,5unku do ilustracji tekstów. Wspomniany obrazek jest związany z wierszem pt. Jak to będzie? Wiersz tylko „startuje” z obrazka:
Już się oczki wyspały!
Już to patrzą się mile,
A, pieszczoszku mój mały,
Poleź jeszcze przez chwilę.
Siostrzyczka nie ma czasu, bo... jutro będzie Wielkanoc. I teraz następuje długi rejestr czynności domowych - związanych ze świętami. Mamy więc opisany cały stół wielkanocny w jego polskim splendorze, z pieczonym prosięciem, „co jajeczko ma w pysku”. Potem jest mowa o księdzu, który będzie święcił itd., itd. Potok wiersza wylał się daleko poza wąskie ramy obrazka. Ale bo i też treść jego zupełnie nie koresponuje z ilustracją. Przygotowania wielkanocne, gargantuiczne przysmaki zupełnie nie pasują do tej garstki zielonych strąków na stole, jak i czerwiec za oknem nie pasuje do Wielkanocy.
Ale tu obracamy się wśród problemu już rozstrzygniętego — wuersza, który wykipiał poza obrazek. W wypadku ilustracji przedstawieniowo--narracyjnej (obrazek, w którym gesty osób, określone rekwizyty sugerują zdarzenie, jakie miało lub ma mieć miejsce) Konopnicka jest bardziej skrępowana, ale — jak to już wskazaliśmy — artystycznie radzi sobie i z tym doskonale, wtedy gdy potrąca tylko o anegdotę ilustracji, lub gorzej, gdy opisuje dość wiernie słowami to, co się dzieje na obrazku.
W wypadku tekstów nie pretendujących do większej wartości, jak wspomniana historyjka o Mimi, z tą zależnością hierarchicznie podporządkowującą wiersz obrazkowi można się pogodzić i przejść nad tym faktem obojętnie.
Sprawa komplikuje się w kilku wypadkach wspomnianych wyżej, jak w1 Stefku Burczymusze i Panu Zielonce. Szczególnie w wypadku pierwszym w pełni anegdotyczny charakter rysunku wyznacza dwie możliwości: albo ilustracja została zrobiona na zamówienie do gotowego już wcześniej tekstu, albo wiersz Konopnickiej jest tłumaczeniem lub bardziej swobodną adaptacją utworu obcojęzycznego, w tym wypadku raczej angielskiego, na co by wskazywał wspomniany uzupełniający rysunek kamień milowy.
Zwróćmy uwagę na jeszcze jeden związek tekstu z ilustracją, wspomniany poprzednio tylko mimochodem.
Otóż szereg przykładów wskazuje na zostawienie autorce wierszy dość dużego luzu w stosunku do materiału ikonograficznego. Szereg rysunków kolorowych nosi bowiem tylko krótkie wierszowane podpisy, y-kby iegendę do obrazka. Czasem to wystarcza. Podpisy bez obrazka są kaiekie albo mało zrozumiałe. Arct nie przenosi ich do żadnej ze swoich anto-
155