodź ode mnie
Nigdy nie mów "żegnaj" mi
Nie chce Ciebie utracić
Cóż warte jest życie
Gdy nie ma Cię w nim
Gdy przychodzę do Ciebie
Czuję się jak u niebios bram
Jesteś jak motyl, który
Usiadł mi na ramieniu
Barwny czuły i ciekawy
Zaglądasz mi w oczy
Jak lazur nieba
Patrzysz w lustro, tam
Znaleźć mnie chcesz
Odbiciem blaskiem
Twoim jestem, echem Twym
Patrzę w lustro, widzę Cię też
Nie uciekaj przede mną
Przed Nią też nie skryjesz się
Bo to jest miłość
Ona pokona wszystko,
Również Ciebie i mnie !
Powiedz mi tylko;
"Dobranoc Kochanie
Śpij słodko śpij"
Pocałuj mnie
Wrócę do Ciebie niebawem
Nawet nie zauważysz, gdy
Zniknę i pojawię się znów
Jak słonko po nocy ciemnej
Proszę o to, jak o rosy smak
Prosi ta róża, co już prawie
Upadła w blasku dnia
ZAKLĘCIE (21.10.2003r.)
Dziewczyno z rozwianymi
Włosami przez wiatr
Złotymi jak jesień
Na liściach kochana jak
Nocka namiętnych kochanków
Jak ich uczucie gorące z rana
Jesteś i będziesz zawsze
Dla mnie niezapomniana
Jak ćma do ognia
Przylatuję do Ciebie
A Ty jak ogarek czekasz
Na mnie cierpliwa i zachłanna
Taka jesteś moja miłości
Dotyku moich rąk
Ja jak fregata szybuję
Nad Tobą i odlatuję
Codziennie daleko stąd
Ciepło serca Twego
Przepełniło mnie po
Brzegi i wylewa się
Jak morze całujące plażę
Trudno bez Ciebie
Zasnąć mi Wracam
Myślami do tych chwil
Gdy razem dobrze było nam
Obiecaj, że więcej
Nie będę już sam
Nie mógłbym opuścić Cię
Na zawsze, bo zbyt wiele
Dla mnie znaczysz
Niechaj wiatr nadal
Czesze Twoje włosy,
Które są jak zbóż kłosy
Tak bardzo kocham Cię
To jest zaklęcie - zapamiętaj je
TEN SAM (22.10.2003r.dla Dzióbusia)
Gdy Cię spotkałam
Byłeś jak ciepły deszczyk
Który przenikał mnie
Jak ogień i pożar w sercu moim
Jak wiatr i burza uczuć moich
Wiele wody upłynęło
A czas w miejscu stoi
Ty wciąż taki sam
Jesteś jak świt, który
Czeka na poranek dnia
Tak jak ja czekam
Na Ciebie, co dnia
Jak róża spragniona kropel rosy,
Tak Ty wciąż potrzebujesz mnie
Jak ziemia o poranku
Oczekująca ciepła słonka
Jak księżyc co szuka co noc
Swojej gwiazdki dla siebie
Tak Ty szukasz mnie
A ja jestem zawsze dla Ciebie
I kocham Cię
CZAS MARZEŃ (25.10.2003r.)
Zabiorę Cię
W moich marzeń świat
Byś był szczęśliwy jak ja...
By Twe serce nigdy
Więcej smutku nie zaznało...
A z oczu blask
I radość emanowała...
Marzenia są piękne
I nigdy nie mów mi,
Że nie chcesz marzyć...
Bo nie wiesz, co w życiu
Może się jeszcze zdarzyć...
Nikt nie zna przyszłości
I nie wie, co czeka go...
Dlatego należy marzyć
I bardzo piękne jest to...
Mówisz, że marzenie, aby
Istniało musi cień nadziei mieć...
Nadzieja jest zawsze
Bo bez niej nie sposób żyć...
Więc mój miły zacznij
Marzyć i śnić...Zamknij oczy
I wyobraź sobie, że....................
Więcej Ci nie powiem...Oj nie...Nie...
Ty musisz wiedzieć
Czego pragniesz, czego chcesz...?
A ja Ci pomogę przez
Rozdroża życia przejść...
IMIĘ MIŁOŚCI (01.11.2003r.)
Czy ktoś mnie do serca przyjmie?...
Jakie jest miłości imię ?
Miłość jedno ma imię,
Czy imion wiele?
Wiele pytań powstało a moje
Serce w połowie tylko zostało
Ktoś drugą część ukradł
I zostawił mi mało...
Czy mnie odnajdziesz ...?
Ja zawsze wracać będę
Do Ciebie myślami
Jak okręt do portu z oddali...
Będę pamiętać Twój dotyk
Czuły i ciepły... jakby
Promienie słoneczka muskały ...
Twoje usta słodkie jak miód,
Które tak bardzo smakowały...
Nasze wspólne chwile
Razem spędzone, gdy na spacer
Nad Wisłę mnie zabrałeś ...
W kawiarni przy świecach
Lampką wina częstowałeś ...
Gdzie jesteś miły uratuj mnie...
Ja nadal bez połowy serca żyję ...
Spraw by marzenia
Kształtów realnych nabrały
I dwie połówki się spotkały...
Jak drzewo usycha bez wody
I słońca, tak ja czekam bez końca ...
Jeśli nie zobaczę oczu Twoich
I dotyku Twego nie poczuję,
Ani do Ciebie się nie przytulę ...
Nie będę wiedziała, co straciłam
Gdy tego z Tobą nie przeżyłam ...
A miejsca w moim sercu wiele ...
Jeszcze się z Tobą nim podzielę ...
By pomieścić więcej miłości
Trzeba drugiego w sercu ugościć ...
Miłość te czary powoduje,
Że serce objętość zwiększa
Gdy właśnie ją poczuje ...
Z Tobą przeżyję te chwile szalone
By brać od losu, co przeznaczone...
Inaczej ... skąd będę wiedziała
Ile miłość ma imion ...
I która najbardziej mi smakowała ?
Żołnierz (02.11.2003r.)
Wyjeżdża żołnierz
Z misją nieznaną
Żegna się
Ze swą ukochaną
Szepce jej
Czułe słówka do ucha,
Ona łaknie jego słów,
Pragnie i słucha
Oddałaby mu nawet
Skrawek nieba błękitnego,
Aby wrócił szybko do niej
Z tego kraju odległego
Gdyby mogła to pszczółkę
By do niego wysłała,
Żeby, chociaż
Kroplę swej słodyczy
Na usta jemu przekazała
Rozłąka
Na długie miesiące
Rozdzieli ich
Jak niebo od słońca
Lecz bicie jego serca
Przy niej pozostanie,
Oddech i ich pragnienia
By szczęśliwie powrócił
Do swego Tchnienia
Spojrzenie(08.11.2003r.)
Róża ta biało-purpurowa
O zawrót głowy
Przyprawić gotowa
Gdyby mówić umiała
Wiele by opowiedziała
Skąd pochodzi
Dokąd zmierza
I kto ją z serca
Komu powierza
Opowiedziałaby
Przygody swoje
Kogo kocha,
Jaką drogę przebyła?
Co widziała?
I co przeżyła
Taka dostojna i piękna
W swej prostocie
Płatki rozchyla
I chce rzucić okiem
Na towarzystwo
Które dostała
I kogoś, kto ją podziwia
Bo jest taka wspaniała
Więcej (08.11.2003r.)
Im więcej jestem z Tobą
Tym coraz trudniej mi
Spędzać bez Ciebie
Te samotne dni
Im więcej jestem z Tobą
Tym bardziej kocham Cię
Choć w swej nieświadomości
Słowami wciąż ranisz mnie
Im więcej jestem z Tobą
Tym bardziej samotność
Mi doskwiera, a moja dusza
Coraz bardziej się otwiera
Im więcej jestem z Tobą
Tym bardziej przytłaczasz mnie
A ja pragnę miłości
Od Ciebie w każdy dzień
Im więcej jestem z Tobą
Tym mniej możesz mi dać
I nie wiesz o tym wcale
Bo mnie nie słuchasz
Im więcej jestem z Tobą
Tym szybciej więdnie
Miłości kwiat, pielęgnowany
Czule przez wiele lat
Im więcej jestem z Tobą
Tym coraz trudniej mi
Przeżywać razem a osobno
Kolejne życia dni
CIERPIENIE I BÓL (13.11.2003r.)
Przepraszam,
Że Cię poznałam,
Ale ja tego nie przewidziałam
Przepraszam,
Że Cię polubiłam,
Ale tego też nie ułożyłam
Przepraszam,
Że miłości Ci nie ofiarowałam
Bo serce słuchać nie chciało...
Przepraszam,
Że Cię skrzywdziłam,
Że taką egoistką byłam
Przepraszam,
Że Cię zraniłam
Bo w Twą miłość wątpiłam...
Przepraszam,
Że sprawy sobie nie zdawałam,
Że możesz mnie kochać...
Choć na to nie zasługiwałam...
Przepraszam,
Że jak dziewczynka mała się zachowałam...
Brałam, a nic w zamian nie dawałam...
Przepraszam,
Że Ci nie ufałam
I Twej miłości się bałam...
Przepraszam,
Że serce płacze
Dlatego, że Ciebie nie zobaczę
PRZEPRASZAM...
Wiem, że bólu to słowo nie usunie...
Że miłości Twojej nie jestem godna...
Więc zrób z nią, co chcesz....Podepcz...
Sponiewieraj ... Ale spraw by
Zmniejszyły się cierpienia...
Słonko (17.11.2003r.)
Lekko osiadają mgły
Kryształowe powietrze
Zachęca, by je brać
I z Tobą na spacerze
Się nim zachwycać
Wzeszło moje Słonko
Bo to właśnie TY
Nie ważny jest nikt inny
Najważniejszy jesteś TY
Czy marzeniem to
Tylko pozostanie?
Czy może jak spełnieniem
Wszelkich pragnień
Radością się stanie
Do szczęścia tak
Niewiele czasem trzeba
Deszczyk jesienny
Radością natchnąć potrafi
Gdy we dwoje idziemy
Przytuleni uśmiechnięci
W siebie zapatrzeni
Jego delikatnych kropelek
Wcale nie czujemy
Dotyk wzajemny
Ust naszych smak
Uśmiech i szczęście
Niech zawsze zostanie tak
Kiedyś (23.11.2003r.)
Siedzę dziś sama i smutno mi
Kiedyś byłeś tu ze mną TY
Czemu odszedłeś stąd?
Przecież mówisz, że kochasz
Czy to nie był więc błąd?
Jak więc możesz pozwalać
By serce musiało szlochać?
Tak nie wiele przecież trzeba
By wznieść się aż do nieba
Serca nie muszą cierpieć.
Nie wystarczą też marzenia,
Ani chwil wspólnych
Nie zastąpią żadne sny
Mogę być nadal - ja jak
Powiew zefirku pachnąca
Możesz wciąż być Ty
Jasny jak promyk słońca
Może tylko potrzeba
Nam czasu i zrozumienia
By mogły spełnić się
Nasze malutkie marzenia
Słoneczne myśli(01.12.2003r.)
Chciałam Ci powiedzieć tak wiele
Ale jesteś daleko�nie sięgnę.
Twych myśli rozwianych
Przez wiatr i burzę potarganych
Nie widzę wyrazu oczu Twych
Pięknych. Smutnych. Rozmarzonych
Przekazuję Ci jednak coś ważnego
Musisz to zapamiętać na zawsze
I nie możesz żyć bez tego
Przesyłam Ci myśli słoneczne
Wietrzykiem cieplutkim
Od morza pachnące
By zawsze Cię ogrzewały
Jak gorące promienie słońca
Gdy chmury czarne
Zasłonią Twoje niebo
Przegoń je podmuchem wietrzyka
Silniejszym od tamtego
Nie pozwól by ciemność
Błękit zasłaniała i nieba
Cudnego widzieć nie pozwalała
Łap Słonka promyki z moimi
Dla Ciebie ciepłymi słowami
Sięgaj po nie ilekroć potrzebujesz
A natychmiast obecność moją poczujesz
Noc nad miastem (02.12.2003r.)
Noc miasto otuliła,
Granatowymi barwami ozdobiła
Mgła uniosła się wysoko,
Zasłoniła niebiańskie oko
Gwiazdom blasku znaczących
Drogę Aniołom nie dała
Księżyca cienia nie widziałam
Poświata tylko sztuczna króluje,
O życiu nocnym zwiastuje
Duchy już wstają powoli
Taka szkoda, że tu nie ma nas
Chociaż tęsknisz TY i tęsknię ja
Lecz słońce dla nas znów
Obudzi się, bo głęboką nocą
Zaczyna się każdy dzień
Ku przeznaczeniu (03.12.2003r.)
Najwyższy już czas, zapraszam
Bo od dawna Cię oczekuję,
Nie zabłądź tylko we mgle
A jeśli by się to stało
Dam Ci wskazówki byś
Trafił wprost do mnie
Bo wciąż Ciebie mi mało
Idź prosto na dróg rozstaje
Cały czas ku swemu przeznaczeniu,
Przy suchej wierzbie płaczącej
Skręć w prawo i dalej po łące
Do mej chatki, która pięknie
Nad stawem usytuowana,
Gdzie żabki kolorowe kumkają
Lirycznie, niby wiosną w maju
Świat swą melodią
Z małych gardełek ozdabiają.
Chatka do zbocza się tuli,
Niby dziecię do swej matuli
A nad stawem unosi się
Lekka mgiełka, czekająca
Na promyki ciepłego słońca
By uwolniły ją wreszcie
I wiatr uniósł wysoko,
Aż pod niebiańskie oko a gdy
Spadnie deszczyk drobniutki,
Bez wiatru pomocy milutki
Oczyści świat wokoło i droga
Będzie widoczna z daleka tam,
W chatce już na Ciebie czekam
Romantyczna kolacja przy świecach
Szampan Chateau Castellas kupiony
Truskawki i Frutti di Mare zamówione
Ubierz coś przewiewnego i przybądź
Do miejsca zaczarowanego tam
Gdzie dążysz - wprost do serca mego
POZWÓL MI (14.12.2003r.)
Pozwól mi odejść
Już dzisiaj za późno
Aby z Tobą być
Twoje myśli nie biegną
Już moim torem
Pamiętam dotyk Twych
Dłoni i smak Twoich ust
Chciałabym iść tam
Gdzie Ty lecz
Dziś za późno już
Tam jest ktoś z Tobą
I mnie nigdy już
Na spacer w deszczu
Nie zabierzesz
Pozwól mi, więc odejść
czy pozwolisz?
Jakoś w to nie wierzę
SZUKAM CIĘ (14.12.2003r.)
Pomarzę o Tobie
I może zasnę
Dobranoc Gwiazdko moja
Bo nie mogę drogi
Znaleźć do Ciebie
Jak zagubiony motyl
Błądzę i szukam Cię
Jak kwiatka na
Rozległej, zielonej łące
A gdy znajdę Cię już,
Pójdziemy na spacer
Przytuleni w deszczu
Kropelek malutkich
Śmiejący się
Ze wszystkiego razem
Będę całować Cię i
Całować do utraty tchu
Aż poczujesz wreszcie
Że jestem z Tobą Tu
CZARNA TOŃ (20.12.2003r.)
Późnym wieczorem, kiedy
Księżyc kładzie się spać
W czarnej toni jeziora,
Wśród szeptu kołyszących
Do snu fal ja nie śpię
Wciąż myślę o Tobie,
Choć już pora
Bo cóż ten widok cudowny
Znaczy bez Ciebie
Dla mnie to wszystko jedno
Jęk szklany i płacz szklany
Jedno słowo tylko "kochany"
A szyby we mgle mokną
Kropelki po nich tańczą wesoło
Nie dzielę ich radości
Nie wiem jak długo jeszcze będę
Czekać na Ciebie w samotności
ŁYK SŁODYCZY (20.12.2003r.)
Chcę Twoich czułych rąk
Nieba w oczach, słońca i zieleni
Podoba mi się jak mówisz do mnie
I gdy się rumienisz
Widzę Twój uśmiech jak
Patrzysz na mnie czule
Gdy czytasz Balzaka,
Znawcę od kobiecej duszy
I potem na mnie się
Od niego uczysz
Oddam w Twe ręce
Namiętność swą
Czekam, gdy mnie
Przytulisz i do swej
Chatki do lasu zabierzesz
Gdzie jasne promyki
Słońca między drzewami
Się skradają
I krople rosy
Na pajęczynach osiadają
Jesteś mą wiosną i jesienią
Jak łyk słodyczy uniesienia
Nie odejdziesz na zawsze
Nigdy Cię nie zapomnę
Teraz też na Ciebie patrzę
RADOŚĆ DNIA (20.12.2003r.)
Jesteś smutny
- uśmiechnij się
Raz jest z wiatrem
Raz pod wiatr
Świat jest piękny
Popatrz wkoło
Rozejrzyj się,
Przetrzyj oczy
I uśmiechnij się
Szeroko otwórz
Serce i nim patrz
Widzisz smutek,
Szarość dnia
To ostatni już raz
Posłuchaj melodii
Wiatru, który wieczorem
Kołysze Cię do snu
A rano wesoły szepnie
Do ucha - wstawaj
Śpiochu podziwiać świat
- to nic, że plucha
Spójrz głębiej w nocy mrok
Tam jest radość dnia, która
Ukryta na Ciebie czeka
Dobre myśli przesyła
Dla dobrego człowieka
Nie bądź niecierpliwy dziś
Poczekaj a gdy zapuka
Do Twych drzwi
Otwórz - nie zwlekaj
Duet serc (28.12.2003r.)
Miłość zaklęta w kropli wody,
Tańczy po morskiej toni
Podąża jak cień za nami
Marzenia nasze goni
Mewy na fali się kołyszą,
Nie wiem czy moje myśli słyszą?
Radość moją duszę rozpiera
Gdy oczy przekazują jej
Widok ten wspaniały;
W piękny, słoneczny dzień
Morze turkusem zabarwione
Porusza się dostojnie
Zadowolone
Fale leciutko uniesione,
Na wyścigi do brzegu zmierzają
Takie radosne, że balastu
Żadnego nie posiadają
A dziś na plaży
Cicho czysto spokojnie
Wpadam w Twe serce
Jak ryba w sieć
Jesteśmy zapatrzeni w siebie,
Nawzajem siebie chcemy mieć
Dotyk rąk
Ust naszych smak
Niech zawsze będzie tak
Po milionach czystych ziarenek
Piasku jasnego stąpamy
Toniemy w swych oczach
Za ręce się trzymamy
Tu tylko muszelka malutka,
Tam kamyk pięknie
Przez naturę wyrzeźbiony
Wokoło woda i piasek
U góry na klifie drzewa zielone
Widok niezapomniany
Chwile wspólnie spędzone
Posłuchaj
Jak gra duet dwóch serc
Spacer plażą zawsze
Wtedy wyjątkowy jest
Z Tobą wszędzie (03.01.2004r.)
Wraz z nowym rokiem
Zima nadeszła
Ze swym urokiem
Spadła pierzynka biała,
Do sanny doskonała
Mróz złośliwy
Szczypie w uszy,
Śnieżne gwiazdki
Niebo prószy
Miłości pomóż mi
Ogrzej serce
W zimowej rozterce
Zabierz mnie na narty
Bym poczuła
We włosach wiatr
I Ciebie obok,
Jak gorące tchnienie
Nie wystraszą mnie
Mrozy i zawieje !
