Omal nie zostałem księciem! Ale na szczęście nie zostałem. A wszystko przez tę różdżkę czarodziejską Magdy.
Bo my, zuchy, urządziliśmy przedstawienie dla pierwszych klas - pod tytułem .Kopciuszek". Magda, moja siostra, była wróżką i zamieniała Kopciuszka w królewnę. A ja na balu miałem powiedzieć: „Witaj, przepiękna królewno" i w ogóle od razu się w tej królewnie zakochać. Ale to mi zupełnie nie wychodziło.
Z tą zamianą Kopciuszka, to naprawdę było tak:
Na scenie stała Bożena, upaćkana, w połatanej sukience. Magda podnosiła różdżkę i prawdziwym wróżkowym głosem mówiła:
w brylantową zmieni zarazi
No i się zmieniała. Tylko, że nie suknia, ale Bożena na Jolkę. Nasza pani tak to kapitalnie wymyśliłal Światło gasło, Bożena wybiegała ze sceny, a kiedy światło znowu się zapalało, przed wróżką już stała - zamiast Bożeny - Jolka w balowej sukni swojej mamy. Ta suknia była błyszcząca, różowa i za szeroka. Jolka wyglądała w niej nie jak przepiękna dzieweczka, ale jak strach na wróble.
Kiedy ją taką pierwszy raz zobaczyłem, o mało nie pękłem ze śmiechul I zawsze potem w tym miejscu musiałem chichotać. Naprawdę, zupełnie nie mogłem się powstrzymać. Więc pani
z/Y/
I Pani na pocieszenie powiedziała mi, że jeżeli chcę,- mogę być koniom przy karecie. Żebym sobie wybrał jakiegoś konia do pary i •am wymyślił karetę. I że to na pewno mi się lepiej uda.
Naturalnie, że się zgodziłem! Ta rola nawet więcej mi się Ituilobola. Wolę być koniem, niż jakimś tam księciem, który tlikochuiu się w strachu na wróble. I nawet nie może się roześmiać, kleiły ma na to ochotę!
[ A do pary wybrałem sobie Rybcię. Rybcia to mój najlepszy tkolaun Naprawdę to on się nazywa Karpiński, ale w klasie Lfnbwlmy na niego „Rybcia".
(Dalszy dag przygód Jędrka na str. 40)