CzasKultury / 4 - 2004
życiem, w dyskursie, który nie jest śmiertelny, lecz przeciwnie, jest afirmacją żyjącego; który woli żyć i przeżyć śmierć, gdyż przeżycie to nie tylko to, co zostaje, to najbardziej intensywne z możliwych życie.
A narcyzm filozoficzny? Śmierć jest skandalem egzystencji - pisał kiedyś Leszek Kołakowski o odejściu Isaaca Berlina. Derrida jest o wiele łagodniejszy. Ja jednak pozostaję gdzieś w sobie. Derrida mówi o śmierci filozofa. Moja choroba dotyka ludzi młodych i w ciągu paru lat jest uleczalna. Częściowo zakodowana w genach. Jestem młodą kobietą, nie mieszkam w żadnym dyskursie. Chorując, wycofałam się ze słowa. Zamieszkałam w ciele. Helene Cixous napisała kiedyś o Meduzie, symbolu spojrzenia śmierci, która patrzy na freudowski czarny ląd kobiecości - Jest piękna i śmieje się. Kobieta uosabia w patriarchacie śmierć, można symbolicznie i filozoficznie stanąć po jej stronie, aby zaprzeczyć temu wyparciu. Myśleć o zielarkach, czarownicach, kapłankach. O moim pragnieniu. O ciele, które daje życie. Uzdrawiającej sile menstruacyjnej krwi. Feniksie odradzającym się z popiołów. Pozostać po derridiańsku w aporii, patrzeć w coś z pozoru anty intelektualnego. Miesiąc w sanatorium. Zabiegi, masaże, ćwiczenia. Recykling ciała. Choroba pozostaje moją intelektualną i emocjonalną przygodą, w której w pewnym sensie urodziłam siebie. |
Wydawnictwo Brama ul. Kirchholmska 5, 80-288 Poznań tel./faks: (+61) 867 34 08 www.wydawnictwobrama.com.pl