— A jeżeli nawet wróci, to mam nadzieję, że będziesz jej pomagała, a nie namawiała do ryzykowania życia.
— Dziwka — rzuciłam, kiedy drzwi refektarza w koricu się za nią zamknęły-
£
Minął pierwszy tydzień, a Colettc nadal nie przejeżdżała. Trish zadzwoniła do domu, ale tam nic nic wiedzieli. Bardzo starałam się zająć nauką, ale jedyną rzeczą, którą robiłam z przekonaniem, było obkładanie powieści w brązowy papier, żebym je mogła czytać na lekcjach. Godzinami równiutko przycinałam papier. Modelowałam go, aby ściśle przylegał do grzbietu książki. Pisałam moje imię różnokolorowymi ołówkami. 1 wykaligrafowałam: „Francuskie czasowniki" na okładkach Ojca cJirziStnego, Makbeta i '/.ucłiwulych przygód.
Czułam, że z każdym dniem tyję. Musiałam coś z tym zrobić, nim wróci Colctte. Co wieczór wychodząc z refektarza zaczynałam panikować. A jednego ranka przeglądając się w lustrze stwierdziłam: Jesteś bardzo smutnym przypadkiem". Mogłam uniknąć jedzenia podczas wszystkich posiłków opróc2 kolacji, bo wtedy zawsze stała za mną Paula.
Tamtego wieczora Zjadłam dwa talerze frytek wpychając sobie do gardła tłuste prostokąty bez smakowania ich.
— Cieszę się, żc odzyskujesz zdrowy' rozsądek — powiedziała Paula.
— Dobra dziewczynka — dodała Carmel.
Potem wypiłam cztery szklanki wody.
— Dobrze, spłucz to wszystko wodą.
— Ostrożnie — ostrzegała Carmel, kiedy poprosiłam ją o drugi kubek kawy.
Colcue zawsze mówiła, że trzeba pić dużo płynów, że trzeba się do tego ciągle namawiać. Że trzeba bić się w brzuch, żc trzeba myśleć o czymś naprawdę ohydnym. I nigdy nic należy się poddawać.
Oczywiście Jeśli się traktowało serio wymiotowanie.
Mój żołądek chlupał od płynów, kiedy opuszczałam refektarz. Bałam się, żc mi się nic uda, a jednocześnie byłam podniecona. Za wszelką cenę musiałam się pozbyć Trish.
— Idż pierwsza, muszę wrócić tło sypialni po książkę.
— Pójdę z tobą.
— Nie trzeba. Zajmie mi 10 tylko pięć minut.
— Mam ochotę na spacer.
— To dlaczego nic pójdziesz na deptak za szkoła?
— O Boże. nic musisz być Utka zgryźliwa.
— Nie jestem zgryźliwa, po prostu chcę trochę pobyć sama.
— Cóż, to idź i bądź sama!
Nic jest łatwo pozbyć się ludzi, ale trzeba próbować. To właśnie zawsze powtarzała Colette.
— Cześć — powiedziałam przechodząc koło świeżo upieczonych drugokłasistek. Minęłam Brendę bardzo szybko, żeby nie mogła mnie zatrzymać.
Pędem pobiegłam po schodach tło niebieskiej łazienki w środkowym korytarzu. Było ciemno, ale ktoś musiał się w niej zamknąć bez włączania światła. Czekała mnie wyprawa na piętro wyżej. Wychodząc usłyszałam odgłos wymiotów i spuszczanej wody. A potem już tylko westchnienia i syknięcia.
Ktoś był w ubikacji i wymiotował.
Ledwo pokonałam schody na najwyższe piętro. Musiałam myśleć tylko o tym.
Klęcząc nad sedesem dotykałam czołem zimnej porcelany. Popchnęłam palcem to coś z tyłu mojego języka. Teraz traktowałam to już serio. Po kilku minutach męczarni odniosłam sukces. A potem następny i następny. Cała drżałam. Czułam, jak krew napływa mi do nóg i jak opróżnia się żołądek. Łzy napłynęły ml do oczu. Byłam silna. Wszystko porządnie wyczyściłam i opuściłam kabinę.
Kiedy spojrzałam w lustro przy umywalce, zobaczyłam, że moja twarz, pokryta była plamami, a oczy zaszły mi krwią. Na pocieszenie przejechałam ręką po płaskim brzuchu.
W sypialni Lourdes przemyłam twarz tonikiem Johnson’s dla niemowląt. Potem powoli umyłam ręce i wtarłam sobie odrobinę olejku paczulowcgo. Swędziało mnie gardło w miejscu, gdzie zadrapałam je paznokciem. Ale przynajmniej czułam się mistycznie i mogłam zaśpiewać Mistyczną drogę.
Prześladenoal nas księżyc
Prześladowało nas słońce
Od początku wiecznej ciemności trwamy
Jak czarne kamienie ukryte w konaraeJi drzew
143