Obojętnym my okiem Spoglądali na tycie:
Cbż nas olśni urokiem W naszym głodnym przesycie?
(Poproboiocom)
Nte jest to zbieżność przypadkowa. Pokrewieństwo tonu emocjonalnego, stylu obrazowania, problematyki odnajdziemy również w innych utworach tych obu poetów, i to w utworach nader różnorodnych, że wspomnę przykładowo pozycje takie, jak np. W dwudziestopięcioletnią rocznicę powstania 1863 roku i Na dzień 22 stycznia 1892 r., Mgławice i Palingeneza, Nadgrobek i Vox posthuma. Nietrudno też dosłuchać się pogłosu impresjonistycznej liryki krajobrazowej Asnyka w Sielankach (Plein-air) Langego, a koncepcja Rozmyślań jako cyklu sumującego filozoficzne refleksje poety narodziła się nie bez wpływu Nad głębiami.
Tego rodzaju powiązania z Asnykiem można odnaleźć u poetów tak bardzo odmiennych, jak Miriam i Kasprowicz (zwłaszcza we wczesnym okresie jego twórczości — aż po Krzak dzikiej róży). W wymienionych wyżej wypadkach chodzi jednak o autorów, którzy w pewnej przynajmniej fazie swojej twórczości znajdowali się w zasięgu oddziaływań tego nurtu poetyckiego, do którego głównych reprezentantów należał Asnyk. Krzyżanowski jednak w swoim Neoromantyzmie wymienia poza Miriamem i Kasprowiczem innych jeszcze autorów podejmujących tony Asnykowskie, jak Rydel i Szukiewicz, zwraca uwagę na pogłos zawartych w Nad głębiami rozważań na temat roli śmierci dla procesu ewolucyjnego w scenie Kory i Demeter z Nocy listopadowej, na echa koncepcji filozoficznych autora Nocy pod Wysoką w twórczości Żeromskiego.19
W dwu ostatnich wypadkach budzi się wątpliwość, czy
xl można tu mówić o wpływach w sensie bezpośredniej inspiracji, czy raczej o oddziaływaniach pomagających innym autorom jaśniej i dobitniej sformułować własne rozumienie tych i innych spraw, wyraziściej skrystalizować własną wizję. Otóż wydaje się, że znaczenie Asnyka dla Młodej Polski nie wyczerpuje się na przejętych od niego wątkach i motywach tematycznych czy problemowych, ale dotyczy również kształtowania się kultury literackiej —i w nader szerokim rozumieniu tego słowa.
Kiedy np. czytam u Krzyżanowskiego, że „autor Dnia duszy nigdy nie uciekał się do sztucznych środków wyrazu, zwłaszcza w zakresie słownikowo-składniowym. [...] Co nie mniej istotne, składniowo zdania Staffa brzmią równie gładko i dźwięcznie, jak zdania Tetmajera, co więcej, przy obrazowości swej odznaczają się nienaganną prostotą logiki, ponadto zaś celują zwięzłością znamienną dla poezji gnomicznej. Nie czuć w nich wysiłku, nie zauważa się przestawni ani wyrazów zbędnych logicznie, wprowadzonych ze względu na rym”20, gdy przypominam sobie to, co o „umiarze klasycznym, powściągliwości gestu i wyrazu”21 tego poety pisze Zawodziński, by w innym miejscu stwierdzić: „Poezja Staffa, w swym najbardziej wpływowym momencie, zjawiła się jako szczytowy rezultat dążności w literaturze końca zeszłego wieku i częściowo Młodej Polski do poezji bezosobistej, filozoficznej w rozumieniu symbolizmu, wysuwając żywioł plastyczny, rozumowy, operując obrazem i «pięknyna powiedzeniem*, z powściągnięciem liryzmu bezpośredniego — była w pewnym znaczeniu klasyczna”22, zwłaszcza gdy w tym Stóffowym klasycyzmie dopatrzy się krytyk „niejako odpowiednika pamasizmu”, to sądzę, że bliższe prawdy od przeciwstawiania Asnyka Tetmajerowi, a tego z kolei Staffowi, byłoby traktowanie ich jako reprezentantów ciągłej linii rozwojowej, ewolucji poetyckiej, która * Ib., S. 130—131.
11 K. w. Zawodziński: Wśród poetów, Kraków 1964, s. 215. 8 Ib., s. 214.
XLI