przed nami nie ma określonego terminu i lagier dla na» Jest po prostu sposobem egzystencji; jaki nam beztermi nowo został przydzielony w łonie społecznego porządku germańskiego.
W samym naszym obozie jeden sektor przeznaczony Jcm| dla pracowników cywilnych wszystkich narodowości, którzy maja tu spędzić krótszy lub dłuższy okres ekspiacji zu niedozwolone stosunki z hajllingami. Sektor ten oddzielo ny Jest od reszty obozu drutem kolczastym i nazywa się E-Lager. a jego mieszkańcy E-Hąjllinge. „E" jest początku wa litera Erziehung, co oznacza .edukację".
Wszystkie wyżej wymienione kombinacje oparte sa mi kontrabandzie materiału należącego do lagru. Dlatego esesmani tak surowo tropią przemytników; nawet zlot o w naszych szczękach jest ich własnością, gdyż wyrwan# czy żywym, czy zmarłym, wcześniej lub później znajdzie ?»ig w ich rękach. Zrozumiale więc, iż dokładają wszelkich stu rań. aby złoto nie wyszło poza obóz.
Lecz w stosunku do samej kradzieży zwierzchnictwo obozu nie ma żadnych zastrzeżeń. Dowodem tego wieli • pobłażliwa postawa SS, jeśli chodzi o przemyt odwrotny,
Ta sprawa jest dużo prostsza. Chodzi tu o paserslw^ lub kradzież przeróżnych przyrządów, narzędzi, matni łów. produktów itd., z którymi stykamy się codzienn w Bunie z racji naszej pracy; trzeba przynieść to wieezi rem do obozu, znaleźć klienta i dokonać zamiany za clilol albo zupę. Ten rodzaj handlu kwitnie obficie: jedynym i regularnie uprawianym sposobem zaopatrzenia lagru w przedmioty konieczne dla normalnego życia jest właśni kradzież w Bunie. Najbardziej typowymi artykułami M miotły, lakier, przewody elektryczne i smar do butów. i‘i/ kładowo opiszę handel tym ostatnim towarem.
Jak już wspomniałem, regulamin obozowy nakazu) aby buty codziennie rano były nasmarowane tłus/c/nu i wyglansowane i każdy Blockćdtester odpowiedzialny |en|
bec SS za przestrzeganie tego nakazu przez wszystkich Judzi z jego baraku. Można by na tej podstawie sadzić, że dy barak rozporządza stałym przydziałem pasty do bu-w. lecz w rzeczywistości wcale tak nie jest: działa tu kiem inny mechanizm. Najpierw należy nadmienić, że *dy barak dostaje co wieczór przydział zupy nieco wię-niż ilość przepisowych racji; nadwyżka rozdzielona staje według uznania Blockalleslera, który najpierw roz-‘e prezenty swym przyjaciołom i protegowanym, a nastę-ie wynagrodzenie zamiataczom, stróżom nocnym, kon-lerom stanu zawszenia i wszystkim innym funkcjona-liszom-prominentom baraku. To. co jeszcze pozostanie (a dy sprytny BlockalLester urządza się tak, że zawsze taje), idzie właśnie na zakupy.
Reszta rozumie sie sama przez się: ci z hajllingów, któ-i nadarzy się okazja napełnienia menażki tłuszczem lub cm do maszyn (albo czym innym: jakakolwiek czarnia-i tłusta substancja nadaje się do tego celu), wróciwszy •zorem do obozu, robią systematyczny obchód baraków oszukiwaniu Blockaltestera, który nie posiada tego to-u i pragnie zrobić zapas. Zresztą przeważnie każdy ak posiada swojego stałego dostawcę, który ma zawa-ane stale dzienne wynagrodzenie, pod warunkiem, że tarczy tłuszczu, gdy tylko rezerwa zacznie się wyczer-ać.
Każdego wieczoru przed bramami Tagesraume ustawia-się cierpliwie grupami dostawcy: godzinami stoją na ,czu i śniegu, rozmawiają półgłosem, z ożywieniem prawach dotyczących zmiany cen i wartości bonów pre-wych. Co chwila ktoś odrywa się od grupy, biegnąc na Idę i wkrótce wraca z ostatnimi nowinami.
Oprócz wymienionych powyżej niezliczone są artykuły żliwe do „zorganizowania" w Bunie. które mogą być datne dla bloku albo są mile widziane przez BLock-vstera, lub mogą wywołać ciekawość i zainteresowanie
93