283
l*LtC I CIIARAKTTR
czy rzeczywiście zostają nimi zawsze władcze kobiety i ulegli, próżni, dziecinni mężczyźni? [...]
Interesować nas będzie głównie modelowanie zachowań obu płci modelowanie oparte na kulturowym przeświadczeniu, Ze pewne cechy charakteru są w „naturalny sposób” kobiece, a inne w „naturalny sposób” męskie. Pod tym względem plemiona niepiśmienne wydają się bardziej wyrafinowane, przynajmniej sądząc po pozorach. Wiedzą one zwykle, że najbliżsi sąsiedzi mają innych bogów, inne nawyki żywieniowe, inne zwyczaje małżeńskie, nie upierają się jednak przy tym, by uznać za prawdziwe czy przyrodzone tylko ich własne normy. Często wiedzą też. że sąsiedzi mają inny pogląd na to, co z natury przystoi kobiecie i mężczyźnie. Niemniej każde plemię co prawda w węższym zakresie i z mniejszym niż w naszym społeczeństwie przekonaniem o biologicznym lub boskim pochodzeniu przyjętych rozróżnień — przybiera pod tym względem ściśle określoną postawę, każde ma swoją teorie „natury" męskiej, kobiecej lub w ogolę ludzkiej; każde wypracowuje pewne standardy, wedle których osądza i potępia dewiantów.
Dwa z badanych przeze mnie plemion nic wprowadzały żadnych płciowych zróżnicowań charakterologicznych, choć przypisywały kobietom i mężczyznom odmienne role ekonomiczne i religijne, odmienne umiejętności oraz nieco mną podatność na magię /la i siły nadprzyrodzone. Arapeshowie sądzą, że tylko mężczyźni powinni malować, Mundugumor zaś uważają łowienie ryb za wyłącznie kobiece zajęcie. Nic spostrzegłam, by z którąkolwiek płcią kojarzono takie kategorie, jak dominacja, odwaga, agresywność, obiektywizm czy uległość. Może się to wydać dziwne ludziom wychowanym w społeczeństwie, którego socjologia, medycyna, poezja, język potoczny i sprośne dowcipy akceptują bez zastrzeżeń istnienie różnic płciowych opartych na wrodzonym temperamencie i tłumaczą wszelkie odchylenia od zwykłej roli przedwczesnym dojrzewaniem lub anomalią budowy. Dla innie samej było to też niespodzianką — przywykłam posługiwać się pojęciami „typu mieszanego", „znicwicściałego mężczyzny” bądź „kobiety o męskim umyśle”. Postanowiłam więc zająć się społecznym warunkowaniem charakteru w nadziei, że rzuci to jakieś światło na różnice płciowe. Dotychczas podzielałam powszechne przeświadczenie, że śmieje naturalny temperament wyznaczony przez płeć biologiczną i że jego normalne manifestowanie się ulega czasem zaburzeniom. Nic żywiłam cienia podejrzeń, że coś. co uznajemy za wrodzony temperament kobiecy czy męski, może okazać się po prostu wariantem ludzkich usposobień, które z mniejszym lub większym powodzeniem można wykształcić u osobnika każdej płci. (...]
Świadomość, że płciowe zróżnicowania charakteru są konstniktem społecznym, ma kapitalne znaczenie dla wszelkich zapędów reformatorskich. Jest to broń obosieczna: można za jej pomocą zbudować nowy ład o niespotykanej dotąd elastyczności i zmienności ról, ale można też wtłoczyć jedną lub obie płci w wąską koleinę, którą trzeba będzie maszerować w zgodnym ordynku : bez oglądania się na boki. [...]