142 ł-Mffkl* ■ po(t mjuy i mó»tf*i4 it ftyfbotnjlłur
/.a tym murem nic ma niczego, co nie byłoby dla nas ciemnościami zewnętrznymi. Czy znaczy to, że panujemy całkowicie nad sytuacją? Z pewnością nic, Freud w tej sprawie zostawił nam swój testament o negatywnej reakcji terapeutycznej.
Kluczem do te) tajemnicy jest podobno czynnik masochizmu pierwotnego, czyli najczystszy przejaw owego instynktu śmierci, którego zagadkę Freud zadał nam w apogeum swego doświadczenia.
Nie możemy na to machnąć ręką, nie będziemy też mogli odłożyć zbadania tej zagadki.
Zauważmy bowiem, że w tym samym odrzuceniu tego dopełnienia doktryny łączą się i ci, którzy prowadzą analizę wokół koncepcji eyo, której błędny charakter pokazaliśmy, i ci, którzy jak Reich wyciągają z zasady szukania poza mówieniem nieuchwytnej w słowach ekspresji organicznej tak daleko idące wnioski, że, jak on, aby uwolnić ją z jej zbroi, potrafiliby, jak on, symbolizować w postaci nakładania się dwu form robakopodobnych, czego zdumiewający schemat można oglądać w jego książce o analizie charakteru, pobudzenie orgazmicznc, którego, l.ik on, oczekują od analizy.
To połączenie pozwoli bez wątpienia optymistycznie patrzeć na kwestię rygoru formacji umysłowych, kiedy już pokażemy głęboki związek, który łączy pojęcie instynktu śmierci z problemami mówienia.
Pojęcie instynktu śmierci, gdy nieco się nad nim zastanowić, narzuca się jako ironiczne, jego sensu trzeba bowiem szukać w połączeniu dwóch sprzecznych terminów: instynkt przecież w swoim najszerszym znaczeniu jest prawem regulującym cykl zachowań o ustalonej kolejności wypełniający jakąś funkcję życiową, śmierć zaś jawi się najpierw jako destrukcja życia.
Jednak definicja, którą Bichat sformułował, gdy powstawała biologia, określająca życic jako całokształt sił opierających się śmierci, ale też najnowocześniejsza koncepcja, którą znajdujemy na przykład u Cannona w pojęciu homeostazy jako funkcji systemu utrzymującego własną równowagę, przypominają nam, że życic i śmierć tworzą biegunową relację w obrębie zjawisk, które odnoszą się do życia.
Wówczas przystawałność kontrastowych terminów instynktu śmierci do zjawisk powtarzania, z którymi wyjaśnienie Freuda faktycznie je wiąże, określając to powtarzanie jako automatyzm, nie powinna być kwestią kłopotliwą, gdyby chodziło o pojęcie biologiczne.
Wszyscy czują, że tak nie jest, i to właśnie sprawia, że wiciu spośród nas potyka się na tym problemie. Fakt, że wielu zatrzymuje się na pozornej niezgodności tych terminów, może nawet przyciągnąć naszą uwagę tym, żc zdradza dialektyczną naiwność, którą mógłby zbić z tropu klasyczny problem stający przed semantyką w przypadku wyrażenia określającego „wioska