c\
WSTĘP
równi z chrześcijańskimi. Wiem, ze program ten potnąśnie Scr pewnceo procentu czytelników, lecz na pocieszenie ich dodam*rca
^ Patrzcie jak wiele zmieniło się między nimi od lat kilkunastu a spośród nich wyszło dobrych obywateli, jak pięknie mówią uks;J Sni a szczególniej kobiety, jak uczą się dzieci, nawet uboższych Pokażcie mi jedną instytucją dobroczynną lub jakąś mną kraj og chodzącą do której by om me przykładali ręki i grosza.
f 1 Z tego. czyni byli pierwej, z narodu w narodzie, żydri przetwarzają się powoli w stronnictwo w narodzie, / klasy żydowskiej powstaje: klasa mieszczańska.
Z tym co powiedziałem, zwracam się mc do chrześcijan wyłącznie ale do zacnych, światłych obywateli obu wyznan Walczmy! Iccz walczmy nic z ludźmi, ale z ciemnotą, nędzą, przesądem i IckkomyśU nością bez wzclędu na to. czy siedzibą ich jest chata włościanina, czy dwór szlachecki, czy salon finansisty, czy suterena proletariusza chrześcijańskiego, czy kram jego współbrata Starego Zakonu. Na tej tylko drodze podnoszą się jednostki i społeczeństwa
Ten program i ta wiara pozostawały dyrektywą Prusa--kronikarza w latach następnych, kiedy apelował o wzajemną wyrozumiałość, tłumacząc, że po obu stronach nie brak przywar. głupstwa i podejrzliwości, kiedy przestrzegał przed pochopnymi uogólnieniami i kiedy stale radził, byśmy się jedni od drugich uczyli tego, co dobre i użyteczne. Oni niech poznają język i historię kraju, w którym żyją, my zaś uczmy się od nich solidarności, pracowitości, oszczędności, przedsiębiorczości i dyscypliny.
Z uznaniem odnosił się Prus do tygodnika „Izraelita*', wydawanego po polsku przez warszawskich Żydów zasymilowanych od 1866 roku i propagującego reformy obyczajowe w środowisku żydowskim. Bronił Żydów przed atakami antysemitów i współpracował z działaczami żydowskimi, uczestniczącymi w polskim życiu umysłowym. Jan Jeleński, autor broszury antysemickiej Żydzi, Niemcy i my (1877. wyd. IV w 1880 r.), nazwał go „doboszem «Izraelity» i całej żydofils-kiej koterii \ a jedno z nacjonalistycznych pism rosyjskich
V5 Ibidem. s. 49—50.
ŻYDZI
CXI
doniosło w 18X0 r., ze pod pseudonimem „Bolesław Prus” ukrywa się w ..Kurierze Warszawskim” Żyd Ajzik Głowasser ..Zdemaskowany felietonista „Kuriera” oświadczył że ta insynuacja przynosi mu zaszczyt.
Po pogromie warszawskim przychodziło Prusowi rozstawać się z programem z 1876 roku. Obserwował ze smutkiem jak przy wtórze coraz głośniejszych napaści prasowych na Żydów słabnie tendencja asymilacyjna, a umacnia się poczucie żydowskiej odrębności narodowej. W tej sytuacji przyznał, że się mylił. Skoro asymilacja objęła tylko nielicznych, a tysiące nie chcą być Polakami wyznania mojżeszowego, lecz osobnym narodem, to my na własnej skórze doświadczający prześladowań /a polskość nie mamy prawa moralnego odmawiać im ich narodowości. W latach pisania Lalki nie miał już zadowalającej prognozy w „kwestii żydowskiej” (później, po roku 1890 jako jeden z nielicznych pozytywistów zaakceptował wysunięty przez organizatorów ruchu syjonistycznego projekt tworzenia państwa izraelskiego w dawnej ojczyźnie Żydów Palestynie), był natomiast pewien, że wymagający się antysemityzm jest objawem chorobliwego stanu naszego społeczeństwa i że powinniśmy się z niego leczyć.
Lalka przynosi opis rozprzestrzeniania się tej choroby i pokazuje jej pierwsze skutki. Pokazuje mianowicie, że wśród rozpadania się więzi między „kastami” trucizna antysemicka zaczyna przenikać do ludzi, którzy jej w przeszłości nie ulegali, a teraz głośno lub cicho wiórują narzekaniom na Żydów'. Opary tej trucizny budzą niepokój żydowskich tradycjonalistów, a zawracają z drogi asymilacji tych, którzy ponadrywali lub pozrywali więzi ze swym środowiskiem. Zawracają ich zaś z brzemieniem rozczarowań i frustracji, od których nie stają się lepsi, bo upokorzenia Prus to wie
zazwyczaj nie czynią ludzi lepszymi. W powietrzu nasyconym niechęciami i wrogością psują się wszyscy: i atakujący, i atakowani.