Pójdę z Tobą wszędzie
Niech moje serce już
Zawsze gorące będzie
Ważniejsze jest, bowiem
Kochać kogoś,
Niż z nim być
A o Tobie nadal śnić
Gdzie mieszka miłość (13.01.2004r.)
Miłość na scenie
Życia tańczy,
W pląsy swe zabiera nas
Poruszy którąś strunę
I zagra miłości czas
Kupiłam swój rozsadek
Kolejny raz, bo ona
Znów roztańczyła się...
Niechcący trąciła
Właśnie Cię
Muszę Ci powiedzieć,
Choć serce boli,
Że mylisz się
To On - nie Ty,
Jest w sercu moim
Tego nikt
Nie zmieni już
Serce nie sługa
I miłości - nie naszym
Niewolnikiem jest
I choć czasem nocka
Bywa długa
Nie zmieni tego
Żaden gest
Nikt nie wie
Gdzie mieszka miłość?
Lecz śnij o niej,
Z nadzieją śnij
Bo sny, które
Spełniają się - warto śnić
I dla miłości wiecznie żyć
Bądź sobą (26.01.2004r.)
Bądź sobą
Mówisz mi
Co mam robić
Gdy za Tobą
Zamknęły się drzwi?
Bądź sobą
To takie trudne jest
Gdy kocham
I czekam
Na Twój gest
Bądź sobą
Więcej nie mów mi
Lecz kochaj mnie
I ofiaruj bajeczne
Niezapomniane życia dni
PANI NOC (26.01.2004r.)
Pani noc swą pelerynę rozłożyła
I pajęczynkę białą do niej przypięła
Za chwilę utuli Cię do snu
Chociaż jesteś tam, a ja tu
Beze mnie to tylko
Poduszka Ci została
I zimne łóżko.
Nawet zapachu mojego
Nie pamiętasz
Gdyż jesteśmy tylko od święta
Kobieta jest tajemnicą,
Którą odkrywasz co dnia
Jak Ty to zrobisz?
Bo gdzie Ty - a gdzie ja?
Myślę o Tobie
Marzę co dnia
I Pani Noc o Tobie pamięta
Ucałuje Twe oczy
Spójrz, jaka piękna!
Do Ciebie ją posyłam..
Trochę za mgłą
Czeka na Ciebie
Czy widzisz ją?
W życiu ważne
Są chwile wszystkie
Bo ono jedną
Wielką chwilą jest
Zbudowane z sekund malutkich
Więc szanuj ich treść
Otul się nocą i śnij
Bo kiedy obudzisz się
I znowu przyjdzie nasz czas
Spojrzę w Twe oczy
Niebieskie jak niebo za dnia
Wyśpiewam dla Ciebie
Nawet swoje wiersze
Wyśpiewam cały świat,
Byś już zawsze
Czuł mój zapach
Wyzwanie (02.02.2004r.)
Piękna kobieto,
Czy wiesz?
Jesteś
Moim wyzwaniem w tym śnie!
Zaproszeniem
Do szczęścia jesteś
Mam ochotę
Paść w Twe ramiona
Nie wpadając
W Twoje ręce
Szukam wciąż miłości
I zmierzam
Wprost w Twe serce
Bo życie
To bieg po cienkim lodzie jest
Bez niej
Błądzę i ślizgam się
Czy Ty pokierujesz mnie?
Oddzielasz dobro i zło
Pozwolenie dajesz mi
Czy to nadzieja
Na lepsze dni?
Jak trudno (02.02.2004r.)
Czy najstraszniejszą rzeczą
W życiu kobiety jest
Niezaspokojone pragnienie?
A może nie tylko
Nie wiem!
Trudno być kobietą
A może o wiele trudniej
Mężczyzną być?
Doznać prawdziwej miłości,
Prawdziwa miłość
Przenika tajemnice
Poprzez oczy w głąb
Serca zapędza się
Zabiera jej samotność
I darem dla kochanej osoby jest
Pozwala jej zachować
Swoje małe sekrety
Gdy Tą właściwą jest
Pozostawia wewnętrzną wolność
Choć to bardzo rzadki gest
Bo trudno być kobietą
I z mężczyzną trudno żyć
A może po prostu
Najtrudniej jest
Człowiekiem być?
Jak marzenie ( 05.02.2004r.)
Wracasz jak
Najpiękniejsze marzenie
Z wielu moich snów
Los pozwolił mi
Spotkać Cię znów
Obecnością swą
Jak promienie słońca
Rozgrzewasz mnie
Czuję ciepły
Oddech i dotyk Twój
Jesteś znowu
Ze mną tu
Zawładnąłeś mną całą
Czy Ty wiesz, co się stało?
Jednego serca mi brakowało!
Jednych ust do pary
Dwoje oczu
Tak kochanych.
Czy ktoś powie jeszcze,
Że nie warto
Marzyć śnić?
Nie ważne,
Ile nocy
Nieprzespanych!?
Ile łez z tęsknoty
Wylanych!?
To wszystko
Nie liczy się już
Bo teraz jesteś
Przy mnie znów!
Nauczyciel kłamstw (08.02.2004r.)
Chcesz mnie
Nauczyć kłamstw?
Szczerość
Moja bije Ciebie
Powiedz, dlaczego?
Ja nie wiem!
Sam okłamywałeś mnie!
A ja nie tego chcę!
Tak mi na Tobie zależało
Byłam Twoją
Perełką i kochaniem
A co teraz zostało?
Mówiłeś do mnie czule,
A ja Cię słuchałam
I Twoimi słowami
Się upajałam�
Jaka ja głupia byłam?!
Tylko dlatego, że Cię
Miłością obdarzyłam
Kredyt zaufania Ci dałam,
A co w zamian otrzymałam?
Wspominam - wtedy, gdy
Z Tobą rozmawiałam
Tuliłam Cię
I radośnie się śmiałam
Gdy razem
Zajadaliśmy się czekoladkami
I częstowaliśmy pocałunkami
Tylko wtedy nie wiedziałam,
Że nauczyciela kłamstwa
Pokochałam,
Bo wszystko, co mówiłeś
Kłamstwem było!
Czy ja na to zasłużyłam?
Teraz płakać mi się chce
Jeść i spać nie mogę
A ręka sama
Do telefonu się rwie,
By znowu usłyszeć Cię
Wiem, że kłamstwem
Mnie znowu nakarmisz
Kolejny raz zranisz mnie
Będziesz mówił piękne słówka
I wciąż uśmiechał się
Mówisz, że nic się nie stało,
Tylko kłamać nauczysz mnie
A wtedy będziemy parą
Na dobre i na złe
Znowu (22.02.2004r.)
Znowu każesz mi tęsknić
Czekać na siebie, co dnia
Znowu mi każesz śnić
Patrzeć w niebo, liczyć gwiazdy
I ciągle o Tobie myśleć
Widzę tam imię Twoje,
Schowało się wśród gwiazd
Czy jedno serce tylko kocha,
Jak jeden księżyc na niebie?
Jesteś jak poranek, którego
Oczekuję, co dnia jak ptaszek
Śpiewający swe cudne trele
Tak bardzo mi ich brak!
Bo nikt nie zastąpi Ciebie
Słucham melodii wiatru,
Co smutki rozwiewa
Tańczy w moich włosach,
Zaczepia spokojne drzewa
Chce zastąpić mi Ciebie,
Rozbawić mnie, ale ja nie chcę!
Wiem, że powrócisz
Do mnie pewnego dnia
Cierpliwość jest gorzka,
Ale słodki jej owocu smak
Wtedy w opadających
Wśród ciszy płatkach śniegu
Dojrzę słońca blask
Mała księżniczko (24.02.2004r.)
Mała księżniczko
Lubię rozmawiać z Tobą
Patrzeć jak jesteś zamyślona
Jak wyglądasz pięknie
Z włosami na ramionach
Pomyśl sobie, że dasz radę
Przezwyciężyć to wszystko!
Bo przyjdzie nowy dzień
Nowe rady nowe myśli
Nowe nadzieje
I uwierz mi, że będzie lepiej!
I nie załamuj się
Do szczęścia czasem
Nam tak mało potrzeba
Wystarczy jeden uśmiech
Przyjazny i jasny promyk
W tunelu istnienia ludzkiego.
Podążaj, więc w przód,
Bez obawy wprost do niego
NIE MA CIĘ (17.08.2003r.)
"DRZEWA...
UROCZE MAJESTATEM ZIELENI
KWIATY...
DYWAN Z MAKÓW SIĘ CZERWIENI
PTAKI...
NICZYM SZYBOWCE LATAJĄ PO NIEBIE
NIEBO...
BŁĘKITEM I BIELĄ ŚCIELE SIĘ WZORZYŚCIE
WIATR...
TAŃCZY W DŁUGICH WŁOSACH ZŁOCISTYCH
SŁOŃCE...
KULA ŻYCIA, NADZIEJI I RADOŚCI
TY...
NIE MA CIĘ... CÓŻ WIĘC WART
TEN ŚWIAT BEZ TWEJ MIŁOŚCI..."
TANIEC (28.08.2003r.)
TAŃCZĘ PRZY
BLASKU KSIĘŻYCA
PO MLECZNEJ
DRODZE STĄPAM
IDE WCIĄŻ
ZMIERZAM DO CIEBIE
A GDY CIĘ
UJRZĘ WRESZCIE
SPOJRZĘ GŁĘBOKO
W TWE OCZY
AŻ SIĘ DNO
OCEANU ROZTOCZY
TONĘ RATUJ MNIE
POTRAFISZ?
A MOŻE NIE CHCĘ
CHYBA MNIE
TAK ZOSTAWISZ
BĘDZIE MI MIŁO
I POSIEDZĘ SOBIE
CICHUTKO
BLISKO
PRZYTULNIE
GŁĘBOKO W TOBIE
TĘSKNOTA (11.09.2003r.dla Dzióbusia)
PATRZĘ W NIEBO
ONO DZIŚ PŁACZE
WIĘC I KSIĘŻYCA
NIE ZOBACZĘ
ANI GWIAZDY
ŻADNEJ NA NIEBIE
NIE MA JUŻ NIC
NIE MA TEŻ CIEBIE
CIEMNA NOC
SAMOTNOŚCIĄ BIJE
CZEKA SERCE
STĘSKNIONE CZYJEŚ
MYŚLI SZALONE
BIEGNĄ DO CIEBIE
NIE ZNAJĄ ADRESU
CHOĆ SĄ ROZPĘDZONE
ZŁAP JE TERAZ I CZYTAJ
JA Z NIEBEM PŁACZĘ
KOCHAM I TĘSKNIĘ
MARZĘ O CHWILI
KIEDY CIĘ ZOBACZĘ
Zatrzymaj się (01.03.2004r.)
Idziesz beztrosko przez życie,
Nie zastanawiasz się
Czy ktoś Cię potrzebuje?
Czy obok ktoś jest?
Bierzesz udział w wyścigu,
Którego nazwa wymowna jest
Chcesz nazywać się szczurem?
To Twoich marzeń kres?
Zatrzymaj się na chwilę
Rozejrzyj, proszę się
Spójrz za siebie, Co zgubiłaś?
Zastanów się!
Widzisz? Tam, hen daleko
Leży miłość sponiewierana
Rozsądek w tyle został
Też Cię nie dogania
Czy chcesz wciąż być sama?
Podaj mi dłoń - poprowadzę Cię!
Pokażę Ci Macierzyństwo,
Przedstawię też Rodzinę
Zobaczysz gdzie mieszka Miłość,
Co najcenniejsze w życiu jest!
Pieniądze szczęścia nie dają
- zapewniam Cię!
Odwróć się za siebie
Zrób wreszcie właściwy gest!
Nie ważne, co mówią inni,
Czy z Ciebie śmieją się
Zatrzymaj się i posłuchaj,
Co do Ciebie mówi serce
I dusza, która ciągłym
Wołaniem zmęczona jest
JA I ONI (05.03.2004r.)
-----------------------
Widzisz, zazdrość
przemawia przez moje usta...
A gdy Cię nie ma
jest taka pustka!...
Myślę jak się czujesz?
Czy wielu mężczyzn jak ja
się w Tobie podkochuje?
Znów jestem przy Tobie!
Podświadomie mnie wezwałaś...
Czułem to - jakbyś obok stała.
Pomyślałem wtedy o Tobie...
Poczułem jakieś tchnienie,
jakby wietrzyku lekkie poruszenie...
Dziękuję - wielką radość
mi sprawiłaś, a po
Twoich słowach łezka
w oku mi się zakręciła...
Pachniały Tobą, kocham je!
Wiedziałem, że dotyczą mnie...
Boję się tylko, że ktoś
ukradnie słowa Twe
bo są bardzo romantyczne...
Każdy w nich znajdzie
cząstkę siebie, a ja chcę
by dotyczyły tylko mnie...
TA NOC (05.03.2004r.)
------------------------
Dziś siedzę długo w nocy
i wcale nie smutno mi...
Aż szkoda spać, gdy noc
taka piękna, że aż lśni...
Patrzę na Ciebie
jak słodko śpisz...
Jesteś moim tchnieniem
i ciepłym promyczkiem za dnia.
Nie mogę bez Ciebie żyć
bo depresją jest jego brak...
Nawet księżyc dziś słońce udaje
i na granatowym nieboskłonie
ulokował się...
Blask jasny mi przesyła,
by mnie pocieszyć,
że wciąż trwa zima...
Odrobinę lata chciał mi dać,
stąd jego jasny blask...
A złote gwiazdki nieśmiało
w pobliżu mrugają...
Do wędrówki w świat
marzeń zapraszają...
Nawet obłoki tej nocy
są wyraziście białe
i cudne figury przybierają.
Ciekawe kogo udają?
Jak więc spać w tę noc,
gdy taki urok ma?
Pocałunkiem Cię obudzę
byś ujrzał ten cudny świat
i razem przywitamy
jutrzenki blask ...
ŚLADY W SERCU (07.03.2004r.)
------------------------------
Dlaczego człowiek
się denerwuje?
Skąd się bierze złość?
Czemu wbrew samemu sobie
gniewem wybucha,
gdy na co dzień
spokojny gość?
Anielską cierpliwość ma,
a nie wytrzymuje
któregoś dnia...
Ujście złości daje,
skrzywdzi kogoś...
Potem przemyśli
- nie tak miało być,
przyznaje;
Jestem słaby, a walczyć
ze słabościami chcę...
Boże, proszę
- wysłuchaj mnie...!
Zranienie słowami
tyle samo krzywdy sprawia,
co fizyczna rana...
więc kiedy komuś
mówisz coś złośliwego
zastanów się - dlaczego?
Pomyśl, jakie dziury
w sercu powstały...
Kogo skrzywdziłeś
jak chłopiec mały...
Jego można zrozumieć
- bo on uczy się...!
Ty jestes dorosły i wiedz,
że nie ważne ile razy
słowo "przepraszam" użyjesz,
rany zadanej słowami
nigdy nie zmyjesz...
Ślad po niej na wieki zostanie
i może zniszczyć
wszelkie Twoje staranie...
ODCHODZISZ? (12.03.2004r.)
----------------------------
Odchodzisz już?
Nie chcesz ze mną żyć?
Dlaczego? - Powiedz mi!
Rozświetlę smutny
poranek Twego dnia...
Myśli zagubione pozbieram,
zaczaruję wszystkie dni
by wciąż była niedziela...
Powagę konwenansów
zamienię w beztroską radość...
Czułość pieszczot Ci ofiaruję,
a zakręconej codzienności
ścieżki wyprostuję...
Na pytanie serca Twego
właściwą odpowiedź dam...
Czy nadal chcesz wyjechać?
Mam nadzieję, że nie,
choć z obawą Cię pytam...
ANIELSKIE PRZESŁANIE (09.10.2003r.)
-------------------------------------
Chcesz bym była
Twoim Aniołem
i wtedy gdy śpisz
tuliła Cię...
Opuszczam swój
dom w niebie
do Ciebie serce się rwie
by chronić Cię i strzec
od każdej chwili złej...
Śpij mój "malutki"...
Śpij snem pięknym
i o miłości śnij...
Ja jestem
zawsze przy Tobie,
mówię do Ciebie
i widzę Cię...
Ty mnie
widzieć nie możesz,
nie wiesz
jak anielski mam głos
choć czujesz moją obecność
- taki już jest
Anioła Stróża los...
Jestem tuż za Tobą
i wciąż Ci się przyglądam...
Modlę się za Ciebie
i w każdej chwili strzegę Cię...
Po to by Twe pragnienia
choć w części się ziściły
niebiosa rąbka tajemnicy
odchylić pozwoliły...
Ukażę Ci się raz
i na oka mgnienie
byś miał choć jedno
po mnie wspomnienie...
ODPOWIEDZ MI TATO (15.02.2004r.)
----------------------------------
Powiedz mi Tato
Co Ty zrobiłeś...?
Dlaczego tak nagle
mnie zostawiłeś?
Przecież tak
Cię kocham i kochałam...
Tylko jednego
Ojca miałam...
Odwiedzasz mnie
czasem we śnie...
Ale to nie to samo
- tylko tam
widzieć Cię...
Uśmiechasz się do mnie,
mówisz, że dobrze Ci...
A mnie jest smutno
gdy otwieram
domu rodzinnego drzwi...
Nie mogę się pogodzić,
że nie ma Cię w nim...
Teraz chodzę pod górkę
by odwiedzić Cię...
Chcę porozmawiać,
a Ty - nie !
Tylko wiatru głos słyszę
co między grobami tańczy...
Przynoszę modlitwę
dla Ciebie w darze...
i świeże kwiaty
do wazonu włożę...
Ale co Ci po nich?
Nawet nie czujesz
zapachu ich...
Nie widzisz moich
mokrych oczu od łez...
Bo ja wolałabym
widzieć Cię w domu...
Wypić z Tobą kawę
i razem obiad zjeść...
GDY ZASYPIAM (13.03.2004r.)
-----------------------------
Gdy zasypiam,
to o Tobie myślę...
Ty i ja - struny
wiecznie grające,
serce z kwiatów,
muzyka
ze skrzypiec płynąca...
Jesteś moją
lśniącą gwiazdą,
skrzydłami moich myśli...
Idę wciąż dalej
by dosięgnąć gwiazd...
Bo miłość dla nas
- to wieczne niebo na ziemi...
Błogosławieństwo duszy dla
dwóch zakochanych serc...
I nie myśl, że ;
"Dla świata jesteś nikim"
- bos dla mnie
całym światem jest...!
Jestem dziewczyną
szczęściem pachnącą
bo mam Ciebie - a Ty mnie!
ROZTERKA (13.03.2004r.)
-------------------------
Dzisiaj mam ją poznać,
to wszystko przerasta mnie...!
Był moim przyjacielem,
na dobre i na złe...
Nie wiem jak to zniosę ?
Jak szczęście ich wytrzymam ?!
Mogłam go dla siebie mieć...
Tak...to moja wina...!
Teraz zazdrość ogromna
ogarnęła mnie - kocham go !
Sprawy sobie nie zdawałam,
do chwili, gdy się
o niej dowiedziałam...
Ukradła mi jego czas,
nasze rozmowy i duszę też...
Teraz jest za późno już,
by zatrzymać go przy sobie...
Nie mogę tego znieść...!
Zadzwonię i wszystko mu powiem...!
Ale czy choć słowo przejdzie mi ?
Rozpłaczę się jak dziecko
bo nie mam już sił !
Nie mogę mu w jego
szczęściu towarzyszyć...
