Jaką wskazówkę względnie jakie informacje posiadają ratownicy, żeby móc znaleźć zabłąkanego?
Jak długo zaginiony może czekać na ratowników w tym stanie zdrowia, w jakim się znajduje, przy umiejętnościach, jakie posiada, i środkach ratunkowych, jakimi dysponuje?
Jak długo, prawdopodobnie, ratownicy będą kontynuować poszukiwania, zanim zrezygnują, uznając je za beznadziejne?
Już z samych pytań jednoznacznie wynika, że we właściwym miejscu lub u osób godnych zaufania zawsze należy zostawić wiadomość, dokąd się udajemy. Poza tym trzeba uzgodnić, kiedy powinny się rozpocząć poszukiwania w razie, gdybyśmy w ustalonym terminie nie zawiadomili o powrocie.
W cywilnej, a tym bardziej wojskowej komunikacji lotniczej, zgodnie z regulaminem należy podać cel i trasę lotu. Spóźnionych samolotów poszukuje się i przeważnie się je odnajduje, o ile zaginiony samolot nie zboczył zbyt daleko z przewidzianej trasy. Jednak przepisy te nie wszędzie są rygorystycznie przestrzegane. Toteż niejeden pilot transportowy, który startuje sprzed własnego domu, a ląduje przed jakąś ustronną chatą, nie stosuje się do nich. Lecąc na polowanie woli nie zdradzać niepowołanym, gdzie znajdują się dobre tereny łowieckie. Wtedy, w razie wypadku, wyjątkowo trudno go odnaleźć w odległych okolicach. Gdy myśliwy powiedział towarzyszom w obozie, że idzie polować z podchodu na górskie owce na południowym zboczu Mount Robert, a zamiast tego podążył w innym kierunku, wielce obiecującym tropem łosia, w razie wypadku może długo albo wręcz nadaremnie czekać na ratunek. Gdy udał się na znane zbocze i w dodatku pozostawił za sobą znaki drogowe, przyjaciele znajdą go prędzej czy później. Kiedy przed niespełna dziesięciu laty przejeżdżaliśmy wschodnią trasą przez Saharę, meldowaliśmy się po drodze w każdym kolejnym posterunku policji. Jeden posterunek donosił drugiemu o naszym odjeździe, ten zaś zawiadamiał drogą radiową o naszym przybyciu. Gdybyśmy po drodze ugrzęźli w piachu, zawsze wiedziano by, w jakiej strefie trzeba nas szukać.
Przyjmijmy, że ofiara nieszczęśliwego wypadku ma wszelkie dane, by liczyć na to, że się jej szuka. Co ze swej strony powinna zrobić, żeby ułatwić poszukiwania?
Ponieważ poszukiwanie zaginionego wśród dziczy można porównać ze słynnym „szukaniem igły w stogu siana”, poszukiwany musi się postarać, żeby ta igły była jak największa. Jeżeli wyskoczył ze spadochronem, rozpościera spadochron na wolnej przestrzeni i pilnuje, żeby nie porwał go wiatr. Samolot, który musiał przymusowo lądować, jest dobrze widziany z gór}', trzeba go jednak oczyścić z brudu, sadzy lub innych zanieczyszczeń, żeby dzięki temu było go jeszcze lepiej widać. Jeżeli się rozbił w głębi tropikalnej dżungli, niestety, nie będzie widoczny. Trzeba sobie dopomóc za pomocą
dymu. Wszelkie przedmioty wyraźnie różniące się kolorem od naturalnego otoczenia należy ułożyć w prostej linii, w kształcie koła lub krzyża. Najlepiej nadają się do tego kolorowe chustki albo wstęgi, a także pościel i białe koszule rozpostarte na ciemnej ziemi. Gdy jest ich za mało, albo w ogóle się ich nie ma, wtedy układa się linie, koła lub krzyże z kamieni i krzewów, zawsze jednak w ten sposób, żeby jak najciemniejszy materiał leżał na jasnym podłożu, a jak najjaśniejszy na ciemnym. Im większe są te znaki, tym lepiej. Kto w baku rozbitego samolotu ma jeszcze sporo paliwa, część przeznacza na to, żeby zapalić na ziemi duży geometryczny wzór.
W pokrytym śniegiem terenie oznakowanie jest wyjątkowo łatwe. Wydeptuje się w śniegu prostą ścieżkę, która jak olbrzymia strzała wskazuje miejsce naszego pobytu. Zrozumiałe, że gdy znów spadnie śnieg, a także po burzy śnieżnej trzeba ją na nowo wydeptać.
Szerokość tego rodzaju wydeptywanych znaków powinna wynosić co najmniej pół metra i nie jest tak ważna, jak jej głębokość. Im głębsza jest prostolinijna ścieżka, tym wyraźniej będzie widać z góry jej cień, padający najpierw na jeden, potem na drugi brzeg wgłębienia. Tylko około południa cień będzie wąski albo i w ogóle go nie będzie, natomiast przed południem i po południu można go będzie wyraźnie rozpoznać z dużej odległości. Kto samolotem transportowym szuka tropów zwierzyny, lata tylko wtedy, gdy świeci słońce, nigdy jednak w samo południe. Wie, że najłatwiej jest rozpoznawać ślady po cieniach, które rzucają, choćby cienie te były całkiem małe.
Gdy ma się pod dostatkiem drewna, powinno się stale utrzymywać ogień sygnałowy, a zwłaszcza wtedy, gdy jest więcej osób i jedna z nich zawsze może go dopilnować. Nocą za trwały sygnał służy jego jasny blask, a w ciągu dnia smuga dymu. Gdy niebo jest czyste, dym powinien być jasny, a gdy zachmurzone, ciemny. Dzięki temu sygnał jest bardziej kontrastowy.
Dokładając do ognia zielone gałązki, wilgotny mech i świeże konary uzyskuje się dużo dymu. Z oleju, benzyny, tłuszczu i podobnych substancji powstaje szczególnie ciemny dym, podobnie z węgla, smoły, dziegciu i żywicy sosnowej. Nie tak łatwo to ustalić wobec poszczególnych gatunków drzew. Im wyższa jest smuga dymu, tym lepiej. Automatycznie spełnia woje zadanie, gdy jako sygnał dymowy rozsnuwa się na boki po okolicy. I.ntwo ją z góry dostrzec, zwłaszcza nad ciemnozielonym lub zaśnieżonym lasem, a także nad lśniącymi lustrami jezior. Nikogo, kto znajduje się w krytycznym położeniu, pułap chmur nie powinien powstrzymywać od \»vsyłania sygnałów dymowych. Równie dobrze może się zdarzyć, że nad i -ikrywą chmur panuje słoneczna pogoda. Z krążącego w górze samolotu na prwno zostanie zauważony dym, zwłaszcza wtedy, gdy będzie się wyraźnie im,nil kolorem od tła chmur.
Samotny człowiek nie może ustawicznie czuwać przy ogniu sygnałowym.
271