— Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam... — śpiewały przedszkolaki.
Martusla, roześmiana od ucha do ucha i dumna jak paw, siedziała na urodzinowym tronie (tak nazwały przedszkolaki krzesełko ozdobione serpentynami, bibułkami i złotkami).
— Życzę et zdrowia I wielu, wielu koleżanek—szeptała Jej na ucho Klaudia.
— Samych piątek w szkole — dodała Natalia.
— I jeszcze dużo prezentów — wtrącił Maciek.
Martusia ściskała w dłoniach torebkę z czekoladowymi cukierkami.
— To urodzinowy poczęstunek—oznajmiła. — Proszę!
Rozpoczęła się prawdziwa uczta. Patryk, sięgając po kolejnego cukierka, mruczał:
— Pyszności.
Asia odeszła od rozbawionej grupki.
— Wesz, Petronelko — zwierzała się lalce — ja nie mogę czekolady, jestem uczulona.
Ogromne jak grochy łzy kręciły się w oczach dziewczynki, 'lak baidzo chciała spróbować smakołyków od Marty.
— Dlaczego to właśnie ja muszę chorować—żaliła się misiowi.
Chciałem pogłaskać 1 przytulić rozżaloną Asię. Wyciągnąłem
z kieszeni plastclinowe ciasteczko.
— Proszę — szepnąłem.
Ale dziewczynka nic chciała spróbować, pewno na plastelinę też. jest uczulona.
Właśnie wówczas podbiegła do nas Mara.
— Asiu? — krzyczała. — Zapomniałam, przepraszam.
I wyciągnęła drugą torebkę z cukierkami owocowymi.
Asia wytarła łzy o rękaw bluzeczki. Sięgnęła po cukierka i Już uśmiechnięta wróciła do rozbawionej gromadki.
— -Spróbuję teraz owocowego — powiedział Patryk. Powąchał cukierka, polizał, mlasnął.
— Jest przepyszny, wyśmienity — osądził.
Mattusia przytaknęła:
— Masz rację, smakuje wspaniale.
* Rozmawiamy z dziećmi na temat ograniczeń wynikających z różnych chorób.
• Wykonujemy „Drzewo grupy".
Na kartonie namalowany fest pleń. Każde dzleeko pokrywa swoją dłoń plakatówią i odbijają na kartonie (odlała ręka to liść). Umieszczamy podpis: „Nasza grupa” oraz imiona dzieci obok odbitek. Z czasem na drzemie mogą pojawić się kwiaty — wykonane przez dzieci ich portrety, w miejscu korzeńi zaś umieszczamy mikstowa („lubię Cif”, „dzijkujf”,pomogf Ci" itp.j.