pięknych czy charakterystycznych; lecz są już inne: bardziej „barokowe”.
Jeśli wziąć pod uwagę, że całe wychowanie szkolne było łacińskie, u dopełniano je za granicę, podziwiać trzeba tak powszechną i wysoką umiejętność posługiwania się językiem ojczystym w piśmie; we wszelkich, zarówno prywatnych, jak uroczystych okolicznościach.
A przypomnijmy chwiejną jeszcze ortografię oraz prosty fakt, że nikt z tych korespondentów nie napisał w tyciu dyktanda polskiego i nie oglądał nauczycielskich poprawek.1
Tu jednak wypływa niebłaha sprawa; kto właściwie te tomy listów napisał? Co do większości, jeśli chodzi o rękę piszącą — po prostu nie wiemy. Nie tylko kancelaria królewska jest poniekąd anonimem, autorem zbiorowym (siedział tam zresztą naprawdę przyjemny komplet ludzi wykształconych i zdolnych), ale gros znanej ml korespondencji prywatnej pod pewnym względem jest także tworem zbiorowym. Szata kaligraficzna, ortograficzna, z pewnością nieraz i stylistyczna pochodzi od licznej klasy ludzi, których nazwisk nie znamy: od sekretarzy osobistych, piszących pod dyktando, a nieraz też zapewne komponujących według dyrektyw listy, odczytywane później i podpisywane.
Ci właśnie ludzie pisali zarówno najczytelniej, jak najortograficzniej. Nauczyli się tego lekturą, wprawą; rozwiązywali pomyślnie problemy pisowni; czyta się ich nieraz gładziej niż dzisiejszych naszych znajomych. Kim byli? Powtarzam, można się tylko domyślać ich
91BBBB