Mieszkamy w jednym domu. W wakacje spotykaliśmy się na podwórzu. Chłopcy zwykle grali w piłkę, młodsze dzieciaki bawiły się w chowanego, a dziewczyny gawędziły na ławeczkach. Mały akrobata Wojtek wywijał rozmaite fikołki na trzepaku. W końcu znudziła nam się ta monotonia wolnych dni. Żądni byliśmy nowych wrażeń. Wówczas Wojtek wspomniał, że jego wujek jest przewodnikiem turystycznym. Mieliśmy nadzieję, że zorganizuje nam jakąś wycieczkę. Rzeczywiście, wujek Wojtka zdecydował się zabrać naszą paczkę na wyprawę w nieznane. Uzgodnił to z naszymi rodzicami. Któregoś ranka podjechał po nas mikrobusem. Nie powiedział, dokąd nas zabiera. Po prawie dwóch godzinach jazdy zbliżaliśmy się do wzgórza. Z góry widać było piękny krajobraz. Pola ze złotym zbożem poprzecinane były dróżkami z zielenią krzewów i drzew. W dole płynęła rzeka Wisła. Przed nami, na górze wznosiły się mury, a za nimi widniały wieże wielu kościołów. U podnóża murów znajdowała się fosa. Obecnie gospodarze miasta ozdobili ją zielenią i kwiatami. Dużo tu było spacerowiczów.
92