Serce zbyt mocno boli mnie !
Cierpię strasznie, dlatego
wycofam się...Tak najlepiej jest...!
Gdy go nie będę widzieć
może z niego wyleczę się ?
Los spłatał mi figla okrutnego,
gdy nasze drogi skrzyżował...
Myślałam, że do głębszych
uczuć nie jestem gotowa...?
Przyjaźni od miłości nie odróżniłam...
Więc nadal samotna będę żyła...
Czasem dopiero takie sytuacje
oczy nam otwierają, gdy kogoś
najbliższego nam oddalają...
MYŚLI JAK OBŁOKI (14.03.2004r.)
---------------------------------
Gdy jesteś daleko
bardzo mi Ciebie brak...
Gdy byłaś tu, blisko
- nie myślałem, że aż tak...!
Byłaś promyczkiem
każdego dnia, więc
przyzwyczaiłem się, że
świecisz...ot - tak...!
Teraz czuję jakby ktoś
zabrał mi oczu blask...
Dzieci też tęsknią,
nie jeden raz...
Wiem, że powrócisz niebawem
i serce raduje się...
Ale nie w pełni - na krótko...
ponownie wyjedziesz gdzieś !
Rozłąka na długie miesiące
próbą miłości dla nas jest...
- To egzamin dwóch serc...!
Każdy dzień i każda noc
samotnością się nazywa...
Spójrz na te obłoki na niebie,
akurat ten ode mnie przybywa !
Popatrz, jakie kształty przybrały...
To moje słodkie myśli
przysłane wprost do Ciebie...
Posłuchaj, co Ci opowiadają...!?
One jak ja - Ciebie kochają !
CUDNA PANI (25.03.2004r.)
---------------------------
Walka jeszcze trwa,
kto silniejszy - kto wygra ?
Raz piekne, jasne słońce świeci,
na placu zabaw mnóstwo dzieci...
Potem deszcz ze śniegiem zacina
bo znów wygrywa zima...
Pocieszmy się, walka z góry przewidziana
- wiosna - to Pani Wygrana !
Ona zwycięży, wszystko zmieni się,
taka kolej rzeczy jest !
Przegoni zimę, a sama
podarki nam przyniesie;
soczystą zieleń, spacery po lesie...
Ptaków cudne śpiewanie
i słońce już na śniadanie...
Przylot bocianów i żurawi
jasne niebo rozbawi...
Pierwsze kwiaty pozwoli
podziwiać w ogrodzie do woli...
Słyszeć rechot przebudzonych żab
od świtu z naturą za pan - brat...
I pszczoły wdzięcznie brzęczące,
istotki wciąż pracujące...
Bo wiosna to Cudna Pani - siostra lata,
która daje nam nadzieję
- wszystko od niej promienieje !
Nawet u smutasa uśmiech wywoła,
gdy widzi rozkwitającą
przyrodę z dnia na dzień dookoła !
przystanie, popatrzy, zamyśli się...
Tak - to wiosna - WITAMY CIĘ !
NAUCZ MNIE (26.03.2004r.)
-------------------------
Nauczysz mnie kochać ludzi?
Słyszeć melodię serca ich...
Nie wykorzystywać ponad siły,
Dobrym dla nich być...
Pozwól mi patrzeć sercem
Bo oczy przyzwyczajają się
Do widoku nędzy, głodnych dzieci
I nie odróżniają, co dobre, a co złe...
Naucz mnie sprawiedliwym
Pracodawcą dla nich być,
Szanować człowieka i jego
Kosztem się nie bogacić...
Chcę umieć ocierać cudze łzy,
A najlepiej pomóc uniknąć ich...
W pracy miłą atmosferę tworzyć,
By chętnie do niej przychodzić...
Decyzją źle podjętą nie gnębić, by
Nikt nie musiał przeze mnie cierpieć...
A gdy ktoś oczekuje pomocy
- Nie chować się w cień...
Dzielić się nawet odrobiną
I pomóc przetrwać najgorsze,
By zły czas szybciej minął...
Więc kto pomoże mi
Odszukać źródełka dobra
We wnętrzu mym?
Ono nigdy nie zasycha,
Jak czas na nikogo nie czeka...!
Muszę, więc szybko go łapać
Już w locie, z daleka...
I bardzo bym jeszcze chciała
By z nas powstała,
Chociaż grupa mała,
Która jednakowy ma cel
- Darować innym każdy dzień!
OKRĘT (02.04.2004r.)
---------------------
Latarnia morska
Złocistym blaskiem łuny
Prowadzi z daleka
Zbłąkany okręt do domu,
Jak moje serce zakochane
Blask Twoich oczu przyciąga
Miłością nieodwzajemnioną...
Smutnie i niepewnie się porusza
Jak mewa na grzbiecie fali...
W górę i w dół - utonę...
Bo rani serce jak kolce
Miłość nieodwzajemniona...
Gdy sił wystarczy do brzegu
Jak fala za falą pogonię!
Pragnę dotrzeć do celu
- Serca Twego kochanie...!
Czy zauważysz ten okręt
Błądzący bez kapitana?
Daj znak, to posadę
Najważniejszą Ci ofiaruję,
Wsiądziemy na okręt razem
I niech po oceanie
Miłości z nami dryfuje...
JEŚLI CHCESZ (03.04.2004r.)
---------------------------
Jeśli tylko chcesz
Zamknij oczy
- otwórz serce,
Zobacz mnie...!
Czekam na Ciebie
Wśród gwiazd, w
Srebrzystej ulewie.
A czy Cię spotkam?
- Nie wiem!
Nie chcę Ci dać
Bólu zapomnienia,
Lecz pocieszyć
W chwili przygnębienia...
Chcę dzielić
Z Toba marzenia...
Troska niech się
Nigdy nie narodzi...
Twój czas dziel
Ze mną na pół, by
Szczęście nasze
Się pomnożyło
I kwiat miłości zrosiło...
By rozkwitał jak
Okaz najpiękniejszy
W ogrodzie życia,
A jego blask też
Innym przyświecał...
Czy już widzisz mnie?
Czekam na Ciebie
- jeśli tylko chcesz...
SŁOWA (04.04.2004r.)
---------------------
Twoje słowa mnie onieśmieliły...
Tak pięknie do mnie mówiłeś;
- Jesteś kochana
Moja mała księżniczko...
Cudownym lekiem na
Wszystkie smutki jesteś...
Moje słońce i radości,
Które w moim życiu
Świeci w nieskończoności...
Teraz już zawsze i wszędzie
Z Tobą będę - obiecujesz...
A ja...widzę zakręty dróg
Przez życie nasze poplątanych,
Choć blask słońca czasem je rozjaśnia...
Ale chciałabym, aby ta droga
Nie była taka zawiła, bo
Słońce mnie aż oślepiło...
Życie jest wielką zagadką
I nigdy nie wiadomo, czy
Trąba powietrzna nagle nie
Wyrośnie na czystym niebie...?
Ona zabiera wszystko po drodze,
Ale ja nie chcę by zabrała Ciebie...!
NATURA (05.04.2004r.)
---------------------
Siedzi
Motylek barwny na
Kwiecie liliowym...
Dotyka go,
Całuje...
I cudem swym
Się delektuje...
Gdy patrzę
Na nich, to
Jakbym widziała
To już nie raz...
Nasuwa sie pytanie;
- Czy my się uczymy
Od natury?
Czy ona od nas?
PROŚBA (08.04.2004r.)
---------------------
Skróć moją podróż,
Wyjedź mi naprzeciw...!
Nie chcę być dłużej sama,
Bo nie mam z kim
Radości dzielić...!
Długa podróż samotna
Jest bardzo męcząca...
Gdy na którejś stacyjce
Życia się spotkamy,
wysiądziemy
Z pociągu pospiesznego, by
Nie wsiadać więcej do niego...
Już czuję serce Twoje,
Ono wyrywa się z piersi
Jak ptaszek ze złotej klatki...
Dość ma swej niewoli
I wyciąga rączki do mnie,
Jak dziecko do swej matki...
Zaraz go przygarnę
I do piersi przytulę...
Inaczej przecież nie potrafię!
Ciebie, właśnie Ciebie oczekuję...
ZAWSZE TY (08.04.2004r.)
--------------------------
Zawsze będziesz TY!
Nawet taka
Zmienna jak dziś...
Wiesz jak mi miłą
Niespodziankę sprawić,
Radością przepełnioną
I mnie rozbawić...
Lubisz piosenki
Te same, co ja...
Więc jednakowa muzyka
Nam w sercach gra!
Jak mam wypuścić
Ciebie z moich rąk?
Nie mogę!
Jedynie na długość
Cichego dżwięku muzyki,
Jeden krok...
DLA ZAKOCHANYCH (08.04.2004r.)
-------------------------------
Spójrz na ten błękit nieba,
On cudnie niepowtarzalny jest!
A na nim obłoki
W kształcie naszych serc...
Wyżej chmury w uścisku
Nasze postacie przybrały...
Pochylone ku sobie,
Usta do pocałunku podały...
A tęcza ze swą paletą kolorów
Blasku nam dodać chciała!
I półksiężycem odcieni
Swych barw nas opasała...
Poniżej turkus morza
Pobielony przez fale spienione...
One nam pozazdrościły
I też w miłosnym uścisku
Się połączyły...
Czy wiesz, że
To widok tylko
Dla zakochanych serc?
Bo chociaż tak wspaniały
Przez wiekszość ludzi
Niezauważany...!
MIŁOŚĆ I TY (15.04.2004r.)
-----------------------------
Miłość jest pragnieniem
By siebie - Tobie dać...
Miłość daje siłę,
Że chcę góry przestawiać...
Miłość jest tęsknotą
Za Twoimi ustami...
Miłość jest wdzięczna
Gdy siebie mamy...
Miłość jest zawsze słodka,
Choć czasem sprawia ból...
Miłości nigdy dosyć, bo
Miłość to właśnie
TY - miły mój...!
NIE ZAPOMNĘ (17.04.2004r.)
----------------------------
Nie zapomnę Cię nigdy,
Bo serca się nie zapomina...
Nie zapomnę Cię nigdy,
Bo jesteś moją cudowną rosliną...
Nie zapomnę Cię nigdy,
Bo rozkwitasz jak pąka kwiat...
Nie zapomnę Cię nigdy,
Bo nawet nie wiem jak...?
Nie zapomnę Cię nigdy,
Bo miłością moją jesteś...
Nie zapomnę Cię nigdy,
Bo to wieczność...bezkres...
Nie zapomnę Cię nigdy,
Bo jesteś...nie przeminiesz...
Nie zapomnę Cię nigdy,
Zawsze będziesz we mnie,
- Nie zginiesz...!
POCAŁUNKU CZAR (21.04.2004r.)
-------------------------------
Widziałam
Jak na mnie
Patrzyłeś...
Swym
Pełnym miłości
Wzrokiem
Mnie pieściłeś...
Pocałunek
Delikatny i ciepły
Jak
Muśnięcie wietrzyku
Ślad na zawsze
Zostawił...
Słoneczny,
Rozjaśniony...
Na dnie serca
Głęboko schowany...
Gdy nadejdzie
Chwila samotności,
Oddalenia...
Wydobędziesz
Go z głębi,
Marzeniem posmarujesz...
I na nowo
Smak jego poczujesz...
By namiastka jego
Cię nakarmiła
I do następnego
Posiłku wystarczyła...
SERCE (06.05.2004r.)
----------------------
Ono wie, że
Gdzieś na mnie czekasz,
Czuje Ciebie,
Choć jesteś daleko...
Śpiesz się i kochaj mnie,
Bo zabierze mnie czas,
Zniknę w nicości
I nie będzie już nas...
Wspomnij
Nasze spotkania od nowa,
Czar lampki wina
I sok grejpfrutowy...
Chwile tak miłe,
Gdy za ręce się trzymamy,
I jak usta nasze nam smakowały...
Gdy w Twoje oczy
Niebieskie jak niebo patrzyłem,
A ty,niczym
Truskaweczka się rumieniłaś...
To wokoło bardziej
Barwny stawał się świat,
A moje srece
Odmłodniało o wiele lat...
Daj mi serce Twoje,
Nie każ mi dłużej czekać,
Nie zniszczą mojej
Miłości żadne burze,
Bo i tak kocham,
Chociaż z daleka...
ZMARTWIENIE (08.05.2004r.)
----------------------------
Martwisz się, że
Przestanę Cię kochać...?
Oj nie!...Nie lękaj się...!
Przecież masz te same
Niebieskie oczy,
W których iskierka
Nadal się skrzy...
I choć brak Ci
Burzy loczków
- To nadal jesteś TY!
Nie martw się, że
Włosów Ci ubyło,
A szron
Twe skronie zabarwił...
On we mnie wartości
Nie przestawił...!
Ty jesteś
Nadal tym chlopcem,
Którego
Pokochałam i latem
Nad Nogatem poznałam...
Pamiętam
Ten spacer bulwarem,
Gdy z iskierki
Ogień się rozpalił...
Mocny tak, że
Nadal nas ogrzewa
I niechaj będzie odporny
Na burze i wiatr
- Jak najsilniejsze drzewa...!
GŁOS (11.05.2004r.)
---------------------
Twój głos muzykoterapią
Dla mojej duszy jest...
Śpiewem ptaków
- Wszystkim,
Co tylko chcesz...!
Gdy pierwszy raz
Ciebie usłyszałam,
Szybszego bicia
Serca doznałam...
Tak zmysłowy
I miły masz głos,
Który śni mi się co noc...
Nawet na spacer
Go zabrałam,
By wciąż mi asystował...
Brzmi w moich uszach
Wciąż od nowa,
Jak piękna muzyka
Co serce porusza...
Gdy zagra znów dla mnie,
To nawet noc ciemna
Wszystkimi barwami się okryje...
A gdy będziesz tu ze mną
To poczuję,...
Że naprawdę żyję...!
ZARANIE (18.05.2004r.)
------------------------
Słyszysz jak ptaszki
Witają świt?
Ja nie śpię - a TY?
Zobacz - jak piękny
Jest poczatek
Każdego dnia...!
Jest czysty, niewinny
- Jak dziecko,
Co przyszło na świat...
Natura go cudnie rozpoczyna;
Śpiewem ptaków,
Słońca pierwszymi
promieniami...
Wietrzyk ze snu się budzi,
Rozchwieje drzewa,
Potem wyrwie ze snu ludzi...
I gdy go ludzka istota
Nie zepsuje
Zostanie takim, aż
Po schyłek dnia...
Nawet na ciemną nockę
Jasność przelać zdoła,
Gdy w pięknym dniu
Dozna tylko miłości dookoła...
NASZA CHWILA (26.05.2004r.)
-----------------------------
Kiść winogron,
Lampka wina,
Róża od Ciebie
- To nasza chwila...
Pachnę smutkiem
Jak nocka po deszczu,
Cicha...pogodna...
Jedną gwiazdką
Oświecona...Samotna...
Czas bez litości
Sekundy wybijał,
Minut nie doścignął
- Zostałam niczyja...
REZERWAT (28.05.2004r.)
-------------------------
Bielutkie chmurki
Niczym łabędzie płyną
Po błękitnym niebie...
W tańcu godowym
Niebieskie żabie samce,
Okazy wyjątkowe
W Biebrzańskim
Parku Narodowym...
Słychać cietrzewia głos
We mgle zagubiony
Na bagnach,
Na końcu świata schowany...
Tylko Ty i ja oddaleni,
Mrokiem nocy rozdzieleni...
Jesteś i Cię nie ma,
Widze Cię i nie widzę...
Jesteśmy częścią natury
Wiosną pachnącej,
Na rozległej życia łące...
WIOSNA W DESZCZU (31.05.2004r.)
--------------------------------
Kwiatki
Kielichy swe otwierają
Do pocałunku deszczu
swe płatki podają...
Bez względu na kolor;
Różowy
Jak usta Twoje,
Czy złoty
jak włosy moje,
Chabrowe
Jak niebo nad nami
- Wszystkie
w deszczu zakochane...
KONIEC DROGI (31.05.2004r.)
----------------------------
Na mokradłach
Pusto i szaro...
przejśc nie sposób
Suchą nogą...
Co zrobisz?
Gdy natrafisz
W życiu
Na takie miejsce?
- Koniec drogi?
Gdzie przejście?
Opary nad pokradłami
Unoszą się,
Przebija widok
Samotnych drzew...
Widzisz?
Zabłądziłeś gdzieś!
Zawróć z tej drogi,
Bo życiowych
Wyborów dokonujesz sam!
Szukaj, więc jej tam,
Gdzie promienie
Słońca Cię ogrzewają
I blaskiem swym
Właściwą drogę określają...
CIĘŻAR (31.05.2004r.)
----------------------
Gdy Cię przygniata
Ciężar życia
I wydaje się, że
Już nie podniesiesz się...
Spójrz na to dziecko
Raczkujące, które
Upada, wstaje
I się nie poddaje...
Na nowo próbuje wciąż
W swe rączki
Los życia wziąć...
Nigdy nie wiemy
Ile słodkich,
Czy gorzkich
Ciężarów uniesiemy?
Jednak, gdy
Wiara i nadzieja
Jest z nami,
Uwierz mi
- Cudów dokonamy!
"WITAJ ŚWIECIE" (05.06.2004r.)
Jak tu spać w tę noc,
Gdy nowe życie się rodzi?
Malutkie, bezbronne
Dziecię zdecydowane
Miedzy nas przychodzić!
Jeszcze nie słyszy;
Ptasiej melodii,
Szumu wiatru
Nie widzi pięknej przyrody
Czeka mama już zmęczona,
Tata za rękę ją trzyma
Też już spragniony widoku syna�
Prosi słoneczko, by blaskiem
Go skusiło i piękny ranek
Ujrzeć pozwoliło�
Powoli cudownie się budzi,
Spogląda jednym oczkiem,
Zdziwione, że
Nie śpi wielu ludzi
Wreszcie maluch ujrzał ten
Ludzki świat, myśli;
Czy oni wszyscy
Na mnie czekają?
- Tak! Już dawno Cię kochają!!!
"SAMOTNA WYSPA"(28.06.2004r.)
------------------------------
Pamietam
Twoje pocałunki,
Nadal kocham je,
Czuję ich smak,
Wspominam Cię...
Pamiętam też
Magiczną liczbę
Dziesięć, która
Łączy Ciebie i mnie...
Zaczarowałeś
Moje serce,
Nigdy się nie zmienię...
Los dał nam siebie
- To z pewnością
Przeznaczenie...
Obiecałam Ci,
- Ty wiesz...
Lecz TY mnie
Coś również...
Nie pozwól więc,
Abym była jak
Samotna zielona wyspa
Na środku oceanu
Zagubiona,
Błękitem nieba
I wody otoczona...
A jednak samotna
- Niezaludniona...
"APOLLO"(05.07.2004r.)
-----------------------
Dziś Cię nareszcie
Zobaczyłam
I już zapomnieć
Nie mogę...
Widok Twój
Sen mi spędza
Z powiek...
Patrzę w niebo
- Takie nie moje...
Teraz już chciałabym,
By naszym zostało...
Spoglądam w nie
- Bo tam pragnę
Widzieć Cię...
Może pomrugasz
Do mnie z gwiazdami...
Szepniesz
Kochane słówko
Z tej nocnej powały...
Widzę Twoją twarz
Apollo piękny i młody...
I motyla skrzydła białe
Z czarno-czerwonymi
Plamkami...
