Aby móc potem zbierać takie wyrazy wdzięczności, należy zawczasu przystąpić do „obróbki” dziecka.
54 "Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych
nością czego innego niż to, o co prosiły. Ich pragnienie, na któregoś spełnienie nie motecie pozwolić, skierujcie w inną stroną, albo dając* dzieciom jakieś zajęcie, albo spełniając inne ich pragnienie. Powiedz-S cie im niekiedy podczas posiłku czy zabawy z życzliwą powagą, by nal kilka minut przerwały te przyjemności i ząjęły się czym innym. Nie j spełniajcie żadnej prośby, jeśli już raz odmówiliście. Spróbujcie zado-v wolić dzieci słówkiem „może”. Owo .może” spełniajcie niekiedy, alei nie zawsze, a już nigdy, jeśli dzieci mimo zakazu wciąż się w tej? sprawie naprzykrzają. Jeśli mają wstręt do pewnych produktów spo-i żywczych, to musicie rozróżnić, czy jest to artykuł codziennego spo-2 życia, czy rzadko pojawiający się na stole. W tym drugim wypadku i nie zadawajcie sobie trudu, by zwalczyć taką awersję, w tym pier-l wszym jednak wypróbujcie, czy wolą raczej przez dłuższy czas znosić i głód i pragnienie nit wziąć do ust to, co budzi w nich wstręt. Jeśli ) będą wolały to pierwsze, dodajcie niepostrzeżenie taki produkt do; przygotowanego dla nich jedzenia, a jeśli będzie im smakowało i pój*; dzie na zdrowie, przekonajcie je, że było to tylko ich uprzedzenie. £ Jeśli jednak wystąpią u nich wymioty albo inne chorobliwe objawy, S nic nie mówcie, ale spróbujcie przyzwyczaić organizm do przyjmowa- j nia tego produktu, dodając go ukradkiem do posiłku. Jeśli to się nie uda, wszelkie wysiłki, by zmusić dzieci do jedzenia, okażą się próżne. Jeśli się jednak przekonacie, że ten wstręt płynie z czystego uprze* dzenia, to spróbujcie im to wybić z głowy albo przegłodzeniem, albo innymi środkami przymusu. Trudniej to będzie jednak przeprowadzić, jeśli dzieci widzą, że rodzice i opiekunowie także nie chcą jeść tego czy owego (...]
Jeśli rodzice czy wychowawcy nie potrafią bez skrzywienia i utyskiwań zażyć lekarstwa, niech nigdy tego nie robią przy dzieciach, niech jednak czasem udają, że zażywąją takie niesmaczne leki, które mogą kiedyś być potrzebne dzieciom. Tych i innych trudności zazwyczaj się jednak unika, jeśli dzieci są przywykłe do absolutnego posłuszeństwa. Najpoważniejszy problem powstaje przy operacji chirurgicznej. Jeśli jest ona konieczna, nie zapowiadąjcie jej z góry młodszym dzieciom, ukrywajcie przed nimi wszelkie przygotowania, a po przeprowadzeniu w ciszy zabiegu powiedzcie: .Moje dziecko, już wszystko dobrze, ból szybko minie". Jeśli jednak potrzebna się okaże powtórna operacja, to nie umiem tu udzielić żadnej ogólnej rady, czy omawiać ten fakt z dzieckiem, czy przystąpić do niej bez żadnych wstępów, gdyż w jednym przypadku należy zalecić jedno, a w innym drugie.
„Czarna pedagogika" 55
Jeśli dziecko boi się ciemności, to tylko wasze własne niedopatrze-gijnie. Już w pierwszych tygodniach życia, najlepiej jeszcze wtedy, kiedy ; 6ję je karmi nocą, trzeba mu czasem gasić światło. Jak się je już raz ! rozpuści, to długo potem trzeba je leczyć z takiej choroby. GBsi się światło, a po chwili znów zapala, potem ta chwila staje się coraz , dłuższa, aż trwa ponad godzinę, w tym czasie prowadzi się obok ożywioną rozmowę i daje dziecku jakiś przysmak. Potem w nocy już światła się nie zapala, wprowadza się dziecko za rękę do ciemnego pokoju, potem się je tam posyła samo, by coś stamtąd przyjemnego dla siebie wyniosło. Ale jeśli rodzice i opiekunowie sami boją się ciemności, to nie mam na to żadnej innej rady niż udawanie (J.B. Basedow, 1773, cyt. w: K. Rutschky, op. cit, s. 258 i n.).
