DoRzeczy 2016

DoRzeczy 2016



CO SIĘ DZIEJE W POLSCE?^

Dużo takich osób teraz przychodzi. Ponieważ ja mam pacjentów z depresjami czy - ogólnie rzecz biorąc - zaburzeniami afektywnymi. Są nadmiernie wrażliwi na różne bodźce z otoczenia. Do nich to wszystko bardziej przemawia, bardziej ich przygnębia. I jedną z rzeczy, która w tej chwili trapi ludzi w Polsce, jest ta, że mamy za mało demokracji. A po czym to poznajemy? Ponieważ są różne takie demonstracje i w mediach tak mówią! Tłumaczę więc, że skoro są demonstracje, to znaczy, że mamy demokrację. No tak - odpowiadają pacjenci. To nie należy się martwić? N o nie trzeba tak bardzo - zgadzają się.

W psychiatrii ta granica między tym, co chorobliwe a co zdrowe, jest często dość cienka, płynna...

Dlatego ja o tym obłędzie udzielonym mówię oczywiście trochę w cudzysłowie.

No i do pana to jednak przychodzą ludzie chorzy.

Oczywiście, cały czas mówię o populacji ludzi chorych. Część z nich martwi się sytuacją w kraju w sposób zupełnie nierealistyczny. Są zarażeni medialnie. Naoglądali się i im zaszkodziło. Na takich ludzi rzeczywistość działa bardziej. Gdyby porównać ich do telewizora, to oni mają za dużo złączy HDMI. Czują się strasznie mocno podłączeni do rzeczywistości i realnie są podłączeni w większym stopniu niż ludzie zdrowi. I to o 50 proc. co najmniej. W związku z tym różne niewielkie fluktuacje rzeczywistości bardzo na nich oddziałują, choć jednocześnie nie zdarza im się zobaczyć rzeczy dużych. Znam wyniki badania pacjentów ze szpitala psychiatrycznego, którego okna wychodziły na wieże WTC w Nowym Jorku. Niektórzy z nich widzieli, jak samoloty wlatują w wieżę. I w ogóle się tym nie przejęli, przejmowali się czymś innym. Dopiero jak obejrzeli to w telewizji, to uznali, że to ważne. Rzeczywistość nie jest więc dla nich tak bardzo dojmująca. Może jest tak straszna, że jej nie trawią. Kiedy jednak dostają coś medialnie przygotowanego do strawienia, takie prefabrykaty, gotowe dania, to się tym bardzo przejmują. I często mylą rzeczywistość wirtualną z realną. Wszelkie pisanie o tym, że złotówka spadnie czy że koń padł w stadninie, to sprawy dla nich bardzo przejmujące. To problemy, które strasznie ich przygnębiają. Ten padły koń urasta u nich do niezwykłej rangi. I jak się im mówi, że wcześniej konie też tam padały, tylko państwo o tym nie mówili, to zapierają się, że nie w tym rzecz.

Tylko jak to się dzieje, że na ulice wychodzę w tych sprawach demonstrować zdrowi ludzie i nie widzę jaskrawych sprzeczności?

Na ogół nie zgadzam się z tym, że są jakieś cechy narodowe, ale jeśli Polacy mają jakąś cechę narodową, to jest to określona przez prof. Eugeniusza Brzezickiego skir-totymia. Jest ona pokrewna z cyklotymią - wahaniami nastrojów, które występują u pacjentów dwubiegunowych. I mam wrażenie, że mamy blisko do takiej narodowej dwubiegunowości. Generalnie jako naród mamy za dużo tych złącz HDMI.

Nie jestem socjologiem i znam właściwie tylko populację odbiegającą od normy, ale naprawdę widzę dziwne związki pomiędzy emocjami szarpiącymi moich pacjentów a tym, co oglądam w telewizji. Zresztą od wielu lat zgłaszałem interesujący temat - że podczas wyborów, np. parlamentarnych czy prezydenckich, wyniki głosowań w zamkniętym obwodzie w Instytucie Psychiatrii i Neurologii są mniej więcej takie same jak ogólnie dla Polski.

Część osób chorych martwi się sytuację w kraju w sposób nierealistyczny. Sę zarażeni medialnie. Naoglądali się i im zaszkodziło

A zaznaczę, że na oddziałach głosuje ok. 30 osób, tych bardziej chorych, bo zdrowsi w czasie głosowań mają przecież przepustki. Chyba czują dobrze nastroje w kraju.

Chciałem raczej zapytać o mechanizm. Jak to działa, że człowiek przyjmuje presję medialnę czy presję otoczenia i uznaje, że Ziemia jest płaska albo że w Polsce obecnie mamy niedemokratyczny reżim?

