O! nie dnieprowskich nuta to dum,
To jakiś srebrny; przeciągły szum. Luba harmonja tonów tysiąca,
Mile niebieskim arfom wtórząca.
Słodki, czarowny, powietrzny brzęk, Jak owych pieśni hurysek dźwięk; Co przy dziewicy w letni poranek, Śniący na kwiatach roi kochanek.
Słucha Maj urna nieziemskich słów, Słucha, pobieży — i słucha znów,
I znów pierzchliwa, lekka jak łania, Płocho ulotny rozdźwięk ugania.
Bieży — i milej, milej co krok Czaruje serce, i słuch, i wzrok... Śpiewa jezioro — kwitnie dolina,
I wszędzie ustroń cicha, jedyna.
I czarodziejka, skinieniem rąk,
Kwiatek po kwiatku przynęca w pąk, Strojne w stubarwne brylanty rosy...
I wieńcem więzi rozwiane włosy.
U śnieżnej piersi miota się kwiat...
W sercu to milszych, minionych lat Nagle zadrżała pamiątka skora Gwiazd milijonem — jak tło jeziora...
•Nim ów (mówiła) polubił bój,
O! ileż razy Muradyn mój,
Ze mną tu błądził — i błogo, miło, Wtedy jak dzisiaj niebo nuciło.
w.rumm«, i.k* Zi[ito w'nó p"'us‘!' ,ię pod
duszy odbiły sie nip7lif7AnQW, ’!? WbPomnlen|e minionych lat i w j<
tle jeziora. wrażenia przeszłości jak miljon gwiazd n