Samuela Lindego, w XVII-wiecznym „Monitorze” przytoczona jest na prawach aforyzmu: „Fortuna w ślepą babkę grać z ludźmi lubi, dziesięciu minie, jednego ułapi”.
Zabawę tę kiedyś poprzedzał obszerny i udramatyzowany dialog, toczący się przed rozpoczęciem gonitwy „ślepej babki” z zawiązanymi oczami: „— Skądeście, babko? — Z Pacanowa. — Co tam słychać? — Boskie słowa. — Wielki tam chleb? — Jak wasza głowa. — Będziecie jeść grzybki? — Będę. — To poszukajcie se w d... łyżki”. Tych dialogów, stanowiących dopiero uwerturę do gry ruchowej, było wiele; wiele również było wariantów tej zabawy.
Podobnie inne gry i zabawy, jak: „jaworowi ludzie”, „czarny baran”, „babcia i uparty koziołek”, „kot i mysz”, „wilk i gęsi”, mają tekst słowny (literacki) wbudowany w sytuację otwierającą grę ruchową. Z biegiem czasu partie słowne, dialogowe, się kurczą — wchodzą do przysłów, ludowych powiedzeń, porzekadeł, dają kanwę fabularno-dramatyczną bajkom. Na przykład gra „wilk i gęsi” zwykła się zaczynać takim dialogiem: „— Gdzie jest wilk? — Za górą. — Co robi? — Gęsi drze. — Dużo ich nadarł? — Pół kopy. — Jakie ma oczy? — Jak węgle w nocy. :— Jakie ma uszy? — Jak dwa obrusy. — Jaki ma nos? — Jak polski grosz. — Jakie ma ręce? — Jak dwie obręcze. — Jakie ma nogi? — Jak dwa batogi. — Jaki ma pysk? — Taki, co cię pożre”. I tu stwierdzamy, że niemal analogiczny dialog jest w bajce o Czerwonym Kapturku, kiedy to Kapturek pyta wilkar przebranego już w czepek babci, na co ma takie długie ręce, wielkie oczy, a wreszcie takie ostre zęby. Jest to porządek każdego dramatu, spiętrzający strach, zagrożenie, dający zaś w końcu szansę ocalenia. To jest oczywiste, że dzieci lubią się bać i uciekać. Tę właśnie dramaturgię strachu eksponował kiedyś w bajce bajarz wiejski: wybierał godzinę wieczorną, miejsce przy ognisku. Opowiadając zawieszał głos, czynił pauzy, nadawał swemu głosowi ekspresję tajemniczą lub groźną, tę grozę podtrzymywał, aby rzecz tym efektowniej rozładować w zakończeniu, w którym dobro i sprawiedliwość triumfowały. Opowiadanie bajki było grą z żywym i wrażliwym audytorium. Dodajmy, że naiwny i dziecięcy odbiorca jest bardziej wrażliwy na wypowiadanie niż na wypowiedzenie, czyli na efekt dramatyczny samego aktu opowiadania, jego dramatycznego teraz, niż na bajkę skończoną, będącą sumą pamięci. Stąd dzieci słuchają tych samych bajek po wiele razy, chociaż znają je już na pamięć. Zawsze są jednak podniecone i autentycznie przeżywają sam akt dokonywania się opowiadania. Podobnie w grach i, zabawach nie akt finalny jest ważny i nie o niego chodzi, ale o samo bawienie się, o grę — sportową również. Jednakże w sytuacjach, gdy sport staje się kategorią wymierności docelowej, gdy wynik się liczy przede wszystkim — akt finalny staje się najważniejszy. Ale to już osobne zagadnienie.
Z licznych teorii dotyczących definiowania czy klasyfikacji gier i za-
68