Pragnę jedynie byś został,
Choć jesteś
Zbyt doskonały...
"RZEKA ŁEZ" (15.07.2004r.)
--------------------------
Kim jest mój Anioł?
Jak poznam go?
Chyba jest jeszcze
Malutki i nie ma
Już sił bronić mnie
Przed nieszczęściem...
Tak wiele
Go ostatnio mam...
Rośnij szybko Aniele!
Ja na to czekam...
Dopłyń ze mną
Rzeką łez do
Morza radości
I uwolnij mnie już
Od tych trudnych
Dni przeszłości...
"LOTERIA"(18.07.2004r.)
------------------------
Czasu nie zatrzymasz,
On biegnie
Naprzód wciąż...
Nikogo nie słucha
Ten rozpędzony gość...
Brata się z losem
I w parze idzie z nim...
Poluje na nas,
Loterię ma...
Przeznaczy coś
Dla kogoś...
Jednemu weźmie,
Drugiemu da...
Taka jest jego
Codzienna gra...
"BEZ CIEBIE"(22.07.2004r.)
---------------------------
Bez Ciebie
Każdy dzień jest szary,
Milkną nawet
Śpiewy szuwarów...
Bez Ciebie
Ołowiane chmury
Nade mną wiszą,
Kłębią się
I czarny życiorys piszą...
Bez Ciebie
Do Ciebie tęsknię,
Umieram niczyja i śnię...
Bez Ciebie
Kocham !- serce krzyczy,
Ty nie słyszysz...
Wróć!
Nie zniosę już tej ciszy...
"POWITANIE"(24.07.2004r.)
--------------------------
Wraz z kropelkami
Deszczu Cię witam...
Mokrym chodnikiem
I pochmurnym niebem...
Mnie się to nie udziela
- Ja jestem
Słońca uśmiechem...
Popatrz wokoło
Jaki cudny jest świat...!
Mokry czy suchy,
Bez znaczenia jest
Czy pochmurne niebo,
Czy słońca blask...
"ZAPACH"(28.07.2004r.)
----------------------
Łowię zapach
Twoich włosów
Króciutkich jak
Noc czerwcowa...
Jasność oczu,
W których blask
Nieba się odbija...
Myśl jak błyskawica
Dochodzi do głosu;
Kocha - nie kocha,
Tęskni, czy zapomina?
"CO TO JEST?"(18.06.2004r.)
---------------------------
Wytworzyła się
Między nami
Jakaś więź...
Umiesz ją nazwać?
Powiedz proszę,
Co to jest?
Czekam
Na Ciebie, co dnia,
Poprawiam
Twój nastrój
Zwykłym;
"Cześć - to ja!"...
Gdy jesteś daleko,
Znak życia
Ci przesyłam...
Jestem i będę
Dla Ciebie
Taka - nie inna...
"GŁOS NIEBIOS"(18.08.2004r.)
----------------------------
Niebiosa się
Rozgniewały,
By się ludzie
Opamiętali...
Gromy z nieba
Na ziemię ślą,
Potoki łez
Z góry płyną...
Nie mogą
Żalu powstrzymać
Nad ludzką winą...
Zamachy i wojny
W imię Boga
Pozbawiają ludzi życia
I dachu nad głową,
Robią piekło na ziemi...
Jak oni tak mogą?
Nie maja prawa - wiemy!
Pozbawiają dzieci
W życiu radości...
Drzewa zginają się
W ukłonach,
Wiatr je o to prosi...
Nagle...cisza i spokój,
Nastały wszędzie...
Bierz z natury
Przykład człowieku,
- Niech tak
Już zawsze bedzie...!!!
"SERDUSZKO CZERWONE"(24.08.2004r.)
----------------------------------
Serduszko czerwone
Choć pięknie wykrojone
To smutne i samotne
Siecią pajęczą otoczone,
Dawno zapomniane...
Nikt o nim nie pamięta
Nawet i TY
Czasu nie masz
W dzień powszedni,
Ani od święta...
Taka jest teraz
Dla DOBRA rzeczywistość
To, co najpiękniejsze
Zmienia się w nicość...
"JAK LAURA"(25.08.2004r.)
-------------------------
Czekam na Ciebie
Bez końca, jak długi,
Męczący dzień
Na zachód słońca...
Czekam jak księżyc
Za swoimi gwiazdami
Do późnej nocy
By się pojednały...
Czekam skrycie
Jak Laura na Filona
Samotna i stęskniona...
Czekam na jutro,
Wesołe czy smutne życie...
Ono wciąż czekaniem jest
Na uśmiech, serce,
Czy Twój gest...
"CZEGOŚ BRAK"(31.08.2004r.)
---------------------------
Chociaż gwiazdy
Świecą dla mnie,
A księżyc mruga
Oczkiem figlarnie...
To czegoś mi brak
W tę piękną,
Cudowną noc,
Chociaż czuję
Jej nastrój i moc...
Nie wiesz czasami
Co to może być?
Powiedz mi rankiem,
Gdy już przestanę śnić...
"PŁATEK" (11.06.2004r.)
-----------------------
Płatki kwiatów jabłoni
niesie wiatr, strząsa
leciutkie z drzew...
Między nami jest coś,
Czy to już miłość?
Czy zauroczenia moc?
Czy czujesz to, co ja
gdy słońce zachodzi?
Bez Ciebie zginę
jak płatek kwiatu,
polecę z wiatrem...
Przeminę...
"ZABIORĘ" (21.06.2004r.)
------------------------
Zabiorę dla Ciebie
ten zachód słońca
skąpany w morskiej głębinie...
I te kolory tęczy
wesoło baraszkujące
z coraz to inną
falą tańczące...
Wezmę też obłoki
niczym góry lodowe,
wyniosłe na grubej
ciemnej linii horyzontu,
gdzie nie ma
końca ni początku...
Zabiorę dla Ciebie
wszystkie te cudne
momenty, które tam były,
co moje oczy
i duszę nacieszyły...
Okręty w oddali,
mewy drzemiące
na morskiej fali...
By teraz już zawsze
naszymi zostały...
"DZIŚ" (21.06.2004r.)
---------------------
Słowo ma dar kłamstwa...
Czy więc mogę wierzyć Ci?
Zawiodłeś mnie dziś,
jak nikt inny...
Wierzyłam Twoim słowom,
lecz one odleciały gdzieś
razem z ptakami...
Wierzyłam Twoim ustom
jak wiśnie czerwonym...
One też kłamały
- Dziś wieczorem...
Co mam teraz zrobić?
Znowu zaufać Ci?
Miłośc rani serce
- To zrobiłeś dziś!
"PRZEMIANY" (24.07.2004r.)
--------------------------
Brzoza siwa stoi
wśród innych brzóz
nieszczęśliwa...
Nawet towarzystwo
pieknego, dorodnego
świerku
z rozpostartymi ramionami
nie zdjęło z czoła
zmarszczek zmartwienia
tej brzozy - mamy...
Lat wiele tu stała,
na drogę piaszczystą
i grzybiarzy
z radością spoglądała...
Teraz widzi spychacz,
drogę poszerzoną...
Przyjdą robotnicy,
sznur samochodów
- Nie będzie już ciszy...
"GDY SZŁAM" (28.07.2004r.)
---------------------------
Szłam do Ciebie
pełna obaw
w deszczu łez
jak niebo jesienne...
Mgłą niepokoju okryta
o setki ewentualnych pytań...
Jak wyglądasz?
Kim jesteś?
O co zapytasz?
Lecz gdy
Ciebie ujrzałam
mgła opadła
i piękna złota
jesień została...
"CZARODZIEJKA" (24.08.2004r.)
-----------------------------
Jestem słońcem
i księzycem,
całuję Cię
w dzień i noc,
choć nie widzę...
Sny pachnące
radością
także Ci wysyłam
i wszystkie dni
cudowne
bez zmartwień
dla Ciebie
zatrzymam...
"JESTEŚ JAK MARZENIE" (06.09.2004r.)
------------------------------------
Czy wiesz?
Że jesteś jak
ulotne marzenie,
pocałunkiem wiatru,
serca westchnieniem...?
Stałeś się
kimś bliskim,
kogo nigdy
nie widziałam...
Nie masz twarzy,
nie masz ciała...
Byłeś tylko we śnie,
lecz niestety
twarzy nie dojrzałam...
"MIĘDZY" (07.09.2004r.)
-----------------------
Między
zbudzonym echem,
a kroplą deszczu
spływającą
z pośpiechem
śpi niepewność...
Ciiiicho...
Nie budźmy jej!
Może prześpi
chociaż
jeden dzień...
"KOCHAJ" (07.09.2004r.)
-----------------------
Jeśli chcesz
być kochanym
- Kochaj!
Wyjdź do ludzi,
nie płacz już,
nie szlochaj!
Świat nie jest
taki zły...
Zawsze ktoś
pomoże Ci...
Powie miłe słowo,
obetrze łzę,
poda dłoń...
Ale nie siedź
dłużej sam - idź!
Po prostu wstań!
"JA CIĘ KOCHAM, A TY ŚPIJ" (09.09.2004r.)
-----------------------------------------
Przytul mnie
dzisiaj...
Niech smutek
nie zajmuje Ci
połowy życia...
Nie pytaj,
po prostu pocałuj...
Uśmiechnij się,
ja jestem tutaj,
zaufałam Ci...
Będę Twym aniołem,
głowę na kolanach
połóż mi...
Ja Cię kocham,
a Ty śpij...
Bo każdej nocy
jest ktoś, kto
myśli o Tobie
przed snem,
jestem tu z Tobą
by ubóstwiać Cię...
"O ŻYCIU" (12.09.2004r.)
------------------------
Życie jest
cudowne,
pokochaj go...!
Nie patrz,
czy ma
piękne liczko?
Czy przewiezie Cię
bogato
zdobioną bryczką?
Ono złotą duszę ma...
To jest jego
właściwa barwa...!
"BARDZ PROSZĘ" (12.09.2004r.)
-----------------------------
Wiem, życie
jest cudowne!
Sama to
powtarzam Ci...
Lecz dziś
zamknęły się jakieś
okropne drzwi...
Nie chcę więcej
otwierać ich,
choć wiem, że
za nimi stoisz TY...!
Życie jest cudowne...!
- Czy to żart?
Czy chochlik
diabła wart?
Życie jest cudowne...?
Ja już nie wiem,
co mam myśleć?
Wracaj już, bo
będę krzyczeć...!
Dłużej już tego
nie zniosę!!!
O życie cudowne,
bardzo proszę...
"DWIE KROPELKI" (15.09.2004r.)
------------------------------
Jak dwie kropelki
deszczu
do siebie podobne,
tak my oboje
w swych marzeniach
zgodni...
Jeszcze do listka
po deszczu
przytulone, lecz
za chwilę pójdą
w świat podmuchem
wiatru uwolnione...
"MAZURSKA NOC" (22.09.2004r.)
-----------------------------
Sklepienie niebieskie
gładkie jak tafla jeziora...
Wietrzyk ucichł zupełnie,
poszedł spać, bo już pora...
Gwiazdki gdzie - niegdzie
płyną po nocnym niebie
jak białe łabędzie...
Ciemno, tylko lampy
miejscami mrok rozjaśniają
- Nie widzę Ciebie,
a moglabym czuć się
jak w raju...
"SKŁADAM DŁONIE" (22.09.2004r.)
-------------------------------
Gdy składam
dłonie w modlitwie,
by Najwyższemu
podziękować
za wszystko, co
w darze otrzymałam,
czuję się jak
dziewczynka mała,
którą każdy
drobiazg cieszy
gorszy, czy lepszy...
Gdy składam
dłonie w modlitwie,
to dziękuję za Ciebie
Najwyższemu...
On wie najlepiej
czemu...?
Zetknął nas na
wspólnej drodze życia,
bo wiedział, że
bez siebie umrzemy
jak bez picia...
Gdy składam
dłonie w modlitwie,
to jestem jak
piórko, które ON
schwytał w dłonie...
Kładzie je leciutko
delikatnie, ja Mu ufam,
już się nie boję...
"SPÓJRZ" (28.09.2004r.)
-----------------------
Spójrz w moje oczy,
a zrozumiesz, ile
dla mnie znaczysz...
Spójrz w moje serce,
a dowiesz się
jaka jestem na
samym jego dnie...
Spójrz na wszystko,
co nas otacza,
rozejrzyj się;
pęd, znieczulica, praca...
"WIDZĘ CIEBIE" (16.10.2004r.)
-----------------------------
Widzę Ciebie,
jak szybko
biegniesz...
Na polu
z chwastami
wyszukujesz
dla mnie
kwiatek ukochany...
Mak, chaber
i inny nieznany...
Zrywasz jeden,
wiesz, że
mnie ucieszy...
Szukasz więcej i więcej...
Bukiet ogromny
z blaskiem
radości w oczach
mi darujesz...
Wiesz, że
miłością za niego
Ci podziękuję...
"ZATRZYMAĆ CZAS" (22.10.2004r.)
-------------------------------
Gdy spać nie mogę,
nasze rozmowy analizuję...
Wszystko, co mówiłeś
na nowo zapisuję
serca kolorami
by czas przeszły
ich nie zabrał,
aby wciąż rozkwitały...
Kurz smutku
zdmuchuję od razu,
bo chcę widzieć
uśmiech na Twojej twarzy...
Nigdy nie smuć się,
jutro będzie nowy dzień...!
"JAK POWIEDZIEĆ" (18.11.2004r.)
-------------------------------
Jak mam powiedzieć Ci,
że za Tobą tęsknię
codziennie, nawet dziś...?
Jak mam powiedzieć,
że kocham Cię
kiedy setki kilometrów
dzieli Ciebie i mnie...
Jak mam powiedzieć,
że w tym, co proste
i skromne jest piękno życia...
Jak mam powiedzieć?
Chyba tylko Tobie napisać;
Nie przepych i bogactwo
szczęściem naszym jest,
lecz to, że mamy siebie
na dobre i na złe...
"JAK BOLI" (12.12.2004r.)
--------------------------
Jak bardzo serce boli,
gdy ranisz mnie słowami...
Każdy cios zostawia ślad
niczym nie zmywalny...
Jak bardzo bli serce,
gdy sama zranię Cię...
Niedoskonałość ludzka
snuje się jak cień...
Jak bardzo boli serce,
gdy nie ma Ciebie przy mnie...
Tęsknota, samotność,
wciąż wołam Twoje imię...
"DROBIAZGI" (21.12.2004r.)
---------------------------
Drobiazgi życia;
czyjś uśmiech
w pośpiechu przesłany,
skwaszona mina,
niezadowolenie,
rachunek wygórowany...
Każdy drobiazg
ma znaczenie,
czujesz wszystko,
przeżywasz jak
samotny kamień
gdzieś za wioską, co
leży w szczerym polu
opuszczony,
nie okryty troską...
Samotnością życia
karmiony...
Tak czujesz,
drobiazgi bolą,
gdy ktoś bliski
długo się nie odzywa...
Omija Cię łukiem,
gdzieś się skrywa...
Czemu telefon,
drobiazg ważny
tak długo nie dzwoni?
Nikt nie pamięta
jak o kamieniu
za wioską porzuconym...?
"UKRYTE SZCZĘŚCIE" (21.12.2004r.)
----------------------------------
Moje szczęście w ukryciu,
przytul mnie,
nie pędź przez życie!
Gdzie jesteś?
Pamietasz mnie?
Otwórz już oczy,
sięgnij do kieszeni
i wczorajszą radość
z niej wyjmij...
Smutek okryj
płaszczem zapomnienia...
Zatańcz z niepewnością,
wartości pozamieniaj...
"CO DALEJ?" (05.01.2005r.)
----------------------------
Huragan "Iwan",
zabójcza
fala "Tsunami"...
Co dalej będzie z nami?
Jaki jeszcze żywioł
ludzi zdziesiątkuje?
Ciesz się swym dniem,
żyj pieknie tym, co
kolejny dzień
Ci podaruje...
"ZAKŁAMAŁEŚ" (27.01.2005r.)
---------------------------
Zakłamałeś
siebie w życiu,
szukasz wciąż
nowych dróg...
Miotasz się,
cierpisz w ukryciu...
Zakłamałeś siebie
i dalej to czynisz.
Nie umiesz wartości
miejscami zamienić...
To coś jest wciąż
dla Ciebie ważniejsze...
Szukaj kochanie,
szukaj dalej,
głęboko w Tobie
- tam jest oaza szczęścia...
"PIENIĄDZ RZĄDZI ŚWIATEM" (27.01.2005r.)
----------------------------------------
Pieniądz rządzi światem,
znów się o tym przekonałam,
nie ważne uczucia;
miłość, tęsknota...
wolę, więc być
dziewczynką małą...
Gdyby tak przenieść się
w dziecięcy świat,
zabrać Ciebie ze sobą,
nauczyć Cię przeżycia
wszystkich lat na nowo...
Nauczyć radości życia,
prawdy, usmiechu,
wiary w ludzi,
miłości ponad wszystko,
by nigdy się nie zgubić...
BIAŁY PUNKT (O2.04.2005r.)
---------------------------
Kochać, to jak być w niewoli...
Lecz ON się tego nie boi...
Kocha Boga, kocha nas,
kocha cały świat...
Karol Wojtyła,
Papież - nasz Cud...!
Zrobił dla świata wszystko,
co tylko mógł...
Dał nam serce i swą siłę
i blask dobroci, jaki
od niego promienieje...
Jest białą czystą plamką
na mapie świata,
co nigdy nie zniknie
i głęboko w serca zapada...
Odpoczynku nie zna,
jego żywioł to praca...
Jednoczył ludzi,
teraz też to czyni,
chociaż tej nocy Chrystus
szeroko otworzył
dla niego drzwi...
Teraz Go
do siebie prosi...
Nadszedł już
odpoczynku czas,
lecz wciąż o nas myśli...
Czuje modlitwy nasze,
dochodzące z całego świata...
Teraz ON czerpie z nich siłę,
chociaż Anioł skrzydła
już nad nim roztacza...
Jest pogodny i zadowolony,
idzie powoli na te
niebiańskie polany...
"TYMON" (26.05.2005r.)
---------------------------
Piękna noc majowa
Pachnąca bzami
- to moment
Przyjścia na świat
Przez Tymusia wybrany
Mamusię już bardzo kocha
I prezent zrobić jej chciał,
Więc Dzień Matki
Na przyjście na świat
Sobie wybrał
Swoje zdanie już posiada
I nie przejmuje się,
Że należy ułożyć główkę w dół
- on sobie leży jak chce!
Pupcią na świat się wypina
Godzina 6:00 cesarskie cięcie
Pora zaczynać!
Tata zniecierpliwiony czeka,
kiedy zobaczy swego
Pierworodnego syna
Ale personel nie spieszy się
By chłopa na schwał
Pokazać rodzicielowi
- On 3800g / 61 cm ma
I krzykiem wszystkim
Oznajmił - uwaga!
Przyszedłem właśnie na świat!
Sophia-Tczew
|
Carpe diem
Carpe diem! Carpe diem!
Jak go schwytać? Ja to wiem.
Chwytam z rana i z wieczora,
Południami też jest pora.
Pragnę od dzisiaj tak robić,
By żadnej chwilki nie zgubić.
Miłości niedościgniona!
Ja jestem od ciebie zemdlona!
Dlaczego cudowne chwile
Ukrywasz jak geofile?
Ofiaruj mi piękno przyrody!
Rozświetlaj miłości ogrody!
