Czytał dużo; szybko, często powierzchownie. Ale sondował te miejsca, które mu były potrzebne, głęboko i błyskawicznie; odnajdywał je, czasem ukryte w nieoczekiwanych miejscach, na przestrzeni olbrzymiej książki, instynktem zawodowego różdżkarza, poszukiwacza wody. (Z „Uczty” Platona wypisał tylko to miejsce, w którym jest mowa o leczeniu histeryczek.)
I gromadziły się fakty, teorie, wyniki doświadczeń, wzdłuż jego hipotez, czasem niecałkiem świadomych, jak opiłki żelaza gromadzą się wzdłuż namagnetyzowanej sztabki.
A teraz w końcu Emil (tu kończy! jakąś bazgraninę, ale ponieważ to jest mało interesujące dla tej powieści, to ją opuszczono):
A więc:
1. Analogia z koncepcją prawdy Joachima. Wspólny chwyt myślowy. Dzieło sztuki może być tylko na gruncie danego kompleksu epoki, kultury, zwyczajów itd. — dziełem sztuki. Prawda może być tylko na gruncie pewnego systemu logicznego ■— prawdą.
2. Pisanie efektowne uniemożliwia pisanie prawdy. Ponieważ to zdanie jest efektowne, ergo...
3. To nie było powiedziane na serio. Prawidłowo: pisanie na efekt uniemożliwia czasem pisanie prawdy. Zbadać rolę prawdy, jako środka artystycznego; ale też chcąc powiedzieć prawdę, można (czy też musi się?) użyć środków artystycznych.
4. Freud jest diabelnie efektowny i temu zawdzięcza swoje powodzenie, niezależnie od stopnia prawdziwości swoich teorii. Newton i Pawłów są nieefektowni. Kopernik był tak nieefektowny, że wydano mu książkę za pozwoleniem Kościoła. Galileusz był dla współczesnych tak efektowny,
99