Fakt literacki
ny może zostać zamieniony na lekką bajkę, bohater wzniosły (u Puszkina traktowany parodystycz-nie „senator”, „literat”) na bohatera prozaicznego, fabuła odsunięta na plan dalszy itd.
Tym samym jednak staje się jasne, że oieruożli-we jest podanie—^t a tycznej definicji gatunku, która-.by obejmowała wszystkie jego przejawy.. Gatunek .się p r z e m i e s z ć z aj jego dzieje / to linia łamana, a nie prostą linia ewolucji — i dokonuje się ta ewolucja właśnie na rachunek „podstawowych” cech gatunku: w eposie narracji, w liryce emocji itd. Wystarczającym i koniecznym warunkiem istnienia jedności gatunku pomiędzy kolejnymi epokami wydaje się zachowanie cech „drugoplanowych”, w rodzaju rozmiarów konstrukcji.
Ale i sam gatunek nie jest niezmiennym, statycznym systemem. W ciekawy sposób oscyluje pojęcie gatunku wówczas, gdy mamy do czynienia z urywkiem, fragmentem utworu. Urywek poematu można wziąć za urywek poematu, a więc za poemat; lecz można go odebrać i jako urywek, tj. fragment może zostać rozpoznany jako gatunek. Wyczucie gatunku nie jest kwestią dowolności odbioru, lecz jest zależne od przewagi lub w ogóle obecności tego czy innego gatunku: w XVIII wieku urywek będzie fragmentem, w czasach Puszkina — poematem. Interesujące, że od określenia gatunku zależne są funkcje wszystkich środków i chwytów stylistycznych: w poemacie będą one inne niż we fragmencie.
Gatunek jako system może więc oscylować. Wznosi się (z elementów, które wypadły, bądź z zalążków innych systemów) i opada, obracając się w rudymenty innych systemów. Gatunkowa funkcja tego czy innego elementu nie jest niczym stałym. niezmiennym.
Nie można wyobrazić sobie gatunku jako systemu statycznego już choćby dlatego, że samo rozpoznanie gatunku jest rezultatem kolizji z gatunkiem tradycyjnym (tj. wyczucia zmiany — choćby częściowej — tradycyjnego gatunku na gatunek „nowy", zajmujący jego miejsce).
Cala rzecz teraz w tym, że nowe zjawisko z a-; stępuje stare, zajmuje jego miejsce nie będąc bynajmniej „rozwinięciem” starego. Ody nie następuje taka „wymiana", gatunek jako taki ginie, rozpada się.
Podobnie rzecz się ma z „literaturą”. Wszystkie jej ścisłe, statyczne definicje rozbija fakt ewolucji.
Definicje literatury operujące jej „podstawowymi" cechami zderzają się z żywym faktem^ literackim. O ile coraz trudniej jest podać stałe określenia literatury, to każdy współczesny danej epoce czytelnik wskaże wam palcem: oto fakt literacki.'Powie, że to nie wiąże się z literaturą, jest natomiast faktem życia codziennego lub osobistego życia poety; to zaś, przeciwnie, jest właśnie faktem literackim. Jeśli rozmawiamy z kimś starszym, kto przeżył Jedną, dwie albo więcej rewolucji literackich, powie, że w jego czasach takie czy inne zjawisko nie było faktem literackim, a teraz nim się stało — i odwrotnie. Czasopisma i almanachy istniały i przedtem, ale dopiero za naszych czasów traktuje się Je jako swoiste „utwory literackie", „fakty literackie". Język pozarozumowy istniał zawsze — wśród dzieci, sekciarzy itd. — ale dopiero w naszych czasach stał się faktem literackim. I odwrotnie, to, co
2*