Na szczęście była Juliette. Hojność jej miłości byia absolutna i bezwarunkowa.
Juliette była cudowna. Pisała wiersze, przetykane różnymi niezrozumiałymi przymiotnikami. W swoje długie włosy wplatała zawsze kwiaty. Malowała oczy i swój notatnik. Kochały ją konie. Pojedynkowała się z jednym osobnikiem ze swojej klasy, który odciął jej palec. Umiała podrzucać i obracać w powietrzu naleśniki. Była zuchwała wobec dorosłych.
Rodzice ją chwalili, bo czytała Theophile’a Gautiera. Pomyślałam, że to dobry sposób, żeby przypodobać się matce.
Postanowiłam zająć się lekturami zbyt poważnymi jak na mój wiek. Przeczytałam Nędzników. Byłam zachwycona. Maltretowana przez Thenardierów Kozeta - to fantastyczne. Pasjonowałam się pościgiem Javerta za Jeanem Valjeanem.
Czytałam, bo chciałam, żeby mnie podziwiano. Czytałam i odkrywałam, że mnie samą ogarnia podziw. Podziwianie było zajęciem cudownym, od którego mrowiło w dłoniach i łatwiej się oddychało.
Lektura była najlepszym polem podziwiania. Zaczęłam dużo czytać, żeby móc często podziwiać.
Nowojorskie życie trwało nadal wraz ze swym niekończącym się korowodem uniesień.
Było radością długotrwałą, ale Juliette i ja zdążyłyśmy już poznać zasady: potiwa tylko przez jakiś czas. Kiedy belgijskie ministerstwo spraw zagranicznych tak zadecyduje, pojedziemy, dokąd nas wyśle.
Należało się więc upajać, póki czas. Jakakolwiek będzie następna placówka ojca, na pewno nie będzie to kraj tak szalony, na pewno nie będzie w nim tyle whisky i nocnego życia.
Zakochałam się w ówczesnej nowojorskiej gwieździe, tancerce Susan Farrell. Miała w sobie niesamowitą wprost grację. Chodziłam na wszystkie jej balety. Któregoś wieczo-ru czekałam za kulisami, chcąc kupić baletki, w których przed chwilą tańczyła; na moich oszołomionych oczach zdjęła je ze swoich drobnych stóp, napisała na nich dedykację i ucałowała mnie.
Zauważyłam, że mimo moich dziewięciu lat mamy ten sam rozmiar; wskutek tańca na puentach Susan Farrell musiała sobie zniekształcić duże palce stóp. Od tej pory z nabożeństwem nie nosiłam niczego innego, jak tylko jej baletki. W szkole poruszałam się na puentach. Chłopcy z mojej klasy orzekli, iż nareszcie mają dowód, że brak mi piątej klepki.
105