Zaobserwowaliśmy, że we wrześniu dla niektórych dzieci olbrzymim stresem jest konieczność przejścia do sali gimnastycznej na rytmikę lub teatrzyk. W dodatku trzeba pokonać schody.
Stąd pomysł, by jedne zajęcia stały się wyprawą, w towarzystwie rodziców, do tej wielkiej sali. Przewodnikiem była pacynka-biedronka (znak rozpoznawczy maluchów, „Biedronek”) - nauczyła, że trzeba trzymać się poręczy.
Zabawa przy akompaniamencie pianina, możliwość gry na bębenku okazały się całkiem miłym doświadczeniem.
Ze strony rodziców padały propozycje wydłużania zajęć do kilku godzin, zostawiania dziecka samego. Nie zrobiliśmy tego:
• ze względów organizacyjnych - reszta przedszkola musi pracować normalnie,
dla większości dzieci pobyt w tak licznej grupie był i tak dużym obciążeniem (nowa sytuacja, hałas, pojawiające się konflikty o zabawki).
Te bardziej odporne mogły pozostać na terenie przedszkola, ale w bardziej komfortowych warunkach naszego ogrodu, w towarzystwie starszych dzieci, w większej odległości od mamy.
Jedno jest pewne - warto było.
A największą nagrodą były słowa mamy szukającej przedszkola dla swej córeczki: „Przyszłam tutaj, bo mi powiedziano, że na pierwszym spotkaniu 10% procent czasu poświęca pani sprawom organizacyjnym, resztę na rozmowę z dzieckiem i rodzicem. Stąd widać, kto jest tutaj najważniejszy”.
5. Podsumowanie
Bardzo wiele dzieci rozpoczyna samodzielne życie w przedszkolu z płaczem, strachem. Wielu dorosłych - w tym personel przedszkola - twierdzi, że jest to sytuacja normalna, że trzeba to przetrzymać, a dziecko musi się przyzwyczaić.
Chciałyśmy, aby w naszym przedszkolu dziecko nie musiało tego robić. Staramy się tworzyć takie warunki, aby start w usamodzielnianie się przebiegał łagodnie, aby dziecko chciało tu być i czuło się bezpiecznie. Tylko wówczas można powiedzieć, że przedszkole jest dobre, bo zaspakajane są tu potrzeby dziecka. Wbrew obawom, nie jest to takie trudne: nie potrzeba
14 Edukacja w przedszkolu • Maj 2001