$zy, zamerykanizowany mord, w którym nic ma żadnej głębi uczuć: było właściwie przypadkiem, żc dwoje ludzi popełniło to konkretne morderstwo, i było tylko szczęśliwym trafem, że nic popełnili oni kilku innych. Według Orwella, mordercznie były dwie: Angielka, która pragnęła zrobić coś niebezpiecznego, zostać damskim gangsterem oraz dezerterka z armii amerykańskiej, która kłamliwie określiła się jako ważny gangster z Chicago. Co więcej, tłem morderstwa „nie było życie rodzinne, ale anonimowy żywot sal tanecznych i fałszywe wartości filmu amerykańskiego” (ibid., s. 11-12).
Orwell był równie krytyczny wobec moralnego cynizmu zamerykanizowanej powieści kryminalnej. Miał on na myśli No Orchids For Miss Blandish, która przedstawiała gangstera jako jej bohatera. Jest to porównywalne z mniej moralnie dwuznacznymi książkami o szumowinach, traktującymi także o działaniach bohaterów-kryrninalistów. Zestawiając te dwie powieści kryminalne, pierwszą z przełomu wieków, drugą z roku 1939, Orwell zajął się „ogromną różnicą w moralnej atmosferze obu książek oraz zmianą w potocznych postawach, której jest ona prawdopodobnie odbiciem” (ibid., s. 63); Raffles (Szumowiny) to w rzeczywistości tytuł pierwszej części trylogii E.W. Hornunga. Spoglądając na zamerykanizowaną i popularną powieść No Orchids, Orwell twierdzi, ze:
Oczywiście jest wielka liczba Anglików, którzy są po części zamerykanizowani językowo i, winniśmy dodać, w poglądach moralnych. Z ich strony nie ma żadnego protestu przeciwko No Orchids... Rzeczą, przeciw której zwykły czytelnik powinien protestować — i w sposób oczywisty protestował kilka dekad wcześniej — jest dwuznaczne traktowanie zbrodni. Zakłada się [...] ż9. bycie kryminalistą jest karygodne jedynie w takim sensie, iż |...J rozróżnienie między przestępstwem i zapobieganiem przestępstwu właściwie znika. [...1 Nawet książka taka jak Raffles [...] rządzi się silnymi tabu i jasno daje do zrozumienia, że za zbrodnie musi się wcześniej czy później odpokutować. W Ameryce, zarówno w życiu, jak w beletrystyce, tendencja do tolerowania zbrodni, a nawet do jej admirowania, dopóki przynosi sukces, zaznacza się o wiele wyraźniej (ibid., s. 73).
Jeśli taka amerykanizacja jest rzeczywistym dążeniem, wówczas, według Orwella, „będą prawdziwe podstawy do przerażenia”. Szumowina mógł być kryminalistą, ale był także dżentelmenem i stąd wpisywał się w kod moralnego honoru, nawet jeśli w końcu zamieniało się to jedynie w refleksje dżentelmena. Z drugiej strony, w książkach typu No Orchids, nie ma żadnych dżentelmenów i żadnych tabu. Emancypacja jest całkowita. Freud i Machiavelli dotarli do przedmieść. Porównując uczniowską atmosferę jednej książki z okrucieństwem i korupcją drugiej, zaczynamy czuć, że snobizm, jak hipokryzja, jest zaporą dla zachowań, których wartość ze społecznego punktu widzenia pozostaje nie doceniona” (ibid., s. 79). Według Orwella intelektualiści, inaczej niż „zwykli
33