Za sobą pozostaw urazy,
A maluj cudowne obrazy!
I praśnij uniesień obliczem,
By świat nie pozostał o niczem.
Po latach, gdy spojrzę za siebie,
Odpowiem - żyłam jak w niebie.
,
Dwie samotności
Zjawiłeś się jak gwiazda na błękitnym niebie.
Ja kocham życie... a może ciebie?
Zegar przy łóżku odmierza czas - tyka,
A ja? Ja wciąż szukam ciebie - wyśnionego romantyka.
Podaruję ci przy świecach romantyczną kolację.
Ty zrozumiesz rozdartą mą duszę...mam rację?
Nie , nie oczekuję nic w zamian od ciebie ,
Bo wiem, że ty też marzysz... O czym? Doprawdy nie wiem...
Jam może dla ciebie ta jedna jedyna?...
Może ta miłość wsze czasy przetrzyma?...
Nocami rozmyślasz... czy warto zaczynać od nowa?...
Czy miłość do niej bolesną porażkę pochowa?...
Nie! Nic nie mów! Znam twoje myśli.
To los nasz łaskawca wszystko nam wyśnił.
Chcesz poznać ten sen?...Ach! Kto to spamięta!
To chyba był dom, ty , lustro i święta...
Patrzyłeś w nie z łzą w oku...
A ja? Nieśmiało stanęłam z boku...
Spojrzałeś w mą stronę pełen radości ,
Krzyknąłeś głośno - będę miał gości!
I widzisz?... Do dziś tak pozostało.
Ty ze mną, ja z tobą i ciągle nam mało.
Mówimy wszystkim kochamy siebie, kochamy święta,
Bo samotności nikt z nas nie pamięta.
To tylko przeszłość okrutna, ponura,
Którą dziś szara spowiła chmura.
Nasze serca stargane boleścią i życiem,
Nie załkają już nigdy pod żalu ukryciem!
Dusze nasze, ciała, oczy ... to uśmiech radości!
A może wprost z niebios to czara miłości?
,
Słodkie przebudzenie
Złaknione serce we mnie ukoisz.
Miły mój! - Ty się mnie boisz?
Bądź moją muzą niedoścignioną!
Moje oczęta do ciebie płoną!
Usta me słodkie musną cię w szyję,
A ty z myślami ciągle się bijesz.
Dać jej całusek na powitanie?...
Bukiecik fiołków?... - Nie! Dziś są tanie.
Wspomnienie lata błogiej pamięci.
I to cię kusi, ...a tamto nęci...
Ja chcę nieśmiało zadać pytanie:
Zechcesz mnie luby, moje kochanie?
Słodka, wilgotna jak ranna rosa.
Ja ci w rozkoszy oddam się bosa.
Miłosnych westchnień ile w mej mocy.
Ale poczekaj, sza!... Będzie to w nocy.
Miła podusia, głośne chrapanie.
Budzisz się! Ranek... Ach!... - To śniadanie.
,
Podaruj mi panie
Długo czekałam stwórco wszechświata Jedyny Panie.
Letargiem życia uśpiona przez to czekanie.
A ty mi mówiłeś: poczekaj... już dobrze, śpij spokojnie...
Często dawałeś mi ciernie, a innym róże hojnie.
Zapomnij o mnie na chwilkę - podaruj mi czas!
Elegię odwlecz na długo, powiedz jej - pas!
Góry przenosisz, miłość i zdrowie rozdajesz.
Otocz opieką me ciało! Czy ty mnie jeszcze poznajesz?...
Ja ci w podzięce naprawić chcę świat...
Ale ty w zamian radosnych dołóż mi lat!
,
Epitafium dla niej
Kocham cię mamo! - Chciałam powiedzieć...
Lecz ciebie już nie ma...Skąd możesz wiedzieć?
Tobie tam dobrze w anielskim niebie...
A ja wciąż tęsknie nie widząc ciebie...
Wiem, kiedyś zapewne tam dołączę.
Ale dziś usiądź przy mnie na łące.
Głowę swą wesprę na twoim łonie...
Ty mi jak dawniej opowiesz o niej.
Miękki, kojący tembr twego głosu,
Balsamem będzie mojego losu.
To nic, że z dala będzie dobiegać
Lecz ja przy tobie mogę się nie bać.
Pogłaszczesz moją buzię pyzatą.
Pamiętasz? Byliśmy na tej łące z tatą.
Słyszysz córeńko moje kochanie?
W oddali słychać ptaków ćwierkanie...
A dzikie gęsi tobie przyniosą,
Wszystko co piękne z poranną rosą.
Tak, jak w twych bajkach mateńko miła,
Twe opowieści cudowne śniłam.
Pamiętasz? Mówiłam czasem:- To nie tak było!
Lecz ciebie nigdy to nie zmartwiło.
Wszystko dokładnie mi objaśniałaś,
Czasem przy łóżku książki czytałaś.
Z których uczyłaś mnie zdanie po zdaniu,
Co jest wielkiego w ludzkim kochaniu.
Kocham ja wszystko. Kocham też Boga.
Ciebie najwięcej!
Twoja nieboga.
,
Przemijanie
Kocham cię! Kocham! Słychać wszędzie.
Radosnych uniesień jak było, tak będzie.
A ty? - Człowiecze - A ty?
Kochając ocierasz z oczu łzy.
Stajesz nad łóżkiem córki, czy syna.
I mówisz: -Tyś mój, tyś moja jedyna.
A ty? - Matko - A ty?
Ocierasz im z oczu niewinne łzy.
Potem, gdy dziecię już dorasta,
W cieniu jest ojciec i niewiasta.
A ty? - Przyjacielu - A ty?
Dłonią ocierasz z oczu gniewne łzy.
Gdy dziewczę z poczwarki wychodzi motylem,
Wybrane serce jest jej azylem.
A ty? - Kochany - A ty?
Ocierasz z jej oczu radosne łzy.
Lata mijają, człowiek w miłość bogaty,
Ten jeden, ta jedna odchodzi w zaświaty.
A ty? - Boże - A ty?
Jesteś, by otrzeć z oczu bolesne łzy.
Boże, jakież to jest proste!
Miłość jest różą, a nie ostem.
Kocham cię! Kocham brzmi czasem dziwnie.
Czy błądzą? Czy kochają zbyt naiwnie?
Nie! Każda miłość niesie nam łzy.
Gdy jej doświadczasz - płaczesz ty.
Gdy wypowiadasz - Kocham ciebie!
Anielskie chóry słychać w niebie.
,
Dla Zosi
Zofio, Zosiu, Zosieńko, Sophie!
Otworzyłaś przede mną na świat drzwi.
Stałaś się dla mnie drogowskazem.
Idę twym śladem, nie błądzę tym razem.
A teraz piszę do ciebie wiersze.
Pokaż je światu, są jako pierwsze.
I ja ci jeszcze Zosiu kochana,
Akordem rzucę na twe kolana...
Sonety, ody i śmieszne igraszki.
Także komiczne, niewinne fraszki.
Ach! Zofio, Zosiu, Zosieńko, Sophie!
,
Rozdroże
Krzyk duszy zamkniętej w udręczonym ciele,
mroczną chce przeszłość pogrzebać w popiele.
Kres życia nadchodzi podstępnie i skrycie,
rozmyślasz słysząc ostatnie serca bicie:
- Czy słowa "kocham cię" rozdawałem hojnie?
- Czy dałem zeń wszystko, by odejść spokojnie?
Nie pytaj więc - Dlaczego mnie to spotkało?
Bo to co zrobiłeś, to jeszcze za mało.
Z Bogiem dla ciebie podpiszę przymierze,
i z tobą w dawaniu chętnie się zmierzę.
Już nie krzycz, nie rozmyślaj, zostaw niuanse...
Daj z siebie wszystko, dostałeś drugą szansę!
,
Koci los
Spacerkiem idę po Bukówce,
widzę puchate mordki dwie.
Czy mają pana? - Któż to wie?
W śmietniku jedzą na stołówce.
Dziwne zjawisko w moim oku,
gdy zerknę w dal widzę Pozytyw,
pod nogą plącze się Negatyw.
Coś chyba ze mną dzieje się o zmroku!
Przybywam rano ze śniadaniem,
miauczy malutki czarno-biały,
ten biało-czarny jest taki śmiały.
Ich matka kręci się za spaniem.
Kto taki los zgotował im? No kto?
Że psocą bardzo, gdy są malutkie?
Przez nie dywany nieświeżutkie?
Na to nie bacząc przygarnij go!
Gdy to uczynisz przyjacielu,
zmarznięte nogi ogrzeje ci,
w jesienne smutne długie dni
przyjaznych mruknięć doczekasz się wielu
,
Puchar rozkoszy
Na imię mam miłość
błądzę po bezdrożach
czekam
na ciebie najdroższy
zamykam oczy rozmarzone
marzę
o szeptach miłością przepojonych
o pocałunkach twych gorących
spijam
z twych warg słodycz czarowną
objęć naszych nie ma końca
wzdycham
by znów miłosny taniec nasz
tej nocy mógł powtórzyć się
drżę
od pieszczot twych
do ciebie tulić będę się bez końca
a ty
zapragniesz mnie
bym ciało swe oddała ci bez reszty.
,
Marzyciel
Marzył o pięknej królewnie,
codziennie wzdychał do niej rzewnie.
Szukał w gwiazdach, szukał w necie,
a zapomniał o realnej kobiecie.
***
byłam kiedyś rozłożystym drzewem
pod którego cieniem chronili się ludzie
i odpoczywając opowiadali swoje historie
byłam kiedyś ptakiem pięknym
śpiewającym pieśni Bogu samemu
byłam miłością troską przyjacielem
a dzisiaj
nic ze mnie nie ma prócz cierpienia
23.07.2001
***
ile lat minęło
odkąd cię szukam
nie patrzę już w niebo
nie podziwiam wschodów i zachodów słońca
bo przestałam wierzyć że jesteś gdzieś tam.......
szukam teraz
wśród twarzy nieznanych
może jakiś gest cię zdradzi
może jesteś tuż obok
i boisz się jak ja
dotknąć miłości
mój Mały Książę
24.02.02
***
nie pogodzona ze światem
napięta zbyt mocno
jak struna w gitarze
pękam cichutko
nie raniąc niczyich dłoni
02.06.03
***
z podziemia wynurzyłem się nagi
bez bujnych włosów - właściwie całkiem łysy
swojego wstydu nie miałem czym okryć
aż wreszcie przyszła wiosna
złociste promienie słońca obudziły mnie do życia
zacząłem rosnąć
miałem ręce i włosy
stałem się prawdziwy
stałem się przystanią dla pędzących po niebie ptaków
i ludzi twardo po ziemi idących
byłem dumny
11.09.2003 r.
***
w niebieskiej tęsknocie mych oczu
odkrywam wciąż na nowo
starą samotność
w malinowym kąciku mych ust
spotykam niepewność istnienia
palce mych dłoni
rozkładam szeroko by złapać powietrze jak wiatr w żagle
i utrzymać się
ostatkiem sił przy życiu
8.04.03
,
OBJAWIENIE
czekaliśmy
zaćmienia słońca
trzęsienia ziemi
spadającej gwiazdy
a tymczasem
on był cały czas z nami
i przechodził mimo
z krzyżem na dłoniach
8.04.03
***
Otwieram okno i wpuszczam twoje
serce do pokoju Rozgląda się
niepewnie Szuka
przyjaciela Nie domyśla się
że moje serce jest
tak blisko i tak mocno bije
Nie wie że bije
z miłości Powoli odchodzi
zostawia smutek żal i gorycz
13.10.91
OCZY
twoje oczy są suche
nigdy nie widziałam w nich łzy
twoje oczy są tak głębokie
że widzę w nich całe twe życie
widzę krzyż
nie mieści się w twoim oku
przerasta cię
a jednak niesiesz go
pod górę
16.03.93
***
myślałam że to takie proste
wejść po schodach na górę
umyć zęby
i już
nic się nie pamięta
a jednak
wszystko ciągle tętniło tym dniem
nawet buty
choć w szafce
ustawiły się do wyjścia
w jedną tylko stronę
przebaczyć
tak trudno mi było wtedy
a teraz
w głębi serca
chciałabym wtulić się w te kochane ramiona
i wypłakać tę łezkę do końca
1.06.93
,
***
J.D
potrzebuję cię
tak zwyczajnie, po prostu
jak kwiaty potrzebują wody
jak zwierzęta powietrza
tak ja potrzebuję ciebie
by żyć
oddychać
by mieć siebie dla ciebie
23.08.93
***
szczęście przeszło obok nas
próbowałam je zatrzymać
ale ty skutecznie się od niego odsuwałeś
bo po co ci ono
skoro masz inne
nowe
którym się już podzieliłeś
z drugą kobietą
15.01.94
MIŁOŚĆ
kwiaty
kwiaty miała we włosach
pamiętam
i ten uśmiech na twarzy
i oczy
marzące
to byłam ja
wtedy gdy
znów się zakochałam
18.04.94
***
oto poczniesz
- powiedział do ciebie i odszedł
a ty strwożona
rozważałaś co znaczyć miały te słowa
teraz już wiesz
stoisz pod krzyżem
na który umiera twój syn
i załamujesz ręce
bo dotarło do ciebie
kim jesteś
29.04.94
,
NAMALOWANY
malują cię
zastanawiają się czy
nosiłeś długie włosy
czy oczy miałeś niebieskie
czy dłonie były delikatne
namalowali cię
- człowieka ze starą twarzą
i myślą że wszystko w porządku
a przecież nieważne
jak wyglądasz
jesteś Bogiem
8.08.94 Lubań
,
***
nie napiszę nic
bo deszcz pada
i słucham
oddechu ziemi
radosnej
- ona śpiewa
8.08.94 Lubań
***
jestem różą
niedługo zakwitnę
i dlatego potrzebuję
wody do życia
gdzie jesteś Mały Książę ?
11.08.94
,
***
szukam cię
w wietrze który
ogarnął moje włosy
w zamszowych listkach kwiatów
szukam
w dniu wczorajszym
dzisiejszym
i wiem że szukać tak będę
aż cię znajdę
15.08.94
,
***
ach, jak chciałabym
wejść znowu
do małego kościółka wiejskiego
wziąć Pismo do ręki
usiąść przy ołtarzu
zapatrzyć się w Matkę Boską
która ręce błagalnie wyciąga
i tak zwyczajnie, po prostu
zachłysnąć się Panem Bogiem
20.08.94
,
***
proszę cię
weź mą twarz
w swe ręce
otul mnie sobą
jak płaszczem
ogrzej mnie
swoją miłością
prostotą
zasłoń mą twarz
wstydzę się
że muszę żebrać
o miłość
9.10.94
LĘK
A.
boję się
że mam serce
zbyt małe
by pokochać
cię całego
by kochać cię do końca
daj mi
choć kawałek swego
7.05.95
,
DOTYK
A..
przytul mnie mocno
niech usłyszę
twoje serce
przytul mnie mocno
niech poczuję
oddech twój
na swoim ciele
przytul mnie mocno
niech ciało moje
wplecie się w twoje
abyśmy byli jedno
15.05.95
,
***
kiedy staniesz
w dolinie smutku
rozejrzyj się
spotkasz tam człowieka
może nie będzie chciał
pokazać ci swojej twarzy
może nie będzie chciał
odzywać się do ciebie
bo smutek
choć parami
wymaga ciszy
kiedy już znajdziesz się
w dolinie smutku
nie podnoś oczu do góry
nie szukaj mnie
wśród radości
moje miejsce
jest zawsze obok ciebie
18.07.95
,
***
za oknami mróz
a w moim sercu coś się topi
otulasz mnie
puchatym szalem bieli
i każesz wierzyć że
jutro będzie lepsze niż dziś
że będzie człowiek
miłość
radość
i tak jak kiedyś
wiara w małe rzeczy
wychodzę na ulicę
chcę krzyknąć
że wreszcie topi się moja niewiara
dodaj mi sił
6.12.95 Wrocław
GDZIE JESTEŚ
G.
wołam cię
ciągle otwieram okno
zaglądam w każdą uliczkę
wciskam się
w każdą szparę
pytam drzew i przydrożnych kwiatów
czy cię nie widziały
proszę
przyjdź
13.04.96
,
***
być drzewem
poczuć wiatr w gałęziach
i zaszeleścić liśćmi
pozwolić kroplom deszczu
by ożywiły me ciało
słońcu
by świeciło w pąki kwiatów
dać schronienie
bezdomnym ptakom
które z wdzięczności śpiewają
hymny pochwalne
chciałabym
28.05.96
,
***
nie mogłabym żyć bez miłości
bez wiary w niemożliwe
bez uśmiechu ze łzami
i bez łez ze smutkiem zmieszanych
bez życia z innymi
bez samotności cichej
nie byłabym w stanie
być sobą
bez Ciebie
dziękuję Ci
że stworzyłeś mnie tak cudownie
6.01.98.
,
***
chciałabym
idąc w stronę zachodzącego słońca
spotkać ciebie
uśmiechnąć się i zobaczyć twą radosną twarz
dotknąć cię
i poczuć jak drży twoje ciało
spojrzeć w twoje oczy
zapomnieć o całym świecie
i wiedzieć już
że to ty
jedyny
12.01.98.
***
A.
codziennie myślę o tobie
niebo przystrajam kolorami tęczy
dotykam ustami chłodnej trawy
spijam rosę z płatków róży
wierząc że to
ocali mnie
od życia
być blisko z dala
- oto moje szczęście
31.12.98 Milano
,
***
A.
za oknem wiosna
ciepły wiatr rozwiewa mokre włosy
słońce oślepia blaskiem złota
ptaki rozśpiewały się
jakby nie chciały by noc nadeszła
kocham cię
5.01.99.
,
***
A.
chciałabym
ręce na szyję twą zarzucić
twarz w ramiona twe wtulić
poczuć twój zapach
i tańczyć radosny taniec życia
wierząc
że tak już zostanie
3.04.99
,
PRAGNIENIE ŻYCIA
A.
bądź
czterema porami roku
błękitem nieba w który się wpatruję
poezją którą trzymam w kieszeni
bo tak bardzo mi bliska miłość Poświatowskiej
bramą codziennie otwieraną
wiatrem który
wplata się w moje włosy
jak dłoń kochana
modlitwą co dnia do Boga wznoszoną
bądź
17.05.99
***
miłość
przystrojoną wszystkimi barwami niespełnienia
wywieszam na maszcie swego serca
patrzę jak wiatr rozrywa ją na strzępy
a młodzi chłopcy salutują ze zdziwieniem
że cała czysta i piękna
a odchodzi samotna
miłość moja
rozdziobana przez złe ptaki życia
18.05.99
,
***
pod powieką
smutek ukryty
piecze
gniew nie pozwala
wydrzeć się łzom
i ulżyć sercu
jak to trudno
być kobietą samotną
4.01.00
,
***
dotykiem swoim
mógłbyś sprawić
bym znów zaczęła żyć
twoja bliskość
twoja czułość
mogłaby nadać sens wszystkiemu
co stało się nicością
dotknij mego serca
28.06.2002
,
***
ciepło twych dłoni
uleciało z powiewem wiatru
swoje silne ramiona
podarowałeś komuś innemu
i usta
powiało chłodem
16.05.02
TĘSKNOTA
pierwszą twą myślą
gdy się obudzisz
i ostatnią
po zachodzie słońca
nawet twoim snem
smutkiem twoim
czyhającym w nieodgadnionych myślach
twoim bólem
i twą radością
ukrytą w różowych kącikach ust
twym marzeniem
rozpostartym jak skrzydła ptaka
unoszonego przez wiatr
chciałabym być
6.04.03
,
***
miliony lat świetlnych przeminą
nim przyjdziesz do mnie
w światła cieniu staniemy
okryci blaskiem
wyciągnę dłoń
by ogrzać twój gładki policzek
uśmiechem rozgonimy
płynące podniebne statki
i będziemy trwać już tylko dla siebie
28.06.2003
,
****
w krągłościach mojego ciała ukryty
ból
powoli budzi się i przeciąga
jak czarny kot
ostrymi pazurkami
rozdziera mnie od wewnątrz
by sączyć się z ciepłą krwią
otwarta rana bólu
nieczuła już na dotyk
już nie do zasklepienia
8.12.2003
,
Marzenie
Jednemu marzy się kariera
Innemu konto pełne w banku
Politykowi funkcja premiera
Dziecięciu radość o poranku
Dziewczynie suknia ślubna, biała
Taternikowi szczyty gór
Artyście sztuka doskonała
Astrologowi niebo bez chmur
Mnie przyziemne pragnienie toczy
Z tego powodu po nocach szlocham
Ja chciałbym tylko spojrzeć w Twe oczy
I móc powiedzieć jak bardzo kocham.