J...] Należy również wymagać od wychowanka samoopanowania, aby się tego nauczył, trzeba go do tego wdrażać. A zatem, jak to pięknie wyłoży! Stoy w swojej encyklopedii, trzeba go nauczyć przyglądać się samemu sobie, ale nie przeglądając się w lustrze, ale po to, by poznał swoje wady, na których zwalczanie ma teraz obrócić wszystkie swoje siły, potem trzeba postawić przed nim określone wymagania. Chłopiec musi nauczyć się wyrzeczeń, musi się nauczyć odmawiać sobie i musi się nauczyć milczeć, kiedy się go łaje, i cierpliwie znosić przykrości, musi się nauczyć dotrzymywać sekretów i przerywać sobie jakąś przyjemność. [...]
Na ogól w ćwiczeniu samoopanowania najważniejsze je6t, by zacząć, sukces rodzi dalsze postanowienia. W pedagogice często powraca takie zdanie: „Z każdym zwycięstwem wzrasta siła woli i zmniejsza się moc zwalczanych pragnień, aż wreszcie całkiem się poddadzą”. Znamy wybuchowych chłopców, którzy, jak to się mówi, nie posiadali się z gniewu innych i słyszeliśmy, jak dziękują swoim wychowawcom CEnzyklopadie..., cyt w: K. Rutschky, op. cit., s. 374).
56
____^mwycn instynktów życiowych <i<a
Całkiem jest łatwo przygiąć młode drzewko w takim kierunku, w kim powinno rosnąć, a nie możemy tego zrobić ze starym dębem [.^9 Niemowlę lubi jakąś zabawkę, która stanowi dla niego rozrywkę. Trzebi ba, patrząc na nie z życzliwym uśmiechem, odebrać mu ją bardZol łagodnie, spokojnym ruchem i natychmiast zastąpić jakąś inną zabasl wką. Zapomni wtedy o tym pierwszym przedmiocie i chętnie weźnugS do ręki inny. Częstsze powtarzanie tego zabiegu już od najwcześniej^ szygo okresu jasno nam dowiedzie, że dziecko wcale nie jest tak nie|| ugięte, jak się je o to oskarża i jakim mogłoby się stać przy nieroz-i ważnym z nim postępowaniu. Nie jest wcale łatwo sprzeciwiać sięB uparcie komuś, kto miłością, zabawianiem i czułą opieką zdobył sobiejl zaufanie. U samych początków żadne dziecko nie okazuje zaniepokój jenia i sprzeciwu dlatego, że mu się coś odbiera łub coś robi wbrew^ jego woli, ale dlatego, że nie chce być pozbawione rozrywki i się nu-i dzić. Nowa dostarczone mu rozrywka sprawia, że natychmiast zapo-, mina o tym, czego tak gwałtownie się domagało. Gdyby jednak dziecko^ po pozbawieniu go jakiegoś miłego mu przedmiotu okazywało niezadowolenie, płakało i krzyczało, nie zwracajcie na to uwagi i nie próbujcie^ go utulić pieszczotami i zwróceniem tego przedmiotu. Róbcie dalej { swoje, podsuwając mu nowy przedmiot do rozrywki (F.S. Bock, Lehr- , buch der Erziehungskunst zum Gtbrauch filr ckristliche Bitem und ' kiinftige Junglehrer, 1780, cyt. w: K. Rutschky, op. cit., s. 390 i n.).
