bogusław bliwerski — Współczesno teorie i nurty wychowania
Wychowanie zamierzone, cclowościowe jest wymierzone ku przyszłości, ku formowaniu dziecka takim, jakim pedagodzy chcieliby go w przyszłości widzieć. Pozbawia zatem istoty niepełnoletnie autonomicznej, niepowtarzalnej wartości autonomicznego wzrostu i dojrzewania. Potwierdza to M. Łopatkowa, kiedy pisze: Dla dziecka nieuświadomionym sensem i celem życia jest samo życie, które dysponuje ogromnym bogactwem szczegółów dla nas, dorosłych, nie mających znaczenia, a dziecko wprawiających w zachwyt. [...] Dzieciństwo ma swoją autonomiczną wartość, niepowtarzalną i jedyną. Nie wolno więc niszczyć istniejącego szczęścia dziecka w imię jego przyszłości, co dorośli nierzadko zwykli czynić. Dziecko ma prawo do szczęścia tu i teraz. Ma też prawo do tego, co jemu daje szczęście, a nie do tego. co dorośli uważają za źródło szczęścia.1 2
Kiedy więc Łopatkowa pyta o to — dlaczego w Polsce nie dokonuje się reform w wychowaniu, wprowadzając do rzeczywistości „pedagogikę serca”? — czyni je, w świetle powyższej analizy zarazem pytaniem retorycznym. Także wówczas, kiedy pyta o powody braku respektowania praw dziecka w świecie, konstatując, że to egoizm dorosłych jest zainteresowany pozostawieniem praw dziecka na papierze3. Przyznaje wprawdzie dziecku prawo do równouprawnienia, by za chwilę jednak jemu zaprzeczyć.
Dziecko jest człowiekiem i wszystkie prawa należne człowiekowi są należne również jemu. Jest to logiczne i sprawiedliwe. Z prawami jednakże związane są obowiązki i odpowiedzialność, a z nimi - możliwości, stąd zakres i charakter tych praw musi być odpowiednio zharmonizowany z owymi czynnikami. Szczęśliwe dzieciństwo, a tylko takie sprzyja fizycznemu i duchowemu rozwojowi człowieka, swą szczęśliwość w dużej mierze zawdzięcza mniejszym obowiązkom, mniejszej odpowiedzialności i mniejszemu zakresowi uprawnień od tych, jakie przysługują wiekowi dojrzałemu. Owa nierówność jest warunkiem istnienia tak ważnej cechy dzieciństwa, jaką jest beztroska.3
Nie ma nic przeciwko temu, by dzieci miały wpływ na dobór i zwalnianie dyrektora szkoły i nauczycieli, natomiast nie zgodziłaby się na przyznanie dzieciom prawa do czynnego udziału w życiu polity czny m i to tylko dlatego, że dziecko nie jest w stanie pojąć i obiektywnie ocenić, co się w tej dziedzinie dzieje.21 Nie trzeba szukać zbyt wielu faktów z życia politycznego świata ludzi dorosłych, by tego typu osąd odnieść także do niego.
Metody oparcia instytucjonalnego wychowania i kształcenia dzieci o miłość dzieli na trzy etapy:
1) poszukiwanie dziecku bliskich osób lub osób, które mogłyby stać się dla dziecka bliskimi,
r (( j
utrwalanie więzi emocjonalnej między dzieckiem a bliskimi mu osobami, ') wykorzystywanie związków uczuciowych dziecka do osiągania celów wychowawczych.28
Nic ma potrzeby prowadzenie sporu o to, które z przysługujących dorosłym piawa powinny być także dostępne dzieciom. Po obu stronach można bowiem znaleźć fakty, iż ktoś jeszcze do nich nie dorósł, me potrafi z pewnych praw korzystać i ponosić z tego tytułu osobistej odpowiedzialności. Celem ,,pedagogiki serca" pou inno być zatem takie wychowanie człowieka dobrego, który urzeczywistniając miłość, mógłby powiedzieć o sobie: amo ergo sum.29
■'* M. Łopatkowa, Jak pracować z dzieckiem i rodziną zagrożoną, Warszawa 1976 M. Łopatkowa, Pedagogika..., s. 224.
103
Tamże, s. 198-199.
Tamże, s. 219.
Tamże.
v Tamże, s. 220.