Bogusław Sliwerski — Współczesne teorie i nurty wychowania
„dzieci trudne”. Są też źli nauczyciele, rodzice, wychowawcy i insty tucjonalnie zle rozwiązania systemu oświatowego.
Wychowanie afirmujące miłość powinno zatem zamienić w propagandzie, w polityce, w szkole i w rodzinie „wroga na bliźniego”. Gdy więc w człowieku dają
0 sobie znać silne skłonności ku złu, jest konieczne mocniejsze wsparcie z zewnątrz. Jeśli zewnętrzne warunki skłaniają ku złu, jest niezbędne wzmocnienie wewnętrznych sił, by się temu oprzeć. Dlatego tak ważna jest działalność wychowawcza obejmująca nie tylko dzieci i młodzież, ale także łudzi dorosłych, aby pomóc im w walce z sobą samym, w odnalezieniu zagubionej drogi, w przywróceniu wiary w celowość istnienia.18
Pedagogika M. Łopatkowej bazuje zatem na ufności w rozwój i obronę człowieczeństwa, których mieliby dokonywać pedagodzy posiadający moc miłości, silę dążącą do uczynienia świata ludzkim. Ma zatem nadzieję, że wy starczy zmienić kryteria przyjmowania do zawodu pedagoga (umiejętność nawiązywania z dziećmi kontaktu emocjonalnego, postawa moralna nauczyciela, jego zaangażowanie, ciekawość, aktywność społeczna na rzecz dzieci czy młodzieży, doskonalenie swego charakteru, inicjatywność, twórczość, umiejętność organizowania życia kulturalnego itp ) oraz zmienić nieco obowiązujące prawo (zasada uprawniająca dziecko do zmiany wychowawcy, prawo do odmowy wykonania poleceń niezgodnych z sumieniem dziecka), by zatryumfowała w codziennym życiu miłość. Bez „mądrej miłości” dziecko nie stanie się dobrym człowiekiem, ani wówczas, gdy będzie ku temu wychowywane, ani wówczas, gdyby miało być jedynie wspierane w swoim rozwoju.
U podstaw jej założeń pedagogicznych leży hipoteza, iż w naturze ludzkiej jest dobro i zło, toteż trzeba zarazem przewidywać niechęć dzieci do aprobowania kreowanych czy uznawanych przez dorosły ch wzorców życia. Wychowanie jako działalność celowa jest jej zdaniem niezbędne. Musi jednak odwoływać się do dobrej woli wychowawców, ich autentycznej postawy miłości wobec dzieci, z których to warunków zrodzi się dopiero respekt wobec podmiotowości dziecka. Jeśli zatem wychowanie nie ma być w służbie przemocy i opresji, ale w' służbie miłości, tolerancji, sprawiedliwości i równości, to powinno się usunąć nauczycieli nie mających serca dla ucznia ”19 i ..znaleźć środki na indywidualizację wychowania w systemach oświatowych20.
Szczególnie w instytucjach edukacyjnych czy7 opiekuńczo-wychowawczych potrzebni są nauczyciele/wychowawcy kochający dzieci, skłonni odpowiedzieć „sercem na serce”, nie obawiający się z tego tytułu zarzutu, że kogoś fawory zują lub się z kimś spoufalają. Nauczyciel jako homo amans nie musi bać się emocjonalnego kontaktu z uczniem, gdyż ten tyą> interakcji może mu bardzo pomóc w wychowaniu
1 nauczaniu, w dotarciu do jego osobowości nawet — a może tym bardziej —jeśli
11 M. I.opałkowa, Pedagogika..., s. 18-19. Tamże.
Tamże, s 187.
została już częściowo zdeformowana w toku socjalizacji w środowisku rodzinnym. Dzięki temu mogą ulec poprawie także osiągnięcia szkolne dziecka, gdyż z chęcią podejmie ono trud uczenia się dla tego, kogo kocha.
Autorka „pedagogiki serca” dostrzega pozytywną rolę wzorów osobowych w kształceniu i wychowaniu, przy tym ma tu na uwadze zarówno bycie naturalnym wzorem osobowym dla dziecka, jak i wychowanie poprzez wzory' osobowe. Wzorowanie się na kimś, kogo kochamy i podziwiamy a kto na tę miłość i podziw zasłużył, nie zagraża naszej wolności, bo jest to nasz wybór. Nie zagraża autonomii, bo od nas zależy, co i jak z tego wzoru zaczerpniemy dla naszych autonomicznych potrzeb. Nie zagraża naszej indywidualności, ho to, co jest w nas jedyne i niepowtarzalne. nie przyjmuje z zewnątrz niczego, co obce.21 Jest jednak przeciwna zobowiązywaniu dzieci do wzorowania się na określonych przez pedagogów' (a tym bardziej polityków) osobach znaczących, tzw. bohaterach, kiedy pisze co następuje:
Pogląd ów ma tym więcej zwolenników, im częściej z podręczników szkolnych trzeba usuwać jakąś wybitną postać, która okazała się niegodna szacunku [...]. Istnieją ludzie sławni — dawni i współcześni, istnieją ludzie zwyczajni o niezwyczajnych cechach charakteru i wspaniałej postawie życiowej, którymi młodzież jest zafascynowana i pragnie ich naśladować. Czy to źle? Czy nauczycielka łubiana i podziwiana, gdy uczennica mówi jej. że pragnie być do niej podobna, powinna zareagować zakazem: nie wzoruj się na mnie? Czy nie pozbawi się w ten sposób wielce ważnego atutu pedagogicznego, który od wieków dawał najlepsze efekty w relacji nauczyciel-uczeń?22
Źle jest kiedy nauczycielka, postrzegająca siłę zafascynowania się jej osobowością przez dzieci, „gra nią” obezwładniając, uwodząc i uzależniając od siebie wychowanka, mówiąc: w'zoruj się na mnie! W tego typu relacjach mamy do czynienia z bardzo subtelną granicą, którą mogą przekroczyć obie strony interakcji przyjmując wnbec siebie postawę dominacji lub submisji, a więc rezygnując z w łasnej indywidualności. W przypadku pracy z młodzieżą szkól ponadpodstawowych lego typu błąd nauczycielom nie grozi.
Można by zapylać, po co M. Łopatkowa przytacza pogląd J. Szczepańskiego, który upatrując w indywidualności źródło dobra, uważa iż każdy, kto sobie to uświadomi, powinien postępować zgodnie z owym dobrem dyktowanym przez cechy indywidualne. Jego zdaniem osoba nie musi ani walczyć ze sobą, ani się zmieniać, ani narzucać sobie nowych wzorów osobowości? Czyż nie zaprzecza swojej pedagogice miłości, kiedy stwierdza, że bez 'wojny w człowieku bez wałki ze sobą, bez zmieniania w sobie cech gorszych na lepsze, bez czerpania z wzorów osobowościowych i bogactw duchowych innych łudzi nie osiągniemy pełni człowieczeństwa22 ?
” Tamże, s 184.
Tamże, s. 183-184. " Tamże, s. I88-I8T