,
Sen
Zabiorę Cię w sen mój głęboki
Gdzie wszystko zdarzyć się może
Gdzie marzeń suną obłoki
Gdzie szczęścia palą się zorze
W śnie mogę Cię nosić na rękach
I z kwiatów szyć suknie dla Ciebie
A w nostalgicznych piosenkach
Malować Twe imię na niebie
Tam łożę Ci z westchnień uścielę
Smutek na radość wymienię
Dzień szary przekształcę w niedziele
I Twoim stanę się cieniem
Symfonią będę Cię pieścił
Całował usta, powieki
I miejsca gdzie amor umieścił
miłość
Sen ten niech trwa na wieki
,
Czas
Czas matematyk liczy dni
Kolejne mnoży lata
Nawet na jawie mu się śni
Ze jest wszechwładcą świata
Na wszystko jednak nie starczy mu sił
W zetknięciu z życia bazarem
Wśród uczuć, zdarzeń i brył
Jest tylko kolejnym wymiarem
Nieświadom jest tego ten ścisłowiec
Że życie być może słodyczą
Jak poetycko pachnie jałowiec
I że szczęśliwi czasu nie liczą
,
Czat
Czat -komputerowy narkotyk
Monitora tafla szklana Klawiatury zimny dotyk
Gdzieś tam 'Ona" ,nieznana
Nick ciekawy być musi Obok papieros i kawa
Może któryś się skusi Dla niej to nie zabawa
Tak wielu czatuje
I starsi i młodzi Każdy próbuje
Nie każdemu wychodzi.
,
Znowu czat
Rozmowa banalna
Frazesy ,półsłówka
Gra wirtualna
Wyobraźni krzyżówka
Pytanie odpowiedź
Zaczepne słowa
Czasami spowiedź
Łatwa anonimowa
To wsysa każdego
Niezależnie od wieku
Szukasz tego drugiego
Gdzie jesteś "człowieku"?
,
Po rozmowie na czacie
Tam gdzie Wars z Sawą spletli ramiona
Tam gzie król Zygmunt siadał na tronie
Tam ulicami przechadza się "Ona"
Tam stopy jej pieszczą warszawskie błonie
Urodą jej dziennie się cieszą Aleje
Na dotyk jej czeka Starówka
Park Łazienkowski doń ciągle się śmieje
A ptaki w nim, czułe jej szepczą słówka.
Chopin nokturny jej śle z pomnika
I czuwa nad nią żołnierz nieznany
Podwórek warszawskich ją koi muzyka
W świat sztuki ją wiozą Zachęty rydwany
Nie znam jej fakt ,jest wirtualna
Lecz w słowach jej od wczoraj się pławię
Chcę by tu była ,piękna ,realna
Psia krew! Cholera! Zazdroszczę Warszawie.
,
Śniadanie
Rozsmarowuję Cię z masłem na chlebie
Wdycham z zapachem miodu i mleka
Obok zastawa stoi dla Ciebie.
I świeże pieczywo w koszyczku czeka.
Tak jest codziennie, cholera mnie bierze
I chyba zacznę chodzić po ścianie
Zmywam nietknięte Twą dłonią talerze
Znowu samotne śniadanie.
,
Mufka
Dłoń z mufki zimy wyjęła
Twarz wystawiła do słońca
W życie się moje wśliznęła
Wiosną pięknie pachnąca
Delikatnymi przeszła kroczkami
Przez duszy zawiłości
I wystukała obcasami
Radosny rytm nowej miłości
,
"Dezyderat"
Wychodzisz spod prysznica
W jedwabie otulona
Potem jak gąsienica
Wychylasz się z kokona
Motyle rozkładasz ramiona
Czekając na swego Romea
Miłością odurzona
Szombergia paradisea
Tak piękne motyle, dlaczego?
Znowu złość we mnie wzbiera,
Zawsze w domu innego
Znajdują się kolekcjonera.
,
Poezja
Nie szukaj poezji w poezji,
To obcy sen i marzenie
Nie szukaj jej w szyszkach daglezji
Tam tylko flory nasienie
Poezja jest Tobą - Kochana
Zaklęta w uczuć korale
I tylko Tobie jest znana
Gdzie indziej nie szukaj jej wcale
,
Rozstania!
Rozstania przyczyn może być wiele
Niezgodność charakterów, obojętne niedziele
Czasami zazdrość również nieuzasadniona
Czasami On nie chce ustąpić, czasem Ona
Niebagatelną rolę gra mamona
Najgorzej jak wyższe zarobki ma żona
,
Usiadł smutasek przy telefonie
Numer wystukała znany
Jej słodka buźka cała w łzach tonie
Telefon milczy nie odebrany
Kolejna zalewa ja łez fala
Ona wykręca numer uparcie
Musi usłyszeć ten głos co zniewala
On uspokoi wewnętrzne rozdarcie
Odebrał. Słuchawka w dłoni zadrżała
Szepnęła , przepraszam, że szlocham
Odpowiedział, uśmiechnij się mała
I uwierz , że bardzo Cię kocham
,
Dziękuję
Za to, że wyszłaś z morskiej piany
Za to ,że mogłem doznać nirwany
Dziękuję
Za sny o Tobie nierealne
Za te rozmowy wirtualne
Dziękuję
Za to ,że budzę się co rana
Z myślą o Tobie i słowem kochana
Dziękuję
Za dni bez Ciebie lecz z Twoim imieniem
Za to ,że stałaś się moim natchnieniem
Dziękuję
Za radość jutra co tchnie nadzieją
Za rymy które do Cię się śmieją
Dziękuję
Za ból który niesie niespełnienie
Za wspólną codzienność przekutą w marzenie
Dziękuję
Za to ,że jesteś za wszystko dziękuję
Nie moja ,nie dla mnie lecz nie rezygnuję
,
Proszę Cię
Bądź moją wiosną ,latem ,jesienią
Zimą kwiatami co pod śniegiem drzemią
Proszę Cię
Zostań moim westchnieniem
Kroplą tęsknoty i uniesieniem
Proszę Cię
Bądź Tą co życie słodzi
I kołysanką gdy noc nadchodzi
Proszę Cię
Bądź nie znikaj i trwaj
Daj szarość dnia i słońce daj
Proszę Cię
Sprzeczaj się zemną i kłóć
Przeklinaj, porzucaj ,przebacz i wróć
Proszę Cię
Weź mą miłość w ofierze
Tak całkiem zwyczajnie jak chleb się bierze
Proszę Cię
I oto do Boga modlitwy też wznoszę
Jeżeli możesz? Pokochaj proszę!
,
Przepraszam Cię
Za odległość która nas dzieli
Za brak wspólnej choć jednej niedzieli
Przepraszam Cię
Za rozmowy nie dokończone
Za uściski wciąż niespełnione
Przepraszam Cię
Za samotnie jedzone obiady
Za te wiersze chowane w szuflady
Przepraszam Cię
Za bezsenne noce przy winie
Za tęsknotę która nie minie
Przepraszam Cię
Za ten patos w listach do Ciebie
Za brak znaków nadziei na niebie
Przepraszam Cię
Za niepewność czy się w usta Twe wpiję
Za wszystko przepraszam lecz kocham ,tym żyję
,
Kominek w Krynicy
Tam gdzie brzmią ciągle pieśni Kiepury
Gdzie Nikifora szklane pejzaże
Tam z jej pięknością konkurują góry
To o niej ciągle przy kominku marzę
Za blask Twoich oczu i ciepło dłoni
Za, zimą serca Twego, powiew lata
Za uśmiech godny kwitnących jabłoni
Oddałbym wszystkie kominki świata
,
Kolejny czat
Był czat jeden ,drugi ,trzeci
Potem emaile i telefony
Ona samotna ale ma dzieci
On sfrustrowany bo rozwiedziony
Na czacie mogli anonimowo
O wszystkim gadać swobodnie
Ona, że życie chce zacząć na nowo
On zaś ,że bez "Niej" jest niewygodnie
Tak kilka tygodni siedzieli
Co dziennie non stop ,bez przerwy
Już prawie wszystko o sobie wiedzieli
Aż kiedyś zabrakło im werwy
I co właściwie z tego wynika?
Rozmowy już nie toczą się żywo
Ona znalazła nowego nicka
A On zaś poszedł na piwo
,
Wiosna
Świat zawibrował tonami wiosny
Melodią nadziei spłynęły kolory
Zieleń trel marzeń wyśpiewuje radosny
Na pięciolinii słońca złoto kreśli wzory
Budzące się twarze uczuć nucą cichutko
beżowe nokturny , srebrne serenady
Dziewczęce myśli trącają leciutko
miłosne struny duszy-sercowe cykady
Wplatają się w nasze dłonie
Baziowe batuty śpiewności
I tylko tę doskonałą harmonię
Zakłóca szara nutka samotności
,
Wizyta
Muza Euterpe przekroczyła mój próg
Eteryczna, liryczna na wskroś
Rzuciłem się z piórem do jej nóg
I zacząłem tworzyć to coś
Właśnie właściwe dobrałem słowa
I chciałem podziękować jej za to
Lecz wszystko zacząć musiałem od nowa
Bo obok mnie stanęła Erato
Zadrżałem od miłosnego natchnienia
Pióro już pierwszą stawiało synkopę
Gdy nagle wychłynęła z cienia
Muza podań i mitów Kaliope
Moje natchnienie w wir wpadło taneczny
Myślałem, że jaźń moja jest chora
Lecz stan ten nie był wcale niebezpieczny
Po prostu na lirze grała Terpsychora
Rozkojarzenie sięgało zenitu
Sytuacja wręcz komiczna się stała
Lecz przyczyna krążyła koło sufitu
Przed nosem mi Talia swą maską machała
Działo się coś nie do określenia
Czułem ,że na mnie nowa spłynie wena
Dramaty mam pisać! doznałem olśnienia
To mi nasunęła wchodząca Melpomena
Polihymnia w kąciku do łez się śmiała
Widząc moją cyrkową twarzy mimikę
Szepcząc w ucho Klio by wszystko spisała
Tę historię poety wciągnęła w kronikę
Szczerze zmęczyła mnie muz wizyta
Dość miąłem sugestii i nagabywania
Dosiadłem pegaza, ruszyłem z kopyta
Co jeszcze mnie czeka? może powie Urania.
,
Wirus
Głowi się wszelki świat naukowy
Bo opanował cały glob
Wirus niezwykły, zupełnie nowy
A plagi takiej nie przeżył Hiob
Ten wirus atakuje wyłącznie ludzi
Szczególnie zaraża młode osobniki
Na próżno farmacja się trudzi
W leczeniu negatywne ciągle są wyniki
Dziwne są skutki działania wirusa
Jednym nerwowy system psuje
Innym sercowego robi psikusa
A jeszcze innym karierę rujnuje
Z medycyny nie trzeba powtórki
Choć wirus jest nieznany
Działa normalnie przez komórki
SMS em został nazwany
,
Co dalej?
I znowu piątek, długie popołudnie
Potem sobota, kolejna niedziela
Miłego weekendu życzą mi obłudnie
A mnie krew zalewa i bierze cholera
Wychodzę z biura, tygodniem styrany
Kupuję dzienniki i tygodniówki
Czekają na mnie tylko puste ściany
I nie rozwiązane hasła krzyżówki
Wieczorem TV i lampka wina
Wątki, fabuły nieuważnie śledzone
W nocy snów błędnych plątanina
Rano twarz szara i oczy zmęczone
Sobota już jest nie strawna w ogóle
Za oknem widzę wesołe twarze
Ja nieudolnie prasuję koszule
O nierealnej z "Nią" randce marzę
Niedziela jak poprzednie dni
I tak kolejno rok za rokiem
Nawet na jawie już "Ona" się śni
Samotność zaś psiakrew wychodzi mi bokiem
,
I m i ę
Znam tylko Twoje imię,
ale czuję się jego wyłącznym właścicielem
Bawię się nim modelując
na wszystkie możliwe sposoby
Wkomponowuję je w piosenki
Zamalowuję kolorami
Głaszczę i pieszczę myślami
Zawsze je nosze przy sobie
Ono jest zemną wszędzie
Chronię je też przed agresywnością innych imion
Ogrzewam je uczuciami i piszę o nim wiersze
Jest moją relikwią i świętością
I modlę się wciąż, by ciałem się stało
,
Naucz mnie !
Naucz mnie śmiać się radośnie
I kochać mnie naucz na nowo
Daj szansę mnie i wiośnie
Pomaluj świat na różowo
Naucz mnie grać w zielone
Z mych oczu wyciśnij szczęścia łzy
Sny zamień w marzenia spełnione
Otul świat w pieszczot mchy i bzy
Naucz mnie żyć we dwoje
Zaraź uczuć wirusem
Przekroczę Twej szkoły podwoje
I stanę się jej prymusem
,
Internautka
Wymarzona internautko wirtualna
Zjawiłaś się na ekranie któregoś piątku
Czat, gg , rozmowa banalna
Zdania rwane bez ciągłości wątku
Wymiana emaili, może Ona napisze
Kolejne na czacie umówione spotkanie
Bezmyślnie naciskam nieaktywne klawisze
Jeszcze kilka godzin ,przeklęte czekanie
Takich spotkań w sieci było kilka
Aż dnia pewnego coś zaiskrzyło
Spędzane z nią godziny ,to tylko chwilka
I dziękuje losowi ,że to się zdarzyło
Integralną się stałem częścią komputera
Ona po programach mych uczuć buszuje
Zawsze kody dostępu trafnie dobiera
Niekompatybilne zdarzenia resetuje
Wręcz czuję jej palce na klawiaturze
I na dysku serce bijące płomiennie
Kiedyś compakt w nagrywarkę zanurzę
Odtworzę jej miłość i zaloguję we mnie
,
Czterdziesty list
Czterdzieści obrazów miłości
Czterdzieści westchnień odcieni
Czterdzieści łez radości
I uczuć czterdzieści płomieni
W czterdziestu listach zawarte
Wiara, nadzieja , oddanie
To nie commedia dell arte
To szczęśliwego jutra zaranie
,
Alegoria!
Rozgoryczona niedawnym rozstaniem
Czując na ciele jeszcze jego dłonie
Tonąca w łzach i zmęczona łkaniem
Krzyczała wróć w samotności kanionie
Myśl uparta i nieposkromiona
Prężyła jej piersi piramidy
Dumne godne pieszczot faraona
Przed "nim" niechronione tarczą egidy
Namiętny zefir podniecenia
Rozkosznie gładził ud aksamit
I jak gdyby od niechcenia
Łagodnie muskał szczyty piramid
Na pustyni łona oazę miłości
Wspomnienie dotyku pielęgnuje
Kolejną ekstazę namiętnej czułości
W pieśń uniesienia komponuje
Przymknęła powieki, tak trwa, gorąca
Sprzeczności walczą w wewnętrznych targach
W mgle się rozpływa jego twarz znikająca
Choć słowo kocham się skrapla na wargach
,
Pracowity Maj
Dziś słońce stanęło wysoko
Zaśmiał się maj radośnie
Wiośnie perskie puścił oko
I uruchomił ptasią rozgłośnię
W dłonie kwitnącej flory
Włożył pędzli dwa tuziny
W palecie uzupełnił kolory
Rozpostarł mgieł rannych muśliny
Potem z wiatrem rzeczowo pogadał
By ten chmury burzowe rozwiewał
I do deszczu telegram nadał
By regularnie kwiaty podlewał
Miłosne rozdzielał dary
Serca w gorących uczuciach maczał
I zakochane pary
Skrzydłami szczęścia otaczał
,
Marzenie smakosza!
Śniadanie lekkie, dżem pomyślności
Rozsmarowany na kromeczce błękitu
Do tego ciasteczko słonecznej radości
I kubek ożywczej rosy świtu
Drugie śniadanie-sukcesu okruszki
Herbatka z nadziei liści
Albo owoce-przemyśleń gruszki
Lub uśmiechów dziewczęcych kilka kiści
Na obiad oczywiście solidne dania
Przystawki uczuć ,z zadowolenia pieczyste
Pasty, sałatki z wykwintności lazania
I desery rozkoszy soczyste
Do kolacji szczególne mam skłonności
Miłość na gorąco w romantycznej śmietanie
Usta nasączone likierem namiętności
I ekstaza podana w francuskim szampanie
Ale niestety na ziemię zejść trzeba
Dziś do żarcia kaszanka i kęs suchego chleba
,
Spragniona
W deszczu pieszczot skąpana
Okryta tylko nagością
Ustami o smaku szampana
Bawiła się miłością
W uniesień kolejne fazy
Zachłannie się wtapiała
Smak nieprzerwanej ekstazy
Na zawsze zatrzymać chciała
Brzask jej powieki rozchylił
Podrzucił słoneczne promienie
Amor żałośnie zakwilił
Prysnęło senne marzenie
,
Ale Cyrk!
Jeśli szeroko otworzysz oczy
Uśmiejesz się szalenie
Bo niewątpliwie Cię zaskoczy
Fakt-na cyrkowej jesteś arenie
Politycy na linie balansują
Bankowcy finansowe robią akrobacje
Posłowie ustawami żonglują
Związkowcy kolorowe tworzą dekoracje
W klatkach elity ,lwy salonowe
Wokół pajace i kolombiny
W kręgach biznesu rumaki rasowe
I kundle tańczące w rytm mandoliny
Magią finansiści się parają
Manipulując PITami ,przekładając do koszy
Potrafią z tych co nic nie mają
Wycisnąć jeszcze parę groszy
Wszędzie kuglarze i treserzy
Z narodem wyprawiają cuda
Każdy w gromkie oklaski mierzy
Bo pewny ,że sztuczka się uda
Wśród szarej publiczności
Poruszam się ruchami Browna
Kryjąc starannie grymas bezsilności
Pod roześmianą maską klowna
,
One Trzy
Dylemat mam niemały
Umówiłem się na spotkanie
Jak? Wybrnąć z tej kabały
Bo przyjdą na nie trzy panie
Anna puszek czułości
Agnieszka niebanalna
Maria w odcieniach rudości
I każda taka realna
Z Anną rozmowa przy kawie
Z Marią nocy szaleństwa
Z Agnieszką śniadanie na trawie
Chyba wystarczy mi męstwa
Kogoś tknie oburzenie
Na co pozwala On sobie?
