Joannę, przemiła matka trójki dzieci, po prostu nie mogła przestać jeść. Wielokrotnie już próbowała różnych cudownych diet, ale bez rezultatu. Powiedziała mi, że czuje się zbyt zmęczona, żeby choćby zabrać synów do parku. Ma ochotę tylko spać i jeść. Jej rozkład dnia opierał się na tym, co, gdzie i kiedy następnym razem zje, ale bardzo chciała znowu dobrze się czuć.
Joannę zjadała w ciągu tygodnia 1173 g tłuszczu (równoważnik czterech i pół kostki smalcu) oraz równoważność 664 łyżeczek białego cukru. Żywiła się głównie bezwartościowymi przekąskami, smażeniną, hamburgerami i czekoladą oraz wypijała dziennie dwa litry słodzonych napojów gazowanych. W jej diecie nie było nic świeżego ani surowego. W wieku 29 lat Joannę ważyła 146 kilo. Była przygnębiona, dziąsła jej krwawiły, brakowało jej energii, miała kłopoty z pamięcią i zmienne nastroje, absolutnie nie odczuwała ochoty na seks, wypadały jej włosy, miała nieświeży oddech i okropny cel lulitis. Po zjedzeniu czegokolwiek męczyły ją wzdęcia i gazy. Poza tym codziennie cierpiała na bóle głowy, więc brała mnóstwo tabletek przeciwbólowych.
Joannę nie miała pojęcia, jak wyniszczający wpływ wywierają tłuszcze nasycone i rafinowany cukier na jej organizm. Wychowywała się na tego rodzaju żywności, zawsze ją jadła, a teraz jeszcze karmiła w ten sam sposób dzieci.
POZNAJ SWOJE CIAŁO
Dwudziestoośmioletnia Julie, matka czteroletniej dziewczynki, cierpiała na uporczywe migreny i tak silne zaparcia, że wypróżniała się tylko raz w tygodniu, i to po zażyciu środków przeczyszczających. M iała hemoroidy, problemy ze snem, trądzik, krwawiące dziąsła, bóle menstruacyjne niemal tak silne jak porodowe, stale oddawała gazy i całkowicie brakowało jej energii.
Julie i Joannę musiały się poddać dokładnemu badaniu, które zawsze przeprowadzam, sprawdzając język, paznokcie i inne części ciała w poszukiwaniu oznak świadczących o stanie organizmu. Język Joannę był pełen rowków i karbów, miejscami się łuszczył, a miejscami ją bolał i pokrywał go brzydki nalot.