•4 ROZDZIAŁ III
limit, nn pmUl.iwIc którego ino/n.i dokonywać tej istotnej, dla etyki dziennikar-ahi'1, M«iNylik.u)l, jest to, jak sam siebie postrzega człowiek: jako dziennikarza, c/y i/łowicka mediów.
Analogicznie, przy zastosowaniu odpowiednich kryteriów, znakomita większość ludzi pracujących naukowo byłaby pracownikami nauki, a nie uczonymi. Pracownikami naukowymi, którzy swoją pracę traktują jako źródło zarobkowania i kariery, ale nie pasję i misję. Nie ma w tym nic złego, o ile dobrze wypełniają swoje obowiązki określone przez pracodawcę.
Według Kapuścińskiego twórczość 99 procent dziennikarzy jest po prostu dobrym rzemiosłem:
ich praca nie różni się wiele od zwyczajnej pracy szewca czy ogrodnika. To jest poziom najniższy. Następnie jednak mamy poziom nieco wyższy, bardziej kreacyjny, to ten, kiedy podczas pracy wkładamy w nią szczyptę własnej osobowości i ambicji. I to naprawdę wymaga całej naszej duszy, poświęcenia i czasu77.
W dzisiejszej postmodernistycznej kulturze wielu bardzo dobrych, nawet wybitnych dziennikarzy, w pewnym okresie swojej kariery medialnej stało się „ludźmi mediów”. Niektórzy z nich przyznawali później, że był to niepotrzebny epizod. Inni, obdarzeni wysoką inteligencją, błyskotliwością i świetnym dziennikarskim warsztatem nie widzą niczego niestosownego w naprzemiennej pracy w mediach opiniotwórczych i tabloidowych, w żenujących talk-show i głębokich programach publicystycznych. To zjawisko przemawia za jedną z głównych tez tej książki, że etyki zawodu dziennikarza nie można zawrzeć w normach, a raczej doszukiwać się jej w cnotach, charakterze człowieka.
Koniecznie trzeba dodać, że całkowicie poza kategoriami dziennikarzy i ludzi mediów mieści się to, co R. Kapuściński nazywa „lumpendziennikarstwem”. Lumpendziennikarstwo, związane z rewolucją technologiczną w komunikacji, staje się coraz popularniejsze. W przypadku „lumpendziennikarzy”, do których adekwatne, choć nieco obraźliwe jest też określenie „pismacy”, mówienie o jakiejkolwiek etyce, nie tylko profesjonalnej, nie ma sensu78. Lumpendziennikarzy można znaleźć we wszystkich rodzajach mediów, choć oczywiście najwięcej gromadzą brukowce. W mediach deontologicznych są oni ograniczani przez dominujący w nich styl uprawiania dziennikarstwa.
Lumpendziennikarstwo jest ewidentnie nieetyczne, bowiem nie pozwala odbiorcy na jakikolwiek sprzeciw.
Jeżeli jakiś pismak schodzi poniżej pewnego poziomu smaku i kultury, a język, jakiego używa, jest stekiem inwektyw, potwarzy, wyzwisk i pomówień - słowem jest językiem rynsztoku i szamba, wówczas ewentualny polemista staje bezradny: bo nie może
W. Bereś, K. Burnetko, Kapuściński: nie ogarniam świata, Świat Książki, Warszawa 2007, s. 146.
n R. Kapuściński, Lapidarium VI, Czytelnik, Warszawa 2007, s. 89.
Irabrać głosu, nie staczając się do bagna, nie tytłając się w błocie. Słowem - język pod-ly i niegodziwy jest dla niegodziwca rodzajem tarczy ochronnej, pancerzem, gwarantem bezkarności79.
O ile więc można, a nawet trzeba wymagać etyki od ludzi mediów czy mediów teleologicznych, wraz z tabloidami, choć - w imię realizmu - różnicować tlundardy, o tyle lumpendziennikarstwa nie da się w jakikolwiek sposób usprawiedliwić.
Na szczęście dla odbiorców
każda z otaczających nas osób ma pewien określający ją charakter, pozwalający przewidzieć jej postępowanieM.
[Badania mediów są na etapie przedparadygmatycznym*1. A to oznacza, że me-dioznawstwa nie można traktować jak dojrzałe dyscypliny naukowe, dysponujące sprawdzonymi i akceptowanymi powszechnie metodami badań. Klikadziesiąt lat temu taki status miała antropologia kulturowa, dziś uznawana za pełnoprawną dziedzinę akademicką. Dopiero Bronisław Malinowski wprowadził do metod badawczych wymóg obserwacji uczestniczącej, polegający na tym, że „badacz - obserwator danej kultury powinien mieszkać wśród badanej społeczności, nauczyć się patrzeć na świat z jej punktu widzenia oraz uczestniczyć w miarę możliwości we wszystkich sferach życia tubylców'*2.
Media są swoistą kulturą, specyficznym środowiskiem. Jest możliwe, ale w praktyce mało realne, aby medioznawca zatrudnił się na rok w gazecie codziennej.
.Sensowne jest, aby normy etyczne i cnoty dziennikarskie określali zarówno dziennikarze, jak i teoretycy. Badacze mediów nie znają realiów zawodowych, zaś praktycy medialni patrzą od wewnątrz, nie mogą zachować obiektywności.
^ Tamże, s. 156.
*° J. Górnicka-Kalinowska, Wstęp, w: Filozofia podmiotu, Fundacja Aletheia, Warszawa 2001, s. 6. 11 R.T. Craig, Why Are There So Many Communication Iheories?, (w:) M.R. Levy, M. Gurcvitch (red.), Defining Media Studies. Rejlections on the Futurę of the Field, Oxford University Press, 1994,
■ 34-35.
M. Rajcwski, Antropologiczne badania roli mass mediów w kulturze, (w:) J. Mazur, M. Rze-%/uiko Iwan (red.), Teksty kultury. Oblicza komunikacji XXI wieku. Wydawnictwo UMCS, Lublin