Lecz proste jest wyjaśnienie
Wszystkie są w jednej osobie
,
Dylemat
Brygadzisty ręce co wprawnie wpychają
Stalowe pręty w hutnicze walce
Dzisiaj na hałdach złom zbierają
Przeszłości rdzą raniąc fachowe palce
Sztygar co nosił pióropusz biały
Z kamratem buduje kopalnię na niby
Goryczy mole żrą mundur wspaniały
Jutro mu tworzą bieda szyby
Ślusarz, elektryk ,stoczniowiec
Chciał dobrze ,na przeszłość pluje
Każdy światowej klasy fachowiec
Dziś papierowe statki woduje
Jeszcze jest jutro mówią niektórzy
I słońce znowu zaświeci
Bo ponoć słońce wschodzi po burzy
W to wierzą już tylko dzieci
,
Słońce w rozterce
Pozazdrościło jej słońce urody
Więc promieniami próbowało
Nie bacząc na chmury i przeszkody
Spalić to kształtne, śliczne ciało
Bezczelnie opalało skórę
W sosie też własnym gotowało
Na próżno zwalczało naturę
W niej wszystko na przekór piękniało
Zły Helios ją zaklął w hebanie
Lecz marne jego wyniki
Ten kolor to dla niej wyzwanie
Więc się ubiera w słoneczniki
,
Na redzie życia
Rozmawia z morzem tworząc poezję
Mewy karmi wspomnieniami
W falę wplata miłości finezję
Snując mgłę marzeń nad wydmami
Co wieczór w bryzę otulona
Samotnie przemierza plażę
Niosąc w dłoniach tęsknoty grona
Za nadzieję Posejdonowi w darze
,
Tawerna "Pod Albatrosem"
Znów wieczór w "Albatrosie"
Butelka rumu, kompania szemrana
Nowy tatuaż na moim torsie
Kotwica, serce, strzała złamana
Jutro cumy zostaną rzucone
Wypłynę na oceany spełnienia
Wiatr na wantach zagra kanconę
Żagle wypełnią marzenia
,
Elf
W głębi leśnej krainy
Nie to nie są mity
W ciele pięknej dziewczyny
Mieszka Elf pracowity
Zadań ma Elfik bez liku
Zielenią nasycić liście
Wygładzić mchy w zagajniku
Żołędzie zebrać w kiście
Wieczorem lekcja muzyki
Żabki uczy rechotać
Nocą zapala świetliki
Mokradła mgłą musi omotać
Zmęczony zjada szybciutko
Liść pełen leśnych łakoci
Potem zasypia króciutko
W bieliźnie z kwiatu paproci
Chciałbym pobyć z nim chwilkę
Nawet wiem gdzie on mieszka
Lecz prawdy znam odrobinkę
Elf ma na imię Agnieszka
,
Azyl
W leśnej się głuszy zaszyła
W poziomkowych się kąpie rosach
Smutku sukienkę z siebie zrzuciła
Przeszłość schowała we wrzosach
Głaszcze brzozy w bielutkich sukienkach
Wierzbom gałązki czesze starannie
Kwiaty polne kołysze na rękach
Nisko się kłania Dziewannie
Do szyszek uśmiecha się czule
Radość znajduje w nasionkach
Z babiego lata tka koszule
I trawom rozdaje na łąkach
Przez pola, dąbrowy jej miłość się snuje
Przecież prawdziwa to leśna panienka
Do zupełnego jej szczęścia brakuje
By On powiedział-kocham Cię maleńka
,
Czy mogę Panią Prosić?
Na Falach Dunaju Tyś we mnie wpłynęła
W Twych włosach upojny walc szalał
Na wargach Wiedeńska Krew błysnęła
A Straussa duch w utwór kolejny to scalał
Zawładnęły mną takty na trzy czwarte
Wirującą ich jesteś ich ozdobą
Wszystko na jedną stawiam kartę
Muszę zatańczyć z Tobą
,
D l a C i e b i e
Jest takie miasteczko małe
W którym wszystko jest wspaniałe
Budynki maja wesołe kolory
Gazony tworzą wymyślne wzory
Uśmiech z twarzy mieszkańców nie schodzi
Tam starcy czują się wiecznie młodzi
Tanecznym krokiem chodzą dziewczęta
Każda skrzydłem amora muśnięta
Tam pieśni szczęścia wodzą prym
Gdzie miłość i radość tworzą rym
Króluje tam wiosna wiecznie zielona
" Ono" istnieje i w nim mieszka ONA
,
Szept
Drzewa szepczą radością zieloną
W złotym szepcie śle słońce promienie
Pustka, szeptu otula zasłoną
Dręczą szepczące uczuć cienie
W szepcie miłość ból swój zawarła
Piękna, czuła i niespełniona
Na brzegu ust w słowie kocham zamarła
Chcąc szept serca wtulić w jego ramiona
,
To się zdarzyło!
Krzywa dworcowa ławeczka
Smutna, na końcu peronu
Była świadkiem jak uczuć niteczka
Z ich pragnień się wysnuła kokonu
Widziała jak im nadzieja błysnęła
Choć w różne odjeżdżali strony
Oni wrócą, głośno krzyknęła
Nie przenoście mnie na inne perony
,
Ewa
Z żebra Adama stworzona
Piękna, kusząca, miła
W węża splotach tulona
Raj dla miłości rzuciła
Tylko w nagość ubrana
Przemyka się przez wieki
Sączy grzech jak szampana
Filuternie przymyka powieki
Zmienia twarze, imiona
Dnie zamienia na noce
W męskie wpadając ramiona
Rajskie rozdaje owoce
Jest dla malarza paletą
I weną jest dla poety
Miłością jest i podnietą
Cóż wart byłby świat bez kobiety
,
Niby taki sobie nick
Zbędne malarza pędzle i oko
Na próżno rymów szuka poeta
By w piękno Mazowsza wniknąć głęboko
Nie starcza słów, za uboga paleta
Jest ktoś, kto blaski Mazowsza przyćmiewa
Wpleciona w wierzby, zielone poletka
Wisła dla niej srebrzyście śpiewa
To wirtualna "miła kobietka"
,
Rada dla niej
Budzisz się niespełniona
Tęsknoty smak ma śniadanie
Miłość głęboko zraniona
To obiadowe Twe danie
Przed sobą masz jeszcze kolację
Choć żyjesz między jawą a snem
Namiętności przywdziej kreację
Pozwól się kochać, carpe diem
,
Chce trzymać Cię za ręce
Czuć ciepło Twych dłoni
Całować jak w piosence
Wśród kwiatów jabłoni
Z wiatrem pójść w zawody
W Twych włosów kosmykach
Stać się kropla wody
W chłodzących Cię strumykach
Chciałbym pod Twą nóżką
Trawą być zieloną
I nocą poduszką
W Twoją twarz wtuloną
Brać z tęczy kobierca
Szczęścia nić, o świcie
I na tacy serca
Dać Ci piękne życie
,
Zafascynowana kiedyś synem Apollina
Odrzuciła raj i jabłko, wybrała węża,
Laskę podróżną, czarę leczącego wina
I Asklepiosa opatrznościowego męża
Synom Eskulapa dorównuje biegłością
Lecz dylemat ciągle ma nie rozwiązany
Jak leczyć choroby wywołane miłością
I czym zasklepiać niespełnienia rany.
,
Tylko my wiemy gdzie!
Jest takie miejsce w kraju
Dotknięte Twoimi stopami
Gdzie czas zamknął się w maju
A kwiaty się pieści ustami.
Tam rosa kroplami dzwoni
I trawy zielenią tryskają
Prosząc o dotyk Twych dłoni
Które im miłość dają.
Chciałbym być rosą o świcie
Na stopach Twoich skraplaną
Kąkolem i trawą w życie
Dłonią Twoją zerwaną
,
Przesypywane w klepsydrze miłości
Ziarenka dotyków, szeptów i wyznań
Odmierzają przemijanie
Pozostawiając osad wspomnień
Znów nadszedł radosny czas
Odwrócenia klepsydry
,
Tłumy rozdeptanych pantofli
człapią po trotuarach.
Szuranie ich posuwistych kroków
otępia wprawiając jednocześnie
w deliryczne wibracje
zmysły
i jak mam ich kochać?
,
W wielkim Mieście!
Owijam swą jaźń
w gazetowe artykuły
Rozbijam wzrok o billboardy.
Zgrzyt tramwajowych hamulców.
Wokół
strzępy rozmów komórkowych,
szare twarze,
twarze w grymasach,
twarze bez twarzy,
a ja chcę kochać
,
Jest tylko jedno takie słowo!
Mej duszy rozświetliło mroki
Od serca odbiło się echem
W labirynt uczuć wplątało głęboki
Zakwitło na ustach szczęścia oddechem
Wiem co czuł Orfeusz i Eurydyka
Nad Romeem i Julią już nie szlocham
Dreszcz namiętności mnie przenika
Gdy Ona czule mówi kocham
,
Rozdarte niebo
gromem miłości
raziło grzesznika
obmywając jego duszę
oczyszczającą ulewą wybaczenia
zbrukana dusza
już nie śpiewa
agonalnie rzęzi w rynsztoku
do którego spłynęła
wraz z potokiem łez
,
Żyję
pod kloszem pustki
wokół
mrówki człekopodobne
wznoszą
betonowe
kopce dobrobytu
pod moim kloszem
jest więcej światła
,
Na ten koncert czekała drżąca
Wirtuoz był nieznany
Pożądaniem zachłannym płonąca
Świątyni duszy stroiła organy
Stanęła przed nim pełna symfonii
Czułym spokojem on ją zaskoczył
Na strunach doznań poczuła artyzm dłoni
I świat erotycznych ją ballad otoczył
Koncert mszą stał się błogosławioną
By trwał wiecznie wciąż się modliła
Muzyk obdarzył ją szczęścia koroną
Więc na miłości ołtarzu ciało złożyła
,
Zamiast Kołysanki
W zajezdni usnęły zmęczone tramwaje
Latarnie świecące zmrużyły oczy
Noc sny kolorowe z wdziękiem rozdaje
A ulicami strażnik czas kroczy
Księżyc choć nocnym jest turystą
Do gwiazdki perskie puścił oko
Twarz wtulił w chmurkę puszystą
Ziewnął przeciągle i zasnął głęboko
Ona wciąż marzy zasnąć nie może
Czułością kochanka jeszcze się wzrusza
Najchętniej by z nim dzieliła łoże
Uparcie odtrąca objęcia Morfeusza
,
Dzień wyjątkowy, uśmiechów kaskady
Kwiaty, drobiazgi, gorące życzenia
Wszędzie serca, na dłoni i z czekolady
Eksplozje miłości i uniesienia
Każdy na swoje serduszko czeka
Sam wysyłając amora strzały
Bo gdzieś ta druga połówka człowieka
Też pragnie by się dopasowały
By pomóc wszystkim serduszkom zbłąkanym
Sprawy w swe ręce wziął pewien święty
Patronem nad każdym zakochanym
Został niejaki święty Walenty
Modły w dniu tym wznoszę do niego
I padam przed nim na kolana
By za mną się wstawił u Najwyższego
By mnie kochała moja kochana
,
Zraniona miłością!
Ucieka w siebie, skulona
Z łez tworzy wody płodowe
Bezpieczna w pozycji embriona
Na narodziny czeka nowe
,
Walentynki
Kwiecień pisanki ma i zajączki
Grudzień świąteczne stroi choinki
Karnawał kończą tłuste pączki
Luty rozdaje walentynki
Życzenia wszystkim składamy w święta
Ciepłe, serdeczne, ujmujące
Zaś w walentynki, każdy pamięta
Swoim kochanym dać serce gorące
Pozwól do Ciebie wyciągnąć dłonie
W które złożyłem me serce i marzę
Trwając w pełnym szacunku ukłonie
Byś je przyjęła ode mnie w darze
,
Bardzo dojrzali Herosi!
W objęciach pięknej kobiety
Krew tylko pozornie w nich wrze
Wyłącznie ślinę łykają niestety
I na wstępnej kończą grze
,
Nowy dzień
serwuje niedojedzone dania
spraw zaległych
Pokryte pleśnią
sprawy niedokończone
Skarłowaciale
nieodwzajemnione uczucia
W jelitach wspomnień
nie strawione klęski
Myśli zakrzepłe w bezsilności
obstrukcja aktywności
Modlę się
o oczyszczenie
,
Jeszcze czuje
jego ramiona
opleciona namiętnością.
Nie mija upajające
drżenie ud
Westchnienia szepczą czule.
Wsłuchana w echo jego słów
trwa w dniu wczorajszym
przepełniona erotycznym
oczekiwaniem.
On wróci.
,
Słuchałem trąbki Armstronga
Jej dźwięk dzisiaj był inny.
Czyste tony z wirtuozerią
splatały warkocze standardów.
Blues był wyjątkowo bluesowy.
Serce zsynchronizowało z nim
swój rytm.
W tle wyczuwałem
bicie drugiego serca
w tym samym rytmie.
Serca zaczęły bić coraz szybciej
i coraz mocniej.
Zdominowały dźwięki trąbki.
Pozostał blues i Ona.
Jazz miłości.
,
Przytłaczają mój świat
ciemne chmury beznadziei
pragnę by z nich spłynęła radość.
niestety nie jestem
zaklinaczem deszczu
,
Rzucone przed siebie słowa
wracają kamieniem twardym
trafiając w skroń wspomnień.
Z rozerwanych żył
sączą się minione
gorzkie zdarzenia
wypatrzone czasem
i myślą piękną.
Nie rzucaj słów na wiatr.
,
Szlachetny Striptiz
Odrzuć welon smutku
Podrzyj żalów koszulę
Spal szaty zwątpienia
Kochaj
Miłość nie boi się nagości
,
Jestem krezusem!
Los podarował mi
nasycony wszystkimi
barwami miłości
wielokaratowy diament szczęścia.
Przytłacza mnie
ten wspaniały ciężar.
Oszlifuję go
na wiele
radosnych brylancików.
Wtedy będę mógł się nim dzielić
,
Radosny pocałunek świtu
zwilża rosą nadziei
spragnione namiętności usta.
Przyjmuję go zachłannie
Znowu wierzę.
,
Ubrałem dzisiaj
świąteczną szatę
myśli splotłem
w warkocze poezji
Obułem ciepłe
kamasze radości
Tanecznym udałem
się krokiem
na spotkanie miłości.
,
Raju próg przekroczyła nieśmiało
Z drzewa jabłko zerwała
I swoje drżące nagie ciało
W ofierze z jabłkiem mu podała
On kochał ją zachłannie
Nie wypuszczając z rąk jej dłoni
Ich łoże umościł w dziewannie
Wśród wiecznie kwitnących jabłoni
,
Nowy dzień
serwuje niedojedzone dania
spraw zaległych
Pokryte pleśnią
sprawy niedokończone
Skarłowaciale
nieodwzajemnione uczucia
W jelitach wspomnień
nie strawione klęski
Myśli zakrzepłe w bezsilności
obstrukcja aktywności
Modlę się
o oczyszczenie
,
Zraszając twarz
łzami nie odwzajemnienia
zakwitła
miłością spóźnioną
W radosnej samotności
ustami pieściła
słowa
jego wierszy
,
Zamawiam Budzenie
Pieszczotliwy szept
wpleciony w sen poranny
i dotyk rajskim
skażony owocem
szczęście uchwycone
miedzy
jawą, a snem
w dzień wkroczyć z
tobą na ustach
,
Byt
Niosąca na swym grzbiecie
oddech nieskończoności
nieujarzmiona
morska fala
muśnięta skrzydłem mewy
łagodnie wpłynęła na plażę
cofając się
zabrała z sobą
w nieśmiertelność
ślady mych stóp
,
W futerale nastroju
Wiwaldi
i świec
ciepły płomień
Wykwintność chwili
zaklęta
w sączonym winie
na jej palcu
brylant darowany
mieni się
blaskiem miłości
twarz zdobią
diamenty
łez szczęścia
,
Zabrzmiała pieśnią
wiosny w rozkwicie
Na orlich skrzydłach
wzniosła się wysoko
spontaniczna radość
Znalazłem sens
W spotkaniu
drugiego człowieka
,
Świat się zmienił
w wesołe miasteczko
Wokół twarze
strzelają uśmiechami
Karuzelowe kręgi zataczają
dzwoniące tramwaje
Kolorowe balony radości
wymykają się z dłoni
w błękit
niekwestionowanego szczęścia
To jeden z wielu
cudów wiosny
,
Nie przetrawione myśleniem
słowa
podchodzą
w odruchach wymiotnych
do gardła
dławią
uniemożliwiając swobodne
oddychanie
Zawarte w plwocinach
strzępy wyrazów
sylabami spadają
na papier
chcąc tworzyć poezje
bezsensu!
,
Wampirze
kły zazdrości
zatapia
w kochającym sercu
wysysając wierność
Zaborcza Miłość.
,
W sieć
ze słonecznych utkaną promieni
złowiła wiosna
ławicę radości.
Uśmiechy srebrzyste,
miłości embriony,
ptaki kolorów
papuzich
i jutra nabrzmiałe
nadzieją
Układa je odświętnie
w koszach
codzienności.
To dar dla lata.
,
Znów wiatr sypnął
w oczy
beznadzieją
Ostre odpryski
złych słów
ranią boleśnie
Broczę bezsilnością
,
Myśli młyńskim
ciążące kamieniem
wypowiedziane głosem
matowym
nie znajdują słuchacza
Wszechobecne zobojętnienie
tryumfuje kwitnącym
egoizmem.
,
Biblioteka pamięci
Na półkach
wiersze wzruszające
w kwiecistych obwolutach
uniesień,
zebrane w tomiki
niezliczone ilości opowiadań
o ludziach spotkanych,
opasłe tomy słowników
słów:
niepotrzebnie powiedzianych
i słów nie powiedzianych,
miedzy woluminami
zdarzeń ciekawych
rękopisy
o sprawach niedokończonych,
kolorowe, oprawione
w wyobraźnię
albumy zdjęć
miejsc poznanych
Jedna półka jest pusta.
To miejsce
na wielotomową powieść
życia.
Piszę ją mozolnie.
Prawa autorskie ma
wydawnictwo
nostalgia.
,
Poplamiona, podarta
sukienka.
Oczy,
smutkiem błyszczące.
Usteczka ułożone
w podkówkę
i na policzkach
ścieżki łez.
Rączka malutka
do Ciebie wyciągnięta
prosi o miłość.
Nie żałuj chleba.
,
Jak można pisać
górnolotne słowa
w których zaklęte
myśli ponadczasowe
szermują
wątpliwym pięknem
gdy prawda bolesna
nie uwolniona.
,
Kasa, kasa, kasa
Ból głowy tępy
Kariera, kariera, kariera
Stres do potęgi entej
Pracocholizm
alienacja Heraklesa
Już nie ma
Romea i Julii
,
Prośba!
Zazdroszczę wiatrowi
gdy bawi się
Twoim warkoczem,
Płatkom śniegu
zazdroszczę,
które siadają na rzęsach
całując Twoje powieki,
i słowom pięknym
zazdroszczę,
że warg Twych dotykają.
W myśl się zamienię czułą.
Pozwól zamieszkać
w sobie.
