Pani Baxendale twierdzi, że rzadziej miałbym kaca, gdybym nie wpadał na „głupie" pomysły, jak ten dozownik piwa, który zrobiłem na swoje ostatnie urodziny. A tutaj jest prezent, który ona mi dała. (Który byście woleli?)
No dobra. Mój wydawca uparł się, że muszę to też napisać. Więc piszę (nudne, nudne, nudne...)
Okazuje się, że alkohol - podobnie jak kawa - jest diuretykiem, czyli środkiem moczopędnym. To znaczy, że powoduje częste siusianie (i w efekcie człowiek siusia więcej niż wypije - nie, ja też nie wiem, jak to możliwe, ale tak jest). Z tego powodu człowiek się odwadnia, niezależnie od tego, ile piw w siebie wieje (mnie to mówią!).
Dodatkowo, kiedy w organizmie jest za dużo alkoholu i wątroba nie radzi sobie z nim w normalny sposób, alkohol rozkłada się na paskudne toksyny, wywołujące ból głowy - tym gorszy, że działają także obecne w drinku chemiczne domieszki (czerwone wino i kolorowe wódki są najgorsze).
Na dodatek, zbyt duża ilość alkoholu stymuluje mózg w czasie snu, więc człowiek nie może normalnie głęboko zasnąć i budzi się wykończony. Alkohol podrażnia też żołądek, przez co powoduje wymioty, a czasem biegunkę_^^S‘Z'\ (A barman w moim pubie, który pluje mi do kufla tylko dlatego, że nie zapłaciłem rachunku, też nie pomaga.)
ZESTAW PO SAMopzłELNEP tkansplantacoi
wątroby
8