wszystkim, co ohydnego i radosnego zawiera to słowo. Przeżywanie apokalipsy jest całkowitym zaprzeczeniem nudy. Widząc zawalający się świat, człowiek w równym stopniu rozpacza, co się bawi; to taki sam spektakl, jak nieustanne obrzydzenie, to rozrywka równie emocjonująca, jak tonący statek, zwłaszcza dla kogoś w wieku od pięciu do ośmiu lat.
Wbrew zapewnieniom propagandy Pekin głodował. Nie tak jak okoliczne wsie, w których panowała najprawdziwsi klęska głodu. Ale życie w stolicy sprowadzało się głównie do zdobywania pożywienia.
W Japonii panował dostatek i różnorodność. Pan Czang, cl liński kucharz, musiał się mocno nabiedzić, żeby zdobyć iu pekińskim targu nieśmiertelną kapustę i nieśmiertelny boczek. Był prawdziwym artystą: kapustę z boczkiem przyrządzał codziennie inaczej. Rewolucja kulturalna nie zdołała do końca uśmiercić geniuszu, między innymi kulinarnego, chińskiego narodu.
Niekiedy pan Czang wyczarowywał cuda. Jeśli udało u ni się zdobyć cukier, gotował go i tworzył z niego bajeczne karmelowe rzeźby, koszyczki i chrupiące wstążki, wzbudzające mój wielki entuzjazm.
Pamiętam, jak pewnego dnia przyniósł truskawki. Truskawki były szczęściem, które poznałam już w Japonii i którego często doświadczać będę w późniejszych latach. Jednak gwoli prawdzie muszę wyznać jedno: pekińskie I m s kawki są najlepsze na świecie. Truskawka sama w solne jest delikatna, truskawka z Pekinu jest w delikatno-\ei swojej po prostu doskonała.
51