Bez nazwy (4)

Bez nazwy (4)



powiedziała mama. — Nie myśl, że będę chciała, żebyś

zaraz poszedł do pracy. Masz prawo do lenistwa.

Leniuchowanie w małym miasteczku okazało się zajęciem wyczerpującym. Zwłaszcza jeśli nie musi się leczyć kaca, a Antoś nie miał upodobania do kieliszka. Jeśli nie ma się dziewczyny do łóżka, do czego się przywykło. I jeśli nie uprawia się żadnego absorbującego hobby.

—    Wiesz mamo — powiedział któregoś dnia Antoś. — Pojechałbym gdzieś za granicę.

—    A po co? — zdziwiła się Katarzyna D. — Z takich podróży nigdy nic dobrego nie wynika. Możesz sobie oglądać telewizję. Żle ci w domu? Przecież niczego ci nie

brakuje...    _    .....

—    Jestem mężczyzną. Nie mogę się ta’, obijać i nic

nie robić. Nudzę się.

Katarzyna D. musiała więc zapewnić jakąś posadkę Antosiowi i odsłonić swoje karty związane z jego mariażem. Posada jej zdaniem, powinna być spokojna, nie wymagająca specjalnej odpowiedzialności i wysiłku. Nie wpędzająca w stresy i nie zmuszająca do podejmowania decyzji. Ze znalezieniem takiej pracy nic miała żadnego problemu. W jedynym w miasteczku maleńkim zakładzie produkcyjnym jego szef wymyślił sobie zradiofoni-zowanie biura i hali fabrycznej. Potrzebny był redaktor radiowęzła. Antoś do tej roli był wymarzony, a jego dyplom dodawał splendoru całemu przedsięwzięciu i podnosił rangę samego dyrektora.

Żoną zaś miała zostać Wanda B., trzydziestoletnia rozwódka, która — choć starsza od Antosia — odpowiadała temperamentem jego matce. Obie kobiety były ulepione dokładnie z tej samej gliny. Katarzyna D. wierzyła, że kiedy przyjdzie czas, gdy na zawsze będzie musiała zamknąć oczy, Wanda B. pociągnie dalej jej dzieło, zapewniając Antosiowi spokój, bezpieczeństwo i dobrą kuchnię. Wanda B. miała swój prywatny, dobrze prosperujący sklepik z galanterią i konfekcją dziecięcą. Była zaprawiona w bojach o przetrwanie, doskonale sobie radząc z dostawcami, urzędami i klientami.

Antoś bez specjalnych rozterek poddał się woJi matki.

Wanda B. zupełnie mu odpowiadała. Pomyślał, że mogło być gorzej, a kobiety do pościeli potrzebował. Zresztą i

po nocy poślubej orzekł. że wybór dokonany przez matkę jest niezły — małżonka nie stroniła od łóżkowych

uciech i bez oporów dawała mu to. czego potrzebował. Jak chciał i kiedy chciał.

Zycie naszego bohatera biegło stabilną prowincjonalną koleiną i choć nie miał niczego do powiedzenia, ani w pracy, ani w domu. to przecież wegetowało mu się zupełnie wygodnie. Jego kobiety troszczyły się o guziki do koszuli, pełny brzuch i wypoczynek. I choć Wandzia nie mogła mu dać potomka, nie odczuwał takiej potrzeby. Dwadzieścia łat małżeństwa przeleciało mu jak z bicza strzelił bez konfliktów w pracy i w wygodnych kapciach przed telewizorem w domu. Śmierć matki przeżył zupełnie bezboleśnie, co go nawet zdziwiło, ale nie wytrąciło z montonnego rytmu. Różnica polegała jedynie na tym, że w niedzielę szedł do kościoła nie z dwoma a z jedną kobietą.

Po dwudziestu latach takiego zdrowego życia, c/ier-dziestoczteroletni Antoni D. musiał wyjechać do Warszawy na jakiś zorganizowany odgórnie spęd pracowników zakładowych radiowęzłów. Pojechał sam, bo żona nie chciała zamknąć sklepu, a jej jedyna sprzedawczyni, do której miała zaufanie, właśnie się rozchorowała.

W Warszawie Antoni D. poddał się urokowi dawno pożegnanej wolności i wieczorem razem z kolegami po radiowęzłowym fachu poszedł poszaleć do restauracji. Tam poznał Dorotę Z. i z miejsca zakochał się. Młodziutka dziewczyna właśnie pa raz pierwszy była w nocnym lokalu, dokąd zawiedli ją znajomi. Była jeszcze świeża, sprawiała wrażenie niewinnej i miała w sobie coś co Antosiowi przypomniało młodość i swobodę. I uświadomiło mu, że jest mężczyzną.

Zaczęli się spotykać. Antoni D. traktował Dorotkę jak jakąś świętość i niepokalaną dziewicę, której nic wolno zrobić krzywdy. Panience imponowała ta sytuacja —


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bez nazwy) (4) —    A -więc -mówisz, W ais orne. że jaśni Stapleum nie było w pokój u
Bez nazwy$ (5) Andrzej P nawet nie gratulował sobie w duchu, że wyszarpnął spora część schedy, jeszc
RZYM 104 —    Wiesz, że będę chciał go dorwać, Don. - Nie musiał wymawiać imien
Instrukcja dla Żony INSTRUKCJA DLA ŻON?PO PIERWSZE: Ciesz się, że w ogóle ktoś cię zechciał.PO DRUGI
instrukcja Instrukcja dla kobiety: PO PIERWSZE: Ciesz się, że w ogóle ktoś cię zechciał. PO DRUGIE:
mowisz masz (15) MYŚL POZYTYWNIE Zamiast mówić: „Obawiam się, że będę musiał to sprawdzić i oddzwoni
RZYM 104 —    Wiesz, że będę chciał go dorwać, Don. - Nie musiał wymawiać imien
186 2 INSTRUKCJA DLA ŻON? PO PIERWSZE: Ciesz się, zew ogóle ktoś cię zechciał. PO DRUGIE: Nie myśl,
Bez nazwy (11) - Mama Daniela upiekła ciasteczka. Dobierz w pary ciastka o podobnych kształtach. Kt

więcej podobnych podstron