44
pode drzwi na lewo.) Cosik się chroboce. (Zagląda przez dziurkę od klucza.) Widzicie , jaki złodziej,' przykręca śrubą okiennicę. Musi to być probant, świadomy w3yćkiego. Dobryś, piscelety ogląda i kładzie wedle siebie. (Podnosi się.) Znamci ja dobrze takie piscelety—nazywają się rebelbery. (Idzie naprzód.) Co tu robić, drzwi zamknione, okiennice przyśrubowane—i rebelbery! Choćbym wlazł, to mię pocęstuje kulką. (Namyśla się.) Tak będzie lepsi... podeprę okiennicę od pola drągiem, żeby nie wylazł, a drzwi przyśrubuję świderkiem do futryny, zęby nie otworzył, potem podpalę karcmisko i uwędzę obu, i Żyda i Miem-ca. (Śrubuje drzwi.) Jakby tez bezkurcya usły-sała, a palnęła do mnie bezedrzwi.
SCENA DWUNASTA.
Bartek i Mendel.
Mendel (uchyla drzwi od alkierza, wpóirozebrany).
Ktoś tu jest...
Bartek (podnosząc się).
Juz fertig, teraz do ku mina, kiebym jeno nie utknął na cćm, bo strasna ćma (maca).
Mendel (poznawszy Bartka, przestraszony),
Aj waj, Bartek, cego on tu chce?
Bartek (posuwając się ostrożnie ku kominowi).
Miemiec się spali, ale pieniądze ostaną, bo złote, a jak będą ratowali, to juz ja je znajdę. (Dochodzi do komina.) Aha, tutok (maca); o, jesce jest ogień w spodku. (Dmucha, węgle się żarzą.) Dobra moja. Węgiel zawdy lepsy od patycka, bo go zdała ujźry ognia. (Śmieje się.) I Miem-