262
f . Agdy
tho? no-lczf f * fzczon ^>ł>-
Wricil I^jSLy
I ^a»«2
Agdy« 'J^S^drodre band»
? p^TtSS’^- "*»£?
« ti.fedi czlomk wmym zi = |woczo
chczą chowacz wka/zoy y I wcznoczc Gynako pom{n}ye nye = |wjzwyc/z doyąth thy ziw yą I thefz.
Aycko zaiwtra w/tal w od / obyąda /zą precz brał Othym I nykth nyewyedzal gycdno zo=]na gycgo tba wyedzaia od=|nyego babrał /zobye /zrebra J /zlotha do/zicz 90 czogo wogl pye = Jchoth*i no/zycz Wyancz /zą J Damorze we/zbral a oczecz w/za=jlo/cz* o/tal Imacz myaia dofzycz J zalo/czy
zona ponym gyeko /pi=|ta
Wyącz tho /zwyathe ple=|myą przijzlo wgyedna Jzemya |
Bofzdał /zwe rucho /żebrakom |
/zrzebro /zlotho popom /żakom |
Wyącz /ząm pothko/ezolem /ze=|dzal aogyego k/ząthwye* nykth || (Z;. 57v) nyewye-
dzal
Wyącz tho /zaw/z=Jdy w/tawal reno ko/zczol | zamknyono cz thu lefzal J pothle proga a Ją profzą /zwe=|go boga fz wyrze hu fzl a przy=Jgoda. fi niro/z nyegdi woda | ijtalo wgyeden cza/z Mjg*ra/za matMybo/zcy obrajz | czlowyeka opyeka
a gdy 8 nit* ^adał’
Tci nocy * n.ą
Wrócił zas‘C pirśoień J j,
V”/«ScB tako do mej:
Ostów*® cię przy t<w>ym dawstwie,
?£o<5 mi ji, gdy będziewa oba w niebi^
' krolowstwie
Tntroó Się bierzę od ciebie ShiW<-5> tem.., coż ci jest w niebie.
A g^yd wszytki stoły osięd*,
Tedyó ja już w drodze będę.
Mila żono, każę tobie:
Służy Bogu w każdej dobie,
Ubogie karmi i odziewa<j>,
Swych starszych nigdy Imegdyl me gniewaj
Chowa<j> Bię w<e> czci i w kaźni,
Kie traci nijednej przyjaźni .
Królewna odpowie jemu:
„Mam też dobrą wolą k temu,
Kamilejszy mężu moj,
Tego się po mnie nic nie boj.
Każdy członek w mym żywocie Chcę chować w kaźni i w cnocie;
Jinako po mnie nie wzwiesz,
Dojąd ty żyw, ja też”.
A jeko zajutra wstał,
Od obiada się precz brał;
0 tym nikt nie wiedział,
Jedno żona jego,
Ta wiedziała od niego.
Kabrał sobie śrebra, złota dosyć,
Co go mógł piechotą nosić;
Więc się na morze wezbrał,
A ociec w żałośc<i> ostał.
1 mać miała dosyć żałości, (Przypuszczalnie to rkps, brak dwóch wierszy>
Żonę po nim jeko spyta.
Więc to święto plemię Przyszło w jednę ziemię.
Eozdał swe rucho żebrakom,
Śrzobro, złoto popom, żakom.
Więc sam pod kościołem siedział,
A o jego księ<s)twie nikt nie wiedział.
Więc to zawżdy wstawał reno,
Ano kościoł zamkniono,
Więc tu leżał podle proga Falę, proszę swego Boga.
Ano z wirzchu szła przygoda:
Niegdy mroź, niegdy woda,
Eż się <z>stało w jeden czas,
Wstał z obraza Matki Bożej obraz. Szedł do tego człowieka,
Jen sio —