16. Umysłowo chory pacjent w kaftanie bezpieczeństwa przymocowanym do ściany. Nogi jego opasuje dziwne urządzenie w kształcie cylindra. Wypróbowywano wiele różnych sposobów unieruchamiania. Uznano, że większość przynosi niepożądane skutki, wyzwalając ruchy nie poddające się skrępowaniu. Fotografia według drzeworytu, 1908 r.
118
pierworodny, jest nieuleczalne. Wszakże znacznie powszechniej występuje „szaleństwo pochodne” -tzn. choroba umysłowa będąca konsekwencją rozmaitych przeżyć - dla którego prognoza może okazać się bardziej łaskawa. Dla wzmocnienia efektu terapeutycznego, dowodził Battie, a za nim jego zwolennicy, wymagana jest wczesna diagnoza i zamknięcie (zanim stan chorego się pogorszy), następnie zaś reżim skrojony na miarę pojedynczego przypadku. Terapie polegające na unieruchomieniu w kocach, podobnie jak coroczne puszczanie krwi na wiosnę aplikowane chorym w Bethlem, są bezużyteczne. Interwencje chirurgiczne i mechaniczne również niewielki przynoszą pożytek, ogólnie rzecz biorąc, medycynę stać na znacznie mniej niż „zarząd”, przez który pojmować należy bezpośredni kontakt osobisty, pomyślany tak, aby radzić sobie z poszczególnymi urojeniami bądź zaniedbaniami jednostki. Na przekór terapeutycznemu pesymizmowi, który personifikowało Bethlem, Battie głosił iście oświeceniowy optymizm: „obłęd (...) poddaje się zarządzaniu podobnie jak wiele innych dolegliwości”.
Dziesięciolecia przełomu XVIII i XIX wieku zaowocowały rosnącą wiarą w skuteczność terapii indywidualnej, prowadzonej w chronionym środowisku przytułku dla umysłowo chorych. W Anglii tacy lekarze, jak Thomas Arnold, Joseph Mason Cox i Francis Willis (sprowadzony w 1788 roku, by le-czyćjerzego III), zastosowali się do hasła Battiego,
119