Przecież było wiele takich eksperymentów psychologicznych, w których ludzie pod presją otoczenia ewidentnie mówili nieprawdę. 80 proc. ludzi jest podatnych na taką presję.

Tylko że ja mówię o ludziach, którzy nie tl<wię w sytuacji społecznej presji, a jednak daję się czemuś takiemu ponieść. Zacytuję panu jednego z nich: „Mamy w Polsce stan wojenny. Jest zupełnie tak jak po 13 grudnia 1981 r. Ten stan wojenny wprowadził Jarosław Kaczyński”. Co pan o tym sędzi, zakładajęc, że to szczera wypowiedź, a nie cyniczna manipulacja?

To jest chore. To graniczy z psychozą, bo to jest brak oceny realnej sytuacji.

To był cytat z Władysława Frasyniuka...

Ostatnio Frasyniuk mówił wiele dziwnych rzeczy. Wzywał do rewolty itd. Ale co on opowiada?! Przecież on w latach 80. siedział kilka d obrych lat w więzieniu i nie odróżnia tego?!

Z tym stanem wojennym przypomniał mi pan, jak w 1989 r. byłem rejonowym psychiatrą na warszawskim Ursynowie.

Razem z milicją i strażą pożarną pojechałem wtedy na interwencję do trzech kobiet, które chciały popełnić zbiorowe samobójstwo w proteście przeciwko stanowi wojennemu. To była chora psychicznie matka, która miała urojenia prześladowcze, i jej dwie córki - jedna studentka psychologii, druga - maturzystka. Matce wydawało się, że jest stan wojenny i są czołgi na ulicach. I ona córki przekonała, że tak jest Wszystkie trzy mi te czołgi przez okno pokazywały. Przez balkon zgarnęliśmy te panie do szpitala i rozdzieliliśmy na trzy oddziały. Mama rano dalej była w stanie wojennym, ale córki uznały, że opowiadały poprzedniego dnia coś dziwnego. To był klasyczny przykład psychozy indukowanej czy obłędu udzielonego. To bardzo rzadkie, taki rarytas psychiatryczny. Ja spotkałem się z tym raz w życiu. A może, jak się spojrzy na ludzi, to w takiej formie subklinicz-nej jest to właśnie niezwykle częste? Tamto to była tylko skondensowana forma, ale nasze życie pełne jest tego, od czego można oszaleć.

Jest czego się bać. Jednak obawy zwięzane z przy-szłościę to chyba normalny objaw?

Jeśli ktoś się zupełnie niczego nie obawia, to ma zaburzenia osobowości. Tacy ludzie niczego się nie boją. Mają szansę szybko zginąć.

Gorzej z innymi obawami. Znów panu kogoś zacytuję: „W tym roku na Wielkanoc nie wszedłem do kościoła. Obawiałem się spojrzeń i komentarzy tych ludzi. Nigdy na ulicy nie czułem takiego lęku jak dzisiaj, np. przechodząc koło kościoła”.

Co tu dużo mówić - kompletnie chore.

Tak czuł się aktor Jacek Poniedziałek...

Był taki eksperyment w Londynie przeprowadzony w rzeczywistości wirtualnej. Ludzie w goglach i skafandrach odbywali wirtualną podróż londyńskim metrem przez jeden przystanek Ten film imitujący rzeczywistość przygotowano tak, że w ciągu podróży żaden z wirtualnych współpasażerów nie patrzył w kierunku osób biorących udział w eksperymencie.

I 60 proc. tych zupełnie zdrowych ludzi I LI?

16-22 V 2016 20/2016


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
52 JAROSŁAW GRZYBCZAK w związku z tym, co się dzieje w Polsce, obawy (29,4% wobec 21,9% dla ogółu ba
DoRzeczy 2016 pEMAT TYGODNIA ) CO 5Ę DZIEJE W POLSCE? D I powiedziało po tej wirtualnej wyprawie,
Z.(jrowo jSn, wi^Cfij w^n! •    Co się dzieje, gdy jemy za dużo lub za mało, albo też
Zdjęcie0522 Co się dzieje z materią i energią zawartą w skonsumowanym pokarmie?
skanuj0019 3 DPY-006 Jak pozbyć się wroga? w 12. rozdziale Ewangelii Mateusza? O tym, co się dzieje,
IMG 41 74 CsfJ& i, rozdani /X Przez podobność więc z tego, co się dzieje w nałogach ręki do gran
skanuj0205 204 Specjalne detale architektoniczne Co się dzieje przy działaniu sił poziomych? Siły dz

więcej podobnych podstron