który wszystko wiedział. Syso przyglądał się uważnie rosnącej łacie, po czym oświadczył, że to Etam jest winien, bo niepotrzebnie zrywał gruszki w ogrodzie sąsiada. Etam znów się obraził i oświadczył, że Syso jest głupi i nie wie wcale, dlaczego łata rośnie. Koło północy całe spodnie zamieniły się w jedną czerwoną łatę. Na pozór mogło to być wyjście, ale jakoś tak się działo, że każdy, kto spojrzał na spodnie, od razu wiedział, że to łata, nie czerwone spodnie, albo, inaczej, że są to spodnie z łaty, a nie spodnie prawdziwe. Innych spodni Etam nie miał. Teraz nie miał spodni w ogóle, tylko łatę.
Co gorsza, Syso w pół godziny po wyjściu Etama zauważył, że sam ma czerwoną łatę na spodniach, chociaż wcale nie zrywał gruszek z drzewa sąsiada. Po prostu, jak się okazało, zaraził się od kolegi. Pobiegł do innego przyjaciela podzielić się wiadomością i z kolei tamtego zaraził. Następnego dnia rano wszyscy chłopcy we wsi mieli czerwone łaty na spodniach, bo wszyscy się od siebie pozara-żali. Łaty rosły i pod wieczór nikt już nie miał spodni, tylko każdy chodził w czerwonej łacie.
Sytuacja stała się groźna. Nie można przecież chodzić bez spodni. Czerwona łata — to była rzecz ośmieszająca i niebezpieczna. Wszyscy chłopcy zebrali się, aby wspólnie omówić położenie i podjąć jakieś środki. Pierwszy przemówił Syso:
— Uważam — powiedział — że Etam jest wszystkiemu winien. On nas zaraził łatą, której się nabawił zrywając gruszki od sąsiada. Teraz powinien nam wszystkim kupić nowe spodnie.
— A ja uważam — powiedział inny chłopiec — że to Nita jest wszystkiemu winna, bo Etam na jej żądanie zrywał gruszki. A więc Nita powinna nam kupić nowe spodnie.
Etam wstał i oświadczył: — Chłopcy, bardzo mi przykro, że zaraziłem was łatą. Niestety, nie wiedziałem, że tak się stanie i nie mogłem tego przewidzieć. A spodni wam nie kupię, bo wiecie, że nie mam za co. Nawet sobie samemu nie mam za co kupić spodni.
Powiedział tyle i usiadł. Sprawa upadła, bo wszyscy przecież wiedzieli, że ani Etam, ani Nita nie mają pieniędzy i nie mogą nikomu kupić spodni.
— No więc co będziemy robili? — krzyknął Syso. — Nie możemy przecież chodzić bez spodni!
— Rodzice nam kupią — powiedział jakiś chłopiec.
— Bzdury — wrzasnął Syso. — Kto kiedy widział, żeby rodzice kupowali spodnie? Nic z tego. Musimy tę sprawę sami załatwić,
W tym momencie Nita przyszła na zebranie. Właściwie nikt jej nie prosił, ale nie chcieli jej też wyrzucać. Nita była bardzo ładna i chłopcy lubili na nią patrzeć. Teraz czekali od niej rady, bo uważali, że ona jednak do pewnego stopnia odpowiada za łaty i brak spodni. „No, poradź coś, poradź” — zaczęli wołać.
— Ja mam pomysł — powiedziała Nita. — Będziemy uważali łaty za spodnie.
— Co to znaczy?
— Po prostu. Ogłosimy, że to, co nosicie, to nie są łaty, ale zwyczajne spodnie czerwonego koloru.
— Ale każdy widzi, że to nie spodnie, tylko łaty.
— Nic podobnego. Każdy wie, że to łaty, bo pamięta, jak łaty przedtem rosły. Ale kiedy nazwiemy łaty spodniami, nikt nie zauważy.
Pomysł Nity spodobał się chłopcom, zwłaszcza, że nie było innego. Ogłosili, że we wsi wszyscy chłopcy noszą czerwone spodnie i nikt nie ma żadnych łat. I rzeczywiście, udało się. Starsi ludzie uznali szybko, że chłopcy chodzą po prostu w czerwonych spodniach i cała sprawa poszła w zapomnienie.
Ale był to właśnie koniec wakacji i chłopcy musieli wrócić do szkoły. Zjawili się więc i usiedli w swoich ław-
61