Ptasie plotki u Brzechwy przenoszą się do lasu. Tu zasłyszane jedno zdanie zięby, przygotowującej się do koncertu u wrony, że „na pewno sią dziś przeziębię” — rozeszło się po lesie; z „być może” do choroby „naprawdę”, z choroby do ziębiej śmierci na gardło. Nic dziwnego, że ptasi język słyszy się tak często w wierszach dla dzieci. Pamiętamy, jaki jest bogaty w ekspresję: ten wróbli, kurzy, gęsi, kaczy czy indyczy. Pełno w wierszach dla dzieci onomatopeicznych transkrypcji. Indyk Brzechwy, poliglota, włada czterema językami, wszystkimi „z podwrórka”. No cóż, język podwórka nie jest dystyngowany; wiadomo, że gęś — nagęga, kaczka — nakwacze, perliczka — naprzeklina, a kogut — pieje po pijanemu. A znów leśne ptaki dają koncerty. Ileż tu możliwości wokalno-instrumentalnych. I to ma swoje ludowe preferencje — w kolędzie, w której ptaki i zwierzęta dały chwałę Panu:
Słowik zaczyna dyszkantem,
Szczygieł mu dobiera altem,
Szpak tenorem krzyknie czasem,
A gołąbek gruchnie basem itd.
Tuwim, w swoim Zarysie ćwierkologii, zebrał obfity materiał z zakresu głosów ptasich — tego, jak się w języku ludzkim charakterystyczny głos każdego ptaka nazywa. Więc że kura gdacze, kogut pieje.
Cucurrire solet gallus, gallina gracillat..., pisał w II lub w III wieku rzymski poeta Albus Ovidius Juventinus i dalej nazywał głosy innych ptaków po łacinie. Próbowano je również określić szerzej, że np. strzyżyk, zwany wole oczko, śpiewa „flecikowym dyszkantem”. Jak parnię-*' tamy, lud nie tylko nazywał głosy, ale tworzył onomatopeiczne przekłady: owe kukuryku starego czy kikiriki młodego koguta. W interpetacjach różnych języków romańskich przytacza Tuwim inne transkrypcje, m.in. koguciego głosu: coąuelco, cacaraca, chichirchi, qui-quirgui, cecegega, co-corico, cucurucu, kukuliiku; w angielskim cock-a-doodle, duńskim ky-keliki, szwedzkim kukeliku, niemieckim kikeriki.
„Dowcip i zabobon ludowy sprawiły, że z interpretacji ptasich śpiewów dałby się ułożyć niewielki dykcjonarzyk frazeologiczny. Czeka on na swego Lindego”. Z kolei Zarys ćwierkologii podaje transkrypcje rytmu i brzmienia. I tak np. przepiórka woła „daktylem”, tworząc stopę złożoną z jednej długiej i dwóch krótkich sylab; semantyczny wykrzyknik wrony: strach, strach — to spondej; opryskliwe przeklinanie perliczki (afrykanki): psiakrew! — słychać jak jamb, wreszcie kukułki: kuku, z przyciskiem na pierwszej sylabie, jest trochejem. Tuwim słyszał ptaka, którego nazwy nie zna, wygwizdującego całą kombinację metryczną, przy czym połączenie amfibrachu i daktyla wyrzucał z oszałamiającą szybkością, po sekundzie pauzy dokukiwał trochę, a po chwili cichutko kończył jambem. Połowę rozprawki Tuwima zajmują rozważa-
93