,
11 marzec Roku 2004
Drżę
zbudzić się znowu trzeba
strachowi życia
spojrzeć w oczy
i walczyć
nikt nie przychyli nieba
cios niespodziewany
nie raz zamroczy
jak się zachłysnąć
pięknem świata
jak miłość czystą
ożywić
dziś znowu
musze zabić brata
i skrwawionymi rękami
objąć Twą kibić
,
Przywdzieję uśmiech
szczęśliwy.
Zdejmę buty
z betonu.
Za miasto pójdę boso.
Tam w ciszę traw
się wsłucham,
będę kaczeńcem
przez moment,
potem korą brzóz
zajaśnieję
i ziemi zjem
grudkę żyzną.
Odrodzę się
w jej zapachu.
Wrócę do miasta
autobusem,
a ludzie powiedzą
On żyje.
,
Nie potrafię zrozumieć wędkarzy
Którzy w deszczu, słońcu, o chłodzie
Wiedząc, że nic się nie zdarzy
Godzinami moczą kij w wodzie
Ja siedzę wygodnie w chacie
Drink, fajka o nic się nie głowię
Wędkę zarzucam na czacie
Z gwarancją, że zawsze coś złowię
Nie mija kilka chwilek
I już się jedna skusiła
Przynętę mam nick "Motylek"
Więc się na haczyk wbiła
Kołowrotek słów zakręciłem
Decyzja była szybka
W jej nick się oczami wpiłem
To była "Złota Rybka"
Tylko się role zmieniły
Ona nie wychodzi z cienia
A już nie mam siły
Spełniam jej wszystkie życzenia.
,
Golgota!
Znów się podniosła
skatowana dusza
przytłoczona
niespełnienia brzemieniem
biczowana
nadzieją złudną
uparcie kroczy
w jutro
by zawisnąć
spokojem
na krzyżu
miłości
,
Dostałem w darze
kwiat życia
Z pąku dzieciństwa
rozwinął się w
pąsową różę
miłości
Broni się
przed agresją świata
kolcami pokory
Kolejno jednak
opadają z niego
płatki uczuć
Jesiennieję więdnąc
Chciałbym zatrzymać
jego piękno
,
W naszego życia
ziemię żyzną
wetknę
ziarenka prawdy
uczucia będę siał
garściami
posadzę magnolie
tęsknoty
i wrażliwości kwiaty
spełnienia drzewa
będą ciężarne
owocami radości
szczepione oddaniem
krzewy
obrodzą malinowymi
pocałunkami
będę gorliwie
pracował
oblewając się
potem szczęścia
w Twoim
ogrodzie miłości
,
Znowu smutny
słoneczny ranek
W łazience brak
drugiej szczoteczki do zębów
i nakrycie jedno na stole
wyjść jak najszybciej
i wrócić jak najpóźniej
zdarta płyta
"Takie tango"
włącza się
automatycznie
,
,
Powiedziała
każesz mi
żyć
pragnąć
pożądać
kochać
Wyznanie to
dało mu klucz
do jutra
w którym droga
wytyczona jest
jej słowami
,
Oszołomiony
zapachem wiosny
poranny wietrzyk
delikatnie trąca
struny
budzących się traw
srebrną piosnką
unosi się wysoko
by nad miastami
przenieść
powracające żurawie
wesoło bawi się
baziowymi puszkami
i odpoczywa
we włosach
roześmianych dziewczyn
z uporem przegania
ostatnie zimowe chmury
Nadstawiam policzek
czekam
na pocałunek słońca
,
Krople łez
tęsknoty,
krople łez
radości,
krople łez
rozpaczy,
krople łez
szczęścia,
krople łez
miłości
drążą skałę
serca
pozostawiając
blizny wrażliwości
,
Nie przetrawione
kłamstwa,
zgnilizna
błędnych decyzji,
uczucia skalane,
składowane
na wysypisku
wspomnień
zatruwają
myśl nową
nie potrafię tego
zutylizować
,
Spłynęłaś na mnie
wspomnieniem
Zegary
bieg odwróciły
Otuliłem się gobelinem
tkanym
z piękna chwil
spędzonych razem
zapadłem w sen
marzeń
tak pragnę
zamienić wspomnienia
w jutro szczęśliwe.
,
Różowa landrynka,
czerwone latarnie
Ona tylko
w czerwoną ubrana
podwiązkę
uśmiech wymuszony
wątpliwą rozkoszą
przecina
łza matki
,
Majowym deszczem
nasyconym
miłości poezją
wiosna poi
tylko
artystów
i zakochanych
Pilnie studiuję
sztukę kochania
,
Ustawa - ochłap
Aport!
Krzyk polityków
Zryw po nierealne
w kagańcu prawa
Powrót na miejsce
z łbem spuszczonym
Wokół
świst
bicza kapitalizmu
Podkulasz ogon
Pieskie życie
,
Muśnij mnie
słowem
gestem
oddechem
Chcę wierzyć
że jestem
Obdarzyć
szczerym
uśmiechem
,
Mocna kawa,
papieros,
myśli rozchwiane
może napisze?
może zdarzy się coś?
kolejne chwile
marazmem
skalane
w apatię
zamienia się złość
modlitwa
nie koi
mimo że prawdę
znam
nie jestem
sam
,
Banalny skowronek
róża banalna
i księżyc banalnie
romantyczny
papierowe słowa
zamieniasz
w swych ustach
w życie
w którym banał
ma sens
,
Kogo zapytać?
Kto w życiu karty
rozdaje?
Kto miłość piękną
czyni?
Jak śmierć
pokochać?
Kto na pytanie Hamleta
odpowie?
,
Pamiętasz tylko
początek
lub koniec
święto
miłość pierwszą
i zdradę
szarych zdarzeń
melodii
nie słyszysz
niedokończone
umierają same
weselem hucznym
zaczynasz
nowe
,
Rzeka miłości
potknęła się na
złamanej skale
zwątpienia
runęła
wodospadem
mieszanych uczuć
rozbryzgując się
pyłem
znaków zapytania
,
Całuję jej
łzy
które spływają
smutkiem,
tęsknotą,
żalem,
Całuje jej
łzy
w których
błyszczy
radość,
miłość
i szczęście
Tak bardzo
chciałbym umieć
płakać
,
Znów biorę się
z losem za bary
już nie wiem
która to próba
myśl o Tobie
dodaje mi wiary
może ty razem
się uda
choć szanse
mam minimalne
bo los w rękawie
czarnego asa
chowa
kolejną bitwę
przegram
lecz nie powiem
ostatniego słowa
,
Moja dusza
wpadła
w dandyzm
chcąc
przypodobać się Tobie,
Ty wolałaś
ją nagą
od dziś
ubieram się
w prawdę
,
Wierny kundel
ciepłym i wilgotnym
językiem
pieścił z oddaniem
moje ucho
a oni
zazdrośnie mówią
"pies mu mordę
lizał"
,
Wypiłem truciznę
żalu
podaną mi
w pucharze
wypełnionym goryczą
niespełnienia
skręcała trzewia
powoli
doprowadzając
moje uczucia
do agonalnych konwulsji
mam do wykorzystanie
jeszcze jeden
oddech
,
Porąbałem marzenia
na szczapy smolne
rozpaliłem ognisko
z niepokoju
w nim spalę
wspomnienia złe,
dzisiejszy dzień
fatalny
i złudzeń
gałęzie kruche
Jak Feniks
odrodzi się z popiołów
jutro świetlane
Na szybach witryn
jej twarz
obłoki jej szkicują
sylwetkę
każda kobieta
tylko jej nosi imię
sen nią się
staje
nie budzisz się
z nadzieją
klątwa to
czy kochanie
,
Chciałem ból
wierszem ukoić
na słowie
złym
złamałem pióro
ja Ją kocham
miłość nie zna
pojęcia
dość
,
Już nie chcę
żyć ułudą
już nie chcę
nadziei pustej
obetnę dłoń
swoją
która się wyciąga
po uczuć
jałmużnę
,
Słowa już wszystkie napisane
Jedynie szyk zmieniają
Uczucia już wszystkie nazwane
Podobne do tych co umierają
Komu potrzebna poezja?
Ozdobnie ułożone słowa
Gdy toczy uczuć amnezja
I miłość nie rodzi się nowa
,
Byłaś?
Czy miraż
to był cudowny?
Otula mnie
mgła marzeń?
Czy włosy Twe
pieszczą mą twarz?
Czy sen to jawa?
Czy jawa to sen?
Czy żyję?
Czy już tylko
jestem
wspomnieniem?
,
Po co się
budzić?
Krzycząca, poranna
cisza
boleśnie świdruje
mózg.
Telefon
milczy też
,
Chciałem być
Jej oddechem
Orfeuszem
oddanym
zapachem uniesień
i laską
ślepca
Ona przeszła
przez moją miłość
wycierając w nią
zabłocone
kłamstwem
buciki
,
Chcę miłość
adoptować
osieroconą
przywrócić jej
wiarę
w ludzi
dziewczęce nadać
imię
i pójść
pod ramię
w życie
szczęśliwe
,
Chcę wdziać
szatę przebaczenia
ogolić się
zanucić bluesa
kwiatów
zrywać naręcza
rozdać je
twarzom smutnym
uczcić tym
chwilę
świętą
znowu słyszałem
jej głos
,
Niezaspokojone
pożądanie
zakwitło
modlitwą żarliwą
o spełnienie
w oczyszczającej
ofierze
oddania
,
Grymas
fałszywego żalu
skrzywione
kłamstwem usta
zmarszczki strachu
zdrady
twarz zdeformowana
obłudą
rozbijam gabinet
krzywych
luster
chcę zobaczyć
swe odbicie
w zwierciadle
miłości
,
Rozwiośniła się wiosna nareszcie
Lecz droczę się z nią od rana
Że widział ją ktoś w mieście
Jak biega w szarości ubrana
Że suknię ma w bure akcenty
Bez makijażu oczęta zmrużone
A przecież czas już jest święty
Z florą zagrać w zielone
,
Podnoszę słuchawkę
w niej głos
najdroższy
minorowymi nutkami
wyśpiewane słowa
łzy dławią
dusza zaś
do niej ulecieć
gotowa
,
Stan przed zawałowy!
Palpitacje
arytmia
zawroty głowy
przyczyna
serce
bardzo chore
bić chce tylko
dla Ciebie
samotne kona
odżyje gdy
weźmiesz je w dłonie
i przytulisz
do łona
,
Nie pomagają
wiosny zaloty
nie docierają
słoneczne promienie
do duszy
która
w ciemnym
niespełnienia
grobie
czeka na
zmartwychwstanie
,
Nie zamienię
łez
na złoty deszcz,
nie będę
z marzeń
budował pałaców,
podartych
butów
na rydwan
nie wymienię,
Oddam
darmo
bogate serce
miłości
spełnionej
,
Zachłysnąłem się
o świcie
błękitem
Myśl dziewicza
mną zawładnęła
gdyby tak
nowe zacząć
życie?
Wyprawię
pogrzeb
przeszłości umarłej
i zmartwychwstania
ziarno zasieję
odrodzę się
w Tobie
nowym
świtem
,
Nasz świat!
Zaduch
myśli nie czystych
Piłata prawo
nad nami
Zwycięstwa
Pyrrusowe
Księżyce
terroryzmu
zaćmiewają słońce
Ja chcę
do światła!
,
Dziś nowy
pejzaż
maluje czas
na palecie
przemijania
miesza
barwy dnia
które nie chcą
zastygnąć
w określonym
kolorze
pejzaż mieni się
chwilą
której nie można
zatrzymać
przyglądający się
Syzyf
uśmiecha się
szelmowsko
,
Chciałem
ją zabrać
do krainy bajek
karmić ambrozją
ubierać w kwiaty
Ona odrzekła
daruj sobie stary
wystarczy
Chanel 5-tka
i od Diora
szmaty
,
W baziowych
puszkach
pieszczotki świąteczne
w koszyczkach
pisanki uczuciami
malowane
folklor
dyngusem piękniejący
powszechna radość
zmartwychwstałych
nadziei
i dom miłością
pachnący
o to się modlę
nie tylko
dla siebie
Dzieci głosu nie mają
a zegarek tyk!tyk!tyk!tyk!tyk!
Żeby móc krytykować
musisz dojrzeć
a zegarek tyk!tyk!tyk!tyk!
Polecenia partyjne
Trzy razy Tak!
A zegarek tyk!tyk!tyk!
Spadaj zgredzie
wapno nie ma głosu
a zegarek tyk!
Epitafium:
"Orator wszech czasów"
w zegarku wyczerpała się bateria.
,
Znów słyszę dzwony
Czy mam się trwożyć?
Czy anioły witać będę?
W sześcianach
zamknięte myśli
budują mury
Jerycha samotności
Czekam na
zbawienny głos trąb
,
Chcę zapomnieć rozstania ból
Chcę pamiętać tęsknoty udrękę
Chcę zapomnieć zdrady cierpienie
Chcę pamiętać zapach naszych snów
Pamięć własnym żyjąca życiem
Miesza uczucia męcząc chaosem
Nie potrafię prowadzić dziennika
,
Grzechami karmił
błądzącą duszę,
w pokutnej się
pławił rozpuście,
brodząc
w bagnie wyuzdania
dotrwał
do paschy,
padając na twarz
w żal prawdziwy
dostrzegł w sobie
Boga
,
Fachowiec!
Talentów nie pomnożył
dumę strawiła głodówka
dziurawym butem
rozciera
zawarte w plwocinach przekleństwa
przeżartymi szkorbutem szczękami
przeżuwa
gumowy, łykowaty czas
w kolejce
po zasiłek
,
Zdrada!
Próbowałem zdobyć Mont Blanck
Dziś chcę poczuć na twarzy psi ozór
,
Daty! Daty! Daty!
Kombinacje cyfr
kalendarzowe,
ślady
narodzin
kamienie nagrobne
sądów terminy
bezwzględne
chcę kupić
kalendarz
bez dat
,
Szczęście to
nie mieć nic
i zdawać sobie sprawę
z tego
ile to daje
możliwości
,
Raj!
Przed kosmicznymi drzwiami
oświetlonymi
niebiańskim blaskiem
faluje
podekscytowany tłum wiernych
wejścia strzegą
tępe anioły
co chwila
któryś z oczekujących
usiłuje
wejść do raju
ochroniarze reagują brutalnie
ciosy spadają na
łaknącego uciech rajskich
krwawiące, bezzębne
usta
seplenią
Co robicie kurwa?
To tylko dyskoteka!
,
Mazowieckie łany
w słońcu Prowansji
karczma za wsią
w niej postacie
z obrazów Breugla
w wynajętym pokoiku
Maja naga
i resztki sera
na barowym stole
a ja chciałem
jej przychylić
nieba
,
Samotność
Kupiłem chleb
razowy, zdrowy
wino czerwone
i kwiat purpurowy
na stole
nakrycia dwa
czara nastrojów
wspaniałych
w tle Francuzki
śpiewa Wróbelek
wtłoczony w
betony szare
czekam na nią
już rok kolejny
tylko wino
coraz lepsze
,
Impresjoniści!
Loutrecka
geniusz niekarłowaty
kankanem napędzane
Moulin Rouge
Renoira
biusty obfite
szaleństwo cyprysów
słyszane obciętym uchem
van Gogha
na płaszczyznach Cezana
Tahitańskie perły
Gougina
Chciałbym z nimi
Spożyć wydawane przez
Maneta
Śniadanie Na Trawie
,
Czy Kain zabił Abla
jeżeli tak to po co?
Czy życie to
zabawa w kółko i krzyżyk?
odwieczne pytanie
o jego sens
jest bez sensu
brak odpowiedzi
jest odpowiedzią
nie pytaj
żyj
pytaj by żyć
,
Miało być tak wspaniale
Marzyła
o sukience z welonem
i czterolistnej koniczynie
nagością piękną
szafując
zapomniała kochać
wymieniła słońce
na latarnię
,
Szukałem słów prawdziwych
między gwiazdami
w kamieniach
przydrożnych
kwiatach polnych
i filozofów
tomach opasłych
podałaś mi je
ze śniadaniem
w chlebie zaklęte
i dotyku czułym
,
Godziny szczęśliwe
kurantem znaczone
zamyka czas
w uczuć pozytywkach
w ich sentymentalne melodie
wsłuchuje się
tęsknota cierpliwa
prześladowana dźwiękiem
żałobnego dzwonu
samotności
,
Koszula uczuć
zszargana
w płaszczu obojętności
kieszenie dziurawe
kolejna podróż
na gapę
wierny
strach przyjaciel
podtrzymuje
resztki godności
brak biletu
upoważnia mnie
do opuszczenia
wehikułu
na dowolnej stacji
,
Szukałem
piękna doskonałego
w różę dziką
było wplecione
zmysły wszystkie
w zachwyt wprawiając
chciałem stać się jego
wyłącznym właścicielem
zerwałem je delikatnie
w zamian
za krwi kropelkę
przemijało więdnąc
zachłannie
zrywałem kolejne
nie bacząc
na ból i blizny
jestem posiadaczem
galerii
zasuszonych
obrazów piękna
,
Konieczny manicure!
Pod zniekształconymi
paznokciami
prawa złamane
chciałem wydrzeć
dla siebie
kawałek
życia
,
Ucieczki!
Wtapiasz się
w pejzaż
impresją skażony
synkopami
robisz uniki
zasłaniasz się
parawanem
piątej symfonii
przyczajasz się na dnie
mórz alkoholowych
noce spędzasz
w objęciach
Scheherezady
tylko nieliczni
dosiadają
Harleya
,
Ladschaftowe marzenia
kot łażący po sztachetach
zapach jabłek
rozłożonych w sieni
wygaszony ekran
monitora
tylko iskierka
mruga w popielniku
chciałbym się z Tobą
pięknie zestarzeć
,
Wysłałem myśli
lotem ptaka
przebiły się
przez chmury bezduszności
zaiskrzyły w słońcu
obrączka złotą
radością niesione
prześcigały
jutro
nie spełniły się
rozszarpane
jastrzębim dziobem
lęku
,
Wszyscy się
do mnie uśmiechali
dostałem rabat
przy zakupach
w ramach promocji
wręczyli tschirt
na degustacji
podali kawę
każdy coś dawał
nikt
nie podał mi
ręki
,
Niesprawiedliwość
znowu zaatakowała
dobyłem miecza
ciąłem
przez pysk
niestety
miecz wystrugany
z wierzby płaczącej
krzywda
prawdziwa
,
Patos i prawda!
W błękit wtopione
gwiazdy złote
w kolistej
galaktyce nadziei
wirują
łopocząc flagami
narodów
szczęśliwych
a na śniadanie
znowu
suchy chleb
,
Reminiscencja!
Idę wąską
staromiejską uliczką
o twarze kamieniczek
uderza echo
kroków czasu
łuszcząc piękne fasady
stojącą na parapecie
wykuszowego okna
różowo- czerwoną pelargonię
podlewa drżącą
suchą ręką
uśmiechnięta staruszka
przemijanie bezlitośnie
tatuuje wokół jej ust
kolejną zmarszczkę
naniosę ten obraz
na płótno pamięci
przechowam w miejscu
gdzie czas
nie sięga
|
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
phe 2014 3 692692 693692Gospodarka finansowa w LP Dz U z 1994 r nr 134 poz 692692I CSK 692 09 1egzamin 3 692, Egzamin692692Arrays and Clusters v1 0 id 692 Nieznany692692692Science and society vaccines and public health, PUBLIC HEALTH 128 (2O14) 686 692PL 692Vance Jack Ostatni zamek (SCAN dal 692)więcej podobnych podstron