Ogólną formą determinującej woli wspólnoty — tak naturalną jak język, stąd łączącą w sobie wielorakie porozumienia, których normy świadczą o stopniu tego porozumienia — nazywam zgodnością albo duchem ro-dzinnym (concordia jako serdeczny związek i Jedność). A wiąc porozumienie i zgodność są jednym i tym samym — wolą wspólnoty w jej formach elementarnych: porozumieniem, gdy przejawia się w poszczególnych stosunkach i działaniach, zgodnością, gdy przejawia się w ogóinej.silc i naturze wspólnoty.
Porozumienie zatem to najprostszy wyraz wewnętrznej istoty i,prawdy wszelkiego trwałego współżycia współzamieszkiwania i działania. Odnosi się to przede wszystkim do życia rodzinnego, a w szczególności do jego rdzenia — małżeństwa jako naturalnego związku mężczyzny i kobiety, którego celem jest płodzenie i wychowywanie potomstwa. Milczące współporozumie-nic, że użyjemy również i takiego określenia, co do obowiązków i praw, dobrego i złego, można porównać z umową, kontraktem — ale tylko po to, by tym dobitniej ukazać różnicę. Jest to tak bowiem, jakby powiedzieć, że sens słowa to tyle, co suma umownych, dowolnych znaków, choć przecie wiadomo, że to coś zupełnie innego. Umowa, kontrakt oznacza, że zawarto ugodę, doszło do wymiany obietnic, zakłada więc użycie języka oraz obustronne zrozumienie i aprobatę ustalonych przyszłych działań wyrażonych w jednoznacznych pojęciach. Ugoda jednak może być.także domniemana, obie strony postępują tak, jak gdyby została ona zawarta; per accidens możemy .mieć tu do czynienia z milczącą ugodą. Tymczasem porozumienie jest ze swej istoty milczące, jego treść jest bowiem nie-t
wyrażalna, niewymierna, nleprzekłodalna na pojęcia. Tok jak język nie może być przedmiotem umowy, choć dzięki językowi powstają liczne systemy znaków oddających pojęcia, tak zgodności nie można „zawrzeć”, choć można zawierać rozmaite ugody. W sprzyjających
/okolicznościach porozumionie i zgodność wyrastają z danych zalążków: Jak roślina powstaje z rośliny, tak jeden' dom (w znaczeniu rodziny) powstaje z drugiego, małżeństwo rodzi się z jego realnej idei. Tym, co jest wcześniejsze, co warunkuje jo i oddziałuje na nic, jest nie tyle małżeństwo podobnych istot, ile wpisany w nie ogólny wzór, forma zjawiska. Ta jedność woli, psychologiczny wyraz więzi krwi, występuje też w większych grupach, jakkolwiek mniej wyraźnie i jakkolwiek jednostki postrzegają ją tylko w porządku organicznym. Powszechność wspólnego języka, jako realna możliwość rozumienia mowy, żywi i łączy ludzkie •umysły. Podobnie istnieje też jakiś wspólny sens, a' tym bardziej jego wyższe postacie — wspólny obyczaj i wspólna wiara. Wspólność zwyczaju i wiary przenika członków jednego ludu i jest znakiem — choć w żadnym razie nie gwarancją — że lud ten żyje w
1 jedności i pokoju. Wspólność taka istnieje zwłaszcza w obrębie plemienia. Jej postać doskonałą znajdujemy zaś w najdawniejszej i najważniejszej postaci organicznych związków życiowych — w klanie albo rodzic, który poprzedza rodzinę i jest jej odpowiednikiem. Z tych grup powstają i nadbudowują się na nich jalco ich modyfikacje zbiorowości związane wspólnotą terytorium. Wyróżnimy tu kolejno: 1) kraj, 2) prowincję albo marchię, 3) wieź — najsilniej zespolony twór tego rodzaju. Ze wsi albo obok wsi rozwija się miasto, gdzie — w jego dojrzalej postaci— spoiwem jest nic .tyle wspólne otoczenie naturalne, ile wspólny duch. Pod względem jego cech zewnętrznych miasto jest to
, 7 — Wipólnoła 1 itowanyntnle 45