M fUKRN AT 3S I.UHI.INA : W VBOR '•SM
Kiedy pustując wołają.
Ciebie nie barzo słuchają.
Poleci-ż je w moją Stróżą:
200 Uźnysz, iżca sobą wstrwożą;
Nie trzebać ich larwą straszyć. Będąć jej u mnie mieć dosyć4 Tą rzeczą kupca poduszczył;
On się do Zeny obrócił.
3nfl Spytał: „Drogoli go dasz,
W którymże się barzo kochasz?4* On rzekł: ,,Daj trzydzieści groszy. Boć nie baczę, by był droższy; Alemci go nie przedrożył.
Iżbym go rad rychlej pozbył44.
Kupiec, iż tako tam był. Pieniądze zań hnet odliczył,
A po tym go za rękę wziął,
K miastu z nim społem pociągnął. 305 Więc kiedy do miasta przyszli A do swej gospody weszli.
Dzieci Ezopa użrżały,
Które u matki siedziały.
Uźrzawszy go jęły płakać,
310 Oczy od niego odwracać.
Bojąc się tako żadnego:
Mnimały, aby co złego.
Ezop się temu rozśmieje: „Widzisz, panie, co się dzieje.
3,5 Otoś początek oglądał
Tych rzeczy, com obiecował.
w. 287: pnstować — swawolić, dokazywać, w. 289: poleci-ż — polećże; stróża — nadzór, opieka, w. 290: wstrwożyć sobą — przestraszyć się. w. 291: larwa — straszydło, mara. w. 293: tą rzeczą — por. w. 217.
W- 294: Zeny — dopełniacz 1. P- od Zenas.
w.