Chyba nic sądzi} leż, żc Ja będę spotykała się z nim na każde skinienie, ale milczałam. Musiałam myśleć o bezpieczeństwie siostry Carmcl.
Musiałam mu się przyznać, że nic potrafię zwijać papierosów, co było bardzo upokarzające. On jednak powiedział, że wcale mu to nie przeszkadza.
Oparliśmy się o stół i objął mnie ramieniem. Niezbyt mocno. Nie w żelazny uścisk, jak po pogrzebie Colctte. Czekałam, aż poczuję się mistycznie albo co najmniej odlotowo, ale nic się nie działo. Pomyślałam, że na kolację mogę zjeść nawet większego ziemniaka.
Poczułam się oszukana. Miałam tytoń na całym Języku. Skręty okazały się taniochą. Przełknęłam tytoń. Nie żebym chciała oszczędzić Jolmny'cgO, ale dlatego, że nie chciałam robić z siebie przedstawienia.
Zaciągnęłam się jeszcze raz wydychając ogromny kłąb dymu. Zastanawiałam się, co może teraz robić Carmcl. Ukradkiem obserwowałam mój papieros, który rozpadał się na papier i cuchnący tytoń.
— Co ty z tym robisz? —Johnny wyrwał mi papierosa i zdusił go butem na cementowej posadzce. —Jesteś takie plcprzx>nc niewiniątko — uśmiechnął się do mnie i przyciągnął do siebie.
Niewiniątko? Ledwo żyłam od intryg. Nic mogłam już wytrzymać tego podwójnego życia, które prowadziłam.
Wtedy innie pocałował.
Było mistycznie.
Zapomniałam o zjedzeniu ziemniaka.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby tylko całował mnie w usta, ale on wpychał mi swój język między zęby. Nasze języki zetknęły się.
Nagle poczułam, że w drzwiach stoi Carmcl. Nic słyszałam szelestu jej fartucha, po prostu poczułam jej obecność, jakby była we mnie. Jakby odpychała mnie od Johnny'cgo.
Zaczerwieniłam się i odepchnęłam go. Zachowywałam się jak dzikuska.
Najpierw byłam przerażona, że Carmel widziała, jak się całujemy z Językiem. Coś obrzydliwego. .Ale po chwili przypomniałam sobie o groźbach.
— Carmel, on jest niebezpieczny. Uciekaj!
Carmcl nic poruszyła się. tylko jej różowe policzki zbladły. Może to złudzenie optyczne z powodu tych białych ścian.
— Uciekaj! Błagam clę! — podbiegłam do niej chcąc ją złapać, ale poślizgnęłam się na cementowej posadzce. Nagle zrobiło mi się zimno. Osunęłam się, jakbym miała zemdleć. Zatrzymałam się tuż przed Jej kaloszami. Były czarne i bez ozdób, jakby zrobione specjalnie dla zakonnic.
Wydawało mi się. żc tylko wykręciłam sobie nogę, ale kiedy próbowałam wstać, zatoczyłam się do tyłu i znów upadlam. Johnny podniósł puszkę, która wypadła mu z rąk na widok Carmcl.
— Co ty jej zrobiłeś? — Carmcl objęła mnie ramieniem.
— Nic jej nic zrobiłem, przysięgam! —Johnny podniósł ręce do góry udając, żc zachował zimną krew.
Kosika puchła mi w zastraszającym tempie.
— Groził, że zrobi siostrze krzywdę.
— hartowałem.
Johnny wyglądał tak głupio, żc od razu się połapałam. I ja czułam się teraz jeszcze bardziej głupio.
Carmel nie wyglądała na przetażoną. Patrzyła na nas smutnym wzrokiem.
— Będziesz musiał ml pomóc zanieść ją do szkoły. Jeśli zobaczy ją siostra Paula, może zostać relegowana ze szkoły — Carmcl miała naprawdę nieprzyjemny wyraz twarzy, kiedy mówiła do Johnny'cgo. —Jesteś wystarczająco dorosły, by wiedzieć, iż nic powinieneś narażać Grace na niebezpieczeństwo. Ona jest zbyt niewinna dla takich jak ty!
7. trudem przełykałam ślinę. Zrobiło ml się żal Johnny’cgo. Chciałam wytłumaczyć Carmcl, żc to nic jego wina, żc on jest na prochach 1 żc bierze lit
*
Johnny zaniósł mnie do szkoły i nawet ani razu nie narzekał, żc jesieni ciężka jak worek kartofli. Przed wejściem do klasztoru podali sobie z Carmel ręce. Serce bolało mnie tak samo jak kostka. Wiedziałam, żc nic będę mogła mleć z nim nic wspólnego jak długo będę w Mayo. Wiedziałam, żc nie pozwolę sobie na narażanie Carmcl na docinki Pauli. Zabiłyby ją gdyby wyszło na jaw, żc nas kryła.
Dopiero kiedy się odwrócił, by odejść, zauważyłam, żc ma nowe lcvisy. Jeszcze były bardzo sztywne. To było takie smutne. Równie smutne jak jego mała, zmoknięta głowa.