MUS0J . V c Tl'**
c,^'
sV'
\^6
Rozmowa z Magdaleną i Katarzyną Kaczmarek
przjfffiie sakrament chorych lub wyspowiada się, jego stan poprawia się. Wzrastają siły, pojawia się w nim spokój. Czasami stan zdrowia poprawia się na stałe. Sfera ducha i ciała są powiązane. Jeżeli duch jest uzdrowiony, ciało zyskuje, i odwrotnie. Jeżeli pomoże się złagodzić dolegliwości, poda leki, wtedy chory ma większe siły psychiczne i duchowe.
Jak zachowuje się rodzina wobec umierania bliskiej osoby?
Rodzina również jest w potrzebie... Tak samo jak pacjent. Właściwie ^ rodzina i pacjent to całość, to naczynia ze sobą połączone. Członkowie ro-
? dżiny odczuwają bezradność, lęk, strach, że sobie nie poradzą, że nie potrafią
opiekować się chorym. Pojawia się obawa nawet przed dotknięciem ciała chorego, przed wykonaniem podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych, by nie zrobić choremu krzywdy, nie zwiększyć jego cierpienia. Czasami podejściu takiemu towarzyszą nieprawdziwe wyobrażenia o chorobie i umieraniu. Dlatego - rozpoczynając opiekę hospicyjną, rozmawiamy z rodziną, z osobami opiekującymi się chorym. Poznajemy także potrzeby bliskich chorego i ich lęki, by jak najskuteczniej pomóc.
Rodzina często powstrzymuje się przed powiedzeniem choremu, że umiera. Nie wie, jak to zrobić, nie radzi sobie też z własnymi reakcjami, ze swoimi łzami, z niepokojem o własną przyszłość. Z drugiej strony członkowie rodziny boją się reakcji chorego, że ten zacznie rozpaczać, że jego stan się pogorszy. Staramy się mówić, że nie należy kłamać, że trzeba stanąć w prawdzie, co nie znaczy, żeby mówić: „Wkrótce umrzesz, nie masz szans...". Umierający sam pokazuje, ile chce wiedzieć; kiedy chce rozmawiać, często wysyła sygnały, mówiąc np.: ..Moje życie chyba już się kończy, chyba już mi się nie poprawi'’. Właśnie w takich sytuacjach warto podjąć rozmowę o jego stanie.
Oprócz bezsilności często najbliżsi żyją jednocześnie nadzieją. Z jednej strony mają świadomość, że śmierć jest blisko, z drugiej mają nadzieję na jeszcze jeden dzień i jeszcze jeden. I tego nie można im zabierać. Nawet jeżeli umierający jest nieprzytomny, rodzina ma nadzieję, że się obudzi.
I czasem się budzi. Może zabrzmi to absurdalnie, ale naszym zadaniem jest wypromować życie w tym ostatnim okresie, wypromować umiejętność życia ze śmiercią.
Jaka zmiana następuje w rodzinie, która uczy się towarzyszyć umierającemu?
Na pewno rodzina ma szansę zbliżyć się do osoby chorej i do siebie nawzajem. Sprzyja temu relacja prawdy, obecności, troski, czy sama nawet pielęgnacja. 1 często jest tak, że ludzie odkrywają nowy wymiar bliskości i miłości.
Wobec umierania osoby nam drogiej pojawia się nowa rzeczywistość -obcowanie z życiem w perspektywie śmierci. Zmienia się punkt widzenia, perspektywa się poszerza, bo odchodzenie i dojrzewanie człowieka w tym ostatnim okresie życia rzutuje na osoby umierającemu towarzyszące, kształtuje patrzenie na ich własne życie. W perspektywie śmierci wiele spraw dotychczas ważnych staje się zupełnie nieistotnych, a proste gesty zyskują ogromne znaczenie.
Ewolucja dokonuje się nawet wtedy, gdy pacjent jest nieświadomy. Niektórzy zadają sobie pytanie, jaki ma sens czuwanie przy nieprzytomnym, a jednak okazuje się, że jest to ważne i potrzebne. Wiemy, że u umierającego, najdłużej utrzymującym się zmysłem jest słuch i dotyk. Mimo że z racjonalnego punktu widzenia do nieprzytomnego człowieka nic nie dociera, najbliżsi często mówią o delikatnych, ledwo dostrzegalnych sygnałach świadczących o kontakcie chorego z rzeczywistością.
Przebywanie z umierającym człowiekiem jest ciągłym dotykaniem tajemnicy życia i śmierci, doczesności i wieczności, tajemnicy wiary, nadziei i miłości. Odchodzący widzą często te sprawy wyraźniej. Czasem uchylają nam rąbka tej tajemnicy, pokazują, co jest ważne. Tym samym stają się przewodnikami na drodze, którą i my zdążamy.
MAGDALENA i KATARZYNA KACZMAREK - lekarki; przez 17 lat pracowały w hospicjum domowym św. Jana Karnego w Poznaniu.
Teresa Świrydowicz
W sytuacji nieuleczalnej choroby
Śmierć jako zjawisko biologiczne jest ciągle obecna w naszym życiu. Śmierć jako zjawisko kulturowe czy społeczne jest w coraz większym stopniu usuwana z codziennego życia, na różne sposoby eliminowana poza obręb życia społecznego. Śmierć zaczęła być traktowana jako coś wstydliwego, co powinno się dokonywać pośpiesznie i pokątnie, co powinno zniknąć sprzed oczu krzątającego się wokół własnych spraw człowieka. Paradoks polega na
51