skanuj0088

skanuj0088



JOANNAIV

Pokój Joanny był nieduży, lecz bardzo przyjemny; naprawdę.

Kwadratowy prawie tapczan, najrozmaitsze stopnie światła sztucznego i dziennego, dużo luster, w niszy — pianino. Naprawdę bardzo przyjemny.

Gdy Emil wszedł, ona czytała Lothara „Romanza F-dur”.

—    To jest inteligentnie napisana książka — zauważył, a Joanna zaczerwieniła się, bo właśnie pod wpływem tej książki zaczęła pisać pamiętnik.

On przyjrzał się jej dokładnie: to była twarz Ewy, tylko utrwalona jakby, ustalona, z dokładnie wyrzeźbionymi rysami i nieco, nieco brzydsza, a raczej zbyt jednoznaczna, a to „nieco” — to była przepaść.

—    Przyszedłem do ciebie w sprawie Ewy.

—    A kiedy przychodzisz w innej sprawie?

—    Chciałabyś, żebym przychodził w innej?

W odpowiedzi wzruszenie ramion.

—    Czy mogłabyś mi wymienić wszystkich członków rodziny Ewy, którzy byli... powiedzmy, szczególni. Nie chciałbym używać innego wyrażenia. I opowiedzieć, pod jakim względem tacy byli. Interesują mnie zwłaszcza dziadkowie i rodzice.

—    O dziadkach wiem mało. Krąży po rodzinie pogłoska, że jak dziadek miał się ożenić, to do swojej narzeczonej, klóra mieszkała w innym mieście, napisał: „Nie mogę wyjść za ciebie za mąż, bo pod podłogą Akademii Umiejętności leży gówno.”

—    I co było z nim dalej?

—    No, ożenił się. Bzik minął. Zresztą nie wiem.

„Skłonności interseksualne plus schizofrenia.”

—    Az czyjej strony był to dziadek: matki czy ojca?

—    Matki. Brat dziadka ze strony ojca popełnił, zdaje się, samobójstwo.

—    Jak?

—    Wiesz, teraz sobie przypomniałam. Zdjął dzwonek z budzika, takiego dużego, kuchennego budzika i uwiązał u części, która się odkręca przy dzwonieniu, sznurek. Drugi jego koniec przymocował do kurka gazowego. Obstawił budzik tomami Encyklopedii Brockhausa, nastawił na dzwonienie, wziął trzy tabletki weronalu i położył się spać. A budzik już sam otworzył kurek od gazu.

„Ale to musiał być typ...”

—    Dalsi.

—    Z obecnie żyjących to wiem coś jeszcze o ciotce Ewy, Mirze (naprawdę to ona nazywa się chyba Franciszka). Jest tancerką. Objechała pół świata, ale to jej nie wystarcza. Ona nie jeździ dla tańczenia, ona jeździ dla zmiany miejsca.

—    A jak ci się zdaje, dlaczego mi Ewa o tym nie powiedziała?

—    Po prostu zapomniała. Tak sądzę.

183


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0026 JOANNA II Ten drugi pojechał na wakacje. J. został sam, więc miałam łatwą robotę. Z począ
skanuj0005 (394) Przykładów adaptacji „wiernej" można podać bardzo wiele. Stały Się one szczegó
skanuj0006 (144) Chory z wiądem rdzenia zazwyczaj jest bardzo pracowity w czasie ćwiczeń. Jeśli i on
skanuj0019 (165) WSPÓŁCZESNA TURYSTYKA KULTUROWA 23 i miejscowości bardzo różnych elementów ich kraj
skanuj0043 (79) Zgorzel gazowa (gangraena emphysematosa) jest bardzo groźną chorobą zakaźną, wywołan
skanuj0240 (5) różne cząsteczki o podobnym kształcie tworzą kryształy o bardzo zbliżonym współczynni

więcej podobnych podstron