WĘĘjgami
II i
ffWwiiy pwychictny t wyc*tow««łf:
kr^iv. molna usypać wysoki kopiec czy górę ni© do W bycaa dla krasnoludków z bajki... Trzeba tylko zabierać n sobą do parku na spacery wiaderka I łopatki i nie omf-jsć piaskownic, mimo te dziecko mote się pobrudzić. Tisoha zostawu mu swobodą biegania i skakania, bez strachu o to. ze może stłuc kolano, czy nabić jednego czy drugiego guza.
Oczywiście, jeśli tylko istnieje w naszym mieście og™| botaniczny, a także zoologiczny — będziemy i tam ooL czasu do czasu zachodzić z dzieckiem. Niech zetknie się juz tez i z egzotyczną florą i fauną, tym bardziej, że zwykle starsze przedszkolaki znają jut ją doskonale z różnych ilustrowanych książek (np. Murzynek Bambo, Przygody małpki Fiki-Miki itp.). a także z teatrzyku kukiełkowemu przezroczy i telewizji.
Bliższy kontakt z przyrodą możemy nawiązać na naszej działce czy w ogródku koło domu. Dziecko chętnie będzft® nam pomagało juz w pracy. Pod naszym kierunkiem mott swą małą konewką podlewać grządki, może wraz z nami wyrywać chwasty, może uczestniczyć czynnie w zbiera* ni u takich owoców, jak porzeczki czy truskawki, a także śliwki, jabłka czy gruszki. Może pomóc w pielęgnowaniu kwiatów ozdobnych, a także w układaniu z nich bukietów. Przy wszystkich tych, atrakcyjnych dla dziecka czynnościach, jest mnóstwo okazji także i do powiększamy i pogłębiania jego wiedzy. I o tym powinniśmy zawsze pamiętać podczas naszej wspólnej pracy z dzieckiem na działce. Nie wszystkie bowiem dzieci będą się same nas o coś pytać — musimy sami często prowokować Ich pytania i sami zwracać uwagę na pewne zjawiska i fakty w otaczającej nas przyrodzie, wyjaśniać i tłumaczyć rozbudzając w ten sposób dopiero zaciekawienie nimi dzieci.
A już w żadnym przypadku nie wolno nam lekceważyć pytań naszych malców, czy zbywać nieprawdziwymi odpowiedziami. Trzeba korzystać z każdej chwili aktywności umysłowej dziecka, a nie tłumjj^jej i gasić. DziecMi
śmiałe, prawdopodobnie, zagadnie nas jeszcze po raz drugi, trzeci i piąty, ale dziecku nieśmiałemu motamy wyrządzić krzywdą nie dając mu wyczerpujące) odpowiedzi w momencie, kiedy stawia pytanie. Zamknie tlą w sobie i przestanie nas w ogóle pytać — z wielką szkodą dla siebie.
Park, zieleniec, ogródek — to wszystko nic w porównaniu z wycieczką za miasto, na prawdziwą wieś! Jut samo podwórko wiejskie — ileż w nim nowości dla dziecka z miasta! Ileż okazji do utrwalenia wiadomości o tym,
0 czym słyszało jut coś nie coś, ale czego nie miało okazji nigdy dotąd sprawdzić naocznie, wiadomości, których często nie umiało sobie dotąd zupełnie wyobrazić!
| A teraz już wie i jak się doi krową, i jak wygląda żłób konia i jak się go podkuwa, wie czym różni się kaczka od gęsi — bo to zawsze dotąd mu się plątało, wie, dlaczego w opowiadaniach kogut występuje zwykle jako osobnik czupurny, a królik bojażliwy i tchórzliwy, wie dlaczego się mówi, że ktoś poczerwieniał jak indyk, albo, ze jest uparty jak osioł. Przekonało się, że rzeczywiście kury znoszą jajka, a małe kaczuszki od razu świetnie pływają po wodzie, w przeciwieństwie do swych rówieśni-
■ków — kurczątek, też wprawdzie żółciutkich, ale jednak I zupełnie innych...
Wykorzystamy ten spacer także i inaczej: wytłumaczyć I my dziecku, dlaczego nie wolno zrywać kłosów, deptać I ich bezmyślnie, dlaczego po uprawnych polach wełno I chodzić tylko drogami i miedzami, dlaczego nie powinniśmy wchodzić w tyto po kolorowe chabry esy maki... Zwrócimy też uwagę dzieciom na piękno lęk, aa zapach I z nich płynący, wabiący moc owadów, a wśród nich
1 pszczoły, na cykanie polnych koników i świerszczy...
A może uda się nam na podmokłej łące spotkać zieloną
żabkę esy wielką brunatną ropuchę? A może ujrzymy bo* ciana?
„Zupełnie jak w bajce!" — cieszą się dzieci dla któ*