Niech ci, jesieni, chorób ly matko przeklęta, Zbrodniczej głowy żaden nie ozdobi wian,
Niech ci oliar nie daje rolnik w plennych sadach,
(Idy świeżym moszczem kadzie napełnia po brzeg!
Tyś to chyżego roku najstraszniejszy pory,
Prze/ ciebie ma najwięcej cierpień człeczy ród!
To wraz z toby się zjawia Atropos straszliwa
Na tym święcie nieszczęsnym, z dloniy zbrojny
w sierp.
Przcciyżona cieniami wtedy Chatonowu
W bagnistych wodach Styksu grząźć poczyna
łódź, 40
Wtedy zarazy bydła i leśny zwierz ginie,
A śmierć przenika nawet w wód głębokich toń. Wyziewa złe opary ziemia, gdy przychodzisz,
Szkodliwy wiatr zatruwa przebieg twoich dni.
V czy twe klęski nie są zlej zimy zwiastunem?
Choć ta zima od ciebie znacznie lepsza już, l.ecz to ty Boreasza z północy przyzywasz
Pierwsza i pierwsza ścinasz, zimnem wody w lód, Gwałtownie drzewa z liści obdzierasz i sprawiasz,
Że bez wieńca zieleni staje wiotki gaj.
O, jakże ci złorzeczy nawet piękne nimfy.
Że z kwiecistych wianuszków odzierasz im włosi 1 cóż ci wypominać, coć życzy Pomona.
Gdy zbiera swe owoce pod drzew nagim pniern? Więdnie za twym przybyciem i zamiera wszystko,
I wasze, płacy, głosy w pustce nagich drzew;
Wraz ze słońcem daleko od was uszła miłość 1 troska o budowę gniazd w jeżyny krzach.
Nawet letniego dnia, co dotąd w długiej tali Godzin upływał, skracać ośmielasz się ciąg. Widocznie sama władcy Jowisza potęga Tobie poddana i ty dzierżysz w ręku los,
Tobie żywioł posłuszny, każdy ciebie słucha, liter i ludzki ciebie obawia się ród.
Jakże mógłby się nie bać, jakże nie przeklinać,
Gdy masz prawo dręczenia i morzenia ciał?
1 gdybyś to przynajmniej tłum gnębiła szary.
Nie ogarniałby całej społeczności ból.
Lecz ty zuchwałe sięgasz i po ludzi wielkich!
O, do tego przynajmniej winnoś nie mieć praw! ;o
H. Cesarz Ferdynand 1 Jego żona Anna Jagiellonka