Wielu ideologów antyfeudalnych piastowało dla odmiany utopię „ludu”, a zwłaszcza chłopstwa jako uosobienia wszelkich wartości społecznych. W krajach Europy Wschodniej, przede wszystkim.zaś w Rosji i w Polsce, wielką rolę odgrywało w XIX i XX wieku specyficzne wyobrażenie inteligencji, wedle którego powołana jest ona do duchowego przywództwa jako grupa reprezentująca coś szczególnie cennego. Nowoczesny socjalizm i komunizm przyniosły ideałizację robotnika, przypisując mu rolę potencjalnego twórcy nowej kultury.
W przytoczonych ostatnio przykładach chodzi jednak o zjawiska trochę innego rodzaju niż klasyczne utopie zakonu. Podobieństwo polega na tym, że jakiejś wybranej grupie przypisuje się cnoty, jakich brak reszcie społeczeństwa., Nie znaczy to wszakże w tym wypadku, iż grupa taka rzeczywiście owe cnoty posiada i jest zdolna do zgodnego działania. Bardzo często w grę wchodzą tylko pobożne życzenia ideologów.
P Utopia zakonu w pełnym tego słowa znaczeniu wymaga grupy łudzi, którzy z całą świadomością decydują się na praktyczne zerwanie z większością i życie po swojemu.
Odmowa uczestnictwa w negatywnie ocenianym społeczeństwie, która powołuje do życia utopię zakonu, miewa wszelako sens dwojaki, co w naszym wywodzie dotychczasowym nie wystąpiło, dostatecznie jasno. Otóż członkowie „zakonu” porzucają przyjęty przez większość sposób życia już to w tym celu, by stworzyć atrakcyjny wzorzec, który wcześniej lub później tę większość przyciągnie i „zjadaczy chleba w aniołów przerobi”, już to w tym celu, by na uboczu kultywować własne anielstwo. W pierwszym wypadku mamy do czynienia ze szczególną metodą zmieniania
świata (najoczywiściej zresztą nieskuteczną); w drugim - ze swego rodzaju rezygnacją, połączoną wszakże z nadzieją na zachowanie pewnych wartości, której nie dają się wprawdzie upowszechnić, ale mogą i bezwzględnie powinny być praktykowane przez wybranych. Pomiędzy tymi biegunami znajduje się wiele możliwości pośrednich i w praktyce zdarza się nierzadko przechodzenie od jednej skrajności do drugiej, różnica jest niemniej jednak wyraźna.
Na różnicę tę nie zwracamy na ogół dostatecznej uwagi. Przyzwyczajeni myśleć politycznie i przykładać do wszystkiego miarę zdolności do ruszenia z posad bryły świata ustaw oraz instytucji politycznych, nie potrafimy czasem zrozumieć i należycie ocenić przedsięwzięć na mniejszą skalę. We wszystkich utopiach zakonu jesteśmy skłonni widzieć doktryny polityczne, konkurencyjne w stosunku do naszej, chociaż one raczej rzadko stawiają sobie określone cele polityczne.
Tak więc na przykład młodzieżowe komuny, jakie w latach sześćdziesiątych powstawały licznie w wielu krajach, nie powinny być porównywane z dawnymi fa-lansterami, Ikariami i Nowymi Harmoniami, które miały zapoczątkować ogólną przebudowę społeczeństwa i jako takie skończyły się kompletnym fiaskiem. Owe nowe komuny nie były pomyślane jako narzędzia inżynierii społecznej na wielką skalę. To raczej miejsca spotkania podobnie myślących i czujących jednostek, które dobrze czuły się razem i razem chciały coś robić. Teatr, muzykę, modlitwę, uprawę roli lub cokolwiek innego. Nie musiał to być wcale związek na całe życie. „Czasami [...] najczęściej [...] komuny upadają. Tak samo upadają wielkie instytucje tego świata [...], ale tworzą się wciąż od nowa, powracają jak powraca
151