KLEMENS BOLESŁAWIt BZ
Krewnych, przyjaciół, chorego cieszących, Ani ucicsznej świata kompanijej W takiej manijej.
O, jakby oczy swoje ochłodzili.
Gdyby gwiazdeczkę jaką obaczyli, lecz nic nie ujrzą, co by ich cieszyło.
40 Tylko trapiło.
Na czarty tylko, swe kąty, patrzają.
Co się w swym stroju onym widzieć dają, Oczom się nędznych więźniów prezentując, Tym ich katując.
0, jak brzydliwc są one poczwrary. Przybrane w straszne larwy i maszkary! Śmierć teraz pewna widzieć by jednego
Czarta sprośnego.
Uszy, co tańców, muzyki słuchały,
50 Sławrę bliźniego smaczno pożerały,
Słuchają teraz głosu, ach, gorzkiego, l Iprzykrzoncgo.
Po wszytkim piekle nie insza śpiewana Pieśń i muzyka rzetelnie słyszana,
Tylko że biada, ach biada, śpiewają,
A nie ustają.
Takowi tam są wszyscy kantorowie,
Piekła i czartów nieszczęśni więźniowie.
Jak wiele głosów, lecz wszytkic chrapliwie, 60 Smutne, brzydliwe.
Albowiem gorzkie gdy biada śpiewają, Samego Boga w mękach przeklinają,
Że ich gdy stworzył, a tu ich posłano. Wiecznie zamkniono.
Przeklinają dzień, co się weń rodzili.
Czas, którego tu żywot prowadzili,
Grzechy, rozkosze, co ich kosztowali I zażywali.
Rudzicy swoje dzieci przeklinają,
70 Mówiąc, iż dla nich zbiorów przypłacają. Owe zaś wzajem rodzicom oddają,
Na nich składają.
Takie koncenty gdy oni śpiewają,
Czarci muzyki z ochotą dodają,
Dmiąc ognisty-mi w uszy ich trąbami Jad z płomieniami.
Perlu mów wonnych teraz zażywają
1. udzie rozkoszni, tam ich przypłacają,
498