Dzisiaj się zaczyna marzec, ten dopiero nam pokaże!
Jak rozpuści wichry z wora!
Zaczną hulać, huczeć w borach,
Z trzaskiem miażdżyć lód na rzece,
Za hmurami chyżo lecieć, wierzbom targać łby zjeżone... Patrz! jak gnają! To szalone!
Niby charty za szarakiem pędzą.
Wtem...jak zasiał makiem.
Cicho. Czasem lód gdzieś trzaśnie.
Lód? Skąd? Mróz powrócił właśnie.
Wrócił mróz w błękitnej czapie.
Hejże Maćku, wskakuj za piec!
Kożuch znów włóż Agato!
Rześki mrozik, to nie lato...
Znów się sroży jejmość zima,
Jeszcze długo mróz potrzyma.
Długo? Popatrz całkiem krótko: dmuchnął wiatr i znów cieplutko.
Kot przeciąga się u płota.
Ale upał! To spiekota!
Chowa kożuch swój Agata,
Maciek z pieca żar wymiata.
Ludzie śmiejcie się i cieszcie:
Wiosna, wiosna przyszła wreszcie!
Wiosna uśmiechnięta ślicznie,
Czas przylotów, i zakwitnięć.
Dla poety wdzięczny temat,
Zrzucaj płaszcz, już zimy nie ma!
Zdejmij czapkę, w górę uszy!
Co? Popatrzcie znów coś prószy...
Siecze grad. Nie, deszcz zacina. A to śnieg. Wróciła zima.
To nam marzec daje szkołę!
A to zbytnik, urwipołeć!
Miesza pory roku w garncu.
Hej! Ustatkuj się, imć marcu!
Marzec |
Nachylił się klon do lipy: - Pani lipko! Zima już mija szybko. Jakże też się pani spało? Czy nie krótko, czy nie mało? Na to lipa szumi: - O nie, o nie, panie klonie. Usnęłam tu w sadzie jeszcze w listopadzie. Zbudziłam się dziś o świcie. Wyspałam się znakomicie! Szumi woda w kałuży, że mróz w zimie był duży. Miły klonie, sąsiedzie, Spaliśmy my w tej biedzie. |
Zima już mija, wiosna idzie,
Na dworze marzec, lecz się dąsa, To słonko świeci, to deszcz pada, To mróz niecnota kręci wąsa.
Wczoraj nas słońce mocno grzało, A dziś nam z zimna marzną nosy, Oj chłopczyku bądź ostrożny,
Nie wybiegaj na dwór bosy.