Te porady przywodzą mi na myśl pewnego pacjenta, którego skutecznie od bardzo młodych lat odzwyczajono od odczuwania głodu, a doprowadzono go do tego „tylko czułym odwodzeniem jego myśli od jedzenia”. Z takiej tresury wynikł później złożony zespół objawów nerwicy natręctw, pod którymi się kryło głębokie poczucie niepewności. Owo odwodzenie jego myśli od jedzenia było oczywiście tylko jedną z form zwalczania jego żywotności. Ulubionymi
i często nieświadomie stosowanymi narzędziami są tu spojrzenie i łon głosu.
Nader poczesne miejsce pośród innych zajmuje kara milczenia i niemej wymówki, którą wyraża się spojrzeniem i odpowiednim gestem. Milczenie jest często bardziej wymowne nit słowa, a oko bardziej niż usta. Słusznie się mówi, że człowiek może wzrokiem poskromić dzikie bestie; czyż nie przychodzi mu zatem z łatwością ujarzmienie złych,
„Czarna pedagogika" 57
paczonych instynktów i odruchów młodych ludzi? Jeśli odpowie* lidnio ukształtowaliśmy i ukierunkowali wrażliwość naszych dzieci, tak nie została przytępiona na działanie łagodniejszych środków, jed-|nyi® spojrzeniem można sprawić więcej niż kijem czy batem. „Oko ^dostrzega, co kłębi się w sercu" — pod takim hasłem winno się wy-Zmierzać karę. Załóżmy, że jedno z waszych dzieci skłamało, ale wy !vnie możecie mu tego dowieść. Kiedy siedzicie przy stole albo gdzie f- indziej, kiedy rodzina jest zebrana razem, niby przypadkiem napro-gjwadżcie rozmowę na ludzi, którzy kłamią, i na szkodliwość, tchórzostwo i zgubne skutki kłamstwa, patrząc ostrym wzrokiem na winowajcę. FVTen, jeśli nie jest do głębi zepsuty, będzie siedział jak na rozżarzonych " węglach i przejdzie mu ochota na mijanie się z prawdą. Umocni się przy tym cichy wychowawczy związek między wami a nim.
Do niemych środków wychowawczych należą także odpowiednie gesty. Drobny ruch dłonią, potrząśnięcie głową czy wzruszenie ramion może odnieść silniejszy skutek niż słowa. Obok niemej przygany można także posłużyć się naganą ustną, i wcale nie potrzebujemy do tego wielu wzniosłych słów. C'est le ton, qui fait la chanson. Dotyczy to także umiejętności wychowania. Jeśli ktoś ma to szczęście, że rozporządza głosem, który potrafi oddać najróżnorodniejsze nastroje i uczucia, ten otrzymał od matki natury na swoją drogę życiową nader przydatne narzędzie kary. Można to zaobserwować nawet na bardzo małych dzieciach. Ich buzie się rozjaśniają, kiedy ojciec czy matka odzywa się do nich życzliwie, a rozwrzeszczane usta się zamykają, kiedy ojcowski głos surowo im nakazuje spokój. I nierzadko się zdarza, że całkiem malutkie dzieci posłusznie przyjmują butelkę, którą przedtem odtrącały, kiedy zdecydowanym tonem każe im się pić. 1...1 Dziecko nie potrafi zrozumieć, nie potrafi dość głęboko wniknąć w nasze uczucia, by wiedzieć, że zmuszeni niekiedy jesteśmy je boleśnie ukarać tylko z miłości, tylko dlatego, że pragniemy jego dobra. Nasze zapewnienia o miłości wydadzą mu się obłudne i kłamliwe. Ale takie i dorośli nie zawsze rozumieją biblijne słowa: „Kogo Bóg kocha, tego ciężko doświadcza". Dopiero długie doświadczenie życiowe, obserwacja życia i wiara, że ponad ziemskie wartości należy cenić nieśmiertelną duszę, pozwala nam dostrzec, jak głęboka prawda zawiera się w tych słowach.
Nie należy udzielać moralnej nagany w stanie gniewnego uniesienia, i bez niego może być ona dobitna i mocna. Takie uniesienie pozbawia nas godności i ukazuje od nie najlepszej strony. Jednak gnie-