odcisk jej ust na żółtej bibułce. Zaciągnął się głęboko. W milczeniu patrzył na Maję.
Jej radość rosła. Jednocześnie intensywnie myślała, co ma powiedzieć.
- Sybill zachorowała - rzuciła po chwili. - Letnia grypa!
- Uhm - mruknął Bernd. - Już mi jej brakowało. Ostatnio prawdziwe z was nierozłączki.
Brakowało mu Sybill! A więc to nie Maja jest obiektem jego zainteresowania, ale ta nowa, o usposobieniu bernardyna i zawsze w dobrym humorze. Przecież od razu wiedziała. Dlaczego miałaby coś dla niego znaczyć?
Mają wstrząsnął dreszcz i chciała wstać.
Bernd chwycił ją za rękaw.
- Hej, co jest?
Spojrzała na niego niechętnie.
- Nie wiem, kiedy Sybill wróci! - oznajmiła chłodnym tonem.
- To przecież nie ma znaczenia! - stwierdził. - Może tylko takie, że jeszcze trudniej będzie się do ciebie dostać.
Maja, zmieszana, pozwoliła się ściągnąć z powrotem na podłogę. Czy dobrze zrozumiała? A może tylko kpi sobie z niej? Dlaczego tak trudno poznać czyjeś prawdziwe myśli?
- Nie jesteś dzisiaj zbyt rozmowna - zauważył, znowu podając jej papierosa. A może był to już drugi?
- Przecież ty cała drżysz! - wymruczał pod nosem i niezręcznie zarzucił jej na plecy swoją skórzaną kurtkę. - Miejmy nadzieję, że nie dopadnie cię ta cholerna grypa!
- Na pewno nie - odparła Maja. Była przekonana, że jest odporna. Zarazki chorobotwórcze nie miały w jej organizmie żadnych szans. Całkowicie nad nim panowała.
- Masz jutro czas?
Bernd przygniótł na kamiennej posadzce niedopałek papierosa i zawinął go w papierową chusteczkę. Ten gest spodobał się Mai. Palenie to jedno, a zostawianie po sobie obrzydliwych niedopałków to drugie.
- Czas na co?
- Na rynku jakiś Włoch otworzył nową restaurację. Pierw-t/.n klasa! Może zjemy tam pizzę? Albo pójdziemy do kina? < )czy wiście, jeśli masz na to ochotę?
Spojrzała na jego ręce. Przez cały czas międlił w dłoniach papierową chusteczkę z niedopałkiem w środku. Niemal się iiainiechnęła. Był równie zdenerwowany jak ona, chociaż przynajmniej dwa lata starszy i chodził już wcześniej z Ullą.
Czy miała ochotę na pizzę,, a może na kino? Pizza to przy-iiiijmniej osiemset kalorii, a minipizza dwieście dziewięćdziesiąt.
W pizzerii dają na pewno jeszcze więcej sera. Ser jest na Każdej pizzy. Tony tłustego sera. Oczywiście może potem za-•yć kilka zielonych pigułek. Tych cudownych tabletek, które lak szczoteczka do paznokci szorują i wymiatają do czysta żołądek oraz kiszki. Kino to zero kalorii. Ale tam jest czekolada, rola i popcorn. Poza tym raz w życiu może zjeść pizzę. To ża-i!t'ii problem! Dziś zero kalorii, jutro zero i rachunek będzie wyrównany. Trzeba tylko panować nad sytuacją.
Maja uśmiechnęła się do Bernda.
Uwielbiam pizzę. Jak się nazywa ta pizzeria?
5
- Nie rozumiem, dlaczego uparłaś się, żeby przed świtem 11 >z nosić gazety? - głos matki był przenikliwy i wysoki. - Prze-• ioż dostajesz wystarczająco duże kieszonkowe!
Uważam, że to wspaniale być tak wcześnie na nogach -przekonywała ją Maja.
Tylko częściowo odpowiadało to prawdzie. Oczywiście jaz-Ji rowerem o szóstej rano po niemal wyludnionych ulicach minia w sobie pewien urok, ale chłodny świt, dziwaczne ksztnl i v chmur czy pierwsze promienie słońca Maja rejestrowała jak lilin, który nie miał z nią nic wspólnego. Głównym powodem la lo to, że źle spała. Niespokojnie przewracała się z boi.ii im bok. Miała wrażenie, że czuje każdą kość i o piąlej b\ In |ii upalnie przebudzona. Z jednej strony zmęczona, • drugmi n
41